Przeżycia na motocyklu

kamilowski

Nowicjusz
Dołączył
1 Styczeń 2007
Posty
105
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Miasto
Ten mały punkt .
Witam. Chciałem sie z wami podzielić moimi przeżyciami zwiazanymi z motocyklami:

Otóż kiedyś naprawiłem na działce komarka żeby tylko dojechać na nim do domu. Policja mnie zatrzymała a nie mialem hamulców, tłumika i bylem cały brudny.Policjant spytał się dlaczego nie chcialem zatrzymać sie przed radiowozem co ja na to odmachłem ramionami i pomyślałem że przecież nie powiem mu ze hamowałem butami <_<

Kiedyś postanowiłem zaholować SAM komarka na jawce ( 2 motorki ) 3 razy zaliczyłem rów. Jeden przystanek i na koniec koło z komarka odleciało =/ :eek:

Jechałem kiedyś z kuzynem na sprzęcie WSK 125 przez góry z pewnej wsi do Krynicy na Jaworzynkę. Wracając z powrotem pewna osoba czekała na nas. Kuzyn jechał całym pędem aby zdążyć kiedy jechał lasem z górki ok 70 km/h wpadł w jedna jedyną dziurę i to jeszcze na środku ścieżki =/ Najpierw zastanawiałem się gdzie ja mam głowe :bag: hehe
Następnie na środku ścieżki była mała gałązka żeby było śmiesznie wjeżdżając na nią motocykl stanął dęba

Innego razu powtarzając akcje wyżej spadł łańcuch i zablokowało zębatkę przy silniku :niepewny: całe szczęście w nieszczęściu że było juz blisko domu i trzeba było zajść po młotek i śrubokręt

A wy jakie mieliście przeżycia ?
 

Kerio

Nowicjusz
Dołączył
15 Październik 2005
Posty
7 525
Punkty reakcji
14
Z kumplem jechałem simsonem tyle że ten nie myślał jechac wolno tylko ile fabryka dała i po dziurach w lesie itp i chce hamować a tu cos nie idzie :D Patrzymy na dół a pręt od hamulca znikł :D I tak 10 km bez hamulców . CIekawie było na rondzie :D

Raz było ślisko , po deszczu jade i chciałem trochę poszpanować :D i skonczylo się glebą i dziurą na :cenzura:e :D

Raz jechałem i sie zagapiłem w tym czasie był zakręt i zaliczyłem rów :D

Kiedyś z kumplem ktory ma skuter załozylem sie ze wezme go na prostej i jeszcze pomacham mu nogą :D Fakt wyprzedziłem go ale but został na asfalcie :D
 

kamilowski

Nowicjusz
Dołączył
1 Styczeń 2007
Posty
105
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Miasto
Ten mały punkt .
Z kumplem jechałem simsonem tyle że ten nie myślał jechac wolno tylko ile fabryka dała i po dziurach w lesie itp i chce hamować a tu cos nie idzie :D Patrzymy na dół a pręt od hamulca znikł :D I tak 10 km bez hamulców . CIekawie było na rondzie :D

Zmieniałem dętkę w WSK 175 pojechalem na przejażdżkę ... zapomniałem drutu do hampla zamocować. 40 m ulicy sie juz skonczylo wiec skreciłem na tory kolejowe dobrze na rozwidleniu nic nie jechało
 

Kerio

Nowicjusz
Dołączył
15 Październik 2005
Posty
7 525
Punkty reakcji
14
Zmieniałem dętkę w WSK 175 pojechalem na przejażdżkę ... zapomniałem drutu do hampla zamocować. 40 m ulicy sie juz skonczylo wiec skreciłem na tory kolejowe dobrze na rozwidleniu nic nie jechało
:lol: :lol:
Nie ma to jak przygody motocyklowe :D
 

kamilowski

Nowicjusz
Dołączył
1 Styczeń 2007
Posty
105
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Miasto
Ten mały punkt .
kolejna przygoda =) z kuzynem na WSK 125 jedziemy z góry gdzie był położony przekaźnik radiowy.Naprawde stroma góra. jak to motor wyrcy buczy itp. Akurat ja jechałem dodam ze nie byłem doświadczony jeszcze w jeździe w takich warunkach. Kuzyn powiedział " NIE hamuj na morawie " Zrozumiałem HAMUJ ! i otóż kuzyn poleciał w krzaki miał rozwalone kolano, rękę i guza na głowie. Mnie nic powaznego sie nie stało ponieważ trzymałem się kurczowo motoru.
Wszystko widział pewien turysta który zaniemówił, a potem pytał się o drogę bo nie wiedział jakim szlakiem miał iść
 

PająkSH

Nowicjusz
Dołączył
30 Styczeń 2007
Posty
4
Punkty reakcji
0
Jechałem kiedyś komarem do lasu tak żeby sobie pojeździć no a że już blisko chaty mi sie jeździć nie chciało no to wyjechałem troche dalej to był naprawde pechowy dzień :D Jechałem gdy nagle jakiś straszny huk patrze a to tłumik sie urwał a że niemiałem czym go przymocować to przymocowałem go jakąś szmatą jade dalej i po chwili rączka od zmiany bieów wyleciała no nic... zamocowałem nic jade dalej... po chwili tak sobie pmyślałem gdzie ja jestem?? hehe no dobra zawracam no i wtedy najgorsze...przegżał sie i zgazł :D a że to komar to sie go już odpalić ni dało i tak miałem jeszcze kilku kilometrowy spacer z komarem do chaty :D
 

kamilowski

Nowicjusz
Dołączył
1 Styczeń 2007
Posty
105
Punkty reakcji
0
Wiek
36
Miasto
Ten mały punkt .
Jechałem kiedyś komarem do lasu tak żeby sobie pojeździć no a że już blisko chaty mi sie jeździć nie chciało no to wyjechałem troche dalej to był naprawde pechowy dzień :D Jechałem gdy nagle jakiś straszny huk patrze a to tłumik sie urwał a że niemiałem czym go przymocować to przymocowałem go jakąś szmatą jade dalej i po chwili rączka od zmiany bieów wyleciała no nic... zamocowałem nic jade dalej... po chwili tak sobie pmyślałem gdzie ja jestem?? hehe no dobra zawracam no i wtedy najgorsze...przegżał sie i zgazł :D a że to komar to sie go już odpalić ni dało i tak miałem jeszcze kilku kilometrowy spacer z komarem do chaty :D

hehe rzeczywiście pech. Również mialem przygode z tłumikiem. gdy jechałem wraz z kuzynem pod góre po kamienistej drodze. urwalem tlumik w WSK na kamieniu (poprostu byl bardzo wysoki,duzy i wystawal z ziemi)
 

Forrest

Nowicjusz
Dołączył
11 Grudzień 2006
Posty
235
Punkty reakcji
1
Wiek
36
Miasto
Wrocław
Podwoziłem mamę do sklepu, babka zajechała mi drogę (jechała boczną uliczką pod prąd i oczywiście na nogach wysokie szpilki) i bum. Do tej pory mam kawałki asfaltu wrośnięte w rękę, blizny na nogach i problemy z kolanem. Od tego czasu już nie wsiadam na motor :p.
 
S

Silvesters

Guest
hehe, widze ze tutaj siedza swoi ludzie:) ja to miałem mnóstwo przygód z motorami jak i tymi komarami:D ta sa bestie:D

raz wzielem kuzyna zeby sie przejechac na jego ojca koszmarynie (romecik) nie mielismy wachy to poszłem i kupiłem jakąs ruską:D przejechalismy na niej 10 km, po czym przypomniałem sobie ze potrzebny był by jeszcze do wachy jakiś mixol:D dobrze ze to byly ruskie siki to silnik wytrzymał:D

A najlepiej to jezdzi sie takimi motorami z przyczepką boczna, ja jezdziłem Avo Simsonem, ale jazda:) polecam:D
 

Battlefield

Nowicjusz
Dołączył
23 Grudzień 2006
Posty
281
Punkty reakcji
0
Wiek
35
Miasto
ZG
Ja na razie przygód nie miałem.
Raz jadąc przez wieś na SV-ce 650 ze szwagrem, wybiegł nam pies pod koła tylko że jakoś się nie wywaliliśmy, jechałem wtedy bez żadnej ochrony tylko kask z przed potopu :p
2 raz na tym samym motorku tyłek zarzuciło na krzyżówce :/ Motor też ustał.

Mój znajomy jadąc na Bandicie za samochodem po obwodnicy wleciał do środka samochodu przez tylną szybę ( koleś w samochodzie za szybko zahamował )

O wielu wypadkach słyszałem, w tamtym roku znajomy który jeździł 7 lat się zabił, przewalone jest to trochę ale cóż poradzić jaka pasja takie ryzyko.

Teraz sobie z kolegą dla beki ete 250 kupujemy, ale tylko jazda po lasach.
 

Focus

Nowicjusz
Dołączył
17 Grudzień 2005
Posty
198
Punkty reakcji
0
Wiek
35
Miasto
Lublin
TEz miałem mała przygode na simsonie s51 otóz jechałem z kuzynem ok 50 i wchodzilismy w zakret było juz blisko domu, chcielismy szybko wjechac na podwórko bylismy pewni ze brama jesst otwarta a tu pech była zamknieta na dodatek nie załapał tylni chamulec a od przedniego była urwwana linka, rąbnelismy w brame. naszczescie nam sie nic nie stało ale koło i przod sisona był do wymiany...
 

KeeGee

Nowicjusz
Dołączył
13 Kwiecień 2007
Posty
27
Punkty reakcji
0
Wiek
28
Miasto
z Nienacka ;D
Ja kiedyś miałem lepiej...

Jechałem komarkiem(pierwszy dzień po nauce jazdy)...
Jadę już na 3, patrzę... a tu mnie rura zaczęła wyprzedzać...
no to po hamulcach, bo nie wiedziałem co się dzieję...

Zauważyłem, że tylne stopki nie były schowane:)
 
M

Mia

Guest
10.V.2007 ok 22.45
późny wieczór, pusta, prosta, doskonale znana droga.
220 na liczniku- trzeba zostawic ogon
pęd powietrza, adrenalina, satysfakcja bycia pierwszym.
+++++++++++++++++++++KONIEC++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
z bocznej uliczki wyjeżdża fiat cc. nie zauważa motocyklu, gdyz jego prędkosc jest zbyt duza.
pasażer beczki w b. ciężkim stanie zostaje przewieziony do szpitala, gdzie po kilku dzodzinach umiera, zostawiajac swoja cieżarną narzeczoną.
motocyklista ginie na miejscu. nie ma szans, ma skrecony kark.
zostawia dziewczyną sama z kilkumiesiacznym dzieckiem.
tydzień później-pogrzeb. ponad setka osób nad urna, pyta "dlaczego?"

ja pytam "dlaczego nie mozna było pomyśleć o tym wczesniej?"
Ktos by powiedział ze to smierc, ja mówie ze brawura odebrała mi bliską osobe...
wystarczyło trochę wolnej...troche madrzej...
 
Do góry