Witam, jestem w związku od ponad dwóch lat. W ubiegłym roku zamieszkaliśmy razem. Jak to w każdej relacji bywa i u nas zdarzały się kłótnie. U nas każda z nich dotyczyła jednej sprawy, a mianowicie - wyznawania uczuć z mojej strony... Jestem pewny tego że ją kocham, że jest dla mnie najpiękniejsza i w ogóle w każdym calu naj... jednak po poprzednim związku, gdzie zostałem porzucony dla innego... w mojej głowie pojawiła sie blokada wydawać by się mogło nie do przejścia... W zeszłym tygodniu w sobotę moja dziewczyna oświadczyła, że ona już nie ma siły starać się o związek za nas dwoje (dopadla nas rutyna praca-dom) i że mam się wyprowadzić... i jeśli chce ją odzyskac muszę się starać od początku, czyli zabierać na randki itp... Oczywiście przeprowadze się na jakiś czas, lecz zamierzam o nią zabiegać od pierwszej randki, walczyć by uratować ten związek i przede wszystkim otworzyć się uczuciowo już do końca życia dla Niej. Jak myślicie, czy warto sac jej chwile na uspokojenie myśli i dopiero zacząć starania? Czy może przejść już od razu do walki o związek?