CherryBomb
Nowicjusz
- Dołączył
- 22 Sierpień 2014
- Posty
- 2
- Punkty reakcji
- 0
- Wiek
- 31
Witam wszystkich
Mam pewien problem związany z moją pracą. Pracuję u mojego taty w dość dużej jednostce (dość dużej pod względem ilości osób zatrudnionych). Ogólnie jest lubiany, pracownicy nie mają z nim problemów, tak jak i on z nimi (wiadomo czasem coś się wydarzy jak wszędzie.... ), jednak jest on bardzo przewrażliwiony na moim punkcie (niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu). Bardzo zwraca uwagę na to "co ludzie powiedzą", a raczej "co mogliby sobie pomyśleć o mnie", dlatego wymaga ode mnie więcej niż od pozostałych pracowników, mimo, że na samym początku zaznaczył zarówno mi jak i mojej bezpośredniej przełożonej, aby traktować mnie z równością. No niestety, nie wyszło.
Ponadto, jest kilku pracowników , którzy za wszelką cenę starają się mojego ojca do mnie zniechęcić i "nakręcać" go przeciwko mnie. Był czas, gdy dośc poważnie chorowałam i byłam hospitalizowana przez prawie miesiąc. Dostawałam w tym czasie od ojca bardzo nieprzyjemne telefony z dość mocnymi obelgami i groźbami, że jeśli jeszcze jeden raz w trakcie trwania umowy pójdę na zwolnienie to wyrzuci mnie z pracy (po tych słowach potrafiłam przyjść do pracy z anginą czy grypą, co było niezbyt odpowiedzialne, gdyż pracuję w placówce o charakterze medycznym, ale nie miałam innego wyjścia). Jak się potem okazało, telefony te były wynikiem nacisków ze strony trójki pracowników ( w tym mojej przełożonej). Trójka ta bardzo często dawała mi do zrobienia rzeczy, które były ich sprawami prywatnymi, bądź też dawała mi zlecenia do wykonania w trakcie trwania mojego urlopu nękając mnie w jego trakcie telefonami, mailami i sms-ami.
Wykonuję swoje pracownicze obowiązki ze starannością i nie "osiadam na laurach", bo jestem córką dyrektora... Dowodem na to mogą być opinie na mój temat ze strony pozostałych pracowników (ci pozostali mają niezbyt przychylne zdanie co do wcześniej wspomnianej trójki...).
Problem jest taki, że BARDZO chciałabym zmienić pracę, ponieważ psychicznie ciężko jest wytrzymać niejednokrotne obelgi, wulgaryzmy, groźby (w przyszłym miesiącu czeka mnie wizyta u psychologa)... Przykro mi jest też patrzeć na mojego ojca, którego tak piętnują za to, że mnie zatrudnił. Jednak... boję się. Wiem, że pracę znajdę, ale boję się reakcji taty.... Jest dość wrażliwy, boję się, że stracę z nim kontakt... Wiem, że bardzo chciał, bym poszła jego ścieżką i przejęła kiedyś po nim interes, jednak... nie do końca mnie interesuje cała ta branża
Bardzo proszę o porady, jakąkolwiek pomoc...
Mam pewien problem związany z moją pracą. Pracuję u mojego taty w dość dużej jednostce (dość dużej pod względem ilości osób zatrudnionych). Ogólnie jest lubiany, pracownicy nie mają z nim problemów, tak jak i on z nimi (wiadomo czasem coś się wydarzy jak wszędzie.... ), jednak jest on bardzo przewrażliwiony na moim punkcie (niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu). Bardzo zwraca uwagę na to "co ludzie powiedzą", a raczej "co mogliby sobie pomyśleć o mnie", dlatego wymaga ode mnie więcej niż od pozostałych pracowników, mimo, że na samym początku zaznaczył zarówno mi jak i mojej bezpośredniej przełożonej, aby traktować mnie z równością. No niestety, nie wyszło.
Ponadto, jest kilku pracowników , którzy za wszelką cenę starają się mojego ojca do mnie zniechęcić i "nakręcać" go przeciwko mnie. Był czas, gdy dośc poważnie chorowałam i byłam hospitalizowana przez prawie miesiąc. Dostawałam w tym czasie od ojca bardzo nieprzyjemne telefony z dość mocnymi obelgami i groźbami, że jeśli jeszcze jeden raz w trakcie trwania umowy pójdę na zwolnienie to wyrzuci mnie z pracy (po tych słowach potrafiłam przyjść do pracy z anginą czy grypą, co było niezbyt odpowiedzialne, gdyż pracuję w placówce o charakterze medycznym, ale nie miałam innego wyjścia). Jak się potem okazało, telefony te były wynikiem nacisków ze strony trójki pracowników ( w tym mojej przełożonej). Trójka ta bardzo często dawała mi do zrobienia rzeczy, które były ich sprawami prywatnymi, bądź też dawała mi zlecenia do wykonania w trakcie trwania mojego urlopu nękając mnie w jego trakcie telefonami, mailami i sms-ami.
Wykonuję swoje pracownicze obowiązki ze starannością i nie "osiadam na laurach", bo jestem córką dyrektora... Dowodem na to mogą być opinie na mój temat ze strony pozostałych pracowników (ci pozostali mają niezbyt przychylne zdanie co do wcześniej wspomnianej trójki...).
Problem jest taki, że BARDZO chciałabym zmienić pracę, ponieważ psychicznie ciężko jest wytrzymać niejednokrotne obelgi, wulgaryzmy, groźby (w przyszłym miesiącu czeka mnie wizyta u psychologa)... Przykro mi jest też patrzeć na mojego ojca, którego tak piętnują za to, że mnie zatrudnił. Jednak... boję się. Wiem, że pracę znajdę, ale boję się reakcji taty.... Jest dość wrażliwy, boję się, że stracę z nim kontakt... Wiem, że bardzo chciał, bym poszła jego ścieżką i przejęła kiedyś po nim interes, jednak... nie do końca mnie interesuje cała ta branża
Bardzo proszę o porady, jakąkolwiek pomoc...