Niedawno spotkałam się z... komplementem? 25 letni facet jak zobaczył mnie w bluzce The Division Bell (ewidentnie best of) to złapał się za głowę, że jeszcze sa osoby w moim wieku, które lubią dobrą muzykę. U Nas w szkole znam tylko 1 taką osobę!
A jeśli chodzi o członków Floydów, to mnie najbardziej fascynuje Syd Barret. To był artysta w 100%. Bez Niego pewnie by ich nie było. Takie piosenki jak "Bike", "Jugband Blues" to klasyka z najlepszą metką jaka kiedykolwiek mogła im się trafić.
Tylko pytanie: dlaczego współczesne piosenkareczki pop nazywa się artystkami? ARTYSTA to słowo głębokie jak rów Mariański, albo jeszcze głebsze. Artystą nie jest ktoś śpiewający cudze teksty z playbacku. O, choćby Mandaryna. I ją i Barreta nazywa się artystami. Obraza? Niee, policzek.
Przepraszam, musiałam to napisać, trapi mnie to