Obrona Lwowa

Status
Zamknięty.

Snappy

Nowicjusz
Dołączył
1 Grudzień 2011
Posty
35
Punkty reakcji
0
Wiek
30
Miasto
Słupsk
Ostatnie dni mijały nazbyt spokojnie. No może poza dręczącymi Jędrzeja plotkami, które nagannie określały go młokosem czy prowokatorem. Jednak mężczyzna wiedział, że pogłoski wywodzą się od tego, że nie łamie się on pod wpływem nacisku ludzi dłużej związanych ze sprawami politycznymi. No bo jakie on miał doświadczenie? Co najwyżej przemawiał do współpracowników w stoczni...

Kiedy w końcu odnalazł rodzinę, która była jego początkowym celem fakty lekko go udobruchały. Fakt, że musiał pozostać w mieście całkiem mu się spodobał i postanowił wykorzystać go w jak najlepszy sposób - no bo nie wiadomo czy kiedyś będzie miał sposobność znów tutaj przyjechać. Także zaczął wykorzystywać każdą sytuację, która się nadarzała - od budowy szkoły przez przeróżne parki czy teatr. Tak, takie życie bardzo odpowiadałoby Molickiemu, jednak doskonale wiedział, że to tylko chwilowa sielanka i już niedługo będzie musiał wrócić do starej, gdańskiej codzienności. Jego słowa niedługo się sprawdziły, Bortkicowa, która ze swojej dobroci pozwoliła mu u siebie mieszkać, przedstawiła mu sytuację i zapewniła, że kolejnego dnia będą mogli wyjechać. Aż się prosiły słowa - Nu proszę, zostańmy jeszcze trochę albo jedź sama. - ale nie godziły się one z misją, której powiernikiem został młody Gdańszczanin.

Został mu ostatni wolny wieczór, który postanowił spędzić w towarzystwie osoby do której mocno się przywiązał - cóż można rzec? Nie każdy rozumie, że kilka sekund z kobietą potrafi napawać tak ogromną przyjemnością jaką był napełniany Jędrzej każdego razu kiedy widział uśmiechniętą buźkę młodziutkiej Elizy. Ach, wiersze same chcą się układać, a ptaki wtórują swoim świergotem na tą niecodzienną myśl. Tak, to mogłoby być coś więcej niźli zauroczenie, ale jak to wynieść skoro został jeden wieczór, kilka godzin? No właśnie, nie ma takiej możliwości. Jednak Molicki postanowił poświęcić swój ostatni wolny czas właśnie tejże pannie, sprawiając jej niespodziankę. Po kawie z żoną szefa zauważył młodego chłopca, który był uczniem pani Elizy. Zatrzymał go i wziął na bok.
-Witaj Andrzeju! Masz może teraz wolną chwilkę... I chcesz zarobić na coś dobrego?? - Jędrzej uśmiechnął się serdecznie wyciągając z portfela jedną markę.
Chłopaczyna widocznie się ucieszył i zgodził wysłuchać propozycji. Wypatrzył jednak dobry sposób na lekki zarobek i zapowiedział, że przekaże wiadomość za pięć marek. Bezczelny szczyl! Takie myśli i wiele innych, mniej cenzuralnych kołatało się teraz w głowie Gdańszczanina i czując przypływ młodocianej energii połączonej z rozbawieniem spowodowanym zachowaniem młodzika wytargował cenę trzech marek. Kiedy młody pobiegł w stronę domu swojej nauczycielki, Jędrzej udał się do swego pokoju, by ubrać bardziej eleganckie ciuchy, a w głowie wciąż rozbrzmiewała mu treść listu, który powierzył swojemu posłańcowi "Droga Elizo, zawitaj dziś o 20 w parku Kilińskiego na czwartą ławkę na zachód od głównego wejścia. Ktoś kogo poznałaś niedawno i nie zapomnisz do końca życia, J.M."
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
31 X

Jędrzej

Ubierał się nucąc pod nosem i ciesząc się już na myśl spotkania z Elizą. Jakoś tak się już w życiu składało, że na jego drodze lubiły stawać urocze kobiety a on nie był z brązu i zaraz poddawał się pod ich czary. Nie bez uśmiechu oczywiście.
Koniec października był ostatnim momentem na tego typu spotkania na dworze, niczym w klasycznych romansach. O dwudziestej w parku nie było prawie ludzi a ktoś przechodzący zaraz znikał za drzewem w mroku. Kiedy Jędrzej zaszedł na miejsce, jej jeszcze nie było, poczekał więc. Przyszła spóźniona kilkanaście minut ale zanim zdążył coś o tym w ogóle powiedzieć, przypadła blisko, padając na ławkę.
- Tak się boję, pomóż – w moment zmieniła nastrój, z którym przyszedł tu Molicki – Wpadli do szkoły, do mnie do mieszkania. Krzyczeli, że zastrzelą, żebym poszła…Ja tam nie wrócę! – krzyknęła na koniec a Jędrzej zobaczył, że miała rozpuszczone włosy, niestarannie zarzucone ubranie, porwane tu i ówdzie. Poproszona o spokój wzięła kilka wdechów, popatrzyła mu w oczy i wyjaśniła, że kilku uzbrojonych mężczyzn wpadło do jej mieszkania i kazało jej się wynieść. Nie potrafiła podać żadnych szczegółów; kim byli, czego chcieli, tylko tyle, że zajmuje mieszkanie na pierwszym piętrze kamienicy przy styku ulic Kochanowskiego i Chlebowej [5F]


Mikołaj

- To dobrze – mężczyzna, który znienacka przypadł do Mikołaja, odstąpił krok do tyłu – Mam broń, pan masz broń, co prawda…inną. Kto dziś nie ma, prawda? Chodźmy do tego parku.
Dosyć szybko zaszli na miejsce [5E] gdzie przechadzało się kilkoro ludzi, samotnie i parami. Znaleźli łatwo pustą ławkę i mężczyzna usiadł na niej, zachęcając gestem Stadnickiego.
- Uf… Jestem Dworny, nie znamy się. Ale otrzymałem o panu pewne informacje. Chodzi mi o pański pobyt w Katowicach. Proszę nie pytać co, skąd, po co, czemu bo i tak nic to nie da. Jest i już. Proszę mi powiedzieć: czy miał pan okazję przeczytać umowę, którą podpisał? Czy widział pan co było w walizce? Czy otrzymał pan coś poza nią? Co się stało potem? Z kim pan rozmawiał w Katowicach odnośnie umowy i walizki?– zasypał Mikołaja pytaniami i zostawił mu chwilę ciszy na odpowiedzi. Obserwował reakcje i powoli wyjął zza pazuchy…okulary. Przetarł je, nałożył na nos i odetchnął głęboko.
- Nie ma potrzeby nerwów ale dla pewności muszę upewnić, że strzelam szybciej niż pan sięgasz do pasa.

[ślusarz za 40 marek p. zgodził się doprowadzić wygląd szabli do porządnego, jednak poinformował, że zupełne jej dopracowanie wynosi 100 marek p. – efekty wyłącznie wizualne]


Bogdan

- Siądź se – powiedział po swojemu Andrzej – podam coś ciekawego. Zaraz przed Bogdanem pojawiła się gorąca kawa z wkładką z aromatycznego alkoholu.
- Cośmy obiecali pamiętam i nie jest tak, że się uchyliłem…Ale coś mnie tknęło, wiesz. Tutaj jest jakoś tak inaczej. Wiesz, że mój dziadek tu mieszkał? Nie w tym domu ale pod miastem. A tu patrzę, przygotowania idą, coś będzie. Na swojej ziemi, nie gdzieś tam. Walka. To, myślę se, poczekam. Co teraz robię to jedno ale potem przyjdzie, zobaczą, że umiem zagrać do tańca.
Nie wydawał się przejmować zarzutami Bogdana, jakby pomimo wszystkiego, coś innego było wciąż na jego myśli. Posiedzieli jeszcze trochę i niedługo Andrzej zaczął poganiać Bogdana do wyjścia, obiecując, że się uśmiechnie gdy zajdą na miejsce. Przeszli dwie przecznice [4E, północna część] i weszli do masywnej, szarej kamienicy. Przejście przez małą oficynę wprowadziło ich do zamkniętej masywnymi drzwiami izby. Ledwo Andrzej wszedł do środka, zaśmiał się. Bogdan zaraz za nim, również rozszerzając oczy ze zdumienia.
Wieszaki na ubrania, kilkanaście sztuk porozstawianych pod ścianami a na nich… broń. Długie karabiny, pistolety, nawet jeden z tych szybkostrzelnych potworów. Do tego jeszcze więcej broni białej, wiszącej zamiast parasoli.
Pod drugą ścianą parciane worki pełne piasku, stos desek, gwoździe…
- Jeśli jeszcze nie zrozumiałeś, to nasz składzik na wszelki wypadek. Nie pozwalam tu wchodzić nikomu, nawet nie wiedzą ile tego jest konkretnie. Nigdy nie chciałem szefować ale zbieranie tego poszło mi nieźle. No i co, powiedz mi, że nie chcesz też zostać zobaczyć czy się nie przydadzą. Wiesz co, jak się zgłosisz do kogo trzeba to nawet stanowisko pozwolą ci wybrać. Tylko słuchaj, dzisiaj trzeba to wszystko przenieść do lepszego miejsca, mam rozkazy. Pomóż mi, kierować umiesz? Konie poganiać? Nie będziemy tego po mieście nosić choćby i po nocy. Trzeba jechać z tym do Domu Akademickiego przy ul. Łozińskiego [6F, północna część]

--- POWIĘKSZENIE KWADRATÓW O KTÓRYCH MOWA ---​

---KP---​
Bogdan Gessner, lat 26
Polak / Poznaniak / Rzym-kat / Drobnomieszczanin / Najemnik / Niepartyjny, narodowy
Piśmienny polski i niemiecki

Ciało 3
Intelekt 2
Charakter 3 (zwodzenie +1)
Zmysły 4 (strzelanie +2)

Leczenie, pływanie

250 marek p./ pamiątkowy nóż z Afryki / piwo / koszula

Mikołaj Stadnicki
Polak / Lwowiak / Rzym-kat / Inteligencja / Komiwojażer / Niepartyjny, narodowy
Piśmienny polski

Ciało 2
Intelekt 4
Charakter 3 (przekonywanie +2)
Zmysły 3

Jazda konna, kierowanie samochodem, naprawianie maszyn

110 marek p. / trochę tytoniu / szabla / list do generała / zdjęcie całej rodziny wraz z nim / złoty łańcuszek

Jędrzej Molicki, lat 24
Polak / Gdańszczanin / Rzym-kat / Robotnik / Spawacz / NSR
Piśmienny polski

Ciało 3 (test sił +2)
Intelekt 3
Charakter 2 (uwodzenie +1)
Zmysły 3

Naprawianie maszyn, taniec

Pistolet Fromm Stop 7/7, 47 marek p.
 

Snappy

Nowicjusz
Dołączył
1 Grudzień 2011
Posty
35
Punkty reakcji
0
Wiek
30
Miasto
Słupsk
Opowieść uroczej dziewczyny niezwykle zaskoczyła i zamartwiła mężczyznę. Nie chodziło tutaj już nawet o najście dziewczyny, do której niewątpliwie coś poczuł, a o fakt, że znów cierpi niewinna osoba, która poświęca swoje życie ciężko pracując. A jak wiadomo ciężka, uczciwa praca była dla Jędrzeja jednym z głównych priorytetów. Nim zareagował przyciągnął pannę do siebie i przytulił, głaszcząc włosy. Najważniejsze teraz było uspokojenie Elizy, która 'po cichu' łatwiej przypomniałaby sobie ewentualnie pominięte szczegóły. Kiedy przestała się trząść zapytał przyciszonym głosem - Ilu ich było? - czekając na odpowiedź wiedział już co należy zrobić.

- Mam tu w mieście kilku przyjaciół. Myślę, że bez słowa zgodzą się nas wesprzeć. Bo nie mam zamiaru popuścić płazem takiego grubiaństwa. - Jędrzej miał na myśli towarzyszy ze swojej partii, która niewątpliwie musiała mieć w Lwowie swoją siedzibę. Zaproponował kobiecie by uspokoiła i ogarnęła się u niego w pokoju, po cichu pragnąc jedynie zabrać ze sobą pistolet i zapytać swojej gospodyni o kontakt z NSR.
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
-Taa.... - podrapał się po głowie - Widzę, że to jednak na poważnie. Nie wiem. Może nie rozumiałem co tu się dzieje... co się szykuje... Mówisz, że to ma dla nas wszystkich znaczenie? Hm... - Bogdan był lekko skołowany, sunął stare gazety z jakiegoś taboretu i usiadł sobie na nim - Dobra pomogę. A co mi tam. W sumie tylko to całe życie robiłem.
Gessner od razu przeszedł do tworzenia jakiegoś planu. Najpierw zaproponował transport w dzień, jako że wtedy obładowany wóz byłby mniej "widoczny".
-Ja tam na poganianiu koni się nie znam. Wiesz jak ze mną i z końmi... - roześmiał się - Potrzebna będzie trzecia zaufana osoba. Trzeba by to wszystko przykryć jakimś sianem czy czymś żeby nie zwracało na siebie uwagi. Trzeba by też najpierw przejść się trasą żeby zobaczyć czy nie ma tam jakiś interesownych... patrole... policja? Kto tu właściwie trzyma miasto? Ewentualnie ja mogę iść pierwszy i badać teren w razie kłopotów dam znać. Może ktoś chcieć to odbić?
Bogdan zarzucił Andrzeja pytaniami i pomysłami. Sam nie wiedział czego ma się zaczepić, więc wyrzucał jedną ideę po drugiej licząc, że Andrzej jakoś kreatywnie podejmie temat. Poza tym Bogdan tak na prawdę mało wiedział. Oprócz tego, że zamieszanie jest ogromne nie mógł być pewnym niczego innego.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Mikołaj nie okazywał strachu, jednak bacznie obserwował przybysza, jego słowa zdziwiły Stadnickiego ale po chwili odpowiedział:
-Nie czytałem umowy, walizki nie sprawdzałem była bardzo dobrze zabezpieczona, a umowa była po niemiecku jeśli dobrze pamiętam. - po chwili odezwał się - Z kim rozmawiałem? Odpowiedź otrzyma pan, jeśli ja otrzymam odpowiedzi od pana. Dlaczego mnie pan tak wypytuje? O co chodzi z całym tym kontraktem? Dla której strony pan służy/walczy? Jeśli można spytać. - do końca młody człowiek pozostał spokojny. Szczególnie, że po zachowaniu rozmówcy rozpoznał, że ma do czynienia z osobą wywodzącą się z inteligencji. -Może mi pan to powiedzieć, przecież nikomu tego nie zdradzę. A dzięki temu będę mógł Ci zaufać, w końcu obydwaj najpewniej poświęcimy życie nowej polsce[przekonywanie]


[sub]wybieram opcje najtańszą za 40marek[/sub]
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
31 X

Jędrzej

- Żartujesz sobie, prawda? - gospodyni popatrzyła Jędrzejowi w oczy - Nie ma tu żadnej komórki tej partii, ten kto ci tak powiedział, coś pomylił. Ale poczekaj - wyszła na kilka minut i wróciła niedługo z ich sąsiadem, pięćdziesięcioletnim Staśkiem. Mężczyzna był stolarzem, miał pracownię niedaleko i przesiadywał w niej całe dnie. To dlatego zawsze kiedy się zjawił, pachniało żywicą.
- No ja widzę młoda pani zapłakana - wskazał on na Elizę - I słyszę o czym mowa. Ale pójść tam ot tak, to gorąca głowa. Idź na policję, sprawdzą...albo nie, nie idź - popatrzył na Elizę - Byli uzbrojeni? Pistolety tak? I gdzie mieszkasz, przy Kochanowskiego. Fiuu - gwizdnął, patrząc w sufit - To dla mnie starego się widzi co oni nie przyszli chyba okraść. Oni chcą czegoś mieszkanie ale czemu?
Teraz zwrócił się do Jędrzeja, pokazując na niego palcem - Coś mi na huzara nie wyglądasz. Chcesz pójść zobaczyć to pójdź ale ani sam ani ze mną nic nie zrobisz. Nawet jakby my z chłopakami poszli w sześciu to co to? Broni nie nosimy, co niby mamy zrobić? Idź na policję [5 E, prawy górny róg] mówię tobie, jak nie mają nic na głowie to sprawdzą.


Bogdan

- Patrole... policja? Kto tu właściwie trzyma miasto? -próbował zorientować się w sytuacji Gessner
- Oj stary, ty to całkiem nieobeznany z koniecznością dziejową - zaśmiał się trochę bez sensu Andrzej - Policja jest polska i miasto jest polskie, problemu niby nie ma. Ale głupio byłoby to wszystko stracić jakby...komuś przyszła chęć. A tak sobie myślimy, taki rarytas dla Ukraińców jak nic. Wiesz, oni mają broń, dostają z austryjackich magazynów. Ale my? Jakby nam to zabrali to nie mamy połowy sprzętu, rozumiesz? To jest prawie że nasza podstawa - uspokoił się i popatrzył za okno - No wóz mamy, z górką powinno się nawet zmieścić. Trochę tylko strach dla mnie. Powiesz, że za bardzo przeżywam ale ja nie wiem ilu naszym mogę ufać. No jak ty jesteś to już dwóch, jeszcze dwóch pewnych mam. Mówią, że niby nikt się jeszcze nie odważy zacząć rozróby dzisiaj...No nie wiem. Mamy jeszcze do zachodu słońca parę godzin ale to przed świtem musi być u celu, myślisz naprawdę że dzień lepszy? W godzinę możemy przygotować wyjazd. A gdyby taką karawanę, wóz i nas czterech obok? Zbyt widoczne?
Na ofertę Bogdana, by pójść zbadać trasę, Andrzej wydął wargi:
- No, wojna to jeszcze nie jest, ludzie chodzą normalnie po ulicach, przygotowują święto. Słyszałeś, jutro? Przyjeżdża człowiek z góry, będziemy świętować polskie miasto. Dlatego trzeba mieć trochę zabezpieczenia...
W trakcie rozmowy zjawiło się jeszcze dwóch ludzi, którzy się co prawda nie przedstawili i milczeli większość czasu ale poruszali po składzie jak obeznajmieni i Andrzej w końcu powiedział:
- No dobra, jeśli myślisz, że trzeba, kopnij się szybko i ustal trasę. Dać ci Zucha albo Bałwana? - pokazał na kręcących się czarnowłosych młodzików - Miejscowi
Zanim Bogdan zdecydował się czy iść i czy wziąć kogoś z tutejszych, Bałwan przedstawił możliwe jego zdaniem trasy przejazdu. mówił, że szedł nawet jedną i nie widział tam problemów [czerwona] ale dla porządku opowiedział, jakie jeszcze są możliwe [żółta, granatowa, niebieska]
TRASY
Choć trasy różniły się niewiele i wahały między 1,5 a 2,2 km, nie ma żadnej informacji na temat ich stanu.
[Możesz też wytyczyć nową trasę na mapie ogólnej z mojej sygnatury]


Mikołaj

Mężczyzna zakasłał i zaśmiał się cicho:
- Przecież gdybym chciał to bym skłamał panu dla kogo walczę, nie ma pan powodu wierzyć w żadne z mych słów. Nie mogę powiedzieć wszystkiego dla naszego wspólnego dobra ale ustalmy: sprawdziliśmy pana i uznaliśmy, że jest "bezpieczny". Dlatego tu rozmawiamy, inaczej byłyby inne metody. Pytam bo potrzebujemy tych informacji. Mamy podstawy by wierzyć, że swoim zachowaniem w Katowicach przyczynił się pan, świadomie lub nie, do powodzenia obcych interesów.
- Dla której strony pan służy. Może mi pan to powiedzieć, przecież nikomu tego nie zdradzę. A dzięki temu będę mógł Ci zaufać, w końcu obydwaj najpewniej poświęcimy życie nowej Polsce - próbował podejść rozmówcę spokojnie Stadnicki. Dworny uniósł brew nie zdejmując wzroku z Mikołaja
[spolier] test przekonywania trudny nieudany - punkt graniczny [/spoiler]
- Mówisz pan jak rasowy hazardzista, nie potrzebujemy tego. Ja muszę wiedzieć - pochylił się trochę do przodu - Muszę - to co chcę wiedzieć. Jeśli wtajemniczę pana w tą sprawę, stanie się pan dla nas bezużyteczny. Powiem więc tylko tyle: nie należy ufać każdemu.
Odsunął się trochę i zachowywał jakby zbierał się do odejścia:
- Nie widział pan umowy, walizki, to już wiele. Proszę o inne szczegóły, lepiej żeby wyszły one teraz od pana niż potem...inaczej.
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
-Czekaj Andrzej. Pamiętasz Dakar? Prawie nas wtedy stuknęli bo robiliśmy wszystko w nocy. Skoro policja jest polska, władza też, większość ludzi to Polacy to... w biały dzień.... napad.... To by źle wyglądało. Zuch, Bałwan! Niech jeden z was idzie trasą najbardziej na wschód drugi tą najbardziej na zachód. Ja pójdę środkową. Daleko to nie jest. 30 minut i wracamy. Potem się spakujemy, zakryjemy towar i jedziemy, ale powoli. I nie będziemy się wszyscy kręcić przy wozie. Jeden powozi, jeden koło wozu reszta kilkanaście metrów od nas. Czujki się przydadzą. No... pasuje?
Bogdan nie chciał włóczyć się w nocy po mieście. W nocy ludzie są bardziej zuchwali, mniej ostrożni. W tłumie, w biały dzień trudniej o napad na coś taki widocznego jak wóz. Sam nie wiedział czy dobrze kombinuje, ale czuł że tak będzie lepiej.
-Andrzeju jakiś pistolet dla mnie by się znalazł? Coś małego, poręcznego?
Później udał się na szybki rekonesans wybraną trasą. Po powrocie Zucha i Bałwana wzięli się za przygotowywanie wozu.
 

Snappy

Nowicjusz
Dołączył
1 Grudzień 2011
Posty
35
Punkty reakcji
0
Wiek
30
Miasto
Słupsk
Niedobrze. Cholernie niedobrze. Słowa starszego mężczyzny znacznie dobiły Jędrzeja - A cu mi z policji? Przecież oni jak to oni, zawsze chętni do działania, jak nic nie trzeba robić. Mimo wszystko coś trzeba było robić. Molicki przeprosił panią gospodarz i starszego człowieka, po czym wziął Elizę na bok. - Słuchaj kochana. Możemy teraz tam pójść, ale jak ten dobry człowiek mówi, niewiele tam zdziałam sam. Mimo że nie mam kompletnej ochoty, to chyba musimy wybrać się do milicji. Tylko proszę cię teraz z całego serca mego, powiedz mi jeszcze raz, czy w tym mieszkaniu oby na pewno nie ma nic, co doprowadziło ich do takiego karygodnego zachowania?

Tylko w ekstremalnych przypadkach odpowiedź miała być znacząca dla decyzji Jędrzeja. W większości przypadków zabrał ją i wybrali się na policję, zgłaszając zajście i prosząc o natychmiastową interwencję.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Ciekawe jak inaczej...-powiedział z przekąsem Mikołaj, nie lubił mieć mało informacji na temat danego rozmówcy ale cóż zrobić. Stadnicki wiele sie nie dowie od tego jegomościa - Praktycznie wszystko powiedziałem. To była zwykła transakcja handlowa. Potargowałem się i po krótkim czasie doszliśmy do porozumienia z tym Niemcem Rubeckim. Chyba tak miał na imię. Potem spędziłem noc w hotelu i na tym koniec. - nie wspomniał o kobiecie jakoś nie wydawało mu się to ważne - A w czym miałem zagrozić polskim interesą i pomóc obcym? - to rzekł i wstał. Rozglądnął się wokół i znów popatrzył na polaka - Powiedz mi parę słów nic się przecież nie stanie jak coś tam się dowiem.
Jednocześnie Mikołaj intesywnie myślał o co może chodzić. Czyżby szef wspomagał ukrainców albo co gorsza komunistów? Czyżby ze ślaska miał przyjśc transport broni? albo czegoś podobnego?
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
31 X

Bogdan

Przed wyruszeniem Gessner dostał od Andrzeja broń [+ P08 Parabellum 8/8] z ostrzeżeniem, żeby jednak nie używał jej zbyt pochopnie. Przeszedł się jedną z możliwych tras i po powrocie sprawdził przygotowanie wozu do jazdy. Wszystko było przykryte i nawet dla niepoznaki na górze znalazło się kilka desek i worek mąki. Bałwan i Zuch po powrocie nie informowali o niczym nadzwyczajnym. Na wszelki Bałwan zaznaczył jednak, że ludzie jakoś dziwnie patrzą, że wyglądają jakby tylko stali i czekali. Andrzej przepytał go krótko ilu, gdzie co robią itp i stwierdził potem:
- Przejął się chyba trochę, zdaje mu się, że wszyscy za nim węszą, konkretów żadnych nie widział.
Nie stwierdziwszy żadnych utrudnień, wóz ruszył centralną trasą, bez zbędnej obsady, która mogłaby zwracać uwagę. Kiedy jechali jednak przez bardziej popularne ulice, gdzie były szkoły, sklepy i warsztaty, nikt nie zwracał na nich uwagi.
test na zmysły nieudany, Bogdan nie zauważa niczego podejrzanego
Bez utrudnień zajechali po budynek, musieli ominąć jedynie wywrócony wóz z urwanym kołem i wysypane na ziemię łachy oraz obuwie. Andrzej poprowadził ładunek na tył i dał Bogdanowi klucze polecając by przeszedł się środkiem.
- Wchodzisz tu, głównymi i idziesz na koniec holu, tam od razu są drzwi z szybą i za nimi będziemy czekać. Wiesz, to dom akademicki, zachowuj się normalnie.
Otwarte drzwi odsłoniły duże pomieszczenie, pod ścianami stałe potężne donice z roślinami oraz jedna szafa. Na środku pomieszczenia znalazło się masywne biurko, za którym siedział starszy człowiek w okularach na nosie. Za jego plecami biegły szerokie, skręcające drewniane schody na górę. Jeśli był to dom akademicki to na górze były pewnie izby żaków a ten tu człowiek ich opiekunem.
- No pan to chyba nie myśli iść na górę, żadnego grania w karty - wstał na widok Bogdana - Chociaż nie...A do kuchni to sobie proszę iść, ja pilnuję mieszkańców - przekonał sam siebie i puścił Bogdana. Przed tylnym wyjściem na dwór stały otwarte na oścież drzwi, z których buchały kłęby dymu. Wyglądnęła stamtąd kobieta w fartuchu o nalanej twarzy:
- Co do kuchni
- No ten pan ma sprawę - usłużnie powiedział wychowawca, mrugając do Bogdana
- A. Noto chodźcie, chodźcie - zaprosiła kobieta.

[+Bogdan + P08 Parabellum 8/8]


Jędrzej

- A co ma być? - popatrzyła na Jędrzeja dziwnie - meble, ubrania, książki, trochę pieniędzy ale niewiele. Normalne mieszkanie na pierwszym piętrze, na samym rogu kamienicy, z widokiem na placyk i inne. A! Moja powieść? Myślisz, że chcą ukraść moją powieść? - spytała - Bo jak tak to stracone wszystko, trzy lata pracowałam, taka piękna historia. A jeszcze wczoraj jak byłam w rozdzielni prądowej na parterze myślałam, żeby ją ukryć!
Nie widząc lepszego wyjścia, wybrali się na komisariat, który był wcale blisko ale uszli ledwie połowę drogi jak spotkali dwóch policjantów gdzieś spieszących. Eliza podbiegła do nich i odnowa opowiedziała niezrozumiale swoją historię. Jeden policjant zaczął ją uspokajać a drugi podszedł do Jędrzeja:
- My tam właśnie szliśmy, pod tą ulicę. Nie wiem czy to samo mieszkanie czy nie ale zdaję się, że ta. Sześciu ludzi, broń, taki opis mieliśmy. Proszę uspokoić swoją żonę i pójść z nami. Głupio mówić ale co chcieli ukraść to już ukradli i poszli, trzeba będzie spisać straty - z miną fachowca spuentował policjant - A zresztą, ona mówi, że się boi, może pan pójdzie a ona wróci przeczekać? Przydałby się jakiś mieszkaniec zobaczyć co się zmieniło, jak nie teraz to jutro i tak wezwiemy.
Zagadka - trudna
Zgadnij o co mogło chodzić nieznajomym napastnikom biorąc pod uwagę informacje z powyższego postu. Odpowiedź zawrzyj w swojej odpowiedzi pogrubionymi literami. Możesz też zdecydować się na automatyczny test intelektu trudny ale wtedy nie możesz dać żadnych sugestii co do odpowiedzi i nie masz na nią wpływu


Mikołaj

- Stanie się stanie - westchnął mężczyzna - "z tym Niemcem Rubeckim" - powtórzył pod nosem, notując to samo w notesie, którego jeszcze przed chwilą nie miał w rękach - "Noc w hotelu" - zakończył i zamknął notes.
- Tu wszędzie toczy się gra i zdaje się, że się w niej znalazłeś. Dopóki nie stwierdzę, że bez własnej woli, nie dowiesz się pan więcej. A teraz się pożegnam, muszę wydać polecenia - wstał znienacka i odszedł, co niektórzy mogliby uznać za obcesowe. Nie wyglądał na zdenerwowanego ale wyraźnie się spieszył. Nie odezwał się już ani razu, nie odpowiadając na żadne pytania ani wołania. Kiedy zbliżył się do bram parku, podszedł do niego jeszcze inny człowiek, strasznie wysoki i chudy. Zamienili dwa słowa i rozeszli się w dwie strony, zostawiając zdezorientowanego Mikołaja. Chociaż wciąż nie wiedział co się tak naprawdę stało, czuł, że musi być uważny co się wokół niego dzieje. Wyszedł na chodnik i szedł trochę gdy z drugiej strony ulicy machnął ktoś do niego i podszedł:
- Cześć, gdzie zniknąłeś po pracy? Widziałem, że zagadnąłeś z jakimś facetem i poszliście. A mieliśmy właśnie iść oblać święto z ludźmi, co ty? Idziesz do nas do piwnicy, masz jakieś plany? Kto to w ogóle był? - to Iwo, magazynier, który ostatnie dni pomagał mu przy inwentaryzacji, otwarty i żywiołowy człowiek.



SKRÓCONE KP​
Bogdan Gessner, lat 26
Polak / Poznaniak / Rzym-kat / Drobnomieszczanin / Najemnik / Niepartyjny, narodowy
Piśmienny polski i niemiecki

Ciało 3
Intelekt 2
Charakter 3 (zwodzenie +1)
Zmysły 4 (strzelanie +2)

Leczenie, pływanie

250 marek p./ pamiątkowy nóż z Afryki / piwo / koszula / P08 10/10

Mikołaj Stadnicki
Polak / Lwowiak / Rzym-kat / Inteligencja / Komiwojażer / Niepartyjny, narodowy
Piśmienny polski

Ciało 2
Intelekt 4
Charakter 3 (przekonywanie +2)
Zmysły 3

Jazda konna, kierowanie samochodem, naprawianie maszyn

110 marek p. / trochę tytoniu / szabla / list do generała / zdjęcie całej rodziny wraz z nim / złoty łańcuszek

Jędrzej Molicki, lat 24
Polak / Gdańszczanin / Rzym-kat / Robotnik / Spawacz / NSR
Piśmienny polski

Ciało 3 (test sił +2)
Intelekt 3
Charakter 2 (uwodzenie +1)
Zmysły 3

Naprawianie maszyn, taniec

Pistolet Fromm Stop 7/7, 47 marek p.
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Bogdan nie za bardzo wiedział co tu robi ani dlaczego. Jakoś nie przypominał sobie aby Andrzej mówił coś o kuchni...
-Dzień dobry, dzień dobry - rzekł wychodząc do pomieszczenia - My... z transportem... - badawczo spojrzał na dwójkę, która teraz z nim przebywała.
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
Bogdan

- No mówię, przynieście worki tutaj - znowu weszła do kuchni zostawiając równie zdezorientowanego Bogdana. Gdy otworzył drzwi, zajrzał przez nie Andrzej:
- No, teraz weź to wszystko przenieś na górę, mamy tam pokoje...ale oni nic jeszcze nie wiedzą, weź ich jakoś wyproś, zaraz odczepię wóz. Nie wciągamy postronnych, jeszcze nie.
Kobieta stała w kuchni obrócona tyłem do całej sceny ale musiałaby być głucha by nie spojrzeć na to co będą nosić. Mężczyzna przy burku wciąż siedział jak posąg, wyjmując teraz fajkę. Z góry nie dobiegały żadne głosy ani kroki i można było się zastanawiać czy w ogóle ktoś tam mieszka.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Mikołaj patrzył za odchodzącym nieznajomym. W głowie miał mały mętlik. Przez przypadek wpakował się w dziwną kabałę. Nie miał jednak czasu na zbyt długie myślenie, ponieważ zaraz podszedł do niego Iwo, który zaproponował wypad na kielicha. Stadnicki zgodził się na ten wypad, ponieważ chciał dowiedzieć się kilku istotnych informacji o swoim szefie i plotkach krążących po mieście. A jak od wieków wiadomo przy alkoholu języki się rozwiązują. Sam gdy już weszli do piwnicy odmówił kategorycznie picia alkoholu oprócz małego kielicha za ojczyznę z powodu powikłań po grypie, która przebył nie dawno. Jednocześnie zachęcał innych do spożywania trunku by móc jak najwięcej się dowiedzieć.
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Gessner podrapał się po głowie, poprawił kołnierz od koszuli i w końcu chrząknął wyraźnie, ale nie obcesowo, w każdym razie tak by zwrócono na niego uwagę.
-Szanowni państwo muszę niestety poinformować, że na wozie jest z nami chory kolega. Przypłynął tu z nami statkiem aż z Afryki i niestety ostatnio dostał gorączki. Nie chcę państwa martwić na zapas, ale kiedy wypływaliśmy z Maroka akurat rozpętała się tam epidemia cholery. Myślę, że lepiej by było gdyby państwo łaskawie opuścili budynek.
Czy to poskutkuje nie wiedział. Wiedział natomiast, że wszyscy boją się takich chorób jak cholera i miał nadzieję, że Ci tutaj nie są jakimiś odmieńcami w tej kwestii.
 
Status
Zamknięty.
Do góry