Hey You nie jest smutną piosenką. Jej tekst jest pełen pozytywnego przekazu i nadziei, tym bardziej jest to zrozumiałe w kontekście całego The Wall. To utwór podnoszący na duchu po skrajnie pesymistycznym przekazie pierwszej płyty, jakby bohater przez chwilę czuł szczęście a po chwili znów atakowany jest samotnością i obojętnością ("Is There Anybody Out There"). Przynajmniej takie jest moje spojrzenie. Jeśli miałbym wybrać jeden smutny utwór na pewno nie poszedł bym na tanie chwyty za serducho, w stylu "Nothing Else Matters" czy innych HIMów, to jest tanie i płytkie. Uważam, że Przekaz i klimat powinien być naturalny, bliski odbiorcy, tylko wtedy może jakoś dotrzeć. Za taki utwór uważam punk kulminacyjny depresyjnego klimatu pierwszej płyty The Wall, czyli "Goodbye Cruel World".