Najdzielniejszy żołnierz II wojny światowej

D_K

Strzelać każdy może...
Dołączył
24 Styczeń 2009
Posty
979
Punkty reakcji
58
Mój typ to mjr Jan Piwnik. Żaden SS-man nie jest dla mnie bohaterem. Zawsze pamiętam o co walczyli i ideały ciemnej strony mocy nie za bardzo mi odpowiadają. Kij im wszystkim w krzyż i na pohybel!
 

Zyxxyks

Nowicjusz
Dołączył
10 Czerwiec 2011
Posty
77
Punkty reakcji
12
Bohaterstwo jest uniwersalne – nie ma znaczenia strona…
To bohaterstwo bywa doceniane nawet u wroga. I szanowane…
 

wojtasu

Nowicjusz
Dołączył
23 Czerwiec 2011
Posty
42
Punkty reakcji
0
Miasto
Katowice/TG
Pytanie z rodzaju"co lepsze święta Bożego Narodzenia czy Wielkanoc"?.Jaką miarę chcesz przyjąć-ilość przelanej krwi?Swojej własnej,danego oddziału,czy wroga?Ilośc nadanych odznaczeń czy ilość dezercji?Zachowanie w walce czy taktyka?Okopy czy walki rajdowe?Obrona czy atak? Początek czy koniec wojny?Jednostki ochotnicze,zawodowe czy z poboru,a może z mobilizacji?
Określ jakieś dokładniejsze kryteria,to może dyskusja się rozwinie.





Od pół wieku trwają i pewno trwać będą jeszcze długo dyskusje i dywagacje nad problemem: którym z żołnierzy biorących udział w drugiej wojnie światowej przysługuje miano najlepszych. Jako dowód wartości Polaków często przytacza się u nas mniej lub bardziej prawdziwą wypowiedź Hitlera, że dysponując niemieckim wyposażeniem i polskim żołnierzem pokonałby Związek Sowiecki i zawojował świat. Ma to być dowód na to, że Polacy, co zresztą wykazali w tej wojnie, bez wątpienia byli doskonałymi żołnierzami. Czy jednak rzeczywiście najlepszymi? Ponadto jest interesujące, jak widzieli nas inni, jak wypadamy na tle innych armii. Przedstawionego poniżej podsumowania nie należy traktować autorytatywnie, lecz jedynie jako pewnego rodzaju ciekawostkę, która jednak stanowi materiał do dalszych przemyśleń i wniosków. Ponadto jest ono wartościowe dzięki fachowości i obiektywizmowi osób, które je sporządzały.

W marcu 1946 roku grupa oficerów, głównie spadochroniarzy i komandosów, ze sztabu S.O.E. (Special Operations Executive, tzn. Zarząd Operacji Specjalnych) oczekiwała przez kilkanaście dni w garnizonowym miasteczku Meerut na powrót do domu, do Anglii. Większość z nich spędziła wojnę na różnych frontach w Europie, Afryce i Azji, biorąc udział w wielu akcjach, podczas których mieli doskonałą okazję poznania walorów bojowych zarówno swoich sprzymierzeńców, jak i żołnierzy nieprzyjaciela. Jako zespół stanowili kompletne i kompetentne grono fachowców w zakresie wszyst­kich niemalże sposobów walki na lądzie, na morzu i w powietrzu.

To oczekiwanie w Meerut było dla nich okresem szczególnym, dniami całkowitego już odprężenia, podczas których wspomnienia i retrospekcje minio­nej wojny często wracały w dyskusjach i rozmowach. Podczas długich wieczorów w kasynie, kiedy whisky i gin lały się strumieniami, atmosfera stawała się go­rąca, a argumenty wytaczane przez zabierających głos niezwykle dosadne. Z reguły obsługa baru nie nadążała za tokiem dyskusji i bladym świtem ku rozpaczy tych, którzy mieli jeszcze siłę oponować, zamykano lokal, a do debaty powracano popołudniem dnia następnego. W końcu 37 oficerów postanowiło prze­prowadzić głosowanie, którzy żołnierze byli najlepsi w drugiej wojnie światowej. Postanowiono również wybrać najgorszych – nie tylko odważnych, ale i tchórzy, nie tylko odpornych na trudy, ale i mięczaków. Ustalono, że oficerowie mogą głosować jedynie na narodowości, z którymi bezpośrednio zetknęli się w walce, do­świadczyli ich wad i zalet w boju. Stąd już w fazie przygotowań okazało się, że w tym podsumowaniu zostaną pominięci żołnierze kilku znaczących armii. Tak się bowiem złożyło, że spośród oficerów szta­bu S.O.E. jedynie dwóch zetknęło się w walce z Rosjanami, trzech z Chińczykami, a tylko jeden z Finami.

Po ustaleniu zasad i przeprowadzeniu głosowania, którego sekretariat zainstalo­wano w barze kasyna, ogłoszono nastę­pującą klasyfikację: najlepszymi żołnie­rzami w drugiej wojnie zostali:

1. Niem­cy (78% wszystkich głosów), 2. Polacy, 3. Japończycy.

Najgorsi: 1. Włosi (100%).

Najlepsi w natarciu:

1. Niemcy (37%), 2. Szkoci (górale szkoccy, jako przeci­wieństwo Brytyjczyków), 3. Polacy i Japończycy.

Najlepsi w odwrocie:

1. Niemcy (45%), 2. Brytyjczycy, 3. Oddziały mieszane.

Zdyscyplinowani:

1. Japończycy (33%), 2. Niemcy, 3. oddziały mieszane.

Bez dyscypliny:

1. Włosi (44%), 2. Ame­rykanie, 3. Australijczycy.

Odporni na trudy wojny:

1. Brytyjczy­cy, 2. Niemcy, 3. Polacy.

Najmniej odporni:

1. Grecy (46%), 2. Włosi, 3. Francuzi.

Obdarzeni wyobraźnią:

1. Brytyjczycy (62%), 2. Francuzi, 3. oddziały mieszane.

Bez wyobraźni:

1. Japończycy (35%), 2. Gurkowie, 3. Niemcy.

Odważni:

1. Gurkowie (37%), 2. Japoń­czycy, 3. Polacy.

Tchórze:

1. Włosi (84%), 2. oddziały mieszane.

Najszybciej wpadają w panikę:

1. Włosi i Amerykanie (po ­48%), 2. oddziały mieszane.

Najbardziej bezwzględni:

1. Niemcy (44%), 2. Amerykanie, 3. oddziały mie­szane.

Najwięksi indywidualiści:

1. Brytyjczy­cy (88%), 2. Norwegowie, 3. Polacy.
Powyższe zestawienie, co już podkreś­lono, stanowi swego rodzaju ciekawostkę i może być traktowane jedynie jako opi­nia części brytyjskich oficerów oraz przyczynek do dalszej dyskusji i prób oceny wartości żołnierzy walczących w latach 1939–1945. Wynikają jednak z niego dwa nie­zbite fakty. Pierwszy, że do miana naj­lepszych żołnierzy w pierwszym rzędzie kandydują Niemcy. Walory i cechy po­zytywnie wyróżniające ich spośród innych armii są wszystkim dobrze znane i nie ma sensu ich powtarzać. Wśród tych, którzy również uzyskali sławę najlepszych, są przede wszystkim Polacy, ale także Japończycy i Gurkowie. Żołnierze odważni, doskonali w natarciu, odporni na trudy wojny. Z kolei Brytyj­czycy okazali się najlepsi w katego­riach wojsk specjalnych (komandosów), wyróżniając się indywidualizmem, wyobraźnią oraz pewnością w działaniu (so­lidni i niezawodni).

Zestawienie Brytyjczyków jest niekom­pletne, przede wszystkim brakuje w nim miejsca dla Finów. Umiejętności wojsko­we i determinacja tych ostatnich w wal­ce z agresją sowiecką w latach 1939–1940 muszą budzić podziw i uznanie. Po­dobnie, pomijając wszystkie względy po­lityczne i inne, uznanie budzić musi po­stawa i wielokrotnie okazywane męstwo żołnierzy sowieckich, którzy w znacznej mierze na swoich barkach dźwigali cię­żar pokonania wojsk hitlerowskich. Tym bardziej jest to godne podkreślenia, że według najnowszych badań prowadzonych w Londynie przez Lt-Col. Przemysława A. Szudka skuteczność ich działania w okresie drugiej wojny była dziesięciokrot­nie niższa niż żołnierzy niemieckich. So­wieci nie byli najlepsi, ale zaprezentowa­li w drugiej wojnie światowej umiejęt­ność utrzymania szybkiego tempa natar­cia, wprost zgniatania przeciwnika połą­czonego z utrwaloną mentalnością czynienia spustoszenia niczym Japończycy, przy jed­noczesnej ignorancji i przekonaniu o znikomej wartości życia ludzkiego.

Wspomnieć również należy o żołnie­rzach państw byłej Jugosławii, za dobrze i z determinacją prowadzone działania partyzanckie. Wśród najlepszych w głoso­waniu komandosów jest stosunkowo nie­wielki odsetek żołnierzy armii wspólnoty brytyjskiej. To mogło być umyślne dzia­łanie Anglików, którzy potrafili docenić szkockich górali (Highlanders), lecz widocznie zapomnieli o twardych Irlandczy­kach, nie mówiąc już o farmerach z Nowej Zelandii czy żołnierzach z Południo­wej Afryki. Jasno więc widać, że spo­śród poddanych angielskiej królowej naj­lepsi muszą być jeśli już nie Angli­cy, to na pewno Brytyjczycy.

A teraz o najgorszych. Nasuwa się drugi niezbity fakt, że najgorsi byli Wło­si. „Drewniane łyżki” to była armia żoł­nierzy niekompetentnych i pozbawionych charakteru waleczności. Na tle całej ar­mii włoskiej korzystnie prezentowały się niektóre z załóg miniaturowych łodzi pod­wodnych, podejmując wiele śmiałych ak­cji.

Wśród tych, z których w głosowaniu zrobiono nędzny show, są Francuzi, nie­zwykle napiętnowani, niemal brutalnie poniżeni. Ale też Brytyjczycy wykorzys­tują każdą okazję wykazania wyższości nad sąsiadem z drugiej strony kanału­ La Manche, a w tym przypadku jest po ich stronie dużo racji.

W głosowaniu w Meerut niespodzianką była konsekwentnie niska ocena Amery­kanów, ale –co podkreślali Brytyjczycy – poza ogromną masą sprzętu i ludzi oraz zaangażowaniem w wojnę na Dalekim Wschodzie, gdzie prym wiedli U.S. Mari­nes, w Europie nie oni odgrywali naj­ważniejszą rolę, a już na pewno nie szczególne cechy ich żołnierzy.

Wśród tych, o których udziale w wojnie nie będzie mówić się najlepiej, zna­leźli się również Grecy. My zaś ze swej strony przypomnieć jeszcze możemy ma­ło zdecydowaną postawę wojsk państw Beneluksu i w większości pozbawioną waleczności i ugodową postawę Czechów. Powyższe wyniki plebiscytu i te kilka słów komentarza niechaj posłużą za przy­czynek do przemyśleń Czytelnika i dys­kusji w swoim gronie nad pytaniem, którzy z żołnierzy biorących udział w drugiej wojnie światowej byli najlepsi i dlaczego.

Oprac. na podst. W. Stanley Moss, The Sum­ming-up, Lilliput, December, 1957.
i co o tym sądzicie ?
 

Iron Duke

Bywalec
Dołączył
30 Styczeń 2011
Posty
1 231
Punkty reakcji
41
Miasto
z naszej Galaktyki
wojtasu,

słyszałem o tym rankingu. Jak każdy inny zawiera wiele prawdziwych ocen, jest także stronniczy.

Gwoli porównania zalet i wad żołnierzy polskich i angielskich na froncie włoskim, polecam Ci doskonałą pozycję, zwłaszcza, że pokazało się nowe wydanie:
Na imię jej było Lily
 

Brave

Recenzent
Moderator
Dołączył
1 Marzec 2007
Posty
19 988
Punkty reakcji
360
Miasto
lsm
odniosę się jeszcze do pierwszego wspomnianego Ernsta Kutschkau (pochodził z Zalewa, na Mazurach), luteranin (jak to Mazur), co ciekawe czytałem o jego ojcu (był woźnym w szkole), że został ukarany przez wizytatora za słabą znajomość języka niemieckiego i posługiwanie się językiem Mazurskim w szkole
 

DirkStruan

Tai-Pan
Dołączył
20 Styczeń 2009
Posty
4 854
Punkty reakcji
236
Miasto
Skiroławki
dla tych którzy wątpili w prawdziwość legendy kapitana Raginisa
PRAWDZIWY BOHATER !

Legendarny obrońca Wizny z 1939 roku zostanie pośmiertnie majorem
„Rz" dowiedziała się, że MON uhonoruje jednego z największych bohaterów Września 1939 r. Drogę do pośmiertnego awansu kapitana Władysława Raginisa otworzyło niedawne znalezienie jego ciała w miejscu słynnej bitwy pod Wizną.
– Dla mnie, jako polskiego oficera, kapitan Raginis jest wzorem. Jednym z najdzielniejszych żołnierzy Rzeczypospolitej – powiedział „Rz" płk Sylwester Janicki z sekretariatu dyrektora generalnego MON. – Wartości, które były mu bliskie, są bliskie Wojsku Polskiemu również dziś. Dlatego, aby oddać hołd kapitanowi Raginisowi, podjęliśmy kroki zmierzające do awansowania go na majora.
Uroczystość ma się odbyć w przyszłym roku pod Wizną, w rocznicę bitwy, która rozegrała się tam między 7 a 10 września 1939 roku. Wraz z Raginisem awansowany zostanie por. Stanisław Brykalski, który poległ u jego boku. Oficerowie na czele kilkuset żołnierzy przez trzy dni bronili się przed 42-tysięcznym korpusem gen. Heinza Guderiana. Gdy zabrakło amunicji, kapitan Raginis nie poszedł do niewoli, ale rozerwał się granatem. Bitwa zaś przeszła do historii jako „polskie Termopile".
Ciało oficera znaleziono w tym roku w miejscu bitwy. Jego tożsamość potwierdziło badanie DNA. Między szczątkami znaleziono łyżkę od granatu i kilkanaście odłamków. To ostatecznie potwierdziło, że opowieść o heroicznej śmierci oficera była prawdziwa.
Obok ciała znajdowała się także przerdzewiała pętla z drutu, za pomocą której – ciągnąc za nogę – wydobyto po bitwie nadpalone ciało Raginisa z bunkra. Inaczej się nie dało, bo wejście zostało zawalone betonem. Początkowo oficera pochowano w miejscu bitwy. Gdy Wizna dostała się pod okupację sowiecką, bolszewicy kazali go jednak wykopać i przenieść w pobliże drogi do Białegostoku. Tam zapomniane ciało polskiego bohatera leżało do tego roku.
Odnaleźli je nie przedstawiciele państwowej instytucji, ale grupa miłośników historii ze Stowarzyszenia Wizna, 39. To oni dokonali ekshumacji i zapłacili za badania DNA. – To, że mogliśmy przyczynić się do pośmiertnego awansu kapitana, to dla nas powód do dumy. Wreszcie Polska doceni jednego ze swoich największych bohaterów – powiedział „Rz" szef Wizny, 39 Dariusz Szymanowski.
Ostatnio dotarł on do dokumentów, które rzucają nowe światło na wydarzenia, które rozegrały się pod Wizną w 1939 roku. Z relacji oficerów, którzy stacjonowali w pobliskim Osowcu – kapitana Wacława Schmita i majora Antoniego Korpala – wynika, że gen. Czesław Młot-Fijałkowski świadomie pozostawił Raginisa na straconej pozycji. Oficer został poświęcony, aby umożliwić wycofanie się polskim oddziałom.
– Do tej pory uważano, że Raginis dysponował 720 żołnierzami. Analiza nowych źródeł skłoniła nas do przekonania, że nie miał nawet tego. Pod jego komendą mogło znajdować się góra 360 ludzi – mówi „Rz" Szymanowski. – Wszystko to pozwala sądzić, że bitwa pod Wizną miała jeszcze bardziej dramatyczny przebieg, niż sądziliśmy. A kapitan Raginis zasługuje na jeszcze większy szacunek.
Rzeczpospolita
http://www.rp.pl/artykul/182403,774245-Kapitan-Raginis-zostanie-posmiertnie-majorem.html
Alexander Glogowski A jak Polska honorowała generała Stanisława Maczka czy innych bohaterów PSZ, którzy musieli fizycznie pracować na chleb na Zachodzie, bo własny kraj szykował dla nich więzienia? Czy Wolna Polska zaproponowała im generalskie emerytury, czy też ten przywilej jest przypisany jedynie tym, którzy pacyfikowali własny Naród w 1981 roku?
lepiej bym tego nie skomentował ...
 

vik123

Bywalec
Dołączył
11 Listopad 2011
Posty
1 186
Punkty reakcji
45
Miasto
Perth, WA
Moim zdaniem nie mozna wyroznic najdzielniejszego. Wielu bylo dzielnych. Niektorzy przezyli, inni zgineli i nikt o nich nigdy nie uslyszy.
pozdrawiam,
 

DirkStruan

Tai-Pan
Dołączył
20 Styczeń 2009
Posty
4 854
Punkty reakcji
236
Miasto
Skiroławki
tyle że jedni wytrwali a inni uciekli ... jeszcze inni zrobili co do nich należało - czyli standard .
Bohater to człowiek przedkładający obowiązek (służbę) nad swoje życie w ekstremalnych warunkach ...
Chwała wszystkim poległym za wolną Polskę a Gloria niewielu którzy obowiązek a przede wszystkim HONOR uznali za wartość nadrzędną !!
i nie mówcie że HONOR ŻOŁNIERZA da się zrelatywizować ... to jest wartość nadrzędna !!
 
Do góry