Na zaścianku

Status
Zamknięty.

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
Bogusław

Piątek około 9
To był zły poranek. Nie tak zły jak dawniej, gdy budził się z ostrzem nad sobą ale też nie najlepszy. Wczorajsza hulanka pozbawiła Bogusława kilku godzin życia, nie pierwszy raz duch okazał się mocniejszy niż ciało. Pamiętał szczegóły, jakąś dziewkę w jasnym stroju przyciśniętą do jego boku gdy wylewając piwo śpiewał wraz ze stałymi bywalcami karczmy, pomarszczone czoło żyda podkładającego drwa do ognia... A potem? Zatoczył się do izby, padł i wstał trochę godzin potem.
- Ki czort? - w karczemnych gościach poznał poszukujących go ludzi. O, dużo ludzi, nie dla niego taka zabawa, musiał uciekać. Wsunął do kieszeni co leżało na stoliku i skoczył przez okno drąc jedyne spodenice, ze swoją wysłużoną szablą w ręce i rozpiętą koszulą na piersi. Ktoś zaskoczył drogę, świst, chlust, zwijał się na ziemi. Podbiegł i drugi, machnął w jego stronę ale i nie patrzył co robi bo dopadł tylko konia w małej, otwartej stajence. Ładny konik, siwy i włosy gęste miał. Kupić go musiał od chłopa jakiegoś, kto taki wstyd widział!
- A draka - splunął, bijąc jedyną obutą nogą bok konia. Oddalał się szybko, zanim jeszcze sabaki z karczmy wypadły na dwór. Widział jednako jak się drapali na konie i... i co to, gonili go?
- No kto by ich mać pomyślał- wycierał dłoń w rozwiane włosie karku hucuła. Goniący przez pewien czas się nie zbliżali ale widział ich konie - w końcu jego góral padnie a ich wyciągną dalej. Zapamiętale siekał płazem zwierzę, chcąc dopaść najbliższej miejscowości albo lasu i ukryć się gdzie albo zasadzić na tych tam. Żeby to jeszcze choć w ogóle wiedział gdzie jedzie a tak, musiał gnać po starych śladach licząc, że gdzieś dotrze. Zdziwił się niemało jak minął jedno i drugie pole, kosiarzy i krótko potem - pierwsze chłopskie domy. Ale diabeł, hucuł, jakby myślał, że już koniec, zaczął rzęzić i kaszleć, piana z pyska chlapała wciąż na Bogusława. Nie wyjechał jeszcze z osady a koń zarył w ziemię na nierówności i już nie chciał wstawać, robiąc ostro bokami i charcząc. Wiejskie baby patrzyły na obdartusa, który zostawił im zajeżdżonego konia na środku majdanu.
"Chto win? Ny znaju, pajdi sliuda. Jefrem, baczi!" Słyszał rozmowy na swój temat ale nie był pewien o co chodzi, póki co jego ślepia jak u wariata odstraszały wszystkiech. Stał tak może z dwie minuty jak z chaty obszerniejszej wyszedł pan w kontuszu a za nim schludnie ubrany chłop.
- Na dziś Lebiedźko, na dziś... a to co za diabeł? - położył dłoń na rękojeści zdobionej szabli zobaczywszy Dranickiego ale zobaczył, że i tamten w szablę uposażony.
- Waści! Co to wyrabiacie we wsi mojej za szaleństwa? Jestem Porwicki, przedstaw swą familię i wytłomacz się!
Porwicki zbliżał się do Dranickiego, okrążając go i jego dyszącego konia, przypatrując się. Był pięćdziesięcioletnim siwobrodym szarakiem, z rękami jak dwie szczapy drzewa i twarzą czerwoną, owiniętym ładnym ale pewnie starym, żółtym pasem wokół ciemnego kontusza.

-----

Duncan
Czwartek około 17

- Silwulapleple, panie! Powiedzcież wy mnie no raz jeszcze jaki to wam ród jest? -
więcej jak sześć par oczu patrzyło na Duncana, nieraz już to przeżywał.
Przybrał minę poważną jak rzymskie bogi z posągów, celowo pokręcił chwilę włos na palcu i powiedział dumnie: "MacIain of Ardnamorchan"
- A nie mówiłem bracia, to fokus jest! Ardnamacharon, tamte to się rodzą bez języków żeby tak mówić - ogólny wybuch śmiechu i łzy lecące z oczu widzów. Uśmiechnął się tylko, nie biorąc tego do siebie, ot mają nowinę, przynajmniej zwracał na siebie uwagę. Obiad ciągnął się długo, powinni już chyba kończyć. Chociaż z drugiej strony, widział, jak potrafią czasem siedzieć do nieboskiej godziny i pić te swoje złote rzeczy, nie wiadomo o czym rozprawiając. Na szczęście został wyratowany, zbliżył się do niego sługa i powiedział, że pan go prosi.
Wstał, ukłonił się biesiadnikom, polecając się życzliwej pamięci i wyszedł z uśmiechem. Na zewnątrz obmył twarz zimną wodą, wytarł się w podany mu ręcznik i podążył do gabinetu księcia.
Skłonił głowę przy wejściu i czekał bez słowa. Książę bębnił palcami po meblu, pisząc coś jedną ręką. Duncan musiał odczekać aż książę dokończy zdanie i wtedy przemówił:
- Obiad jak zawsze radosny - typowe zdanie otwierające, bez przesłania.
- Bo ludzie tu radośni! - książę także się zaśmiał - Ale ponoć nie wszyscy ! - podniósł jeden palec i myślał chwilę - Bitte, podejdźcie tu, weźcie ten papier Dunkanie.
Wallace podniósł niezapieczętowaną kartkę ale jej nie czytał.
- To, to widzisz, zaniesiecie do mojego rządcy z Dworek, taka lista rzeczy, nic ciekawego. Że też ja muszę się tym zajmować! No, pardon, to nie to - wstał z fotela i pochylił się, prostując odziane w debiutujące w centrum Rzplitej rajtuzy nogi - Ale najpierw pojedziecie trochę dalej, do Borek, do naszego drogiego - położył nacisk na ostatnie słowo - Porwickiego. Powiecie mu, że jutro wszystko będzie tak jak prosił innym razem ale to nie jest rzecz.
Usiadł znów i kontynuował: - Mówiłem wam już, że szykują tam ożenek, prawda? Dużo zachodu, jakby byli równi nam książętom ale niech mają, wszyscy pomrzemy. Widzicie, robię dla niego jedną wielką przysługę, nawet nie wiem czemu. Na to wesele co to tam ma być przywołam z daleka grajków z dworu mojej bogatszej...er, lepszej... no, mojej dalekiej familii, ponoć bardzo sławni. Pojedziecie mi tam do wioski Porwitów, sprawdzicie gdzie planują spanie dla naszych grajków, czy wiecie, warunki, tego... (Bez gwałtu ze osiem godzin jechania mon ami). Czy tak być może, rozumiecie? Nie będą mi potem opowiadać na dworze jak to posłałem ich do chutorów. No, to tyle, możecie i już ruszać. Czy też może wolisz jechać nocą a teraz jeszcze posiedzieć z naszymi braćmi przy stole, może znowu da się który namówić na wasze żołdackie hazardy.
Zaraz zabrał się za pisanie innego pisma i udawał, że nie widzi już nikogo poza papierem.
Duncan znalazł się szybko na zewnątrz gdzie odnalazł swojego pięknego konia, którego - nie wiedział czemu - prawie nikt tu nie doceniał. Głaskał zwierzę, myśląc, jak różni się to miejsce od innych, które poznał. Wesela? Grajkowie? Tydzień temu musiał nawet sprawdzać czy pola są zwożone na czas! No tak, czasem przewijali się różni goście, czasem było zabawnie, okolica na pewno była urocza. Dziwił się, że jeszcze stąd nie uciekł. Kto wie, może trzymała go tu myśl o córce księcia, którą widział ledwie kilka razy i z którą zamienił tylko zwykłe grzeczności?
Popatrzył w stronę dworku, z którego dolatywały podniesione głosy, zabawa się nie kończyła, czy warto było już uciekać?
- A co panie Dunkon, kręci się w głowie? - przechodząca otyła służka niosąca wielką miskę prania do suszenia minęła go ze śmiechem - A tam prosili żeby poszukać waści pana czy aby nie obrażon.
[Wyjeżdżając teraz dojedziesz bardzo wczesnym rankiem]
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Duncan przyłożył rękę do pasa, zgiął się i wykwintnie machną ściągniętym z głowy kapeluszem.
-My Dear Lord, teraz jeszcze wyruszę i oschtschendze moim kompanom utraty kosztownoschci - powiedział z nonszalanckim uśmiechem męcząc się z co niektórymi polskim słowami i zakrywając niedoskonałości swego polskiego szkockim akcentem - Żegnam!
Jego wierny koń czekał na niego gotów do drogi. Polacy nie doceniali jego możliwości, ale Duncan wiedział na co go stać i był spokojny o jego możliwości. Zresztą nie miał nawet okazji pokazać im prawdziwych możliwości tego rumaka bo używał go tylko jako środka transportu. Widząc dziewkę uśmiechnął się. Jej widok i głosy biesiadników przypomniały mu jak w ostatnich miesiącach jego burzliwe dotąd życie "spowolniło".
-If I could just find some sort of ship... or woman... - uśmiechnął się pod nosem na myśl o córce pracodawcy.
Ruszył do bawiących się braci i pożegnał się. Nawet polubił tych Polaków. O dziwo bardzo przypominali jego rodaków chociaż Duncana zawsze dziwiło to ich specyficzne podejście do niektórych spraw. Zostawił te rozmyślania i bawiących się. W jakimś korytarzu klepną w tyłek służkę:
-Fine ass! - mrugnął do niej okiem roztaczając na swej brodatej twarzy szeroki uśmiech i myśląc o szangchajskich "damach".
Spakował potrzebne rzeczy i ruszył w drogę.

219p63p.jpg

Imię, nazwisko, herb: płk Duncan Wallace herbu MacIain of Ardnamorchan
Nacja: Obcokrajowiec (Szkot)
Typ: Oficer Cudzoziemski
Wiek, wzrost, waga, wiara: 32 lata, 180 cm, 79kg, Protestant (formalnie przynależny do kalwińskiego Kościoła Szkockiego, w praktyce po prostu chrześcijanin)

Wiara w magię: Ostrożny
Odwaga: Śmiały
Pobożność: Praktykujący
Kochliwość: Bałamutnik
Honor: Honorowy
Praworządność: Prawem i Lewem

Reputacja (wypadkowa cech charakteru i historii postaci).

Przywary: Kochliwy (+1); Gadatliwy (+1); Śpioch (+3)
Przewagi: Oko kota (-4); Dworny (-4); Czuwanie (-2); Słuch Nietoperza (-3)
Wolne Punkty: 8

Krzepa 6 + 1 = 7
Zwinność 4 + 6 = 10
Zmysły 5 + 3 = 8
Mądrość 4 + 2 = 6
Fantazja 4 + 6 = 10
Łeb 5

Fortuna 7
Inicjatywa 9
Cios 0
Tęgość 0

Biegłości Bojowe:
Rapier 8 + 3 = 11
Rusznica 6 + 2 = 8

Biegłości Zwykłe
Jazda Konna 1
Czytanie i Pisanie 1
Geografia 1
Kosterstwo 1 + 4 = 5
Język Polski 3
Musztra 4 + 4 = 8
Genealogia i Heraldyka 2
Cyrulik 2
Uwodzenie 6
Aktorstwo 5

Strój: Jak na zdjęciu (tfu... "portrecie").

Historia: Urodzony na jednej z małych i szalenie malowniczych wysp otaczających szkockie wybrzeże już od najmłodszych lat zdradzał silne zainteresowanie światem, podróżami i kobietami. Splot kilku wypadków, w które uwiązana była żona pewnego prominentnego pastora, doprowadziły siedemnastoletniego Duncana do przymusowej "ewakuacji" z rodzimych stron. Wstąpił do armii i wraz z innymi śmiałkami (tudzież wyrzutkami społecznymi) wyruszył na podbój Nowego Świata. Tam spędził większość dorosłego życia z początku będąc zwykłym żołnierzem, następnie oficerem a ostatecznie "piratem" w służbie brytyjskiej korony. Marynarzem był kiepskim i tymi sprawami zajmował się głównie jego Bosman, ale abordaże dokonywane przez Wallace'a i jego załogę przeszły do legendy Karaibów. Hiszpańskie galery zdobywał najczęściej łącząc siłę i podstęp co znacząco podwyższało skuteczność jego działań. Mając zapewniony 25% udział w zdobytym złocie wiódł wygodne życie hojnie wynagradzając swą załogę i k*rwy z portowych burdeli. Niestety koleje losu sprawiły, że źródło dochodów się wyczerpało. Duncan zrezygnował z "państwowej" posady i wsiadł na pierwszy lepszy statek, którym dopłynął do... Chin. Tam zwerbował ekipę byłych rybaków i morskich złodziejaszków, z którymi organizował wypady na statki z cennym towarem. Kilka razy otarł się o śmierć ścigany przez władzę. Niestety kiedy zbałamucił żonę jednego z wysokich oficjeli ściągnął na siebie gniew całego aparatu państwa środka i znów zmuszony był do ewakuacji. Jakiś Boży palec doprowadził go przez surową krainę zwaną Syberią do dziwnego, europejskiego kraju o nazwie "Rzepopoplita Polschka" (na początku nazwy poprawnie wymówić nie potrafił). W tej krainie znalazł zatrudnienie u pewnego Magnata o nazwisku Zapatocki.

Strój - kapelusz, kurta skórzana, spodnie skórzane, koszula, koszula wyjściowa, buty wysokie, buty kolorowe, kilka pierścieni, naszyjnik
Koń - dzianet hiszpański, wart 170 zł
broń - rapier bojowy, wart 200 gr, bandolet z zamkiem kołowym wart 250 groszy
sól, zioła, sztućce, naczynia, butelka wina, bukłak wody, maść na rany, proch na 10 nabić, patent angielski, kości, brzytwa, sakiewka
30 zł
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
Duncan

Udawanym oburzeniem pożegnała go przechodząca służka, przyzwyczajona chyba do takiego traktowania. On sam przerzucił szybko swoją izbę i poukładał osobiście swoje rzeczy w pakunki. Dzianet właśnie był przygotowany do drogi przez obsługę, ciesząc się przed czekającą podróżą.
zbrojko0.jpg

Opuścił podjazd przed dworkiem i zaczął oddalać się, wnikając coraz głębiej w otaczające posiadłość równiny. Przed wyjazdem zdążył sporządzić szkic mapy okolicy opartej na rozmowie z mieszkańcami. Dzianet biegł lekko przez soczyście zielone trawy, dotykając ich ledwie brzuchem. Widział w pewnej odległości ciemniejące lasy ale z tego co rozumiał, musiał je ominąć. Minęły może cztery godziny i sierpniowe słońce zaszło za horyzontem, mimo to noc była ciepła. Czuł się coraz bardziej zmęczony i możliwe, że momentami zasypiał nawet w kulbace ale nie chciał się przed sobą do tego przyznać. Noc minęła mu szybko, czasem tylko rozglądał się uważnie i zwalniał, usłyszawszy pohukiwanie ptactwa czy inne dzikie dźwięki. Przystanął raz by napoić konia w rozlewisku, które starał się ominąć - wszyscy mówili, że mimo, że lato jest upalne, woda stoi niezwykle wysoko.
Z niechęcią wsiadł i wlókł się dalej zgodnie ze wskazówkami. Słońce ledwie szarzało kiedy osiągnął pierwsze zabudowania. Na zewnątrz nie było nikogo, nawet chłopi spali o tej porze, co wtedy szlachta. Myślał czy nie udać się wprost do plenipotenta Porwickiego ale stwierdził, że o tej porze nie będzie mile widziany, choćby i musieli mu udzielić stacji. Oddalił się trochę od chat i znalazł małe wzniesienie z kilkoma gruszami otoczone niszczejącym drewnianym płotem. Uwiązał konia, dając mu trochę owoców i upewniwszy się, że miejsce jest czyste, oparł się o drzewa i nasunął kapelusz na oczy, kładąc bandolet obok siebie.
Zbudziło go albo kłujące w oczy słońce albo dźwięki. Gdy się rozejrzał, nie było obok nikogo tylko przy chatach gdzie był parę godzin wcześniej, widział padniętego na ziemi konia i stojącego obok półnagiego człowieka z szablą, ochlapanego krwią.
- Now that's interesting - powiedział, przesuwając wzrok na południe, skąd ciągnęło trzech jeźdźców nie szczędzących koni. Oparł niedbale broń o kolano, rachując w pamięci, że znajduje się nie dalej jak 50 kroków od sceny gdy jego broń donosiła nieraz celnie i na 80 kroków.
Do mężczyzny przy koniu wyszedł jakiś szlachcic, być może Porwicki i wszczęli rozmowę, gdy tymczasem z wielkim impetem zbliżali się jeźdźcy.
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Jakaś dziwaczna scena ukazała się przed oczyma Szkota gdy tylko wybudził się ze snu. Uzbrojeni mężczyźni ewidentnie szykowali się do draki. Wallace usiadł trzymając ręce na kolanach. Wytężył wzrok by przyjrzeć się twarzom owych awanturników.
-One hell of a mess you got into my friend! - myślał sobie po swojemu, odetchnął i wyciągnął z ust źdźbło trawy - What the hell...
Wstał i poprawił swój strój tak aby wyglądał jak najpoważniej i najdostojniej jak tylko się dało. Zresztą był na tyle ekstrawagancki w tych stronach, że mógł ujść nawet za szczyt pedantycznej, zagranicznej mody. Wyprostował się i postarał się o przybranie jak najbardziej posępnej miny. Podjechał cwałem do mężczyzn z zamiarem wywarcia na nich wrażenia typowego, surowego oficera.
-Good Morning dear Sirs! - rzekł po swojemu - Pułkownik Duncan Wallace w słuschbie księcia Zapatockiego. Schukam Pana o nazwisku Porwicki. Schalenie istotne sprawy mam mu pschekazać w imieniu naszego wielmożnego księcia!
Duncan dobrze wiedział, że z takimi ludźmi rzadko się dyskutuje. Są na tyle chłodni i zdystansowani, że większość ludzi po prostu peszą swoją postawą. Wallace chciał na razie załagodzić sytuację swoją obecnością i trochę zmiękczyć krewkich Polaków.

219p63p.jpg

Imię, nazwisko, herb: płk Duncan Wallace herbu MacIain of Ardnamorchan
Nacja: Obcokrajowiec (Szkot)
Typ: Oficer Cudzoziemski
Wiek, wzrost, waga, wiara: 32 lata, 180 cm, 79kg, Protestant (formalnie przynależny do kalwińskiego Kościoła Szkockiego, w praktyce po prostu chrześcijanin)

Wiara w magię: Ostrożny
Odwaga: Śmiały
Pobożność: Praktykujący
Kochliwość: Bałamutnik
Honor: Honorowy
Praworządność: Prawem i Lewem

Reputacja (wypadkowa cech charakteru i historii postaci).

Przywary: Kochliwy (+1); Bez głosu (+1); Śpioch (+3)
Kochliwy - test 20 przy poznaniu ciekawej kobiety
Gadatliwy - dużo gadasz, nie utrzymasz tajemnicy
Śpioch - musisz spać choć 10 godz albo będziesz zły

Przewagi: Oko kota (-4); Dworny (-4); Czuwanie (-2); Słuch Nietoperza (-3)
Oko kota - lepsze widzenie w ciemności, mniejsza trudność
Dworny +4 testy dobrych obyczajów
Czuwanie +4 Łeb testy senności
Słuch Nietoperza +4 Zw przy nasłuchiwaniu

Wolne Punkty: 8

Krzepa 6 + 1 = 7
Zwinność 4 + 6 = 10
Zmysły 5 + 3 = 8
Mądrość 4 + 2 = 6
Fantazja 4 + 6 = 10
Łeb 5

Fortuna 7
Inicjatywa 9
Cios 0
Tęgość 1

Biegłości Bojowe:
Rapier 8 + 3 = 11
Rusznica 6 + 2 = 8

Biegłości Zwykłe
Jazda Konna Zw 1
Czytanie i Pisanie M1
Geografia M 1
Kosterstwo 1 + 4 = Zw 5
Język Polski M 3
Musztra 4 + 4 = M 8
Genealogia i Heraldyka M 2
Cyrulik M 2
Uwodzenie F 6
Aktorstwo 5

Strój: Jak na zdjęciu (tfu... "portrecie").

Historia: Urodzony na jednej z małych i szalenie malowniczych wysp otaczających szkockie wybrzeże już od najmłodszych lat zdradzał silne zainteresowanie światem, podróżami i kobietami. Splot kilku wypadków, w które uwiązana była żona pewnego prominentnego pastora, doprowadziły siedemnastoletniego Duncana do przymusowej "ewakuacji" z rodzimych stron. Wstąpił do armii i wraz z innymi śmiałkami (tudzież wyrzutkami społecznymi) wyruszył na podbój Nowego Świata. Tam spędził większość dorosłego życia z początku będąc zwykłym żołnierzem, następnie oficerem a ostatecznie "piratem" w służbie brytyjskiej korony. Marynarzem był kiepskim i tymi sprawami zajmował się głównie jego Bosman, ale abordaże dokonywane przez Wallace'a i jego załogę przeszły do legendy Karaibów. Hiszpańskie galery zdobywał najczęściej łącząc siłę i podstęp co znacząco podwyższało skuteczność jego działań. Mając zapewniony 25% udział w zdobytym złocie wiódł wygodne życie hojnie wynagradzając swą załogę i k*rwy z portowych burdeli. Niestety koleje losu sprawiły, że źródło dochodów się wyczerpało. Duncan zrezygnował z "państwowej" posady i wsiadł na pierwszy lepszy statek, którym dopłynął do... Chin. Tam zwerbował ekipę byłych rybaków i morskich złodziejaszków, z którymi organizował wypady na statki z cennym towarem. Kilka razy otarł się o śmierć ścigany przez władzę. Niestety kiedy zbałamucił żonę jednego z wysokich oficjeli ściągnął na siebie gniew całego aparatu państwa środka i znów zmuszony był do ewakuacji. Jakiś Boży palec doprowadził go przez surową krainę zwaną Syberią do dziwnego, europejskiego kraju o nazwie "Rzepopoplita Polschka" (na początku nazwy poprawnie wymówić nie potrafił). W tej krainie znalazł zatrudnienie u pewnego Magnata o nazwisku Zapatocki.

Strój - kapelusz, kurta skórzana, spodnie skórzane, koszula, koszula wyjściowa, buty wysokie, buty kolorowe, kilka pierścieni, naszyjnik
Koń - dzianet hiszpański, wart 170 zł
broń - rapier bojowy, wart 200 gr, bandolet z zamkiem kołowym wart 250 groszy, toporek wart 50 groszy
sól, zioła, sztućce, naczynia, butelka wina, bukłak wody, maść na rany, proch na 10 nabić, patent angielski, kości, brzytwa, sakiewka
30 zł
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
Bogusław rozglądał się w koło, czy nie zobaczy pościgu, gdy wtem zagadał do niego miejscowy. Nie zwrócił uwagi na to, że tamten już o szabli myślał, nie miał zamiaru zabawiać się z takimi, większe problemy na karku mu zawisły.
-Dranicki herbu Kemlady. Stara zwada, grupą na mnie naskoczyli. Większość, co miałem, to mi w karczmie zostało. Rozedro psu braty wszystko... Tylko przejeżdżałem, nie w głowie mi bab waszych straszyć. Jeśli mógłbym prosić, łaskawy bracie, można by ściągnąć konia z widoku, a ja sam się już oddalę nie niepokojąc waści. Zniknę, jakby mnie nie było, a jakby co, to po prostu przejechałem i tyle we wsi mnie widzieli...
Bogusław nie zamierzał tu przyjaźni z Porwickim zawierać, przynajmniej nie od razu. Wolał zejść z widoku i podążać bezdrożami. Chwile nikt go na drogach nie zobaczy, a odechce im się pościgu.

charakternik100.jpg
Imię, Nazwisko, Herb: Bogusław Dranicki Herbu Kemlada
Nacja: Mazury,
Typ: Swawolnik
Wiek: 34 Wzrost: 182 cm, Waga: 85kg,

Wiara: Katolicyzm
Wiara w magię - Zabobonny
Odwaga - Śmiały
Pobożność - Praktykujący
Kochliwość - Nie od tego
Honor - Mało Honorowy
Praworządność - Prawem i lewem

Reputacja Podejrzany

Przywary:
Ubogi,
Śmiertelny Wróg,
Jednooki (-4 przy wypatrywaniu)
Przewagi:
Czuwanie (+4 Łeb przy testach senności),
Wytrzymałość (+2 Łeb przy testach bólu i zmęczenia),
Gibkość (+4 do Zw przy testach akrobacji itd),
Słuch Nietoperza (+4 Łeb przy testach senności )


Krzepa = 11 Silny
Zwinność = 10 Żwawy
Zmysły = 8 Ostrożny
Mądrość = 6 Błazen
Fantazja = 6 Prostak
Łeb = 7 Z Żelaza
Fortuna 7
Inicjatywa 6
Cios 0
Tęgość 0

Biegłości:

Bojowe:
Szabla = 11
Rusznica = 6
Włócznia =7

Proste:
Jazda Konna = Zw 10
Tortury = Zm 1
Tropienie = Zm 4
Czytanie i pisanie = M 3
Genealogia i Heraldyka = M1
Skradanie = Zw 4
Kowalstwo = Zw 5
Uprawa Roli = M 2
Arkan = Zw 4

Strój - Porwane hajdawery i pocięta koszula, jeden but
Koń - chłopski hucuł, wart 7 zł
broń - batorówka, warta 90 gr.
5 zł 10 gr
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
Czwartek, po 9

- Herbu... Nie, nie znam - Porwicki obrócił się od Bogusława i patrzył na tuman kurzu zbliżający się szybko do nich. Obrócił się, łyskając okiem - Ja waści konia ciągać nie będę a i zaraz się dowiemy co to za draka, już jadą gwałtowniki - obrócił się znów by spojrzeć w oczy Dranickiemu - Ale nie pozwolę tu burd robić, czasy i tak trudne i na samowolę miejsca nie ma, jak nie pokażą mi papieru ze wyrokiem to i nie ruszą waści. Stójcież bo posiekę!
Dranicki rozejrzał się, istniała dla niego możliwość ucieczki na piechotę a może i porwania konia, gdzieś przecież musiał stać ten należący do Porwickiego. Zanim podjął decyzję, zobaczyli obaj z miejscowym gospodarzem, że naprzeciw nadjeżdżających wysuwa się barwna postać w kapeluszu, próbując nawiązać z nimi kontakt. Jeźdźcy odskoczyli jednak na boki, mijając go, jeden tylko trącił bokiem jego konia, klnąc głośno i nie oglądając się.
- Gorące głowy wasi przyjaciele - podsumował Porwicki i gdy tamci dojeżdżali, uniósł w górę rękę by się zatrzymali - Stać mi, tknijcie przechodnia w mojej ziemi i dacie głowy! Wszyscy!
Bogusław myślał, że nie usłuchają ale jeden zatrzymał się przy jego koniu i łapiąc oddech, wysapał, tocząc ślinę:
- On nasz, krew przelał, dajcie nam go.
- Prawo po waszej stronie? - odkrzyknął Porwicki czerwieniejąc - Będą mi kazać w mojej stronie diabły! - wyciągnął szablę i pokazał ją, jakby mieli wyczytać, że nie żartuje.
W tym czasie dwóch z goniących zrównało się z nimi i cicho kiwali na brata mówiąc "Zostaw starego, dobiegniemy go"
Na koniec przycwałował do nich i człowiek w kapeluszu, napuszony jak starosta. Obrócili się do niego a Porwicki zakrzyknął niesiony emocjami:
- Nowa cholera, co tu, jarmark jaki?! Czego panie?!
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
-Good Morning dear Sirs! - rzekł po swojemu - Pułkownik Duncan Wallace w słuschbie księcia Zapatockiego. Schukam Pana o nazwisku Porwicki. Schalenie istotne sprawy mam mu pschekazać w imieniu naszego wielmożnego księcia!
Badając sytuację zauważył, że zrobiło się tu jeszcze bardziej nerwowo. Zbrojni zapewne chcieli głowy ledwo ubranego faceta. Szkot nie do końca wiedział czego chcą od (najprawdopodobniej) Porwickiego.
-Jeschli jest problem natury legalnej zalecam odwołać się do autorytetu księcia! - zakrzyknął mocno akcentując stanowczość swoich słów i nadal odkrywając surowego żołdaka - Teraz proszę się rozejschcz Panowie póki nie przekrochycie granic dobrych manierch i prawa!


219p63p.jpg

Imię, nazwisko, herb: płk Duncan Wallace herbu MacIain of Ardnamorchan
Nacja: Obcokrajowiec (Szkot)
Typ: Oficer Cudzoziemski
Wiek, wzrost, waga, wiara: 32 lata, 180 cm, 79kg, Protestant (formalnie przynależny do kalwińskiego Kościoła Szkockiego, w praktyce po prostu chrześcijanin)

Wiara w magię: Ostrożny
Odwaga: Śmiały
Pobożność: Praktykujący
Kochliwość: Bałamutnik
Honor: Honorowy
Praworządność: Prawem i Lewem

Reputacja (wypadkowa cech charakteru i historii postaci - kuriozalny).

Przywary: Kochliwy (+1); Bez głosu (+1); Śpioch (+3)
Kochliwy - test 20 przy poznaniu ciekawej kobiety
Gadatliwy - dużo gadasz, nie utrzymasz tajemnicy
Śpioch - musisz spać choć 10 godz albo będziesz zły

Przewagi: Oko kota (-4); Dworny (-4); Czuwanie (-2); Słuch Nietoperza (-3)
Oko kota - lepsze widzenie w ciemności, mniejsza trudność
Dworny +4 testy dobrych obyczajów
Czuwanie +4 Łeb testy senności
Słuch Nietoperza +4 Zw przy nasłuchiwaniu

Wolne Punkty: 8

Krzepa 6 + 1 = 7
Zwinność 4 + 6 = 10
Zmysły 5 + 3 = 8
Mądrość 4 + 2 = 6
Fantazja 4 + 6 = 10
Łeb 5

Fortuna 7
Inicjatywa 9
Cios 0
Tęgość 1

Biegłości Bojowe:
Rapier 8 + 3 = 11
Rusznica 6 + 2 = 8

Biegłości Zwykłe
Jazda Konna Zw 1
Czytanie i Pisanie M1
Geografia M 1
Kosterstwo 1 + 4 = Zw 5
Język Polski M 3
Musztra 4 + 4 = M 8
Genealogia i Heraldyka M 2
Cyrulik M 2
Uwodzenie F 6
Aktorstwo 5

Strój: Jak na zdjęciu (tfu... "portrecie").

Historia: Urodzony na jednej z małych i szalenie malowniczych wysp otaczających szkockie wybrzeże już od najmłodszych lat zdradzał silne zainteresowanie światem, podróżami i kobietami. Splot kilku wypadków, w które uwiązana była żona pewnego prominentnego pastora, doprowadziły siedemnastoletniego Duncana do przymusowej "ewakuacji" z rodzimych stron. Wstąpił do armii i wraz z innymi śmiałkami (tudzież wyrzutkami społecznymi) wyruszył na podbój Nowego Świata. Tam spędził większość dorosłego życia z początku będąc zwykłym żołnierzem, następnie oficerem a ostatecznie "piratem" w służbie brytyjskiej korony. Marynarzem był kiepskim i tymi sprawami zajmował się głównie jego Bosman, ale abordaże dokonywane przez Wallace'a i jego załogę przeszły do legendy Karaibów. Hiszpańskie galery zdobywał najczęściej łącząc siłę i podstęp co znacząco podwyższało skuteczność jego działań. Mając zapewniony 25% udział w zdobytym złocie wiódł wygodne życie hojnie wynagradzając swą załogę i k*rwy z portowych burdeli. Niestety koleje losu sprawiły, że źródło dochodów się wyczerpało. Duncan zrezygnował z "państwowej" posady i wsiadł na pierwszy lepszy statek, którym dopłynął do... Chin. Tam zwerbował ekipę byłych rybaków i morskich złodziejaszków, z którymi organizował wypady na statki z cennym towarem. Kilka razy otarł się o śmierć ścigany przez władzę. Niestety kiedy zbałamucił żonę jednego z wysokich oficjeli ściągnął na siebie gniew całego aparatu państwa środka i znów zmuszony był do ewakuacji. Jakiś Boży palec doprowadził go przez surową krainę zwaną Syberią do dziwnego, europejskiego kraju o nazwie "Rzepopoplita Polschka" (na początku nazwy poprawnie wymówić nie potrafił). W tej krainie znalazł zatrudnienie u pewnego Magnata o nazwisku Zapatocki.

Strój - kapelusz, kurta skórzana, spodnie skórzane, koszula, koszula wyjściowa, buty wysokie, buty kolorowe, kilka pierścieni, naszyjnik
Koń - dzianet hiszpański, wart 170 zł
broń - rapier bojowy, wart 200 gr, bandolet z zamkiem kołowym wart 250 groszy, toporek wart 50 groszy
sól, zioła, sztućce, naczynia, butelka wina, bukłak wody, maść na rany, proch na 10 nabić, patent angielski, kości, brzytwa, sakiewka
30 zł
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
Bogusław wypiął pierś i oparł dłoń na szabli przybierając możliwie dumną pozę:
-Wyroki są po mojej stronie, jedno im mało krwi z dawnych lat. Ledwo się człowiek obudził, napadli go w karczmie. Mój dobytek na pastwę jakichś dzikusów, taka ich mać, zostawiłem! Mój drugi but pewnie za Krakowem pewnie już!
Dranicki mimo, ze przedstawiał swoją obronę przed pułkownikiem, jak i Porwickim, który okazywał się kimś ważnym być, oceniał każdego z przeciwników, jak i swoje szanse w zadźganiu jednego i dorwaniu jego konia. Ich konie widać lepiej zniosły przygodę, niż jego własny.


charakternik100.jpg
Imię, Nazwisko, Herb: Bogusław Dranicki Herbu Kemlada
Nacja: Mazury,
Typ: Swawolnik
Wiek: 34 Wzrost: 182 cm, Waga: 85kg,

Wiara: Katolicyzm
Wiara w magię - Zabobonny
Odwaga - Śmiały
Pobożność - Praktykujący
Kochliwość - Nie od tego
Honor - Mało Honorowy
Praworządność - Prawem i lewem

Reputacja Podejrzany

Przywary:
Ubogi,
Śmiertelny Wróg,
Jednooki (-4 przy wypatrywaniu)
Przewagi:
Czuwanie (+4 Łeb przy testach senności),
Wytrzymałość (+2 Łeb przy testach bólu i zmęczenia),
Gibkość (+4 do Zw przy testach akrobacji itd),
Słuch Nietoperza (+4 Łeb przy testach senności )


Krzepa = 11 Silny
Zwinność = 10 Żwawy
Zmysły = 8 Ostrożny
Mądrość = 6 Błazen
Fantazja = 6 Prostak
Łeb = 7 Z Żelaza
Fortuna 7
Inicjatywa 6
Cios 0
Tęgość 0

Biegłości:

Bojowe:
Szabla = 11
Rusznica = 6
Włócznia =7

Proste:
Jazda Konna = Zw 10
Tortury = Zm 1
Tropienie = Zm 4
Czytanie i pisanie = M 3
Genealogia i Heraldyka = M1
Skradanie = Zw 4
Kowalstwo = Zw 5
Uprawa Roli = M 2
Arkan = Zw 4

Strój - Porwane hajdawery i pocięta koszula, jeden but
Koń - chłopski hucuł, wart 7 zł
broń - batorówka, warta 90 gr.
5 zł 10 gr
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
Czwartek

- Nam książę żaden nie zwierzchny a krew krwi woła! -
zakrzyknął mniejszy z dyszących zemstą ludzi.
- Furda wyroki jak diabłów puszczają wolno - dodał drugi.
Trzeci wysunął się na przód i próbował przemówić do Porwickiego:
- Dajcie nam tego, zabierzemy, pojedziemy, problemów nie będzie i wszystko spokojnie przejdzie - pochylił się mówiąc zduszonym głosem.
Porwicki potrząsnął głową, złapał się za nią i wpadł w niespodziewane nerwy:
- To jak tu ma dobrze być! Furda wyroki?! Takie wy republikany?! A won mi stąd, ja pod prawem żyłem i prawa bronić będę! Panie kawalier - zwrócił się do Duncana, gestykulując żywo - świadkujcie jakie to obywatele, albo od wyroków uciekają albo je gwałcą!
Widząc, że wokół placu zebrało się i kilku chłopów, łypiących czujnie co też powie ich pan, mściciele cofnęli konie kilka kroków. Zamieniali szeptem słowa i obracali się po sobie aż najstarszy z nich uniósł dłoń i przemówił:
- Głupcy wszyscy ! - pokazał palcem na Dranickiego - Ale i lepiej bo żadna nam chluba tu zakłuć zakałę. Znajdziemy cię bratku, o nie martw się. Nie mruż oczu na sen bo już ich nie otworzysz! - po czym zawrócił i poczłapał powoli w stronę karczmy a za nim jego kompani.
Porwicki stał wciąż, sapał i obcierał rękawem czoło, roztrzęsiony.
- Na stare... lata. Jeszcze machać trzeba, diabła - wreszcie schował broń i zwrócił się do Duncana: - Was nie znam ale znać, że nietutejsze, to pewno i od księcia po prawdzie. Co tam macie, pojedziemyż do nas pofolgować nerwom, prawda? Choć w takich warunkach ale musielim się kiedy poznać, słyszałem, że książę ma pomocnika co go się szaraki okoliczne boją do domu puszczać by dziewek nie obaczył. Aleć wy nie bałamutni chyba, ludzie tak mówią tylko?
Po rozmówieniu z Duncanem szybko zajął się i Bogusławem.
- Mogę tak waści zostawić ale widzi mi się, że kłopoty za nim idą a tu kłopotów i jest dosyć. Patrzy wam coś groźno z oczów, chybaście krześcijan jednako, nie? - poprawił pas opinający niemały brzuch i rozejrzał się - Jak tak to ja kcę z wami pogadać, pomogę bratu w biedzie a i od siebie puszczę szybko. Widzieli wy - podszedł blisko do Bogusława tak, że nikt inny nie słyszał i mówił mu do ucha - Tatarów? Ubranie kcecie jakie chłopskie?
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
-A no chrześcijan, a z oczu jak patrzy, tak patrzy, ale nie do was mości Porwicki.-Wysłuchiwał słów wybawiciela dalej. Zapytany ostatnimi pytaniami odpowiedział
- Ostatnimi dniami tatara nie widziałem, to skorzystać chciałem. I tak sobie skorzystałem, że jak ruszyłem z małym majątkiem to z butem ostałem. A jedno koszulę i but do pary, lub dwa nowe bym prosił. W jednym troche nie wygodnie.
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
-Ludzie gadac lubia - rzekł Duncan z nadal poważną miną, ale uśmiechając się w środku - Wielmożny Zapatocki przysyla mnie abym ocenił accommodation... eee... warunki dla grajków. Ważne to dla niego wielce.
Kiedy Porwicki rozprawiał z obdartym szlachcicem Duncan popatrzył w stronę jeźdźców. Upewniał się czy ci czego nie kombinują gnani rządzą zemsty. Kiedy odprowadził ich wzrokiem na bezpieczną odległość zwrócił się do Porwickiego:
-Schanowny Panie to może przejdziemy do sedna bo książę nie lubi zbędnej zwłoki w swoich sprawach...
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
Wciąż czwartek, jeno bliżej południa

Sytuacja się uspokoiła, jeźdźcy odjechali a Porwicki rozmówił się ze wszystkimi.
- Strasznieście gwałtowni panie oficjer, chcecie jechać to pojedziem. Ale co to pan książę myśli, że ja i prostej sprawy nie zrobię, chaty grajkom nie postawię? Teraz to już będą mieli luksusi, nie będą mi tu gadać...- mruczał coś i gadał wciąż do siebie.
Zwrócił się do Bogusława, skinąwszy ręką na pobliskiego chłopa, swojego plenipotenta.
- Jefriemie, dajcie temu tu koszulę jaką czystą i spodnie całe. Butów to tu panie nie dostaniecie - rozejrzał się wokół - bo tu i nikt ich pewnie nie ma. Pójdźcie do mnie, coś znajdziemy po moim synu i może dla was znajdę coś do roboty, nie mamy żadnego zawiruchy tutaj a mi coś w kościach skrobie, że się przyda teraz. E no, dajcie mu jakiego konia, jutro odeszlę.

Wyruszyli w stronę posiadłości Porwickiego, nie rozmawiając wiele, raczej oglądając sielskie okolice usłane łąkami, po których chodziły czasem krowy, na odległe, ciemne lasy na wzgórzach i na lśniące rozlane wody okolicznej rzeki. Na podwórzec wjechali przez niską bramę z symbolicznym zadaszeniem. Wysokie kolorowe kwiaty i niskie drzewa owocowe osłaniały drewniane ściany dworku. Typowe podwórko, zamknięte w kwadrat budynkami gospodarczymi było schludne i starannie utrzymane - nawet chodzące po nim świnie, oddzielone płotem, wyglądały na ucywilizowane. Weszli do chaty, skierowano ich do większej izby gdzie opadli na szerokie krzesła. Zaraz stara kobiecina wniosła żółtawy trunek i pocięte na plastry mięso oraz chleb. Wszedł zaraz i gospodarz.
- Tak was tylko ugoszczę, pogadamy co mamy i zobaczymy. Panie, ten biały budynek co widzieliście na podwórku - mówił do Duncana - udostępnię grajkom. Obaczycie potem w środku, buduję tam chatę dla służby i kilku chłopków od dworu, jeszcze nic nie mieszkane, czysto, baby naniosą ziół, udekorują.
- A do was - zwrócił się znów do Bogusława - chciałem taką sprawę. Panie ale musicie o tym milczeć i księciu nie mówić, słowo szlachcica? Wy też - rzucił do zaciekawionego Wallace'a - Będzie tydzień jak coś się dzieje w okolicy. Pono w jednej wiosce nad rzeką widzieli Tatarów. A co takie oczy wytrzeszczone? Wiem, że czego niby tam ale tak mówią. Tu widzieli, tu ślady, tu komu owca zginie, tu krzyki w nocy, ja nie wiem.
Opowiedział im, że rozmawiał na ten temat z najbliższymi sąsiadami, panami Gejłorem i Litasem. Takoż samo zdziwieni ale trzeba się w końcu dowiedzieć. Widzicie, ja tu za dwa dni córę wydaję za Litasowego syna, będą okoliczne pany, będzie weselisko jak się patrzy - muszę wiedzieć, że nic się nie zdarzy. Sprawdzicie to panie Dranicki? Jak dacie mi jakie dobre informacje zapłacę godnie, pogościcie się na weselu, jak uważacie.
W tej chwili rozwarły się znów drzwi i do środka wparowała dziewczyna z bladą twarzą i długim blond warkoczem, ubrana w pomarańczową suknię.
- Tatko! - zaskoczona umilkła i przeprosiła, po czym podeszła do ojca i coś cicho do niego mówiła.
- Taka gęś z ciebie, nawet nie przedstawisz się a uczyłem jak w towarzystwie... Panowie, to Lutka moja, jedyna pociecha na starość.
Podała im do ucałowania dłoń, mieniąc się na twarzy różnymi barwami, co widząc Duncan uśmiechnął się szyderczo.
- Przepraszam panie, nienawykła do tak zacnego towarzystwa - potem jeszcze odpowiedziała na parę zdań ojca i wyszła.
- Eeeee tego - próbował wrócić do poprzedniego zdania Porwicki - no... A wy to w ogóle co u księcia robicie, chyba że nie pływacie tam jak mowią panie Dunkon? A wy Tatarów widzieli?
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Duncan roześmiał się szczerze:
-Nie Tatarami mnie ten kraj jesche nie urachyl... - rzekł zaciągając swym szkockim akcentem - Ale wiele słyszałem o nich. Z żółtymi miałem troschkę do czynienia podczas mego pobytu w Chinach.
Duncan mówił wyraźnie i dość doniośle (ale bez przesady) ponieważ chciał aby usłyszała go owa Lutka, która niezmiernie go intrygowała.
-Wracając do grajków to proschę mnie źle nie zrozumieć. Ja w imieniu księcia doglądam jego sprawa na jego wyraźnie żychenie. Ufam, że mozna na Panu polegać. Spanie nie musi być przesadnie wykwintne, ale schludne i czyste. Na nich samych trzeba też uważać co bym im kto przez łeb nie zdzielił... - Wallace prawie połamał sobie język na ostatnim słowie - No i tyle by tego było, mi czas do Dworek jechać. Proszę tylko pokazać te ich kwatery przyschle żebym mógł z czystym sumieniem powiedzieć księciu co i jak. A co Waść planuje w związku z tymi Tatarami?
Chwilę wsłuchiwał się w słowa szlachcica po czym pomyślał, że warto by poznać Lutkę bliżej. Do tego jednak potrzebna była jego obecność tutaj.
-To może ja też pójdę z Panem bez buta poschukać Tatara? Tzn. tfu... Tatarów... W walce rapierem niezgorszy jestem a i chętnie ich zobacze...

219p63p.jpg

Imię, nazwisko, herb: płk Duncan Wallace herbu MacIain of Ardnamorchan
Nacja: Obcokrajowiec (Szkot)
Typ: Oficer Cudzoziemski
Wiek, wzrost, waga, wiara: 32 lata, 180 cm, 79kg, Protestant (formalnie przynależny do kalwińskiego Kościoła Szkockiego, w praktyce po prostu chrześcijanin)

Wiara w magię: Ostrożny
Odwaga: Śmiały
Pobożność: Praktykujący
Kochliwość: Bałamutnik
Honor: Honorowy
Praworządność: Prawem i Lewem

Reputacja (wypadkowa cech charakteru i historii postaci - kuriozalny).

Przywary: Kochliwy (+1); Bez głosu (+1); Śpioch (+3)
Kochliwy - test 20 przy poznaniu ciekawej kobiety
Gadatliwy - dużo gadasz, nie utrzymasz tajemnicy
Śpioch - musisz spać choć 10 godz albo będziesz zły

Przewagi: Oko kota (-4); Dworny (-4); Czuwanie (-2); Słuch Nietoperza (-3)
Oko kota - lepsze widzenie w ciemności, mniejsza trudność
Dworny +4 testy dobrych obyczajów
Czuwanie +4 Łeb testy senności
Słuch Nietoperza +4 Zw przy nasłuchiwaniu

Wolne Punkty: 8

Krzepa 6 + 1 = 7
Zwinność 4 + 6 = 10
Zmysły 5 + 3 = 8
Mądrość 4 + 2 = 6
Fantazja 4 + 6 = 10
Łeb 5

Fortuna 7
Inicjatywa 9
Cios 0
Tęgość 1

Biegłości Bojowe:
Rapier 8 + 3 = 11
Rusznica 6 + 2 = 8

Biegłości Zwykłe
Jazda Konna Zw 1
Czytanie i Pisanie M1
Geografia M 1
Kosterstwo 1 + 4 = Zw 5
Język Polski M 3
Musztra 4 + 4 = M 8
Genealogia i Heraldyka M 2
Cyrulik M 2
Uwodzenie F 6
Aktorstwo 5

Strój: Jak na zdjęciu (tfu... "portrecie").

Historia: Urodzony na jednej z małych i szalenie malowniczych wysp otaczających szkockie wybrzeże już od najmłodszych lat zdradzał silne zainteresowanie światem, podróżami i kobietami. Splot kilku wypadków, w które uwiązana była żona pewnego prominentnego pastora, doprowadziły siedemnastoletniego Duncana do przymusowej "ewakuacji" z rodzimych stron. Wstąpił do armii i wraz z innymi śmiałkami (tudzież wyrzutkami społecznymi) wyruszył na podbój Nowego Świata. Tam spędził większość dorosłego życia z początku będąc zwykłym żołnierzem, następnie oficerem a ostatecznie "piratem" w służbie brytyjskiej korony. Marynarzem był kiepskim i tymi sprawami zajmował się głównie jego Bosman, ale abordaże dokonywane przez Wallace'a i jego załogę przeszły do legendy Karaibów. Hiszpańskie galery zdobywał najczęściej łącząc siłę i podstęp co znacząco podwyższało skuteczność jego działań. Mając zapewniony 25% udział w zdobytym złocie wiódł wygodne życie hojnie wynagradzając swą załogę i k*rwy z portowych burdeli. Niestety koleje losu sprawiły, że źródło dochodów się wyczerpało. Duncan zrezygnował z "państwowej" posady i wsiadł na pierwszy lepszy statek, którym dopłynął do... Chin. Tam zwerbował ekipę byłych rybaków i morskich złodziejaszków, z którymi organizował wypady na statki z cennym towarem. Kilka razy otarł się o śmierć ścigany przez władzę. Niestety kiedy zbałamucił żonę jednego z wysokich oficjeli ściągnął na siebie gniew całego aparatu państwa środka i znów zmuszony był do ewakuacji. Jakiś Boży palec doprowadził go przez surową krainę zwaną Syberią do dziwnego, europejskiego kraju o nazwie "Rzepopoplita Polschka" (na początku nazwy poprawnie wymówić nie potrafił). W tej krainie znalazł zatrudnienie u pewnego Magnata o nazwisku Zapatocki.

Strój - kapelusz, kurta skórzana, spodnie skórzane, koszula, koszula wyjściowa, buty wysokie, buty kolorowe, kilka pierścieni, naszyjnik
Koń - dzianet hiszpański, wart 170 zł
broń - rapier bojowy, wart 200 gr, bandolet z zamkiem kołowym wart 250 groszy, toporek wart 50 groszy
sól, zioła, sztućce, naczynia, butelka wina, bukłak wody, maść na rany, proch na 10 nabić, patent angielski, kości, brzytwa, sakiewka
30 zł
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
Bogusław mrukliwy był i zły. Ciągle mu żal było tego, co stracił.
-Łatwo przyszło, łatwo zagrabili.
Przynajmniej w nowej koszuli nie czuł się tak tragicznie. Nie wiało przez rozdarcia. Uśmiech by na jego twarzy zagościł, gdyby miał to w zwyczaju, gdy tylko zobaczył plastry mięsa i trunek. Co jak co, do braku sakwy się przyzwyczaił, a od jadła i napitku się nie dało. Ascetą nie był, nie jest, i nie będzie. Mimo jedzenia przyszła pora na ponure tematy.
-Zajmę się tym. Nawet chętnie, lepiej wiedzieć na czym się stoi. Jeśli jacyś są, to za nimi wielka armia musi iść. A zachowam w tajemnicy, nie ma co z igły widły robić. I jeśli tatara znajde, pan panie Porwicki pierwszy się dowiesz.
Na koniec z lekkim rozbawieniem przyglądał się nerwom Porwickiego, zachowaniu Lutki, i świecącym oczkom obcokrajowca, który pływał nie pływał, coś już się na dziewce skupił. Chętnie by nawet tu został poobserwował, jakaż to dziewka, i co Duncanowi z tutejszych amorów wyjdzie.
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
Pod południe

Porwicki z Duncanem wyszli na zewnątrz by obejrzeć lokale - były to świeżo pobielone drewniane ściany, świeżo zbite drewniane prycze i takież meble. Gospodarz zapewniał, że ze świeżymi siennikami i roślinami pokoje będą przyzwoite i przewiewne, na lato w sam raz.
Dranicki został sam w salonie, mógł więc obejrzeć ściany z kilkoma trofeami myśliwskimi, dwoma obrazami przedstawiającymi bitwy i barwne ściany, malowane ręcznie w kwiaty zgodnie z ludową sztuką. W międzyczasie gryzł kruche mięso, zapijając słodkim i niespecjalnie mocnym trunkiem. Zanim wrócił Porwicki, do izby wniesiono niepostrzeżenie odczyszczone wysokie, skórzane buty dobrej jakości. Domyślał się, że dostaną się jemu ale nie poczekał na gospodarza.
Wrócili z Duncanem i zasiedli znowu, Porwicki zaś widząc buty, spojrzał na Bogusława:
- Będę po prostu mówił, całe życie inaczej nie umiał. Ja po krześcijańsku żyję, chłopów nie biję, ziarna im pożyczam a podróżnych w dom przyjmię. Tu macie - przyniósł bliżej buty - podarek, mnie one na nic a nie ma komu ich nosić. Ale ja stary i wiem, że tera na świecie całe hromady ludzi bezhonorowych, proszę tedy, jak nie chcecie pomóc, zjedzcie, bierzcie co daję i znikajcie. A jak chcecie - no, to sprawa wygląda tak...
Opowiedział mu cicho, gdzie powinien się skierować najpierw żeby znaleźć jakieś wiadomości i czego się tam spodziewać. Zerkał czasem na Duncana, który zachowywał się cokolwiek niespokojnie i patrzył na drzwi, za którymi dźwięczały kroki i głos Lutki.
- Taak, panie.. panie oficyjerze, jeśli umiecie usiec kogo to może i pomożecie panu. Jeno mówię od razu, niedaleko stąd już dużo woda rozlana, trochę będzie pokluczyć i jechać się prędko nie da, konie tylko kolana pomoczą. Ja tu na razie z waścią Dranickim pogadam a on jak już uzna to was przysposobi do drogi, do księcia najwyżej poszlę gońca, dasz pan mu jaki glejt.
- Konia wam jakiegoś teraz dam ale to mi go zwrócicie, ten coście go zagonili jeszcze będzie żyw- wrócił znów do Bogusława - Wiele wam już dać nie mogę, może jakie suchary dostaniecie czy co. Ja tak myślę, że jutro wrócicie do wieczora i powiecie czy co tam słychać na puszczy. Sprawi się pan to i potem poproszę go o pomoc, trzeba mi będzie popilnować... No, to potem, wszystko dobre?
Obrócił się zniesmaczony gdy bez pukania trzasnęły drzwi i wpadł przez nie niski chłopiec z brudną twarzą, bosy i obdarty. Ukłonił się nisko i nie przestępując progu wołał:
- Pane, Ryduki napadli sabaki, maty mne prysłała! - opowiedział krótką historię, której nie rozumieli do końca ale potem Porwicki wytłumaczył, że ktoś wpadł do jednej z jego wsi, podpalił kilka chat, porwał kobiety, zabił kilku chłopów.
- No diabła! Tera ja już nie wiem, może tam lepiej jechać pierw. Panie Dranicki decyduj i jedź gdzie uważasz, ja muszę to ująć jakoś- po czym wyszedł zostawiając ich we dwóch.

BOHDAN
Ten sam dzień

-Pane Bohdane! - ktoś wołał go z podwórca, więc zwlókł się leniwie z siana, na którym leżał. Zszedł po drabince na dół i odpowiedział:
- Czuho?
- Pamyłujte pane, jeno stary skazał szto wsio powie - jego towarzysze przyprowadzili pod boki starego chłopa z krwawymi śladami na twarzy.
- Zostawcie mnie! - wyrywał się - Słuchajcie prawdy, my tu nie mamy niczego prócz tych chat biednych. Ostawcie nas, i tak mówią, że wojna idzie, pono książę będzie szukał rąk.
- Rąk szukał mówisz - drapał się w głowę Kozak - zobaczymy, jego mać. Jak tam dojechać?
Chłop powiedział, że blisko jest przejazd, który doprowadzi go do zakola rzeki, do brodu koło Ługów po której drugiej stronie gdzieś mieszkać miał książę, najbliższy reprezentant władzy królewskiej.
- Panie, chcecie do wojska znów pójść? Toż was pogonili, tak nam dobrze, dorobimy się bez wojen i bez królów - zagadywał Czepuń, jego prawa ręka i wykonawca rozkazów. Właściwie z jego bandy został już tylko on, reszta się rozlazła jak tylko dostali trochę złota.
- Ja mówię, wyprawmy się na połudeń ale żeby Lachów pognębić i wrócić. Toż jak wojną idzie to i druga strona nas zechce, nie? - patrzył na swego wspólnika, próbując z jego twarzy wyczytać, czy spodobały mu się propozycje czy też trzeba się uchylić od ciosu.
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
-Nie z honoru a z wdzięczności pojadę. Honor raz jest, raz go nie ma. A długi spłacone lepiej mieć, by się nie targały za człowiekiem.
Wyrażając zgodę na pomoc posilił sie jeszcze trochę, po czym, gdy Porwicki zaproponował im wspólną jazdę zwrócił się do Duncana.
-Mości Duncan, jechać wypytać wielką rzeczą nie jest, jedno zawsze lepiej mieć do kogo gębę otworzyć niż samemu się targać. Jak ci nie spieszno, to i lepiej, by ktoś od księcia był, ja się na tak wysokie progi z posłaniem pchać bym nie chciał, gdyby w alarm bić trza było.
Rozmowę przerwał im jakiś młokos. W międzyczasie założył nowe buty. Nie pytał nic o poprzedniego właściciela. Jak gdzieś ubity, to nie ma po co Porwickiego tym gnebić i drażnić. Gdy chłopiec wykrztusił co miał do powiedzenia Dranicki szybko zdecydował:
-Świerza rzecz, tam w Ługach same ploty, a tu na własne oczy zobaczymy. Jade na Ryduki. Mości Duncan, za pół godziny gotowy będę.
Wyszedł z domu Porwickiego i złapał za ramie ściskając mocno stajennego. Uznał, że skoro wysyła go Porwicki, to i konia mu użyczy.
-Siodłaj mi tu jakiego konia chłopcze, jeno szybko. I linę jaką przynieś.

charakternik100.jpg
Imię, Nazwisko, Herb: Bogusław Dranicki Herbu Kemlada
Nacja: Mazury,
Typ: Swawolnik
Wiek: 34 Wzrost: 182 cm, Waga: 85kg,

Wiara: Katolicyzm
Wiara w magię - Zabobonny
Odwaga - Śmiały
Pobożność - Praktykujący
Kochliwość - Nie od tego
Honor - Mało Honorowy
Praworządność - Prawem i lewem

Reputacja Podejrzany

Przywary:
Ubogi,
Śmiertelny Wróg,
Jednooki (-4 przy wypatrywaniu)
Przewagi:
Czuwanie (+4 Łeb przy testach senności),
Wytrzymałość (+2 Łeb przy testach bólu i zmęczenia),
Gibkość (+4 do Zw przy testach akrobacji itd),
Słuch Nietoperza (+4 Łeb przy testach senności )


Krzepa = 11 Silny
Zwinność = 10 Żwawy
Zmysły = 8 Ostrożny
Mądrość = 6 Błazen
Fantazja = 6 Prostak
Łeb = 7 Z Żelaza
Fortuna 7
Inicjatywa 6
Cios 0
Tęgość 0

Biegłości:

Bojowe:
Szabla = 11
Rusznica = 6
Włócznia =7

Proste:
Jazda Konna = Zw 10
Tortury = Zm 1
Tropienie = Zm 4
Czytanie i pisanie = M 3
Genealogia i Heraldyka = M1
Skradanie = Zw 4
Kowalstwo = Zw 5
Uprawa Roli = M 2
Arkan = Zw 4

Strój - Całe hajdawery i koszula, Wysokie Buty dobrej jakości
broń - batorówka, warta 90 gr.
5 zł 10 gr
 

Haren

Nowicjusz
Dołączył
8 Grudzień 2009
Posty
492
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Kraków
- Ha! Nie jestem ja psem, cobym się przed Lachami lykhoslovytami płaszczył. Ale armie królewskie liczne a silne, pewnikiem Ukraińcy przegrają znowóż, a na łupy szansa niewielka i łatwo będzie o śmierć, której nie chcemy, prawda? - Tu nagle zmienił temat i zwrócił się do chłopa - Mówisz, że nic nie macie? A pan tej ziemi gdzie? Niedaleko pewnie. Biegnij doń, powiedz, może kogoś przyśle w lepszym stroju i broni, komu coś zabrać by było miło. - To mówiąc wyrżnął chłopu lekko pięścią w szczękę powalając na ziemię i odepchnął nogą przypominając raz jeszcze, by co rusz do pana biegł donieść mu o nich. - Czepuń, zapalyuvatysya kie siano czy chatę jedną, lepiej zobaczą kędy jechać, myślę że w nie więcej niż godzinę będziemy tu mieli kilku takich co zwróci się obrabować. To się nazywa rabunek rybacki - rzucasz wędkę, na haczyk nabijwszy niedolę ludzką, a od razu się rycerzyki na bilykh koniach znajdą, coby ratować ich! - Tu Bohdan wybuchł donośnym śmiechem, po czym wszedł po drabinie na poddasze ignorując już Czepunia, po czym przebił się przez słomę dach tworzącą i rozejrzał wokoło, by sprawdzić gdzie ucieka chłop i czy dałoby się tu wkoło jaką zasadzkę na szybko usadowić.




fs_kozak.jpeg

Z grubsza ten pan z przodu, łysy prawie z kucem i wąsami.

Imię, Nazwisko, Herb: Bohdan Doroszczenko, Herbu Alabanda
Nacja: Rusini
Typ: Kozak Herbowy
Wiek: 26
Wzrost: 180 cm
Waga: 80kg
Wiara: Prawosławie

Wiara w magię - Przezorny
Odwaga - Śmiały
Pobożność - Żarliwy
Kochliwość - Obojętny
Honor - Niehonorowy
Praworządność - Gwałciciel praw

Reputacja (wypadkowa cech charakteru i historii postaci)

Przywary:

Bezlitosny (+1)
Ryzykant (+3)
Dumny jak paw (+2)
Szaleniec (+4)

Przewagi:

Wierzchowiec (-10)
Wytrzymałość (-4)

Punkty Wolne: 0

Krzepa 6 +2 =8 Krzepki
Zwinność 6 +3 =9 Żwawy
Zmysły 6 +3 +2 =11 Czujny
Mądrość 4 +1 =5 Błazen
Fantazja 4 +6 =10 Szarak
Łeb 6 +1 =7 Z żelaza

Fortuna 7
Inicjatywa 10
Cios 0
Tęgość 1

Biegłości:

Bojowe:

Szabla 7 +2 =9
Rusznica 6 +3 =9
Włócznia 7

Proste:

Jazda Konna +3 +3 +5 +1 =11
Język Ruski +6 +3 =9
Skradanie +2 +1 +5 =8
Pływanie +1 +5 =6
Targowanie +1 +3 =4
Genealogia i Heraldyka +1 +3 =4
Czytanie i pisanie +2 +3
Taniec +1 +5
Pułapki (miast Łaciny) +1 +4 +3 =8
Łowiectwo +1 +3 =4

Strój: Z grubsza jak na malunku:

Stare, zniszczone buty skórzane
Hajdawery
Koszula bawełniana, z letka przetarta
Futrzana kamizelka

Broń:

Karabela
Pistolet Skałkowy

Konie:

Anatolijczyk
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
-To ja czekać na zewnątrz... - powiedział wstając i wyszedł.
Rozglądał się chwilę po okolicy i jeszcze raz rzucił okiem na kwatery, które wydawały mu się zdatne dla grajków. Nudząc się zaczął dyskretnie spoglądać czy nie widać gdzieś Lutki.


219p63p.jpg

Imię, nazwisko, herb: płk Duncan Wallace herbu MacIain of Ardnamorchan
Nacja: Obcokrajowiec (Szkot)
Typ: Oficer Cudzoziemski
Wiek, wzrost, waga, wiara: 32 lata, 180 cm, 79kg, Protestant (formalnie przynależny do kalwińskiego Kościoła Szkockiego, w praktyce po prostu chrześcijanin)

Wiara w magię: Ostrożny
Odwaga: Śmiały
Pobożność: Praktykujący
Kochliwość: Bałamutnik
Honor: Honorowy
Praworządność: Prawem i Lewem

Reputacja (wypadkowa cech charakteru i historii postaci - kuriozalny).

Przywary: Kochliwy (+1); Bez głosu (+1); Śpioch (+3)
Kochliwy - test 20 przy poznaniu ciekawej kobiety
Gadatliwy - dużo gadasz, nie utrzymasz tajemnicy
Śpioch - musisz spać choć 10 godz albo będziesz zły

Przewagi: Oko kota (-4); Dworny (-4); Czuwanie (-2); Słuch Nietoperza (-3)
Oko kota - lepsze widzenie w ciemności, mniejsza trudność
Dworny +4 testy dobrych obyczajów
Czuwanie +4 Łeb testy senności
Słuch Nietoperza +4 Zw przy nasłuchiwaniu

Wolne Punkty: 8

Krzepa 6 + 1 = 7
Zwinność 4 + 6 = 10
Zmysły 5 + 3 = 8
Mądrość 4 + 2 = 6
Fantazja 4 + 6 = 10
Łeb 5

Fortuna 7
Inicjatywa 9
Cios 0
Tęgość 1

Biegłości Bojowe:
Rapier 8 + 3 = 11
Rusznica 6 + 2 = 8

Biegłości Zwykłe
Jazda Konna Zw 1
Czytanie i Pisanie M1
Geografia M 1
Kosterstwo 1 + 4 = Zw 5
Język Polski M 3
Musztra 4 + 4 = M 8
Genealogia i Heraldyka M 2
Cyrulik M 2
Uwodzenie F 6
Aktorstwo 5

Strój: Jak na zdjęciu (tfu... "portrecie").

Historia: Urodzony na jednej z małych i szalenie malowniczych wysp otaczających szkockie wybrzeże już od najmłodszych lat zdradzał silne zainteresowanie światem, podróżami i kobietami. Splot kilku wypadków, w które uwiązana była żona pewnego prominentnego pastora, doprowadziły siedemnastoletniego Duncana do przymusowej "ewakuacji" z rodzimych stron. Wstąpił do armii i wraz z innymi śmiałkami (tudzież wyrzutkami społecznymi) wyruszył na podbój Nowego Świata. Tam spędził większość dorosłego życia z początku będąc zwykłym żołnierzem, następnie oficerem a ostatecznie "piratem" w służbie brytyjskiej korony. Marynarzem był kiepskim i tymi sprawami zajmował się głównie jego Bosman, ale abordaże dokonywane przez Wallace'a i jego załogę przeszły do legendy Karaibów. Hiszpańskie galery zdobywał najczęściej łącząc siłę i podstęp co znacząco podwyższało skuteczność jego działań. Mając zapewniony 25% udział w zdobytym złocie wiódł wygodne życie hojnie wynagradzając swą załogę i k*rwy z portowych burdeli. Niestety koleje losu sprawiły, że źródło dochodów się wyczerpało. Duncan zrezygnował z "państwowej" posady i wsiadł na pierwszy lepszy statek, którym dopłynął do... Chin. Tam zwerbował ekipę byłych rybaków i morskich złodziejaszków, z którymi organizował wypady na statki z cennym towarem. Kilka razy otarł się o śmierć ścigany przez władzę. Niestety kiedy zbałamucił żonę jednego z wysokich oficjeli ściągnął na siebie gniew całego aparatu państwa środka i znów zmuszony był do ewakuacji. Jakiś Boży palec doprowadził go przez surową krainę zwaną Syberią do dziwnego, europejskiego kraju o nazwie "Rzepopoplita Polschka" (na początku nazwy poprawnie wymówić nie potrafił). W tej krainie znalazł zatrudnienie u pewnego Magnata o nazwisku Zapatocki.

Strój - kapelusz, kurta skórzana, spodnie skórzane, koszula, koszula wyjściowa, buty wysokie, buty kolorowe, kilka pierścieni, naszyjnik
Koń - dzianet hiszpański, wart 170 zł
broń - rapier bojowy, wart 200 gr, bandolet z zamkiem kołowym wart 250 groszy, toporek wart 50 groszy
sól, zioła, sztućce, naczynia, butelka wina, bukłak wody, maść na rany, proch na 10 nabić, patent angielski, kości, brzytwa, sakiewka
30 zł
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
Po Aniele Pańskim

DUNCAN, BOGUSŁAW

Chłopiec szybko usłużył Dranickiemu, przyprowadzając mu konia brązowego, niskiego i umięśnionego, widać wytrzymałego. Do siodła przytroczony był wcale gruby postronek. Bogusław odesłał chłopca i wsiadł na koń. Nadszedł po chwili i Duncan, kręcący się wokół domu jakby czego szukał. Siadł na swego paradnego wierzchowca z zakłopotaną miną i przygotował się do drogi.
Nie zobaczył nigdzie dziewczyny, którą przed chwilą ledwie poznał, mignęła mu tylko chwilami jej suknia i włosy ale nie chcąc wydać się śmiesznym, uszedł. Byli gotowi do drogi ale czekali na Porwickiego. Nie przyszedł do nich ale zobaczył z podwórza i machnął ręką, krzycząc żeby przywieźli jakiego pohańca jeśli znajdą.
Wyruszyli więc w najgorętszą porę dnia, syci i zdatni bardziej do spania niż podróży. Okolica była jednak miła a problemy żadne, jechali więc nie forsownym ale i nie wolnym tempem. Późnym popołudniem zajechali do Ryduk. Już dojeżdżając mogli wyczuć, że coś jest nie tak - pola stały niedokoszone, na łące leżało kilka rozprutych krów, pewnie źródła utrzymania niejednej rodziny. Mimo, że pierwsza z brzegu chata nie była naruszona, kolejna miała osmaloną ścianę a jeszcze następna - spłonęła całkiem. Łącznie znaleźli trzy spalone chaty, przed którymi siedziały płaczące dzieci z kobietami. One też zawodziły głośno i nie dało się z nimi nawiązać kontaktu. Spotkali grupę kilku mężczyzn, stojących razem w pewnym oddaleniu od kobiet, z widłami i kijami w rękach.
- No, tera pany prijychały, baczyte - usłyszeli przed dotarciem do nich. Kiedy jednak się zbliżyli wystąpił jeden chłop zdejmując czapkę.
- Aaa, chcecie wiedzieć co i jak? Ano pokażu wam co i jak - wyprowadził ich na drugą stronę wioseczki. Dopiero teraz zobaczyli, że jest ona położona na wzgórzu, widać cały czas jechali po małym wzniesieniu, teraz widząc stromy spadek. Za wioską była kilkumetrowa skarpa, na której szczycie stojąc widzieli okoliczne łąki, głównie zalane i porośnięte rozłożystymi drzewami.
- Stamtąd - pokazał palcem w stronę rzeki - musieli wpaść, weszli jakoś po skarpie. Zanim kto wyszedł czy co, już podpalili chatę. Potem drugą. My wylecieli, trochę krzyku, zabili nam dwóch, zabrali nam córki i poszli.
- A wdupu, niech jadą wpieron, pójdziem i ubijem wsiech! - krzyknął któryś z chłopów.
Rozmawiający ze szlachcicami obrócił się i nie odpowiedział aż znów skierował się do Bogusława, patrząc tylko czasem na Duncana.
- Ludzie wariują, potracili domy, potracili familię, kcą rzucić ziemię i iść szukać tamtech. Mnie nikogo, szczęściem, nie zabili ale mnie już słuchać nie będą bo żałość ich poskręca. Co panie z tym zrobi nasz pan?
- Ja znajdę we wsi konia, poprowadzę was, jeno pozwólcie mi zabić te diabły - wystąpił wielki drab z rozpiętą koszulą i dębową lagą w ręce.


BOHDAN

Czepuń nie rozumiał co planuje Bohdan ale nie chciał się przeciwić, za daleko już i tak zabrnął. Odszedł trochę dalej i puścił z dymem oborę, stojąc blisko i patrząc jak ogień szybko skacze po ścianach i dachu. Potem przybiegł znów i stojąc na ziemi, patrzył w górę jak jego towarzysz się rozgląda.
Bohdan widział jak na dłoni, że od zachodu i wschodu mają jedyne ustalone przeręby w lesie, stąd też należało się spodziewać ewentualnego ataku. Od północy i południa wioskę otaczały gęstwiny lasu i czasem bagna, które pozwalały się po nich poruszać ale bardzo powoli i raczej nie w nocy, nie dla kogoś kto nie znał tych okolic.
- A jak ne pryjdą ? - zapytał rozważając sytuację Czepuń - Tu tylko chłopy a może daleko gdzie ludzie.
Bohdan popatrzył dokąd pobiegł wygnany chłop. Kuśtykając i potykając się biegł drogą na wschód i po paru minutach zniknął za drzewami. Wiedział jednak, że ta droga może prowadzić tylko w stronę rzeki, nigdy tam jednak nie był.
Przy zachodnim wylocie ze wsi (miejsce to mijał właśnie chłop) zobaczył kilkumetrowe zwalisko ciemnych głazów, świetne dla małej grupy osób do ukrycia się i widoku na wieś. Tyle, że chłop pobiegł też w tamtą stronę i nawet gdyby dotarł do pańskich siedzib - komu by się chciało wyruszać szukać dwóch ludzi?
Tymczasem Doroszczenko patrzył z lubością na hajcujący ogień. Czepuń chcąc go oderwać od popadania w pasję jak to nazywał, podgadywał go:
- Przejdźmy choć na chwileńkę wodę, przejedźmy lachom po gardle i wrócimy tu z ludźmi, ze skarbami. Toż my tu możem się usadzić na długo!
 

Haren

Nowicjusz
Dołączył
8 Grudzień 2009
Posty
492
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Kraków
- NIET! Powiem ci co zrobimy. Pojedziemy nad richky. Przez te lasy gęste. Nic tu po nas, a woda się kończy. Dojedziemy tam, pidhotuvaty kolację jaką i może się na kogoś zasadzimy po drodze. Potem zobaczymy, za rzeką jest wioska, może tam ki bogatsze chłopy bedą. Przygotuj konia, i znajdź ki jakiego ciołka, co sie ostał, pokażę mu, jak kończą mu podobne, psie syny! Tfu! Nie będą chłopy biedne jak je najeżdżam!! - Wtedy chwycił stóg siana opodal, począł go pięśćmi okładań niby wroga i cisnął na dół, na klepisko. Sam skoczył za nim i przydusił siano do ziemi, po czym podnosząc głowę spojrzał diabelsko na swoją prawą rękę, w jego oczach mignął błysk szaleństwa - A ty co tak stoisz? Idźże!! - Wstając, rzucił siano wysoko i podszedł do swojego konia - No, Orel, jedziemy na wojnę. Step wypił krovi całom, przelanom przez poprzednich, łacnie on przyjmie ofiarę raz jeszcze. A my mu ją zapewnimy... Już niedługo, niedługo. - Podciągnął popręg, wypił łyk wody z bukłaka i poprawił siodło, po czym poczekał na Czepuńa.



Imię, Nazwisko, Herb: Bohdan Doroszczenko, Herbu Alabanda
Nacja: Rusini
Typ: Kozak Herbowy
Wiek: 26
Wzrost: 180 cm
Waga: 80kg
Wiara: Prawosławie

Wiara w magię - Przezorny
Odwaga - Śmiały
Pobożność - Żarliwy
Kochliwość - Obojętny
Honor - Niehonorowy
Praworządność - Gwałciciel praw

Reputacja (wypadkowa cech charakteru i historii postaci)

Przywary:

Bezlitosny (+1)
Ryzykant (+3)
Dumny jak paw (+2)
Szaleniec (+4)

Przewagi:

Wierzchowiec (-10)
Wytrzymałość (-4)

Punkty Wolne: 0

Krzepa 6 +2 =8 Krzepki
Zwinność 6 +3 =9 Żwawy
Zmysły 6 +3 +2 =11 Czujny
Mądrość 4 +1 =5 Błazen
Fantazja 4 +6 =10 Szarak
Łeb 6 +1 =7 Z żelaza

Fortuna 7
Inicjatywa 10
Cios 0
Tęgość 1

Biegłości:

Bojowe:

Szabla 7 +2 =9
Rusznica 6 +3 =9
Włócznia 7

Proste:

Jazda Konna +3 +3 +5 +1 =11
Język Ruski +6 +3 =9
Skradanie +2 +1 +5 =8
Pływanie +1 +5 =6
Targowanie +1 +3 =4
Genealogia i Heraldyka +1 +3 =4
Czytanie i pisanie +2 +3
Taniec +1 +5
Pułapki (miast Łaciny) +1 +4 +3 =8
Łowiectwo +1 +3 =4

Strój: Z grubsza jak na malunku:

Stare, zniszczone buty skórzane
Hajdawery
Koszula bawełniana, z letka przetarta
Futrzana kamizelka

Broń:

Karabela
Pistolet Skałkowy

Konie:

Anatolijczyk "Orel"
 
Status
Zamknięty.
Do góry