Myśli,a może coś "więcej"?

Kaliane

Nowicjusz
Dołączył
12 Czerwiec 2015
Posty
7
Punkty reakcji
0
Wiek
26
Miasto
Kraków
Dzień Dobry,Postaram się opisać mój problem zwięźle,niestety nie wiem czy mi się to uda, więc z góry przepraszam.Zaczne wszystko od początku ponieważ nie wiem,co będzie,a co nie,przydatne.
Mam 17 lat,chodzę do LO profil biol-chem,nie posiadam przyjaciół,nie widuje się z innymi po szkole etc.
Od zawsze los mi nie sprzyjał,oczywiście mogło być dużo gorzej.
będąc dzieckiem rówieśnicy zawsze mnie prześladowali(nie było to "poważne" przesladowanie),moja siostra,którą bardzo kochałam zmarła na raka mózgu(mój brat jest chory na ciężki zanik mięśni-usamodzielnił się i dużo zarabia,natomiast postanowił,wraz z drugą siostrą,nie kontaktować się ani ze mną,ani z mamą).Miałam ,będąc w wieku około lat 5,"diwny" okresw moim życiu,którego wcle nie pmiętam tzn.nie okazywałam agresji,by w jednym momencie wstać i uderzyc z całej siły kogoś krzesłem,by w nocy obudzić się,pójść do sypialni mamy i zacząć ją dusić(na bardzo poważnie).Póżniej miałam czas gdy podchodziłam dosłownie do każdego i przytulałam tę osobę,oraz czas z "normalną"agresją.Miałam już w tamtym czasie zaburzenia snu.Odkąd skończyłam ok.6 lat mam prawie same koszmary,miałam wtedy również problem polegający na tym,że wstawałam w nocy i "musztrowałam"tatę("ubierz się","zrób swiatło,prawdziwe światło,a nie z lampki","wstan","padnij"etc.Mój brat będąc dzieckiem miał również problemy ze snem-krzyczał ,jakby obdzierano go ze skóry,nastepnego dnia nic nie pamiętał).Po pójsciu do szkoły podstawowej,zaczął prześladować moją rodzinę sąsiad.Wkladal zapalki w domofon,walil po rurach,zaczal grozic,wyzywac,zdemolowal samochod,ON wzywal policje,bo"slyszy chropowaty dzwięk po spuszczeniu wody w toalecie(u nas)',twierdzil,ze mamy jakies podsluchy etc.(rodzice niejednokrotnie wzywali policje,byli w sądach,ale nic z tego nie wynikło bo by "chory" psychicznie,ale nie wymagał leczenia...)pobil na moich oczach moja mamę.Mialam wtedy okolo 8 lat,a mama odprowadzala mnie do szkoly(bala się o mnie).Mama zawsze dbała o mój rozwój,kreatywnosc-b.duzo rysowałam,lepiłam itd.zawsze była dla mnie dobra,rozsądna,mądra-wręcz idealna.Jedynym jej minusem było nieokazywanie mi zbyt wielu uczuć-sama się tego nie nauczyła.Miała depresje i nerwicę(przyczyna myślę wiadoma).
Znalazlam kolezanke,byl adla mnie idealem,cudem-az mnie zostawila,bo zaczelam sie ciąć(klasa 5/6)-sama mnie namówiła na "zarty",zebym pociela nadgarstek.Nie czułam,ze to "zle",nieakceptowakne społecznie.Z jakiegos powodu robilam to wciaz.Mama sie dowiedziala i kazala mi przestac,a ja tak zrobilam.Zdrowie moich rodzicow się z latami pogarszało.w 2 gim pocielam sie moze 2 razy(delikatnie).W 1 kl.LO bylo dobrze,nawet bardzo.Klasa nieporownywalnie milsza,cudna,przyjacielska.Mialam dobre oceny,ale zdrowie rodzicow...no coz,niewiele im zostało.
Poznałam dziewczynę,zaczęła ze mną rozmawiac-okazalo się,ze sie we mnie zakochała.chodzimy ze sobą do teraz.odkąd zaczęłysmy ze sobą być wszystko się u mnie pogorszyło.Zaczęłam się ciąć bardzo głęboko,nie mogłam tego zaakceptować,naszego związku,że to złe,że jestem złą córką,kobietą,człowiekiem,że to ogromny grzech itd.Zaczęły pojawiać się u mnie koszmarne myśli(występowaly we mnie wczesniej,ale nie w takim natężeniu) o jedzeniu ludzi,zabijaniu ich,jako "akt",jako ujęcie czegos pięknego,ulotnego,jako nieodwracalny krok przed poznaniem nowego"świata".To wszystko jest takie...realne,z jednej strony bardzo tego pragnę,a z drugiej tak bardzo się tego boję.Całymi dniami o tym marzę,napedzam sie tym.Boję się Boga,śmierci,czuje ból,smutek,strach,bardzo wiele chaotycznych emocji,nie umiem ich nawet nazwać,a mimo to w pewien sposób to lubię-to chore.
Boję się,uważam się albo za dużo gorszą osobę,a czasem za wyjątkową.Mam "bzika"na pkt.grzechu,Boga,mam ogromne poczucie winy,praktycznie codziennie płaczę-nawet bez powodu,mam okropnie zmienny nastrój,czuję się jakby kazdy się ze mnie smiał,pragnę ludzkiego współczucia....
Proszę o pomoc.oczywiscie wszelkie dodatkowe informacje dopiszę.
Proszę o jakieś ,chociazby nietrafione,diagnozy i co mam w związku z (w listopadzie mam 18 urodziny)tym zrobic?(Bylam u p.pedagog szkolnej,by pomogla mi z cięciem się,bardzo się balam,ale poszlam.Od 26 dni sie nie tnę-nie liczac jednego malego zadrapania ,dwukrotnego uderzenia pięscią oraz ugryzienia,mama nie wie o cieciu,ale moje oceny ulegly tak duzemu pogorszeniu,ze sie o nich dowiedziala i mam "szlaban"na spotykanie sie z moja dziewczyna-normalnie widzialam ja raz w tygodniu,nie ma nikogo poza nią,mowie jej o tym,twierdzi,ze sie nie boi,ze mnie kocha mimo wszystko,ale boje sie,ze ja skrzywdze).
Z góry dziękuję za pomoc i przepraszam za ilośc,oraz błędy.
 

bozena11

Nowicjusz
Dołączył
6 Czerwiec 2015
Posty
118
Punkty reakcji
5
Kaliane
Jeśli mogę coś poradzić to nie szukaj pomocy na Forum tylko u psychiatry, już dawno powinnaś tam się znaleźć, aż nie potrafię uwierzyć, że wszystko o czym napisałaś jest prawdą, ale jeżeli tak, to jak najszybciej znajdź poradnię zdrowia psychicznego, bo jesteś zagrożeniem nie tylko dla innych, ale przede wszystykim sama dla siebie. Przy okazji dziwię się, że szkolna pedagog nie zasugerowała Ci pomocy psychologicznej lub psychiatrycznej. Ratuj się dziewczyno jesteś młoda i może z pomocą lekarzy uda Ci się wrócić do normalności.
Powodzenia
 

Kaliane

Nowicjusz
Dołączył
12 Czerwiec 2015
Posty
7
Punkty reakcji
0
Wiek
26
Miasto
Kraków
Dziękuję bozena11,u p.pedagog byłam ponieważ miałam duży problem z samookaleczeniem(niestety teraz mam problemy z bliznami,napisałam o nim w innym temacie).Powiedziałam jej tylko o tym i zostalam zapisana do psychoterapeutki.Bylam u niej raz i wystraszylam sie,ze powie cos mamie,wiec musze poczekac do skonczenia18 lat i pojsc do psychologa.Jestem bardziej zagrozeniem dla siebie,ale dla innych pewnie po czesci rowniez.
Walczę oczywiscie z samookaleczeniem.Od ok.26 dni sie nie tne nie licząc jednego malego cięcia(niestety ciełam się na 0.5-1 cm gleboksci na ramieniu,gdzie nie ma duzo tluszczu,wiec lekkie cięcie to dla mnie nawet nie samookaleczenie)
dziękuję za odpowiedź.
 

bozena11

Nowicjusz
Dołączył
6 Czerwiec 2015
Posty
118
Punkty reakcji
5
Kaliane, Ty boisz się mamy? Nie chcesz pomóc sama sobie ze strachu przed mamą? A czy pmyslałaś choć przez chwilę jakby ona się czuła gdybyś zrobła sobie krzywdę tak na poważnie? Nie szukaj wymówek, aby usprawiedliwić "nic- nie robienie" w swojej sprawie tylko natychmiast, najlepiej jutro wracaj do tej terapeutki i bądź z nią absolutnie szczera.
 

Kaliane

Nowicjusz
Dołączył
12 Czerwiec 2015
Posty
7
Punkty reakcji
0
Wiek
26
Miasto
Kraków
Niestety nie dam rady.Nie mogę zawieść mojej mamy.W listopadzie będę mieć urodziny i będę mogła powiedzieć wszystko terapeutce...(trochę zaluje, ze po pierwszym spotkaniu się wycofałam).Nie mogę stracić zaufania mamy,zostało tylko pare miesiecy.Moja mama nie zrozumie mnie.Nawet kiedy zobaczyła jak płaczę podniosła na mnie głos,bo nie chciałam jej powiedzieć co mi jest,stwierdziła,że jestem bezczelna(przez to ze prosilam ją zeby nie naciskała,że to nic ważnego itd.)Nie winię jej,ale w ogóle nie ma podejścia jeśli chodzi o takie sprawy.Nie mogę ryzykować,że psycholog powie o cięciu się,w szczegolnosci ,ze w podstawowce mama sie dowiedziala,a ja jej obiecalam,powie jej o mojej nie akceptacji mojego wstrętnego,obleśnego zboczenia(że wolę dziewczyny) nie widze w tym zła jako tako,ale ja nie mogę być homoseksualna,bo to koszmar,nie ważne co zrobie będę zła...
Niestety muszę poczekać.Dlatego miałam nadzieję,że może ktoś mi coś podpowie,doradzi.
Staram się żyć w miarę normalnie,ale oceny w 2 semestrze mi się pogorszyły(dosłownie z piątek na jedynki) i dostałam zakaz spotykania się z moją dziewczyną...
Koszmarny zakaz.Przez 5 lat nie spotkalam sie z nikim poza szkolą,z nikim nie rozmawialam,nawet w szkole nie mówię! i dostaje zakaz na spotykanie się z jedyną osobą z którąmam kontakt(spotykalysmy sie raz na tydz.nie widzialam,jej juz ponad miesiąc)...wydaje mi się,ze lepiej by bylo gdyby zabrala mi TV i komputer....jestem zbyt aspołeczna do zabraniania kontaktu z ludzmi,bo mnie taki zakaz nawet nie rusza.
Nie wiem jak to ująć,ale nie czuję wartości mojego ciała.Nie czuję tego ze moja skora jest cokolwiek warta.Tak jakbym cięła papier...po prostu jestem tak brzydka,ze blizny mi nie zaszkodzą...a co do utraty zdrowia to staram się go nie uszkodzić(wiem,ze nie powinnam,ale moze wiesz cos o bliznach?bo zalozylam 2-gi temat w zwiazku z moim nolesnym problemem)Nie wiem jak to ująć,kocham mamę,chciałabym oddaćjej choć tyle ile na mnie wydała,oddać jej choc trochę,chcialabym dać wszystko mojej dziewczynie...a potem umrzec...
 

bozena11

Nowicjusz
Dołączył
6 Czerwiec 2015
Posty
118
Punkty reakcji
5
Kaliane, nie wiem nic o bliznach, ale mam swiadoność, że Ty jesteś jedną wielką blizną na duszy i ciele. Mam w nosie Twoją oientację seksualną i TY także nie pownnaś zapszątać sobie tym głowy pod tym względem jestes jaka JESTEŚ nikomu nic do tego, ale dziewczyno, weź się w garść, bo czuję, ze stać Cię na to
 

Kaznodzieya

Kaznodzieya
Dołączył
16 Luty 2006
Posty
10 124
Punkty reakcji
98
Kaliane problem powinien się rozwiązać jeżeli zaakceptujesz samą siebie. Nie zmienia to jednak faktu że tak jak sugeruje bozena11 powinien Tobie ktoś w tym pomóc. Pokazać i uzmysłowić wiele rzeczy jakich nie jesteś raczej świadoma. W tym wypadku specjalista który miał już do czynienia z podobnymi doświadczeniami innych, jak zresztą sugeruje moja przedmówczyni.

Moja rada.
Przestań klikać a zacznij naprawdę działać. O ile oczywiście uczciwie chcesz coś zmienić a nie jest to tylko pobożne życzenie i czcza gadanina.
 
Do góry