W Moskwie ma się odbyć spotkanie dygnitarzy: z Polski, z Niemiec i z Rosji. Jednak wcześniej jakiś dowcipniś porozrzucał na fotelach ostre gwoździe. Przychodzi Niemiec, siada na fotelu z gwoźdźmi:
- Ku*a mać! - krzyczy i odrzuca gwoździe daleko od siebie.
Na fotelu obok siada Rusek. Po chwili wyjmuje gwoździe spod tyłka, ogląda i chowa do kieszeni - mogą się przydać.
Na innym fotelu siada Polak - gwoździe go kłują, biedak się wierci, tłucze ale nic nie robi - skoro na fotelu leżą gwoździe, to widocznie tak ma być!
[ Dodano: 2005-05-01, 20:13 ]
Amerykańskie sondy potwierdziły istnienie prymitywnej cywilizacji na Marsie, więc jankesi postanowili wysłać ekspedycję powitalną. Zabrali ze sobą cukierki, batony, gumy do żucia, czekoladę i broń z demobilu. Gdy rakieta wylądowała pośród tłumu nieufnie spoglądających zielonych tubylców, z megafonu popłynęły słowa prezydenta USA skierowane do bratniej ludności Czerwonej Planety obiecujące przyjaźń, współpracę, profity i sojusz wojskowy. Po przemówieniu załoga stanęła przed drzwiami gotowa otworzyć je i wpaść w ramiona Marsjan. Okazało się jednak, że delegacja zielonych zaspawała im właz. Kosmici rozeszli się, zostawiając rakietę na pastwę losu.
Na trzeci dzień przechodzący Marsjanin zastukał w rakietę:
- Jest tam kto?
- Taaaaak! - zakrzyknęli gromko astronauci.
- Czemu tam siedzicie?
- Przecież nas zaspawaliście, a my mamy dla was prezenty. Każdy z was coś dostanie, wypuść nas - błagał kapitan wyprawy.
- He, he, to spawanie to taki nasz zwyczaj. Ale jak byli tu Polacy, to poradzili sobie z włazem w pięć minut.
- Co? Polacy już tu byli?
- Byli i tak jak wy mieli dla nas prezenty.
- Co takiego oni mogli wam dać?
- Nie wiem dokładnie, co to było, bo akurat byłem w pracy, ale nazywało się to "w:cenzura:'' i wszyscy to dostali.
[ Dodano: 2005-05-01, 20:30 ]
Diabeł założył się z Polakiem, Ruskiem i Niemcem, który lepiej wytresuje psa. Po roku czasu przychodzi do Ruska. Rusek, chudziutki, z wystającymi żebrami, a pies spasiony, ze ledwo może się ruszać. Rusek wyciąga kiełbasę, daje psu, a ten zaczyna służyć.
Potem poszedł do Niemca. Niemiec ledwie trzyma się na nogach, a pies jak beka, łapy ma prawie w poziomie. Niemiec daje mu kiełbasę - pies zaczyna tańczyć.
Wreszcie przyszedł diabeł do Polaka. Ten zapasiony, ledwie mieści się w fotelu, a psa prawie nie widać. Polak wyciąga kiełbasę, "pewnie tez da psu" - myśli diabeł, a on sam zaczyna zjadać. Na to pies odzywa się ludzkim głosem:
- Daj mi, ach daj mi...