Oj, było trochę tego. Ostatnio przypomniałem sobie, jak będąc mały (jeszcze przed przedszkolem) zasadziłem kopa w tyłek jakiemuś dużo starszemu dzieciakowi, który wiązał sznurówki na środku korytarza. Z kolei jak byłem starszy, to denerwowało mnie to, jak ktoś mi coś nalewał, a ja mówiłem, że już wystarczy, a ta osoba dalej nalewała. Zdarzyło się więc, że odsunąłem szklankę podczas nalewania, skutek można sobie wyobrazić. Wskoczyłem kiedyś do cudzego auta. Zdarzyło się również wyskoczyć z auta przez uchyloną szybę... Ale o większości i tak nie będę pisał publicznie
Masz tydzień wolnego. Co robisz?