MrManhattan
Nowicjusz
- Dołączył
- 25 Maj 2013
- Posty
- 25
- Punkty reakcji
- 0
- Wiek
- 27
Czas nieubłaganie mija, życie jakoś toczy się do przodu, a ja po raz kolejny wracam na forum, by podzielić się z wami moją historią i przeczytać wasze porady.
Tym razem problem znowu dotyczy dziewczyny, jednak jest znacznie poważniejszy, a ja nieco bardziej doświadczony. Z O. jestem już ponad pół roku, znamy i spotykamy się jeszcze dłużej. Początki związku były oczywiście piękne, jak z bajki - częste wyznania miłości, spędzanie ze sobą wielu wolnych chwil, słowem - szczęście. W trakcie tych kilku pierwszych miesięcy nie miałem właściwie powodu, żeby podejrzewać, że z moją dziewczyną jest coś nie tak, że jest chora. W końcu jednak przyszedł czas, kiedy wyznała mi, że ma depresję. Wtedy nie wiedziałem jeszcze nic o tej chorobie, pomyślałem sobie, że może będzie odrobinę trudniej, ale skoro do tej pory było między nami tak dobrze, to jakoś sobie ze wszystkim poradzimy. Rzeczywiście przez długi czas tak było, jej depresja nie odciskała właściwie żadnego piętna na naszym związku. Problemy zaczęły się na początku lutego, kiedy to O. po prostu zniknęła na kilka dni. Kiedy zadzwoniła do mnie po tym czasie, ja zamiast być wyrozumiały, zdenerwowałem się i powiedziałem kilka słów, których bardzo żałuję i których osoba chora na depresję nigdy nie powinna usłyszeć od najbliższych osób. Potem przyszedł czas na kolejne kłótnie, po których moja dziewczyna stwierdziła, ze potrzebuje czasu. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że muszę zastanowić się nad swoim zachowaniem i dowiedzieć więcej o tej okropnej chorobie. Po jakimś tygodniu O. odezwała się do mnie, rozmawialiśmy, wszystko zdawało się wracać do normy. Moja dziewczyna wydawała się naprawdę szczęśliwa, że znów mamy siebie. Ten stan utrzymywał się do wczoraj, kiedy to O. zadzwoniła do mnie i stwierdziła, że była dla mnie okropna, że nie zasługuje na to żeby się o nią troszczyć i że nie możemy udawać, ze jest okej. Uważa, ze nie jest warta czyjejkolwiek miłości i musi być sama, a jednocześnie wciąż mnie kocha i sama już nie wie czego chce. Brak negatywnej reakcji z mojej strony chyba zasmucił ją jeszcze bardziej, twierdziła że powinienem jej nienawidzić. Cały problem tkwi w tym, że nie potrafię. Kocham ją, uczę się na błędach, chcę być przy niej i ją wspierać. Obecnie sytuacja ustabilizowała się na dziwnym poziomie, kiedy nie wiem nawet czy wciąż jesteśmy razem, ale utrzymujemy kontakt. Nie wiem co powinienem robić, wszystkie porady, które znalazłem sprowadzają się do tego, że jeśli kocha się taką osobę, to nie można jej opuszczać, trzeba przy niej trwać nawet mimo tego, że nas odtrąca. Dodatkową trudność stanowi fakt, że ja jestem na studiach, a O. jeszcze w szkole, wobec czego widzimy się średnio co dwa tygodnie. Proszę o pomoc szczególnie osoby, które miały lub mają jakieś doświadczenie z osobami chorymi na depresję, ale z wdzięcznością przyjmę każdą radę.
PS. O. bierze leki, które przepisał jej psychiatra, ale nie jest zapisana na żadną terapię.
Tym razem problem znowu dotyczy dziewczyny, jednak jest znacznie poważniejszy, a ja nieco bardziej doświadczony. Z O. jestem już ponad pół roku, znamy i spotykamy się jeszcze dłużej. Początki związku były oczywiście piękne, jak z bajki - częste wyznania miłości, spędzanie ze sobą wielu wolnych chwil, słowem - szczęście. W trakcie tych kilku pierwszych miesięcy nie miałem właściwie powodu, żeby podejrzewać, że z moją dziewczyną jest coś nie tak, że jest chora. W końcu jednak przyszedł czas, kiedy wyznała mi, że ma depresję. Wtedy nie wiedziałem jeszcze nic o tej chorobie, pomyślałem sobie, że może będzie odrobinę trudniej, ale skoro do tej pory było między nami tak dobrze, to jakoś sobie ze wszystkim poradzimy. Rzeczywiście przez długi czas tak było, jej depresja nie odciskała właściwie żadnego piętna na naszym związku. Problemy zaczęły się na początku lutego, kiedy to O. po prostu zniknęła na kilka dni. Kiedy zadzwoniła do mnie po tym czasie, ja zamiast być wyrozumiały, zdenerwowałem się i powiedziałem kilka słów, których bardzo żałuję i których osoba chora na depresję nigdy nie powinna usłyszeć od najbliższych osób. Potem przyszedł czas na kolejne kłótnie, po których moja dziewczyna stwierdziła, ze potrzebuje czasu. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że muszę zastanowić się nad swoim zachowaniem i dowiedzieć więcej o tej okropnej chorobie. Po jakimś tygodniu O. odezwała się do mnie, rozmawialiśmy, wszystko zdawało się wracać do normy. Moja dziewczyna wydawała się naprawdę szczęśliwa, że znów mamy siebie. Ten stan utrzymywał się do wczoraj, kiedy to O. zadzwoniła do mnie i stwierdziła, że była dla mnie okropna, że nie zasługuje na to żeby się o nią troszczyć i że nie możemy udawać, ze jest okej. Uważa, ze nie jest warta czyjejkolwiek miłości i musi być sama, a jednocześnie wciąż mnie kocha i sama już nie wie czego chce. Brak negatywnej reakcji z mojej strony chyba zasmucił ją jeszcze bardziej, twierdziła że powinienem jej nienawidzić. Cały problem tkwi w tym, że nie potrafię. Kocham ją, uczę się na błędach, chcę być przy niej i ją wspierać. Obecnie sytuacja ustabilizowała się na dziwnym poziomie, kiedy nie wiem nawet czy wciąż jesteśmy razem, ale utrzymujemy kontakt. Nie wiem co powinienem robić, wszystkie porady, które znalazłem sprowadzają się do tego, że jeśli kocha się taką osobę, to nie można jej opuszczać, trzeba przy niej trwać nawet mimo tego, że nas odtrąca. Dodatkową trudność stanowi fakt, że ja jestem na studiach, a O. jeszcze w szkole, wobec czego widzimy się średnio co dwa tygodnie. Proszę o pomoc szczególnie osoby, które miały lub mają jakieś doświadczenie z osobami chorymi na depresję, ale z wdzięcznością przyjmę każdą radę.
PS. O. bierze leki, które przepisał jej psychiatra, ale nie jest zapisana na żadną terapię.