jego rodzice dadzą nam mieszkanie i wyremontują - utrzymają jego i dziecko
Przepraszam, ale w czym Ty tu widzisz problem? Powinnaś się cieszyć, że jego rodzice chcą wam jakoś pomóc.
Co do tego chłopaka to.. zależy na jakie idzie studia, jak jakieś takie w stylu "socjologia" czy "politologia" to fakt, sensu wielkiego to nie ma, bo po takich studiach pracy za bardzo nie ma, ale jeżeli np. idzie na jakiś całkiem przyzwoity kierunek na politechnice (albo jakikolwiek inny nieco lepszy kierunek) to moim zdaniem jest to o wiele lepsza opcja niż szukanie teraz pracy.
Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że znaleźć pracę bez wykształcenia wcale tak łatwo nie jest - chyba, że chce się ostro naginać karku fizycznie i wracać do domu zjechanym jak wół pociągowy. Po drugie - dostać rozsądne pieniądze bez wykształcenia wcale znowu tak łatwo nie jest.
Patrzysz na to strasznie krótkodystansowo - Ty chcesz, aby on teraz nie był na łasce rodziców, a pomyślałaś może o tym, co będzie za 5-10 lat? Nie wiem, na co on idzie, ale jeżeli są to całkiem dobre studia to moim zdaniem długoterminowo jest to o wiele lepsze rozwiązanie, bo choć w najbliższym okresie będzie to wymagało poświęceń, to w przyszłości może się opłacić (znajdzie lepszą pracę, będzie zarabiał więcej, jak dziecko będzie dorastało to będzie w stanie zapewnić mu lepszy start w życiu).
myślę,że na studia można iść też za rok a teraz zapewnić jakiś start dziecku lub zaocznie
Zapewnić start dziecku? Start do czego?! Małe dziecko to oczywiście spore koszty, ale jeżeli jego rodzice zadeklarowali się, że pomogą to jak mniemam spora szansa, że zakupią dziecku podstawowe rzeczy typu łóżeczko, ubranka, etc plus pewnie dorzucą Ci się do utrzymania samego dziecka. Tak źle?
Ja osobiście popieram jego rodziców - uważam, że to, iż chcą pomóc w utrzymaniu dziecka i poczuwają się do odpowiedzialności za nie, oraz to, iż pragną, aby ich syn mimo tej wpadki zdobył wykształcenie (mam nadzieję, że takie, które pozwala do czegoś dojść) to z ich strony naprawdę duże wsparcie i wysiłek, przede wszystkim finansowy.
A to, że będzie Ci ciężko... cóż, znowu - było pomyśleć wcześniej, teraz ponoś konsekwencje swego działania. Witamy w dorosłości.
Dodam ,że jego rodzice nie akceptują mnie jako wybranki serca swojego syneczka. Ja sama mam za sobą ciężką i bulwersyjną przeszłość o której chłopak mi co rusz wypomina.
Może zamiast się żalić i uważać, że cały świat się na Ciebie uwziął, postaraj się udowodnić zarówno swojemu chłopakowi jak i jego rodzicom, że ta przeszłość to tylko przeszłość i że teraz jesteś inną osobą?
no wiec dla niego to totalna zalamka. 19 lat, sama mlodosc (!!) wpadka z kobieta, ktorej nie akceptuja jego rodzice, twoja ciezka przeszlosc z ktora on sie nie pogodzi. nic tylko sie wieszac.
Wieszać to może nie, ale dla młodego, niedojrzałego chłopaka taka sytuacja na samym starcie dorosłego życia to straszne obciążenie i wyzwanie - konieczność rezygnacji z wielu przyjemności, których mogą doświadczać rówieśnicy, konieczność szybszego dojrzewania i bardzo duży balast psychiczny wiążący się z przymusem zmiany trybu życia i przystosowania się do nowej rzeczywistości. Jestem w pełni świadom, że autorce nie jest łatwo, ale powinna też wykazać trochę zrozumienia dla tego chłopaka - bo dla niego cała ta sytuacja też prosta nie jest. Faceci to mimo wszystko nie maszyny - też mają swoje uczucia, też mogą być przez coś przytłoczeni na tyle, że nie dają rady i potrzebują czasu.
mam nadzieje ze zdajesz sobie spraqwe ze negatywne emocje wplywaja na malenstwo. ono czuje to samo co matka. wiem, ze tobie tez jest trudno, ale uwierz, ze jesli nie bedziesz naciskac na swojego mezczyzne, to sa wieksze szanse ze bedziecie razem. a jak bedziesz naciskac, to nie dosc, ze bedziesz sama wychowywac dziecko, to jeszcze stres odbije sie na malenstwu. dlatego nie pozostaje ci nic innego jak spokojnie czekac. dla ciebie, urodzenie zdrowego dziecka, powinno byc priorytetem, dlatego dbaj o siebie. a chlopakowi daj chwile.
Z tym się w pełni zgadzam.
a jak malenstwo juz przyjdzie na swiat, czy bedziesz z tatusiem, czy zachce ci sie innego chlopa, to sie zabezpieczaj, bo po ciazy najlatwiej jest zajsc w druga.
To logiczny wniosek z tego wszystkiego - jedno dziecko w takim wieku to jeszcze nie dramat. Oczywiście, jest to bardzo trudna sytuacja, która wymaga mnóstwo poświęceń i wyrzeczeń, ale ludzie dają sobie z tym radę i jakoś żyją. Niemniej, jeżeli odejdziesz od tego faceta i z następnym też od razu zrobisz dziecko, a potem jeszcze nie daj boże (figura językowa, aby mnie nikt o wiarę nie posądził) z kolejnym i w wieku 22-23 lat będziesz już miała 2-3 dzieci na głowie to wtedy już będzie dramat. Dlatego posłuchaj rady koleżanki i na przyszłość uważaj po pierwsze - z kim idziesz do łóżka (nie idź z byle kim, tylko z partnerem, którego jesteś pewna, bo jak wpadniesz z kimś przygodnym - każde zabezpieczenie może nie wypalić, to będzie problem) i staraj się zabezpieczać.
wiec rob teraz tak, zeby nie zalowac pozniej. nie naciskaj. a uwierz, dziecku bardzo potrzebny jest drugi rodzic. i nie raz w m-cu.
Tu się trochę nie zgodzę - uważam, że ten chłopak nawet studiując może być przy dziecku częściej niż raz w miesiącu. Owszem, nie jest to najlepsze rozwiązanie, ale.. ja tam wychowywałem się w ogóle bez ojca, bo tata był chory i jakoś dałem sobie z tym rade, więc... sądzę, że to dziecko też sobie poradzi, zwłaszcza jeśli tata będzie starał się spędzać z nim tyle czasu, ile da radę zaoszczędzić podczas studiowania. Moim zdaniem ta cała sytuacja wymaga po prostu szczerej rozmowy i zastanowienia się nad strategią - po prostu. Jego rodzice, on, ona i jej rodzice powinni się spotkać i przedyskutować, co i jak w tej sytuacji zrobić.
Ja uważam, że on powinien mimo wszystko iść na studia, zwłaszcza jeżeli jest to jakiś rozsądny kierunek, bo lepiej na tym wyjdzie w dłuższej perspektywie czasu, a jeżeli jego rodzice są w stanie utrzymać go na tych studiach i pomóc w utrzymaniu dziecka to nie widzę większych przeciwwskazań. Jeżeli chłopak będzie chciał to znajdzie czas, by być z dzieckiem częściej niż raz w miesiącu i aby mimo wszystko to dziecko jakoś bardzo nie ucierpiało pod względem prawidłowego rozwoju psychicznego.
Co zaś do autorki to sprawę niewątpliwie komplikuje to, iż nie jest w najlepszych stosunkach z rodzicami chłopaka, bo najlepszym wyjściem byłoby, aby zarówno ona jak i dziecko zamieszkały u rodziców ojca (jak dobrze rozumiem, mają oni lepsze warunki materialne) - gdyby stosunki głównie na linii autorka-matka chłopaka były dobre to wówczas raz, że miałaby gdzie mieszkać, dwa, że mimo wszystko byłby to mniejszy wysiłek finansowy, trzy, że "babcia" zapewne chętnie pomogłaby w miarę możliwości przy dziecku i autorka sama miałaby większe pole manewru jeżeli chodzi o kontynuowanie swojej edukacji.
W obecnej sytuacji jednak nie pozostaje nic innego jak po prostu spróbować jakoś się dogadać z rodzicami tego chłopaka. Moim zdaniem opcja pt. "damy mieszkanie i na dziecko" nie jest najlepsza, ponieważ matka też za coś utrzymać się musi, a skoro jej rodzice nie są w stanie jej dorzucić to będzie musiała iść do pracy - tu z kolei pojawia się problem, kto zajmie się dzieckiem. W takim wypadku pozostają następujące opcje:
a) Rodzice będą zajmować się dzieckiem, gdy autorka będzie pracować.
b) Rodzice zrzucą się na to, aby matka mogła zająć się dzieckiem i nauką, bez konieczności pracowania.
c) Chłopak pójdzie do pracy.
Moim zdaniem opcja c) odpada z miejsca, ponieważ mimo wszystko warto, aby jedno z was miało wykształcenie (za studia zaoczne się płaci, nie wiem, czy mimo wszystko to by się kalkulowało in plus). Najprawdopodobniej nic nie będzie tez z opcji b), dlatego pozostaje liczyć na to, że to mieszkanie od rodziców będzie w takim miejscu, że będą oni mogli wpadać zająć się dzieckiem podczas nieobecności matki i pogodzić się z faktem, że dziewczynę czeka trudny okres - konieczność łączenia pracy z wychowywaniem dziecka i ewentualnie jeszcze nauką. Dlatego też moja rada jest następująca - spróbować mimo wszystko dogadać się z rodzicami tego chłopaka -> iść do nich, wyjaśnić sobie pewne sprawy, spróbować mimo wszystko załatwić to tak, aby przez czas studiów ich syna, matka i dziecko mogli mieszkać u nich.