Einherjar
Wyjadacz
- Dołączył
- 15 Grudzień 2011
- Posty
- 3 409
- Punkty reakcji
- 322
Greeg,
Sikhizm to nie to samo, co hinduizm. Aczkolwiek nie o samą religię tu chodzi, religia nie ma nic do rzeczy. Z mojego punktu widzenia, gdyby każdy wyznawca praktykowałby swą religię tak, jak z zasady powinien, nie byłoby żadnych problemów. Pytanie bym autorce zadał jednak, czy ten jej wybranek mieszka na stałe w Indiach, czy gdzieś poza nimi? Tak, wiem że pracuje w Danii, ale nie o pracę mi chodzi, a o to, gdzie był wychowywany. Jeśli w Indiach, doradziłbym dogłębne poznanie tego człowieka. Ostrożne dziewczyny nawet Polaka wolą nieźle przeanalizować, a ta nasza słowiańsko-chrześcijańsko-wrednie-europejska kultura jest bardziej... liberalna niż indyjska.
Więc autorko, przestań mówić, że znasz go świetnie, wiesz czego się możesz spodziewać i że nic złego nie odwali. Bo nie znasz go z prawdziwego zdarzenia kompletnie wcale. Najpierw pojedź do tej Danii (spotkanie tam akurat jest zdecydowanie mądrzejsze niż w Indiach) poznaj go, oświadczyn żadnych nie przyjmuj, spędź z nim sporo czasu, aż przestanie stwarzać pozory. Nawet sobie może z nim zamieszkaj. Jeśli będzie w porządku, to znaczy że i on jest w porządku. Jeśli zobaczysz coś, co wyda Ci się nie podejrzane, lecz akurat solidnie nieetyczne, zerwij kontakt i nie gadaj głupot, że to jednorazowy wybryk, czy że go zmienisz.
Nie mam nic przeciwko takim związkom i małżeństwom, jak to większość Europejczyków jednak ma. Ja po prostu polecam dogłębną analizę. Związek NA ŻYWO, a nie przez ten kretyński internecik tworzenie love story. Wtedy się dowiesz, jaki naprawdę jest. Opcje są dwie - pozytywna i negatywna. Mimo wszystko jednak dla Ciebie, jako Polki, kobiety "z Zachodu" przeprowadzkę do Indii odradzam. Jedynie Matce Teresie wyszła ona na dobre.
Sikhizm to nie to samo, co hinduizm. Aczkolwiek nie o samą religię tu chodzi, religia nie ma nic do rzeczy. Z mojego punktu widzenia, gdyby każdy wyznawca praktykowałby swą religię tak, jak z zasady powinien, nie byłoby żadnych problemów. Pytanie bym autorce zadał jednak, czy ten jej wybranek mieszka na stałe w Indiach, czy gdzieś poza nimi? Tak, wiem że pracuje w Danii, ale nie o pracę mi chodzi, a o to, gdzie był wychowywany. Jeśli w Indiach, doradziłbym dogłębne poznanie tego człowieka. Ostrożne dziewczyny nawet Polaka wolą nieźle przeanalizować, a ta nasza słowiańsko-chrześcijańsko-wrednie-europejska kultura jest bardziej... liberalna niż indyjska.
Więc autorko, przestań mówić, że znasz go świetnie, wiesz czego się możesz spodziewać i że nic złego nie odwali. Bo nie znasz go z prawdziwego zdarzenia kompletnie wcale. Najpierw pojedź do tej Danii (spotkanie tam akurat jest zdecydowanie mądrzejsze niż w Indiach) poznaj go, oświadczyn żadnych nie przyjmuj, spędź z nim sporo czasu, aż przestanie stwarzać pozory. Nawet sobie może z nim zamieszkaj. Jeśli będzie w porządku, to znaczy że i on jest w porządku. Jeśli zobaczysz coś, co wyda Ci się nie podejrzane, lecz akurat solidnie nieetyczne, zerwij kontakt i nie gadaj głupot, że to jednorazowy wybryk, czy że go zmienisz.
Nie mam nic przeciwko takim związkom i małżeństwom, jak to większość Europejczyków jednak ma. Ja po prostu polecam dogłębną analizę. Związek NA ŻYWO, a nie przez ten kretyński internecik tworzenie love story. Wtedy się dowiesz, jaki naprawdę jest. Opcje są dwie - pozytywna i negatywna. Mimo wszystko jednak dla Ciebie, jako Polki, kobiety "z Zachodu" przeprowadzkę do Indii odradzam. Jedynie Matce Teresie wyszła ona na dobre.