Miłość i pieniądze...

Roselyn

Nowicjusz
Dołączył
25 Wrzesień 2015
Posty
249
Punkty reakcji
3
trzeba o takich rzeczach mówić na poczatku, wiem to z doświadczenia. Mój facet o 1,5 roku związku przyznał mi się że zaciągnął kredyt na 5 tysięcy złotych żeby pospłacać długi jakie zaciągnął od wielu ludzi. Ale powiedział mi o tym dopiero jak go przyparłam do muru bo nie mogłam pojąć jak to mozłiwe żeby z wypłaty w kwocie 1900zł przynosić 1600zł. I wtedy mi się przyznał że tyle wynoszą jego raty. Wybaczyłam mu to ale od tamtej pory to mam taki układ z jego szefem (moim znajomym by the way) że pisze mi w smsie ile wypłacił mu w danym miesiącu i ja potem dokładnie przeliczam ta wypłątę.
 

Ewek8mm

Nowicjusz
Dołączył
3 Październik 2015
Posty
30
Punkty reakcji
0
Wiek
35
Roselyn napisał:
trzeba o takich rzeczach mówić na poczatku, wiem to z doświadczenia. Mój facet o 1,5 roku związku przyznał mi się że zaciągnął kredyt na 5 tysięcy złotych żeby pospłacać długi jakie zaciągnął od wielu ludzi. Ale powiedział mi o tym dopiero jak go przyparłam do muru bo nie mogłam pojąć jak to mozłiwe żeby z wypłaty w kwocie 1900zł przynosić 1600zł. I wtedy mi się przyznał że tyle wynoszą jego raty. Wybaczyłam mu to ale od tamtej pory to mam taki układ z jego szefem (moim znajomym by the way) że pisze mi w smsie ile wypłacił mu w danym miesiącu i ja potem dokładnie przeliczam ta wypłątę.
A czy powiedział Ci na co pożyczał te pieniądze od znajomych?
Domyślam się, że zaufać jest ciężko. Miałaś taką chwilę by przez to z nim zerwać?
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
Roselyn napisał:
jak to mozłiwe żeby z wypłaty w kwocie 1900zł przynosić 1600zł. I wtedy mi się przyznał że tyle wynoszą jego raty. Wybaczyłam mu to ale od tamtej pory to mam taki układ z jego szefem (moim znajomym by the way) że pisze mi w smsie ile wypłacił mu w danym miesiącu i ja potem dokładnie przeliczam ta wypłątę.
Leżę ze śmiechu. xD
 
B

Blancos

Guest
RainQueen napisał:
jak to mozłiwe żeby z wypłaty w kwocie 1900zł przynosić 1600zł. I wtedy mi się przyznał że tyle wynoszą jego raty. Wybaczyłam mu to ale od tamtej pory to mam taki układ z jego szefem (moim znajomym by the way) że pisze mi w smsie ile wypłacił mu w danym miesiącu i ja potem dokładnie przeliczam ta wypłątę.
Leżę ze śmiechu. xD
Ja też.
A właściwie to nie wiem czy śmiać się czy płakać, bo takie zachowanie to... no, symptom bardzo poważnego deficytu zaufania w waszej relacji, a to dobrze na przyszłość nie wróży.
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
Facet popełnił mały błąd (chociaż w sumie, to jego kasa, w 10 przykazaniach nigdzie nie ma, że ma się spowiadać ze swojej wypłaty żonie. a tym bardziej partnerce) i teraz dosłownie będzie płacił za niego do końca życia, mało tego, będzie rozliczany z każdej złotówki. xD
No a zaufanie... jak widać można sobie kupić. :) nie ważne, że zdradza, ważne, że hajs się zgadza. xD
 
B

Blancos

Guest
@RainQueen - to zależy... Jeżeli mieszkają razem i np. mają ustalone, że mają wspólny budżet, a nie są małżeństwem, to on powinien powiedzieć partnerce, że ma jakieś zobowiązania. Niby nie ma takiego obowiązku, ale jednak... Z drugiej strony, takie kontrolowanie kogoś z powodu takiej pierdoły z jednej strony pachnie brakiem zaufania, a z drugiej...

No, jedyny argument jaki byłbym w stanie tu zrozumieć to taki, że koleżanka boi się, iż jej facet wydaje te pieniądze na inne kobiety, ale to też... No... Po prostu jako facet nie chciałbym raczej być tak kontrolowany i uważam to za destruktywne dla związku.
 
M

MacaN

Guest
Roselyn napisał:
Wybaczyłam mu to
Aleś Ty łaskawa i wielkoduszna :)



Roselyn napisał:
ale od tamtej pory to mam taki układ z jego szefem (moim znajomym by the way) że pisze mi w smsie ile wypłacił mu w danym miesiącu i ja potem dokładnie przeliczam ta wypłątę.
Szczerze - nie mam partnerki, ale jak znajdę sobie piękna niewiastę (swoją drogą najwyższa pora chyba), to będzie ona mogła zapomnieć o wglądzie w wyciąg z mojego konta bankowego. ;)
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
Blancos napisał:
Jeżeli mieszkają razem i np. mają ustalone, że mają wspólny budżet, a nie są małżeństwem, to on powinien powiedzieć partnerce, że ma jakieś zobowiązania. Niby nie ma takiego obowiązku, ale jednak... Z drugiej strony, takie kontrolowanie kogoś z powodu takiej pierdoły z jednej strony pachnie brakiem zaufania, a z drugiej...
Ja jestem ciekawa ile do tego budżetu dokłada ona sama. hyhy Było już na forum pisane, że dobrze jest mieć swoje konta, i jedno wspólne, właśnie na ogólne bieżące wydatki.
Poza tym jak bym zrozumiała, jakby z tych 1900 zł "przynosił" 900. To tak jak wy byście mieli pretensje o to, że w garderobie pojawiła się kolejna para butów " z promocji" :D Według mnie, kwota 300 zł jest niezauważalna, każdy ma tam jakieś swoje zainteresowania i potrzeby.

Ogólnie, według mnie facet nie popełnił żadnego błędu. Sam chciał się uporać z problemem, a że nie był on wielki, i wiedział, że spokojnie sobie z nim poradzi, to nie chciał martwić partnerki. :) zwłaszcza, że niektórzy mają tendencję do wyolbrzymiania problemów - z igły - widły, do tego paro godzinne kazanie dlaczego tak zrobił,a nie inaczej, i czemu jej wcześniej nie powiedział, a na koniec matkowanie. Sama bym podziękowała. xD

Blancos napisał:
No, jedyny argument jaki byłbym w stanie tu zrozumieć to taki, że koleżanka boi się, iż jej facet wydaje te pieniądze na inne kobiety, ale to też...
... znak dla niej, że za często ją głowa boli. :p

Blancos napisał:
No... Po prostu jako facet nie chciałbym raczej być tak kontrolowany i uważam to za destruktywne dla związku.
Jestem ciekawa, czy ona na niego z wałkiem czeka. xD Gacie w dół, pieniądze na stół. xD Ciekawe, czy facet sobie zdaje sprawę, że coś jest nie tak. Zapewne tłumaczy to sobie jako pokutę za "straszliwe" kłamstwo.


@Macan, tylko nie noś zbyt dużej gotówki przy sobie, bo plan nie wypali, i miniesz się z celem. ;P
 
M

MacaN

Guest
RainQueen napisał:
@Macan, tylko nie noś zbyt dużej gotówki przy sobie, bo plan nie wypali, i miniesz się z celem. ;P
Odkąd poszedłem na studia, nie noszę w portfelu więcej, niż sto zł, więc blachary się nie zlecą :D Chociaż jak patrze na wpis, w którym kobieta ma pretensje o 5 tyś. kredytu, to gdybym trafił na babkę, której oczy by się zaświeciły na widok kilku tyś. w portfelu, to raczej by sie nie interesowała tym, ile jest na wirtualnym koncie, wychodząc z założenia, że " jest dobrze i cześć " :)
 

Ewek8mm

Nowicjusz
Dołączył
3 Październik 2015
Posty
30
Punkty reakcji
0
Wiek
35
Jeśli chodzi o kwestię wspólnego konta to najlepszym rozwiązaniem jest pozostanie przy swoich i założenie jednego wspólnego (oszczędnościowe). Umawiamy się z partnerem, że miesięcznie każdy z nas wpłaca tam np po 200 zł. Wydaje mi się to bardzo uczciwe rozwiązanie. A jak komuś braknie pieniędzy to zawsze można tą drugą osobę poprosić, ale zawsze trzeba być szczerym w kwestii finansowej, wiem to z własnego przykładu. I nie zgodzę się z powiedzeniem, że pieniądze szczęścia nie dają.... Najbardziej potrafią zapewnić komfort. Komfort by nie martwić się co do garnka włożyć, czy żyć od wypłaty do wypłaty..... Niestety żyjemy w takim świecie....
 
M

MacaN

Guest
Ewek8mm napisał:
Niestety żyjemy w takim świecie..
Raczej światku, bo są miejsca, gdzie nie trzeba się martwic o to, co do garnka włożyć. Polska też należy do tych miejsc, to Ty decydujesz ile będziesz zarabiać, ale to inny temat. Czy pieniądze szczęścia nie dają ? Z pewnością mu nie szkodzą. Jesli mogę sobie pozwolić na to, by zabrać dziewczynę do kina, czy na miesięczne wakacje w Afryce, to pewnie kasa tylko wzmocni uczucia :)
 

Ewek8mm

Nowicjusz
Dołączył
3 Październik 2015
Posty
30
Punkty reakcji
0
Wiek
35
MacaN napisał:
Niestety żyjemy w takim świecie..
Raczej światku, bo są miejsca, gdzie nie trzeba się martwic o to, co do garnka włożyć. Polska też należy do tych miejsc, to Ty decydujesz ile będziesz zarabiać, ale to inny temat. Czy pieniądze szczęścia nie dają ? Z pewnością mu nie szkodzą. Jesli mogę sobie pozwolić na to, by zabrać dziewczynę do kina, czy na miesięczne wakacje w Afryce, to pewnie kasa tylko wzmocni uczucia :)
Jakie to np miejsca? :) zdradź nam.... Tak wiem, że to ja decyduje, mam tego pełną świadomość. Myślisz że kasa wzmacnia uczucia?
 
M

MacaN

Guest
Ewek8mm napisał:
Jakie to np miejsca?
Przecież napisałem, że m.in. Polska. Ponadto kraje bogatsze, Niemcy, Holandia...



Ewek8mm napisał:
Myślisz że kasa wzmacnia uczucia?
W tym sensie owszem, jeśli mogę zabrać dziewczynę na wyprawę do Afryki, to po powrocie będzie miała raczej miłe wspomnienia związane ze mną.
 
B

Blancos

Guest
RainQueen napisał:
Ja jestem ciekawa ile do tego budżetu dokłada ona sama.
To jest zawsze bardzo ciekawy wątek, ale nie zamierzam tu podejrzewać koleżanki o niezbyt miłe rzeczy :)



RainQueen napisał:
Ogólnie, według mnie facet nie popełnił żadnego błędu. Sam chciał się uporać z problemem, a że nie był on wielki, i wiedział, że spokojnie sobie z nim poradzi, to nie chciał martwić partnerki.
Oj, ale mógł powiedzieć, że coś takiego jest - też by mu korona z głowy nie spadła, tym bardziej, że bardzo możliwe, iż zna swoją partnerkę i wie, że takie sprawy są dla niej istotne i pewnie chciałaby o tym wiedzieć. Zdaję sobie sprawę z tego,że to pierdoła i zdecydowanie, taka reakcja jak opisana wyżej jest mocno przesadzona, ale... no, naprawdę zrozumiałbym jakieś lekkie suszenie głowy w odwecie ze strony koleżanki :)



RainQueen napisał:
Jestem ciekawa, czy ona na niego z wałkiem czeka
Nie wiem, czemu, ale od razu stanęła mi przed oczami taka stereotypowa żona z wałkiem w ręce, wałkach we włosach, worku do trwałej na głowie i koszuli nocnej w groszki na ciele :)



MacaN napisał:
Czy pieniądze szczęścia nie dają ? Z pewnością mu nie szkodzą. Jesli mogę sobie pozwolić na to, by zabrać dziewczynę do kina, czy na miesięczne wakacje w Afryce, to pewnie kasa tylko wzmocni uczucia
Z jednej strony zgoda, z drugiej... Pieniądze mogą szkodzić szczęściu, jeżeli są centralną osią wokół której kręci się cały związek.
 
K

kate2

Guest
Blancos napisał:
Z jednej strony zgoda, z drugiej... Pieniądze mogą szkodzić szczęściu, jeżeli są centralną osią wokół której kręci się cały związek.
Dokładnie tak. Znam takie historie, gdzie mąż stawał na rzęsach i starał się by żonce nic nie brakowało, by miała na wszelkie swoje zachciewajki i potrzeby. Męstwa i siły swej upatrywał w pokaźnym majątku i dostarzceniu wszelkich wygód i przyjemności. Ale zapomniał, że męstwo jego i siła to też stanowczość, własne zdanie, i działanie zdrowo rozsądkowe. Gdy posady materialne zaczeły się chwiać i przyjemności rozmywać to żona zaczęła szukać tych ,,fundamentów'' gdzie indziej.

Dziś to małżeństwo i jemu podobne są w rozsypce. Zabrakło miejsca na wspólne poznawanie się i wsłuchiwanie jedno w drugiego.
 
B

Blancos

Guest
kate2 napisał:
Gdy posady materialne zaczeły się chwiać i przyjemności rozmywać to żona zaczęła szukać tych ,,fundamentów'' gdzie indziej.
Innymi słowy - spora szansa, że żona była z nim praktycznie tylko dla pieniędzy.
 

Ewek8mm

Nowicjusz
Dołączył
3 Październik 2015
Posty
30
Punkty reakcji
0
Wiek
35
Rozumiem wszystko. A gdybyście wy mieli problemy finansowe powiedzielibyście swojej drugiej połowie o nich? Czy próbowali sobie poradzić sami?
 
B

Blancos

Guest
Jeżeli byłby to poważny związek, to powiedziałbym, jaka jest sytuacja - to wcale nie znaczy, że wymagałbym od drugiej strony wsparcia czy jakiejś pomocy w poradzeniu sobie z tym problemem.
 
M

MacaN

Guest
Dla mnie kwestia finansowa nie jest jakimś tematem tabu. Jeśli mam pieniądze, to o nich nie mówię, jeśli ich nie mam to mówię, że coś nie wypali, bo ich nie mam.

Czy powiedziałbym partnerce o kłopotach finansowych ? Zależy jak to rozumiesz, na pewno nie robiłbym oficjalnej rozmowy pt. " przepraszam, ale cierpię na chroniczny brak pieniędzy ". Nie, wyznania tego typu stawiają nas w świetle ofiary. Po prostu mój status społeczny wyszedłby, że się tak wyrażę, w praniu. Ze spotkania na spotkanie, z rozmowy na rozmowę.

Naprawdę, nie rozumiem tutaj jednej rzeczy... Czy w związkach ludzie nie maja większych problemów, niż pieniądze ? Dla mnie jest oczywiste, że każdy dba tu o siebie, można się wspierać w miarę możliwości, ale w gruncie rzeczy co mojej partnerce do tego, jaka jest moja sytuacja finansowa?

Tym bardziej, że nie wyobrażam sobie np. małżeństwa bez zawarcia intercyzy :) Mieszkam we własnym ( rodziców ) domu, wybudowanym rękoma mojego ojca, mojej mamy i moimi również. Nie wyobrażam sobie, by po 30 latach małżeństwa moja żona stwierdziła, ze odchodzi ( nawet kurcze z mojej winy, a co ! ) i zabrała ze sobą kilka mln. zł, jako połowę majątku ! Ludzie, musiałbym upaść na głowę :D Oczywiście nawet nie wspomnę o szacunku dla owocu pracy moich rodziców.
 
Do góry