Uważasz, ze człowiek jest wyzuty ze sfery moralnej? Czy ty nie kierujesz się w wiellu sytuacjach moralnymi wyborami? Robisz coś bez zastanowienia? Pod wływem chwili? Emocji?
A napisałam gdzieś takie rzeczy? Po prostu uważam, że każdy ma mózg. I prawo do decydowania o sobie. To, że ja się kieruję takimi czy innymi zasadami moralnymi, nie oznacza, że mogę zawłaszczać sobie prawo do narzucania tych zasad komuś innemu. Każdy ma swoje priorytety. Życie nie jest tylko czarne i białe. Czy robię coś bez zastanowienia, pod wpływem emocji, chwili - zdarza się, że postępuję spontanicznie, ale nie są to sytuacje, decydujące o moim życiu, raczej błahostki.
Bardzo łatwo jest powiedzieć: ,, Pewnie. Idź. Baw się. Raz się żyje''. Ale czy to jest poważne potraktowanie drugiego człwoieka? Czy to jest rzeczywista troska o niego? Czy raczej zwykła, ludzka obojętność na jego los i chęć przypodobania się dając mu to, czego on chce (mówić to, co chce usłyszeć)?
Tego też nie napisałam, nie daję wskazówek typu "Idź, baw się, raz się żyje". Napisałam "żyje się raz" - pewne decyzje, raz podjęte, mają wpływ na całe nasze życie, inne nie, ale tylko od osoby podejmującej tę decyzję zależy, czy to zrobi. Bo nikt inny, powtarzam: nikt inny, tylko osoba decydująca o własnym losie, będzie ponosić tego konsekwencje. I tak - uważam, ze jest to poważne potraktowanie drugiego człowieka, bo to jest uświadomienie mu prawa do wolności wyboru. Niepoważnym byłoby umoralniające skarcenie, bo to świadczyło by o tym, że się wywyższam, uważam za mądrzejszą i traktuję osobę, której chcę doradzić, jak dziecko. Poważny, dorosły człowiek - jest odpowiedzialny sam za siebie.
Dlaczego nazywasz go gorszym od swojego?
Jesli dla ciebie zdrada przez męża byłaby fajną przygodą to ok
Nie manipuluj moją wypowiedzią, bardzo Cię proszę, bo dobrze wiesz, co napisałam. Ani nie jest to mój tok rozumowania, ani moje podejście do sprawy. Zauważ, że mnie też błędnie z góry oceniłaś, nie mając ku temu odpowiednich przesłanek, powodów, ani nawet prawa. Pisałam w kontekście tej konkretnej sprawy, o której pisał autor tego tematu, nie mieszaj do tego mojego prywatnego życia, bo jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Powtarzam, że nie znamy intencji tej kobiety, znamy tylko rozkminki autora. Nie znamy też powodów, dla których ona tak się zachowuje - nie wiemy, czy jest rozwiązłą szmatą, czy nieszczęśliwą w swoim związku kobietą, czy liczy na jednorazową przygodę, czy chce z tym chłopakiem stworzyć związek - tego nie wiemy. Dlatego po co te sądy?
Zdrada jest zlem. Jest nieuczciwością małżeńską. Jest dobijaniem gwoździa do trumny''.
Tak samo aborcja bez słuchania argumentów: że nie starczyłoby środków na utrzymanie tego dziecka...że to nie ten czas....że chore.....że nie ta płeć...., itp jest dla mnie złem.
Zgadzam się w 100%
Jesli TY nazywasz moje wypowiedzi umoralnianiem to ja nie mam wpływu na to, co myślisz i przyjmuję Twój osąd. Natomaist dla mnie Twoje wpisy mogą być gorszące, prowokujace do zła...tym bardziej że jesteś dojrzałą kobietą, żoną, matką.
Świadczy o ignorancji albo o braku umiejętności czytania ze zrozumieniem. Odniosłam się ogólnie, do kilku wypowiedzi w tym temacie, a nie konkretnie do Twoich, nie wiem, skąd to wzburzenie.
nie będę upierdliwie nagabywała: ,, Nie rób tego''. Wykorzystałąm w pełni swoje wypowiedzi i napisałam, że to wszystko co miałam do pzrekazania a decyzję podejmuje pytający. Jako kobieta, żona, matka , a także osoba wierząca, mam prawo do swojego spojzrenia na sprawę. I jako matka narysuję swoim dzieciom różne perspektywy ich wyborów, pokażę różne możliwe scenariusze i konsekwencje a wybór zostawię im. Takie postawienie sprawy jest według mnie uczciwe i sprawiedliwe. Odpowiedzialność z całym jej ciężarem spada na podejmującego wybór.
No, niesamowite. Przecież ja dokładnie piszę o tym samym. Chciałaś się przyczepić, pomanipulować moją wypowiedzią, czy po prostu od koniec przeczysz sobie samej?
I jeszcze jedno: Wyobraźmy sobie taki scenariusz, że kobieta z pracy lubi seks, albo jest od niego uzależniona, autor wątku to jeden z licznych kochanków na jej liście, która nie ma końca. Jej kontakty seksualne skutkują dorobieniem się AIDS i Figo jest jednym z zarażonych przez nią mężczyzn.
To jest nadal fajna przygoda? Super doswiadzcenie? Nie chodzi o to by kreślić tutaj dramatyczne i czarne scenariusze ale czy nie może on być jednym z możliwych? Gdzie będą ci wszyscy, którzy tak beztrosko przyjęli jego historię i klepali po plecach upatrując w nim wybrańca? Szczęściaarza?
Jak pokazuje nie jedno doswiadzcenie : Człwoiek który otrzymał tyle pozytywnych scenariuszy od innych w obliczu choroby, zagrozenia życia, rozpaczy, smutku - zostaje sam.
To jest demonizowanie, choć konkluzja trafna
.
Jeszcze jedno: nie klepię go po plecach, nie uważam za namaszczonego szczęściarza - gdzieś Ty to wyczytała?
@Edit
tak sobie wróciłam do Twoich postów, konwalia - nie ma w nich nic, z czym się nie zgadzam. Zgadzam się. Tylko zrozum - mnie chodzi o to, że decyzja należy i tak do autora, a nie do nas. To czym Ty się w życiu kierujesz, czym ja sie kieruję, a czym się kieruje na przykład Gressil - to nie ma najmniejszego znaczenia. Normalne jest to, ze na forum pojawią się głosy za i głosy przeciw. Postanowiłam wrzucić tutaj parę słów po to, żeby niektórzy sobie uświadomili, że owszem, można odnieść się do sprawy z własnego punktu widzenia, ale wybór należy pozostawić temu chłopakowi, a nie narzucać mu taką czy inną postawę. Nikt za nikogo życia nie przeżyje. I to tyle z mojej strony