Marketingowiec-elektronik-informatyk-złota rączka...ciekawa historia

eltorromuchacho

Nowicjusz
Dołączył
26 Maj 2013
Posty
2
Punkty reakcji
0
Witam was wszystkich.

Mam dla was dosyć niezwykłą historię oraz pytania które nie dają mi spokoju a niewiem już kogo by o to pytać...

Prawie dwa lata temu rozpocząłem pracę sezonową w firmie którą w skrócie można opisać jako marketingowo-eventową (tak,też nie przepadam za tą nowomową,mimo branży).

Praca ta miała być tylko moim tymczasowym dorobkiem,wcześniej pracowałem między innymi jako kurier(nikomu nie życzę)magazynier i tym podobne,krótko mówiąc zajęcia wyniszczające i nie dające dobrych zarobków,w każdej z tych prac byłem na najgorszych możliwych warunkach - stąd może moje podejście o którym za chwilę.

Firma ta jest niewielka jednak o sporym kapitale,oraz jest jedną z bardziej rozpoznawalnych w województwie w swoich branżach.

Podczas mojej sezonowej pracy podłapałem bardzo dobre relacje z prezesem poprzez moje sugestie,wtedy byłem już dosyć wyniszczony poprzednimi zajęciami i całą otoczką życiową dlatego nie bałem się przedstawiać swoich sugestii niekiedy dosyć dobitnie,jednak argumentując je jak najsensowniej - aby przy okazji sobie samemu ułatwić zajęcie.

Okazało się iż ów człowiek jest bardzo otwarty na moje sugestie,polubił mnie za bystrość w pewnych sprawach i mimo wszystko jakiś zapał, i po trochu wprowadzał je w życie,co polepszało wyniki jak i mi ułatwiało pracę (ale nie zwiększało moich zarobków).

Po bardzo niedługim czasie "awansowałem",zacząłem dodatkowo zajmować się elektroniką,głównie konstruowaniem i montowaniem ekranów reklamowych -tu także zacząłem odnosić sukcesy w firmie (zajmowałem się i zajmuję hobbystycznie bardzo wieloma rzeczami stąd umiem to i owo).

Później doszła informatyka - po pewnym czasie nawet usprawniłem firmowy system zarządzający wyświetlaniem spotów reklamowych oraz rozwiązałem ich wieloletni problem pisząc własne skrypty (ubuntu).

Przy okazji zostałem "złotą rączką" czyt. jedynym człowiekiem poza prezesem który nie ma obu lewych rąk,skręcałem nawet meble etc.

Pozyskiwałem też wiele razy pracowników sezonowych oraz koordynowałem ich pracę w pojedynkę.

Po czasie powstała druga firma tego człowieka - zacząłem zajmować się w niej dbaniem o sklep internetowy a także grafiką komputerową i wszystkim co związane z IT oraz grafiką. Stworzyłem też np szablon allegro - było i jest tego sporo.

Można by tak wymieniać bez końca... nawet ciężko obecnie określić moje stanowisko (umowa jest trochę dla picu aby była bo sam prezes ma z tym wszystkim problem) chyba - wspólnik nie będący wspólnikiem? sam już niewiem.

I tu pojawia się zagwostka... po tych już prawie dwóch latach zacząłem poważnie zastanawiać się nad swoją stawką godzinową... obecnie jak na to wszystko jest naprawdę...żenująca (i nie mówię tego z buty...nie zmieniła się od początku,jest tragiczna jak na te zajęcia,magazynier na ręcznym paleciaku z normalną umową a nie z agencji zarabia lepiej)

Praca ta ma swoje niewątpliwe i bardzo dla mnie ważne plusy (dlatego tam jestem) np. sam ustalam sobie godziny pracy,nikt mi nie mówi co i jak mam zrobić (jedynie z prezesem wymieniamy się sugestiami),wolne mogę brać poza ekstremalnymi sytuacjami prawie tak jak chcę,nie jest to praca wyniszczająca mnie (robię praktycznie to co poza pracą ze względu na moje zajęcia poboczne i hobby),do tego niewątpliwy OGROM doświadczenia gdzie gdzie indziej musiałbym na takie pracować wiele lat itp. w rzeczy samej to także wygląda jak bycie wspólnikiem...nie będąc wspólnikiem.

Wymienione plusy są dla mnie bardzo istotne ze względu na moje zajęcia które prywatnie realizuję na boku a pochłaniają mi masę czasu,w innej pracy nie mógłbym sobie pozwolić na zajmowaniem się tyloma rzeczami jednocześnie - a taki a nie inny system wypracowałem sobie tam sam,od zera. No niestety poza stawką ale chyba przez te plusy trochę obawiam się przekombinować...

Nie stwierdzę też że rzeczony prezes jest jakimś totalnym sknerusem oraz kombinatorem (chociaż wielu ludzi w mieście ma inne zdanie ale nie zna go tak jak ja),sam miałem i mam też dostęp do dokumentów,mniej więcej wiem kto ile zarabia (ja najmniej).

Sugestie o moją podwyżkę jak narazie się nie pojawiły a ja sam nie nawiązywałem takiej rozmowy bo zwyczajnie nie wiem ile zażądać,moje zajęcia w pracy są tak różne i często bardzo odseparowane od siebie branżowo że już nie mam bladego pojęcia a nie znam też nikogo kto by pracował w podobny sposób.

Wiem też że powinienem brać za poszczególne poważniejsze rzeczy które zrobiłem albo stworzyłem osobne kwoty jednak tego nie robię z jakiegoś lęku...pewnie wynikającego z poprzednich zajęć i przeżyć.

Czy ktoś z was mógłby zasugerować jakieś stawki - chociażby ogólną godziną za coś takiego? chociaż mniej a więcej?
 
Do góry