Kura domowa na pełen etat..

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Postanowiłam powrócić do tematu starego jak świat,jednak ciągle aktualnego.Praca,jaką kobiety wykonują w domu-tak bardzo niedoceniana.
Uważam,że każda z nas jest kurą domową-nawet jeśli kobieta pracuje- to w domu ciągnie drugi etat.Podobno obecnie modne są związki partnerskie ze sprawiedliwym podziałem ról.Rzeczywistość pokazuje coś zupełnie innego.Badania z 2002 roku-myślę,że wciąż aktualne pokazują:mężczyżni pracują tygodniowo średnio o 9h.i 27min.więcej od kobiet.Jednak kobiety na prace domowe i opiekę nad dziećmi tracą 45h tygodniowo więcej niż mężczyżni.Średnio praca domowa kobiet to 5,5h dziennie w mieście i 6.5h na wsi.Obliczino,że odpowiada to przeciętnemu wynagrodzeniu.
Panowie nadal nie lubią pomagać w obowiązkach domowych,choć należy raczej użyć słowa dzielić obowiązków z kobietami.Pomaganie oznacza,że robią nam przysługę-jest to smutna prawda.Może bardziej obrazowo:
4% mężczyzn robi pranie
5% mężczyzn sprząta i gotuje
6% zmywa
32% wyrzuca śmieci
6% bierze urlop ojcowski
Szczerze co trzeci pan przyznaje się,że w dni powszednie nie robi w domu nic!44% ojców w dni powszednie spędza ze swoim dzieckiem mniej niż 1h dziennie.
Można zadać pytanie dlaczego tak jest?-odpowiedż mężczyzny-przecież my to lubimy,mamy to we krwi.Faktycznie nie potrafię znależć innej odpowiedzi na pytanie dlaczego pierwsza widzę pełen kosz brudnej bielizny,czy brudną podłogę.We krwi mam myślenie o wszystkim to fakt.Kto codziennie zastanawia się co na obiad?,czy dziecko ma odrobione lekcje?,czy w szafach jest czysta bielizna?,jakie zrobić zakupy?,czy rachunki popłacone?
Nasi panowie myślą,że to wszystko dzieje się "samo"-w magiczny sposób.
Przychodzi na myśl tylko jedno słowo-równouprawnienie-gdzie ono się podziało?Pytanie ciśnie się na usta-czy praca domowa jest pracą?Uważam,że tak-zapłata to wdzięczność rodziny i satysfakcja.Jeśli wszystko ogarniam pomimo dwóch etatów-jestem Perfekcyjną Panią Domu.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
sewanna napisał:
Podobno obecnie modne są związki partnerskie ze sprawiedliwym podziałem ról.Rzeczywistość pokazuje coś zupełnie innego.Badania z 2002 roku
Badania z 2002 roku uważasz za coś aktualnego? Badania przeprowadzone 11 lat temu, gdy Polska jeszcze nawet nie była w UE?



sewanna napisał:
Przychodzi na myśl tylko jedno słowo-równouprawnienie-gdzie ono się podziało?
Dobre pytanie. Chciałbym jedynie zauważyć, że równouprawnienie działa w obie strony tak samo, identycznie. Zatem aby było równouprawnienie, jeśli facet kupi pierścionek zaręczynowy, kobieta powinna się czymś odwdzięczyć równie wartościowym materialnie.
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Thyme-Badania nie dotyczą osiągnięć naukowych a podejścia mężczyzn do prac domowych -to się nie zmiena od wielu lat i jeszcze długo tak pozostanie.Różnaca jaką widzę to tylko gadanie o partnerstwie-nic więcej.W 2002 roku byłam już w związku i nie widzę szczególnej ewolucji u własnego faceta jak i u innych mi znanych.
 

Isen1822

Ten najgorszy.
Dołączył
3 Maj 2012
Posty
1 115
Punkty reakcji
106
Wiek
30
Miasto
Polska ;)
sewanna napisał:
Przychodzi na myśl tylko jedno słowo-równouprawnienie-gdzie ono się podziało?
Taak, kobiety chcą równouprawnienia, pojawia się feminizm. Szkoda tylko, że to wszystko kończy się, gdy trzeba wnieść pralkę na 4 piętro....


Wyobraźmy sobie taką stytuację, taką rodzinę- jest ich wiele.
Mąż+żona+dziecko(12 lat)
Mąż pracuje od 6:30 do 17:30 na budowie.
Żona pracuje od 8:00 do 15:30 w sklepie z odzieżą.

Teraz kluczowe pytanie.
Czy kobieta, po tylu godzinach pracy fizycznej, miałaby siłę, by zrobić coś w domu?
Czy kobieta, która ma znacznie lżejszą pracę, jest na tyle "osłabiona", by ugotować jakiś obiad i ewentualnie coś sprzątnąć?

Weekend:
Mąż robi coś w domu, np naprawia różne sprzęty. Czy kobieta by to zrobiła? Nie wierzę ;)
Kobieta sprząta- podział obowiązków jest? Jest.
Wspólny wypad na zakupy- nie mówi mi, że coś takiego nie ma miejsca.

Podsumowanie:
Dzisiejsza kobieta, chce mieć męża czy niewolnika, który wszystko za nią zrobi?
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Isen-wyobrażmy sobie taką sytuację:
mąż pracuje w biurze od 7.30 do 15.30
żona w super markecie czy jak ja w szpitalu po 12h
Teraz kluczowe pytanie-kto ugotuje obiad?-zapewniam cię ,że w 80% przypadków kobieta ma ten obiad zrobiony już dzień wcześniej.
Wszystko co piszesz to prawda-wspólny wypad na zakupy , naprawy w sobotę-wszystko to jakieś 20% wkładu męskiego w całosć.
Jednak, aby to zrozumieć należy zdać sobie sprawę czym jest praca w domu,czym jest prowadzenie domu-nie jest to tylko gotowanie obiadków i zamiatanie podłogi.
 

Isen1822

Ten najgorszy.
Dołączył
3 Maj 2012
Posty
1 115
Punkty reakcji
106
Wiek
30
Miasto
Polska ;)
sewanna napisał:
Isen-wyobrażmy sobie taką sytuację:

mąż pracuje w biurze od 7.30 do 15.30

żona w super markecie czy jak ja w szpitalu po 12h

Teraz kluczowe pytanie-kto ugotuje obiad?-zapewniam cię ,że w 80% przypadków kobieta ma ten obiad zrobiony już dzień wcześniej.

Wszystko co piszesz to prawda-wspólny wypad na zakupy ,jakeś naprawy w sobotę-wszystko to jakieś 20% wkładu męskiego w całosć.

Jednak, aby to zrozumieć należy zdać sobie sprawę czym jest praca w domu,czym jest prowadzenie domu-nie jest to tylko gotowanie obiadków i zamiatanie podłogi.
Ja się w pełni z Tobą zgadzam, tylko chciałem zwrócić uwagę na fakt, który jest często pomijany, mianowicie, że mężczyna nie zawsze jest "zły" dlatego, że mu się nie chcę, tylko z powodu tego, że ciężko pracuje.

Ja osobiście jestem zwolennikiem podzału obowiązków. Jakoś nie widzę siebie z browarem przed telewizorem w momencie gdy moja żona ma do wysprzątania cały dom. Ugotować też tam coś każdy potrafi, więc z tym akurat na dobrą sprawę problemów nie powinno być.
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Isen1822 napisał:
mężczyna nie zawsze jest "zły" dlatego, że mu się nie chcę, tylko z powodu tego, że ciężko pracuje.
Oczywiście,jednak jeśli obie strony ciężko pracują ktoś musi dom ogarnąć-właściwie kobieta nie pracująca nie powinna mieć z tym problemu i raczej żadna nie ma.Jedyne na co liczy to,aby docenić jej wysiłek.
 

Isen1822

Ten najgorszy.
Dołączył
3 Maj 2012
Posty
1 115
Punkty reakcji
106
Wiek
30
Miasto
Polska ;)
Wiesz... no tutaj to już trzeba wiedzieć, z kim się żyje. Jeśli ktoś nie potrafi tego docenić, to rzeczywiście należy współczuć kobiecie, że wylewa siódme poty i nikt nawet tego nie pochwali. To jest po prostu sprawa szacunku do drugiej osoby i kwestia tego, za kogo uważam moją partnerkę/partnera? Za woła roboczego, czy za człowieka?
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Thyme napisał:
jeśli facet kupi pierścionek zaręczynowy, kobieta powinna się czymś odwdzięczyć równie wartościowym materialnie
Masz rację-wtedy mamy równouprawnienie-on zarabia,ona prowadzi dom-czy tyle wystarczy na pierścionek?Jeśli się nie mylę w temacie o pierścionku do którego nawiązałeś twierdziłeś,że facet nie ma obowiązku utrzymania kobiety-czy oby na pewno?Jeśli ona pracuje w domu-każdy daje swój wkład w związek-wychowanie dzieci i prowadzenie domu to bardzo dużo.Czasami także jest to poświęcenie własnych ambicji ,aspiracji zawodowych kobiety na rzecz rodziny-jeszcze raz zapytam -to wystarczająco na pierścionek?
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
sewanna napisał:
W 2002 roku byłam już w związku i nie widzę szczególnej ewolucji u własnego faceta jak i u innych mi znanych.
Ty byłaś, ale w dzisiejszych czasach w związki wtarabania się kolejne pokolenie mające inne wzorce. Zamiast zatem opierać się jedynie na ludziach wykonanych w innych realiach i mówić, że przeważnie to tacy ludzie istnieją, weź pod uwagę że ludzie od was młodsi pod wpływem nowych zasad w inny sposób żyją.


EDIT: Nie ma obowiązku, bo żona nie ma obowiązku nie pracować. Jeśli w ten sposób się para dogada, nie ma sprawy. To, że ktoś czegoś nie musi nie oznacza, że na pewno tego nie zrobi.
Mówiąc o równouprawnieniu zdajesz się nie wiedzieć, co to do końca znaczy. Oznacza to równe prawa W KAŻDYM aspekcie codziennego życia. Podział obowiązków nie jest do końca równouprawnieniem a umową, jaka z tego wynikła i w żadnym razie nie mówię, że jest to złe. Ale nie mówmy o równouprawnieniu tylko wtedy, gdy jest to wygodne, bo kobietę facet odciąży w jakichś obowiązkach, a gdy przyjdzie co do czego, to facet powinien mieć koniecznie prawo jazdy, zarabiać sam na wyżywienie żony i trójki dzieci, podwozić je do szkoły, a potem nie mieć prawa odpocząć, bo przecież kobieta tak zapiernicza w domu często spędzając jedynie 2-3 godziny na domowych obowiązkach a resztę spędzając na oglądaniu seriali zrzucając resztę obowiązków na faceta, który to przecież nic nie robi w domu. Takie myślenie jest powszechne i tak się składa, że przeczy zasadom równouprawnienia. Teraz każdy się kryje tym pojęciem i je za argument podaje, a mało kto ma wiedzę, czym to równouprawnienie tak naprawdę jest.

Najlepszym przykładem jego nagięcia były pobory do wojska, gdy równouprawnienie było. Facet musiał albo pójść na studia, albo pójść do wojska. Kobieta musiała? Nie.

(nie zdążyłem edytować, więc napisałem dwa posty)
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Thyme napisał:
weź pod uwagę że ludzie od was młodsi pod wpływem nowych zasad w inny sposób żyją.
Biorę to pod uwagę-obserwuję młode małżeństwa w rodzinie i wsród znajomych-nie widzę,aż takiej różnicy pokoleń-jak to nazwałeś-choć 10-11 lat to jeszcze nie pokolenie.


Thyme napisał:
Mówiąc o równouprawnieniu zdajesz się nie wiedzieć, co to do końca znaczy
Mogę używać zwrotu sprawiedliwość-czy teraz to co napisałam może być?Czy to sprawiedliwy podział-ona dom-on praca?
 

Max Kwiatkowski

Bywalec
Dołączył
14 Luty 2013
Posty
547
Punkty reakcji
136
Wiek
33
A ja powiem krótko. Każdy sam dobiera sobie partnera. Jeśli ty, sewanna, decydujesz się że wchodzisz w związek z facetem, który na pomocnika domowego nie wygląda - to o co masz później pretensje? I dalej, jeśli wiedziałaś doskonale o tym, że gość nie lubi takich prac, a teraz próbujesz mu wciskać tezy równouprawnienia, no to przepraszam - czy on cię oszukał, okłamał? Poznałaś go dokładnie takiego, jakim był więc nie próbuj teraz go udoskonalać na siłę. Znam związki, w których oboje partnerzy dzielą się obowiązkami domowymi równo, znam takie, w których to facet wykonuje większość prac. Kwestia dogadania, jak ze wszystkim. Jak się dobierzecie, tak później macie.

Działa to również w drugą stronę. Jeśli facet widzi, że kobieta nie jest perfekcyjną panią domu czy wręcz nieład wokół niej panuje to nie ma prawa mieć później pretensji, że tak samo jest w jego domu. Widziały gały co brały ;-).
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Max napisał:
Każdy sam dobiera sobie partnera. Jeśli ty, sewanna, decydujesz się że wchodzisz w związek z facetem, który na pomocnika domowego nie wygląda - to o co masz później pretensje?
Temat nie jest ściśle o mnie-dla jasności.Raczej jest wynikiem obserwacjii,rozmów z kobietami o ich życiu ,relacjach w związku.
Mój facet może nie zupełnie jest pod względem prac domowych taki jak bym chciała,ale zdaję sobie sprawę z tego,że sama mu na to pozwalam.Chyba właśnie dlatego,że to on daje 80% dochodu rodzinie-ma za to u mnie taryfę ulgową.Owszem czasami rodzi się we mnie bunt-w końcu też pracuję-na moje szczęście system 12 godzinny w pracy daje mi więcej dni wolnych-inaczej sama bym długo nie pociągła w domowym kieracie.
Jeśli chodzi o wybór partnera to trudno ocenić czy w przyszłości będzie pomagał w domu czy nie.Czasami jest tak,że na początku się stara,póżniej jednak traci zapał.Nawet mój facet ma tzw.wzloty i upadki-bywa,że dużo mi pomaga,szczególnie przed świętami,jeśli poproszę to zawsze zrobi co ma zrobić.Szkoda tylko,że właśnie my kobiety musimy prosić,że coś co jest dla nas oczywiste,nie jest naturalne dla faceta.
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Max napisał:
Widzę, że nie trafię do ciebie :)
Bo nie jesteś kobietą:)
Kurcze przecież to dzał-kobiece dyskusje-rozmowy o facetach bez facetów!Miałam nadzieję trochę sobie na Was ponarzekać -a tu-sami faceci i ja jedna na placu boju...
 

pralinka91

Nowicjusz
Dołączył
21 Grudzień 2011
Posty
260
Punkty reakcji
11
Isen1822 napisał:
Czy kobieta, po tylu godzinach pracy fizycznej, miałaby siłę, by zrobić coś w domu?
Tak.

Isen1822 napisał:
Mąż robi coś w domu, np naprawia różne sprzęty. Czy kobieta by to zrobiła? Nie wierzę
Zależy od umiejętności i okoliczności- jeśli umiem, mam czas, a zaistniała potrzeba- to tak.


sewanna napisał:
mąż pracuje w biurze od 7.30 do 15.30
żona w super markecie czy jak ja w szpitalu po 12h
Teraz kluczowe pytanie-kto ugotuje obiad?-zapewniam cię ,że w 80% przypadków kobieta ma ten obiad zrobiony już dzień wcześniej.
Oczywiście, że ma, bo to jest właśnie idealny przykład tego, że to właśnie kobieta potrafi zagospodarować czas na obowiązki domowe. Moje obserwacje tylko to potwierdzają- mój Luby owszem, ugotuje, posprząta jak go poproszę, ale sam się nie domyśli, że to teraz powinno się stać. Że wanna brudna, albo paproszek na podłodze leży. Albo, że warto ugotować więcej obiadu, żeby starczyło na dwa dni jeśli ma napięty grafik. Już nie wspominając o tym, ze gotowanie jest bardzo nieekonomiczne pod względem pobrudzonych naczyń. Kobieta ma ku temu naturalny instynkt, któremu usilnie próbują zaprzeczyć feministki negując różnice płciowe.

Thyme, w innym temacie napisał: "Musiał potrafić. W przeszłości. Przed działaniami sufrażystek i emancypantek. Od kiedy macie pełną wolność, same musicie o siebie zadbać. O to kobiety walczyły i jestem pewien, że ówczesne feministki byłyby zadowolone z faktu, że mąż nie musi ich utrzymywać"
Każdemu facetowi, który broni się tego typu tekstem (w tym czy innym kontekście), mam ochotę odpowiedzieć: Nie, nie jestem feministką i nigdy nią nie byłam. Nie, nie utożsamiam się z ich poglądami. Jestem kobietą i tak chcę być traktowana. Nie wiem skąd wniosek, ze każda kobieta jest feministką?

Trzeba jeszcze zadać sobie pytanie co oznacza równouprawnienie, bo oczywiście nie jestem za tym, aby kobietom odebrać prawa wyborcze. Nie akceptuję jedynie zrównywania płci pod względem cech charakteru i predyspozycji do wykonywania pewnych rzeczy. Możliwości powinniśmy mieć te same, ale negowanie tego, że mężczyzna nie jest w stanie tak zaopiekować się domem tak jak kobieta jest głupotą. Jemu tego natura nie dała.
Oczywiście jeśli kobieta pracuje, to podział obowiązków w domu powinien to uwzględnić. Trudno jest tutaj podzielić "po równo". Sama nie wiem jak miałabym to zrobić u siebie- ja mam lekko pedantyczne zapędy, więc co z tego, że poproszę Go o posprzątanie łazienki skoro za chwilę wejdę tam sama i poprawię rzeczy, których nie zauważył? Ale fajnie, że ma takie obowiązki, których nie można "spie(...)yć" jak na przykład wynoszenie śmieci, czy odkurzanie. Chociaż muszę mu uświadomić jednym zdaniem, ze nadszedł moment, aby to zrobić- nie narzekam.
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Thyme napisał:
Równouprawnienie.
No tak...


Max napisał:
Administrator

409 postów
Napisano dziś, 14:53
A ja powiem krótko. Każdy sam dobiera sobie partnera
Tak jeszcze na marginesie,skoro tylko 5% facetów sprząta,6% zmywa to ten wybór mamy znacznie ograniczony.


pralinka91 napisał:
Ale fajnie, że ma takie obowiązki, których nie można "spie(...)yć
No nareszcie ktoś kto rozumie o czym piszę.Obawiam się jednak czy mówienie o tym,że facet nie ma naturalnych predyspozycji do prowadzenia domu nie jest przedstawicielom płci męskiej na rękę?
 

pralinka91

Nowicjusz
Dołączył
21 Grudzień 2011
Posty
260
Punkty reakcji
11
sewanna napisał:
Obawiam się jednak czy mówienie o tym,że facet nie ma naturalnych predyspozycji do prowadzenia domu nie jest przedstawicielom płci męskiej na rękę?
Ale ja z Nimi nie prowadzę żadnej wojny :) Napisałam jakie jest moje zdanie, wynikające z moich doświadczeń, być może czyjeś są inne :)
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
pralinka91 napisał:
Każdemu facetowi, który broni się tego typu tekstem (w tym czy innym kontekście), mam ochotę odpowiedzieć: Nie, nie jestem feministką i nigdy nią nie byłam. Nie, nie utożsamiam się z ich poglądami. Jestem kobietą i tak chcę być traktowana. Nie wiem skąd wniosek, ze każda kobieta jest feministką?
Czyżbym napisał tam, że każda kobieta jest feministką? Szukam, szukam i znaleźć nie mogę.

Podkreślę, jeszcze raz. To, że ktoś czegoś nie musi nie oznacza, że nie może tego robić.
 
Do góry