Którego wybrać?

*Majka*

UŻYTKOWNIK wszechmocny, wszechwiedzący, wszechcośt
Dołączył
26 Wrzesień 2007
Posty
608
Punkty reakcji
0
Wiek
31
Miasto
nie z tej ziemi :)
bOŻE TO IDZ DO JARECZKA I WSZYSCY BĘDĄ SZCZĘŚLIWI
jesli z Pawlem jest zle, a jego rodzina, no nie bardzo

masz z nim byc bo go kochasz, a nie dlatego ze mialas taka a nie inna przyszlosc i czujesz ze nic ci nie zrobi
takich jest pełno

ale ty masz go kochac i czuc sie bezpieczna a nie czuc sie bezpieczna i kochac



życzę Ci naprawde dużo szczęścia
trzymam kciuki, zebys poszla za glosem serca i zrobila to co jest sluszne
 

uboot82

Nowicjusz
Dołączył
4 Październik 2008
Posty
3
Punkty reakcji
0
Wiem że tak naprawdę wszystko zależy odemnie...
A Jarek... Tak naprawdę w ogóle o mnie nie walczy. Czeka na ruch z mojej strony. Mówi mi że mnie kocha... On zna całą historię mojego życia... Wie dużo więcej niż tu napisałam. Boję się mu zaufać i on o tym też wie... Jednak nie zrobił nic żeby to zmienić...
Szkoda Aniu, że całą tą historie opisałaś tylko z tej jednej strony (SWOJEJ)....nie wspominasz nic o tym jak Ty traktowałaś mnie. Jeżeli zatem szukasz pomocy, przedstaw obraz swojego problemu w prawdziwym świetle, a nie wybierając tylko te fakty, które są dla Ciebie wygodniejsze. Osoba, która czyta o Twoich problemach nie poznaje ich w sposób w jaki wygląda one w rzeczywistości. Te przedstawione przez Ciebie są bardzo okrojone i zbyt jednostronne. Zastanawiam się nad tym czy nie powinienem opisac naszego problemu bardziej prawdziwie, przedstawiając oba punkty widzenia(ten Twój i mój). Jak uważasz???


W dalszym ciągu bardzo Cię kocham.....i nigdy nie przestałem

Jarek (...a tak właściwie to Jacek)
 

Marozja

Nowicjusz
Dołączył
29 Styczeń 2008
Posty
2 469
Punkty reakcji
24
Wiek
39
Miasto
Dark side of the Moon
Którego ja będę kochać... Dla mnie ważniejsze jet który będzie kochał mnie...
Cholernie egoistycznie to zabrzmiało, wiesz..?

@Jacku
Jeśli chcesz - jasne, opisz, jak to wyglądało z Twojego punktu widzenia, masz do tego święte prawo.
Natomiast nie możesz wymagać od Aniulka, żeby przedstawiła sytuację obiektywnie, bo tak się zwyczajnie nie da. Jedna z zaangażowanych stron nie umie w takich sprawach wyjść poza subiektywizm - swoje uczucia, swoją wizję, swoje przypuszczenia - właśnie dlatego, że jest zaangażowana.
Jestem dość mocno przekonana, że gdybyście zamienili się miejscami ona by mogła napisać analogiczny post do Twojego...
 

uboot82

Nowicjusz
Dołączył
4 Październik 2008
Posty
3
Punkty reakcji
0
Cholernie egoistycznie to zabrzmiało, wiesz..?

@Jacku
Jeśli chcesz - jasne, opisz, jak to wyglądało z Twojego punktu widzenia, masz do tego święte prawo.
Natomiast nie możesz wymagać od Aniulka, żeby przedstawiła sytuację obiektywnie, bo tak się zwyczajnie nie da. Jedna z zaangażowanych stron nie umie w takich sprawach wyjść poza subiektywizm - swoje uczucia, swoją wizję, swoje przypuszczenia - właśnie dlatego, że jest zaangażowana.
Jestem dość mocno przekonana, że gdybyście zamienili się miejscami ona by mogła napisać analogiczny post do Twojego...


@Kriss
Jak dobrze mniemam mam do czynienia z Panią psycholog (mam nadzieje, że nie domorosłą). Może Pani pomoże zrozumieć mi kilka spraw...Jeśli Pani pozwoli wolałbym przejść na per "TY" tak będzie prościej.
Zgadzam się z Twoim postem w 100% i uważam, że pewną niedorzecznością byłoby gdybym myślał inaczej. Obawiam się jednak, że zostałem błędnie zrozumiany (ale to wyłącznie moja wina).
Anula ma ze mną prawdziwe urwanie głowy. Rozumiem ją. Szuka pomocy - to tez potrafię zrozumieć. Twierdzi, że Jej dylemat polega na tym, że nie potrafi wybrać pomiędzy dwoma facetami. Ja uważam jednak, że Jej problem polega na czymś zupełnie innym...
Każdy kto czytał o tym co Anka napisała o swoich problemach odnośnie Jej rodziny, dzieciństwa, późniejszego nieudanego związku, który trwał 5 lat (o tym, że trwał tak długo dowiedziałem się dopiero tu) no i tym trudnym wyborze pomiędzy Piotrem, a mną może mieć ogólne wyobrażenie na temat tego co dzieje się w Jej życiu. A uwierz mi, że działo się w nim naprawdę wiele i mimo swojego stosunkowo młodego wieku Anka już bardzo wiele przeszła, aż za wiele...
Aby było łatwiej zacznę od początku... W styczniu bieżącego roku odnalazłem Ankę na jednym z bardziej popularnych dziś portali. Anula pisała, że nawiązała kontakt z kumplem z podstawówki. Ja myślę, iż poznałem Ją dopiero w tym roku, a myślę tak z tej prostej przyczyny, że przez cały czas trwania szkoły podstawowej nie zamieniliśmy ze sobą jednego zdania. Trudno wiec nazwać relacje panujące wtedy między nami jako koleżeńskie, umieściłbym je raczej w "rozdziale" znajomi choć potraktowanie ich w ten sposób to i tak nazbyt wiele. Ale to mało istotny szczegół. Wracając do meritum...nasze pierwsze kontakty niczym nie różniły się od tych jakie utrzymujesz z dopiero co poznawaną osobą. Tu pełen luz...co u Ciebie?, świetnie wyglądasz, czym się zajmujesz? No wiesz takie tam ciąganie za jęzor by dowiedzieć się czegoś o tej drugiej osobie. Początkowo rozmawialiśmy ze sobą na internecie poprzez wcześniej wspomniany portal. Zajmowało nam to może godzinę dziennie, a podejmowane przez nas tematy nie były w jakiś tam sposób specjalnie górnolotne. Z czasem jednak zaczęliśmy poświęcać sobie stopniowo coraz więcej wolnego czasu. Nasze rozmowy powoli zaczynały dotykać spraw bardziej prywatnych takich, którymi nie ze wszystkimi się dzielisz. Internet stawał się niewystarczający, miał za małą "moc przerobową" jeśli wiesz o czym mówię :) Nawał myśli kłębiących się w głowie gdy rozmawiałem z Nią i ogrom tego co było na języku hamowane były przez czas jaki potrzebny był na napisanie maila i późniejsze oczekiwanie na odpowiedź to wszystko stanowiło lekki dyskomfort. Dlatego postanowiłem wykonać pierwszy telefon...mówię Ci jakiego miałem wtedy stracha:) Zbierałem się do tego przez kilka dni... Do dziś pamiętam ten dreszcz jaki przebiegł mi po plecach gdy usłyszałem Jej głos po raz pierwszy. I ku wielkiemu mojemu zdziwieniu rozmowa potoczyła się tak płynnie jak wtedy gdy rozmawiasz z przyjacielem, którego nie widziałaś od długiego czasu. No i zaczęło się, że powiem tak brzydko, na całego...Czas jaki spędzaliśmy wisząc na telefonach można było liczyć w godzinach...to było cudowne uczucie... spotkać wreszcie tą drugą połówkę...Mój dzień wyglądał w ten sposób, że będąc w pracy czekałem tylko na jej koniec by móc znowu usłyszeć Jej głosik. Rozmawialiśmy i uczyliśmy się siebie na wzajem, ja Ani, a on mnie. Wtedy to poznałem bliżej Jej życie i najważniejszą dla Niej osobę, Jej babcię. Prawdę mówiąc zazdrościłem Jej tej osoby. I chyba nadal tak jest. Anka poznała i moje życie, moje problemy z dzieciństwa i te obecne, odnoszące się do mojego rozsypującego się małżeństwa. Rozmawiając ze sobą odczuwałem, że nie mamy przed sobą tajemnic. Od początku nie ukrywaliśmy przed sobą niczego ja wiedziałem o Piotrze, Ona o mojej żonie. Pierwszy raz poznałem kogoś z kim nie bałem się rozmawiać w ten sposób. Ta dziewczyna , a raczej kobieta, zafascynowała mnie. Pierwsze spotkanie..., tego nigdy nie zapomnę, wiesz co pierwsze co zrobiła gdy mnie zobaczyła?:)... Oplotła mnie tymi swoimi długimi łapskami i przytuliła, a później chwyciła za moją rękę zupełnie jakbym należał do Niej od zawsze:) Jakiś czas później przyjechałem do Niej. Czas jaki spędzaliśmy ze sobą zaliczam do bardziej szczęśliwych w moim życiu. Wiesz jak to jest przebywać z osobą przy której czujesz,... że urodziłaś się właśnie po to by być z nią? Uważam, że takie szczęście może spotkać człowieka tylko raz w życiu. A ja dostąpiłem tego szczęścia dzięki Ani. Jak to się mówi? Było jak w bajce. Lecz nie trwała ona zbyt długo. Zaczęło się psuć i nawet nie wiem kiedy. U Ani pojawiły się obawy przed tym czy bycie ze mną ma sens i czy w ogóle jest możliwe. Próbowałem rozmawiać, zrozumieć Ją, ale jej postępowanie i sposób myślenia były zbyt enigmatyczne. Dla tej kobiety, dla jej szczęścia gotów byłem na wszystko. Lecz w odpowiedzi zostałem tylko odsunięty. W chwili gdy była w jednym z gorszych dołków w swoim życiu odepchnęła mnie zupełnie. Chodzi mi tu o sytuację kiedy to zdrowie Babci drastycznie się pogorszyło. Widziałem, że stanowi to dla Niej ogromny cios i że przestała sobie radzić ze wszystkim, zupełnie się poddała,... chciałem pomóc, pomocy nie przyjęła, chciałem być przy Niej by móc ją wspierać, zerwała ze mną kontakt, zupełnie przestałem istnieć dla Niej. O śmierci babci dowiedziałem się dwa tygodnie po fakcie. Myślałem, że umrę, świadomość tego, że straciła kogoś tak bardzo bliskiego i że została z tym wszystkim sama, a ja nie mogłem być wtedy przy niej usunęła mi ziemię spod nóg. Po tym wszystkim co nas połączyło myślałem, że nie jestem Jej obojętny przecież mówiła, że kocha mnie. A jednym takim zachowaniem pokazała co o mnie myśli i kim jestem dla Niej okazało się, że chyba nikim ważnym. Później odsunęliśmy się od siebie jeszcze bardziej. Nie potrafiłem poradzić sobie z tym, że zaczęła traktować mnie jak powietrze. Chciałem zapomnieć. Zerwałem kontakt. Myślałem, że poradzę sobie bez Niej, ale nic z tego, czy Jej się to podoba czy też nie trudno jest mi wyobrazić sobie moje życie bez Niej. Pomyślałem sobie w końcu , że na nowo zaczęło się układać pomiędzy Nią, a Piotrem. Pytam więc Ją, czy kocha Piotra? Odpowiada, że nie. Dlaczego więc z nim jesteś? Odpowiedź, bo on jest blisko i gdyby coś złego działo się u niej w domu on natychmiast mógłby się tam zjawić. Próbowałem uświadomić Jej, że zachowując się w podobny sposób krzywdzi nie tylko siebie, ale i Piotra. Anka to naprawdę bardzo mądra kobieta, ale tego, że postępuje niewłaściwie do tej pory nie potrafię jej wyjaśnić. Poza tym Jej problemem nie jest kwestia wyboru właściwego faceta bo tego wyboru już dokonała (i choć z trudem to szanuję go) tylko Aniulek nie potrafi dostrzec swojej wartości, zbyt szybko łamie się po każdym ciosie jaki dostaje od życia. Nie jest też w stanie ogarnąć tego, że w życiu tak naprawdę nie liczy się to ile razy wylądowało się na dnie, ale to ile razy jest się w stanie podnieść po takim upadku. Brakuje Jej tylko troszkę siły,... siły, której jak do niedawna myślałem, mogłaby czerpać ode mnie.
I oto jak ja to widzę...
PS: A mój problem dotyczy tego, że nie potrafię przestać kochać tej Wariatki i że ciągle jej szczęście jest dla mnie bardzo ważne. Niezależnie od tego z kim ułożyłaby sobie życie.

Jacek
 

Emilia1985

Nowicjusz
Dołączył
25 Luty 2008
Posty
179
Punkty reakcji
0
to dobrze Jacku że zdecydowałeś się opisać wszystko ze swojego punktu widzenia...to daje pełniejszy obraz na sytuację...nie chciałabym Ci niczego narzucać...uważam jednak,że jeśli zależy Ci na niej tak bardzo jak to pisujesz,to nie powinieneś poddawać się tak łatwo,ale udowodnić Ani że tak właśnie jest...musisz pokazać jej że jest silna i że to właśnie Ciebie potrzebuje do szczęścia.Ja też miałam trudną sytuację i wiele przeszłam.Z moim Jackiem rozstawałam się kilka razy...w tym dwa bardzo burzliwie i boleśnie...ale nasz związek przetrwał...i top tylko z jednego powodu...dlatego że on za każdym razem był uparty i nie poddawał się.Gdy ja wyrzuciłam go za drzwi on wracał przez okno.I pokazał mi że to co dla mnie wtedy nie miało już żadnego sensu i co odrzucałam od siebie tylko po to by więcej nie cierpieć i się nie rozczarować jest najbardziej wartościową rzeczą w moim życiu.Pokazał mi że potrafię kochać,że jestem odważna,silna.Dał mi tyle siły że wyrwałam się z patologicznego domu,i pozostawiłam wszystko,cały swój świat by być z nim.Wyjechałam bardzo daleko od domu,do miejsca gdzie miałam tylko Jego i tylko na nim mogłam polegać.Od tamtego dnia minęło już prawie 6 lat.I nie żałuję.Bo Mój Mąż i Córka to Moje Największe Skarby...najlepsze co mnie w życiu spotkało.Aż się wzruszyłam :)
 

uboot82

Nowicjusz
Dołączył
4 Październik 2008
Posty
3
Punkty reakcji
0
to dobrze Jacku że zdecydowałeś się opisać wszystko ze swojego punktu widzenia...to daje pełniejszy obraz na sytuację...nie chciałabym Ci niczego narzucać...uważam jednak,że jeśli zależy Ci na niej tak bardzo jak to pisujesz,to nie powinieneś poddawać się tak łatwo,ale udowodnić Ani że tak właśnie jest...musisz pokazać jej że jest silna i że to właśnie Ciebie potrzebuje do szczęścia.Ja też miałam trudną sytuację i wiele przeszłam.Z moim Jackiem rozstawałam się kilka razy...w tym dwa bardzo burzliwie i boleśnie...ale nasz związek przetrwał...i top tylko z jednego powodu...dlatego że on za każdym razem był uparty i nie poddawał się.Gdy ja wyrzuciłam go za drzwi on wracał przez okno.I pokazał mi że to co dla mnie wtedy nie miało już żadnego sensu i co odrzucałam od siebie tylko po to by więcej nie cierpieć i się nie rozczarować jest najbardziej wartościową rzeczą w moim życiu.Pokazał mi że potrafię kochać,że jestem odważna,silna.Dał mi tyle siły że wyrwałam się z patologicznego domu,i pozostawiłam wszystko,cały swój świat by być z nim.Wyjechałam bardzo daleko od domu,do miejsca gdzie miałam tylko Jego i tylko na nim mogłam polegać.Od tamtego dnia minęło już prawie 6 lat.I nie żałuję.Bo Mój Mąż i Córka to Moje Największe Skarby...najlepsze co mnie w życiu spotkało.Aż się wzruszyłam :)
Dziękuję Emilka
To co napisałaś.....daje mi odrobinę nadziei, dziękuję. Staram się pokazać Jej jak wiele dla mnie znaczy, ale im bardziej się staram tym Ona bardziej mnie dystansuje od siebie... nie chce rozmawiać, spotkać się ze mną... POMÓŻCIE MI LUDZISKA!!! Co mam zrobić aby mi zaufała?
 

Emilia1985

Nowicjusz
Dołączył
25 Luty 2008
Posty
179
Punkty reakcji
0
to normalne...wszystko wymaga czasu...a zwłaszcza zaufanie...nie będzie łatwo żadnemu z was...ja proponuję OBOJGU spotkać się i szczerze porozmawiać...ANIU...uciekanie od problemu nie rozwiąże go...Musisz stawić czoła swoim lękom...a ty Jacku...no cóż...musisz być cierpliwy...
 

Aniulek1985

Nowicjusz
Dołączył
26 Czerwiec 2008
Posty
36
Punkty reakcji
0
Podjęłam decyzję... Wtedy było mi trudno ale zaczynam rozumieć, że to było najlepsze wyjście. Teraz jestem sama. Próbuję odnaleźć siebie... I wiem że to osiągnę, patrzę na życie bardziej optymistycznie niż kilka miesięcy wcześniej. W końcu jeśli nie ja to kto :)
Dziękuję wszystkim, którzy poświęcili chwilkę mojemu tematowi :)
 

A200

Nowicjusz
Dołączył
17 Październik 2008
Posty
131
Punkty reakcji
0
Spotykam się od dwóch lat z fajnym facetem. Na początku było super, idealnie... Co prawda brakowało mi zabawy, imprez, troche za dużo rutyny jak na mój temperament, ale nie można mieć przecież wszystkiego. Paweł jest opiekuńczy, czuje się przy nim bezpieczna. Pochodzę z dosyć patologicznej rodziny, z dzieciństwa pamiętam pijanego ojca i wieczny strach... Teraz jest trochę lepiej ale rany pozostały...
W pewnym momencie zaczęły psuć mi się kontakty z jego rodziną. Matka ciągle mi wytykała wady i dogryzała, siostra traktowała jak śmiecia. Więc przestałam pokazywać się w jego domu. Straciłam z Pawłem dobry kontakt. Ciągle kłóciliśmy się.
U mnie w domu też problemów zrobiło się więcej. Jedyną ważną dla mnie osobą była babcia. Ona mnie wychowała. W końcu matka urodziła mnie, gdy miała 18 lat... W każdym razie babcia miała nowotwór, od kilku lat. Było coraz gorzej. Z Pawłem kontaktu nie miałam żadnego przwie, nie potrafił mi pomóc, może w ogóle nie chciał.
Na naszej-klasie odnalazłam kumpla z czasów podstawówki. On też nie miał łatwo, stracił matkę wcześnie... Potem związał się z niewłaściwą kobietą, wziął ślub cywilny dla dziecka. Nie z miłości... Nie mieszkają razem. Dużo rozmawialiśmy. Tylko on mnie rozumiał. Tak wiele mamy ze sobą wspólnego. Spotkaliśmy się kilka razy, przy nim czułam, że nic więcej do szczęścia mi nie trzeba...
Potem umarła babcia, straciłam jedyną osobę, która tak naprawdę kochała mnie od zawsze, z którą o wszystkim rozmawiałam... Zostałam sama... Stało się to miesiąc temu. Nikt nie wie, koleżanki z uczelni, znajomi... To dla mie za trudne żeby komukolwiek mówić.
Od śmierci babci odsunęłam od siebie Jarka. Nie spotkałam się z nim więcej. Nadal go kocham, on mnie też. Ale przy Pawle czuję się bezpieczna. On wie o mojej zdradzie, wybaczył mi. I wiem, że będzie kochał mnie zawsze, dbał o mnie i nigdy nie zostawi. Dla dziewczyny w mojej sytuacji to ważne, chyba ważniejsze niż miłość. Nie jest mi przy nim tak jak przy Jarku. W ogóle nie można tego porównać... Jarek mówi, że weźmie rozwód. Ale zawsze będzie między nami dziecko i fakt, że jestem tą drugą. A jak się nie uda? Nie potrafię być sama, nie teraz... Jestem za słaba psychicznie. Paweł powiedział, że jeżeli dowie się, że utrzymuje z Jarkiem kontakt to będzie koniec...
A, nie wspomniałam, że mam za sobą patologiczny, 5-letni związek. Z facetem, który mnie bił i znęcał się psychicznie. Kochałam go. Ale dzięki niemu zrozumiałam, że miłość to nie wszystko. Zaczęłam się kierować rozsądkiem i zagłuszałam serce... Jarek przypomniał mi, że w ogóle je mam... A teraz... Chyba powinnam zagłuszyć je znowu...

moze to wina twoje patologicznej rodziny, moze taka poprostu jestes, ale ... JESTES KOMPLETNUIE PUSTA, jestes emocjonalnym i uczuciowym zerem, nie masz uczuc, pewnie nie wiesz to co milosc i nie potrafisz kochac ...

prawda jest taka, ze nie zaslugujesz na kogos kto Cie kocha.


zreszta i tak nigdy nie bedziesz szczesliwa ... nie niszcz chociaz nikomu zycia i marnuj niczyjego czasu.
 

Aniulek1985

Nowicjusz
Dołączył
26 Czerwiec 2008
Posty
36
Punkty reakcji
0
A200 widocznie jesteś ideałem skoro uważasz że masz prawo oceniać w taki sposób innych
 

basia141110

Nowicjusz
Dołączył
16 Luty 2009
Posty
612
Punkty reakcji
0
Wiek
41
Aniu i Jacku,wezcie wy sie w koncu spotkajie,pogadajcie,nie uciekajcie od siebie!!!,zbyt łatwo i szybko mozna w zyciu stracic cos naprawde wyjatkowego-bez mozliwosci pwrotu.Oboje jestescie warci miłosci jaka jest w was-kazdy jest!.
Nie wszystko w zyciu musi byc Aniu porazka i zadac Ci bol,zrobiłas jeden krok-jestes sama,zrob drogi i daj szanse sobie i jackowi na szczescie!!!!
 

Aniulek1985

Nowicjusz
Dołączył
26 Czerwiec 2008
Posty
36
Punkty reakcji
0
Nie... Zrozumiałam to... Że.. Żaden z nich to nie jest moja droga... To była ucieczka przed samą sobą... Przed problemami... Tak bardzo chciałam kogoś kochać... A tylko raniłam
 

Aniulek1985

Nowicjusz
Dołączył
26 Czerwiec 2008
Posty
36
Punkty reakcji
0
Wczoraj dostałam maila od Pawła. W mailu były wszystkie moje rozmowy z Jarkiem z gg. Nie mam pojęcia skąd to ma, nigdy nie zostawiałam go z moim koputerem, z resztą nie mam nawet w archiwum stycznia 2008... Chciałabym mieć to już za sobą, zapomnieć i nie popełniać tych samych błędów... Teraz zwątpiłam czy to kiedyś się skończy...
 

astana

absolwent
Dołączył
23 Styczeń 2009
Posty
1 305
Punkty reakcji
2
Wczoraj dostałam maila od Pawła. W mailu były wszystkie moje rozmowy z Jarkiem z gg. Nie mam pojęcia skąd to ma, nigdy nie zostawiałam go z moim koputerem, z resztą nie mam nawet w archiwum stycznia 2008... Chciałabym mieć to już za sobą, zapomnieć i nie popełniać tych samych błędów... Teraz zwątpiłam czy to kiedyś się skończy...
Powiedział o co mu chodzi w tym mailu?
 

Superiorr

failure is not an option
Dołączył
20 Październik 2008
Posty
2 159
Punkty reakcji
30
Wiek
39
Miasto
Poznań
Ale frajer z tego Pawła, ja zdrad nie wybaczam. U mnie już byś była na aucie. Zresztą widać to po Twoich rozterkach, raz puszczone ciało będzie się puszczać dalej. Nie inaczej jest w tym przypadku. Właśnie dlatego nie ufam kobietom.

J.B
 

Tiana

Nowicjusz
Dołączył
8 Marzec 2009
Posty
462
Punkty reakcji
0
Doszłysmy do wniosku że nie można liczyć na mocniejsze bicie serca cały czas... To mija... Zwykła chemia... Potem zostaje rutyna i przyzzwyczajenie.
Nie zgadzam się. Osobiście znam kilka par, które mimo długletnich związków mają w sobie ogień i naprawdę są doskonałym przykładem na to, że można i że - kiedy się trafi na swoją drugą połówkę - to jednak ta prawdziwa i namiętna miłość istnieje. Choć faktycznie, ja też spotkałam sie z poglądem, że chemia mija. Pewnie tak, skoro jest tyle rozwodów. Ale warto jednak wierzyc w miłosć.

Co do Twojego problemu to nie zazdroszcze. Nie wiem, co zrobiłabym na Twoim miejscu. Pewnie, cokolwiek nie postanowisz będzie dobrze. Albo źle. Czas pokaże.
 

Aniulek1985

Nowicjusz
Dołączył
26 Czerwiec 2008
Posty
36
Punkty reakcji
0
Ale frajer z tego Pawła, ja zdrad nie wybaczam. U mnie już byś była na aucie. Zresztą widać to po Twoich rozterkach, raz puszczone ciało będzie się puszczać dalej. Nie inaczej jest w tym przypadku. Właśnie dlatego nie ufam kobietom.

J.B


Z Pawłem popsuło mi się w październiku 2007, od tego czasu nie spotkaliśmy się prawie w ogole a jak już to... koleżeńsko delikatnie mówiąc. Jarka poznałam w styczniu...
Wiem że dla zdrady nie ma wybaczenia. Ja o wybaczenie nie prosiłam. Bo wiem, że po zdradzie nie można już niczego normalnego zbudować. Zawsze będzie żal i wzajemne wyrzuty... Pewnie mi nie wierzysz J.B. i nie dziwie się, ale nie zrobię tego nigdy więcej nie ze względu na Pawła ale samą siebie bo czuję że straciłam własną tożsamość. Czas mija a ja nie potrafię o tym nie myśleć... Wiele bym dała żeby cofnąć czas... Bo nie ważne co zrobię w przyszłości "to" będzie ciągnęło się za mną jak cień...
Jak popełniam błędy to tylko wielkie... Teraz wydaje mi się że powinnam być sama...
 

PrInCeSs-Of-DrUgS

Nowicjusz
Dołączył
29 Kwiecień 2009
Posty
5
Punkty reakcji
0
Miasto
zE śWiAtA iNnEj LoGiKi
Wybrałaś samotność? Uważam, że dobrze wybrałaś... teraz masz czas na przemyślenia... jeśli któryś z nich pomimo Twojego wyboru będzie nadal ubiegał się o Ciebie może warto wtedy to rozważyć.. chociaż myślę, że ani z jednym ani z drugim nie będziesz w pełni szczęśliwa... daj sobie czas.. odpocznij od tych wszystkich problemów... a pewnego dnia pojawi się słońce w Twoim życiu... nie szukaj miłości.. ona sama do Ciebie przyjdzie... ciesz się każdym dniem, nie trać czasu na łzy i smutek... możesz być szczęśliwa! Każdy na to zasłużył... a Ty na pewno, bo dużo wycierpiałaś... i należy Ci się szczęście... uśmiech i pogoda ducha :)

Życzę wszystkiego dobrego :))
 

Aniulek1985

Nowicjusz
Dołączył
26 Czerwiec 2008
Posty
36
Punkty reakcji
0
Z Pawłem popsuło mi się w październiku 2007, od tego czasu nie spotkaliśmy się prawie w ogole a jak już to... koleżeńsko delikatnie mówiąc. Jarka poznałam w styczniu...
Wiem że dla zdrady nie ma wybaczenia. Ja o wybaczenie nie prosiłam. Bo wiem, że po zdradzie nie można już niczego normalnego zbudować. Zawsze będzie żal i wzajemne wyrzuty... Pewnie mi nie wierzysz J.B. i nie dziwie się, ale nie zrobię tego nigdy więcej nie ze względu na Pawła ale samą siebie bo czuję że straciłam własną tożsamość. Czas mija a ja nie potrafię o tym nie myśleć... Wiele bym dała żeby cofnąć czas... Bo nie ważne co zrobię w przyszłości "to" będzie ciągnęło się za mną jak cień...
Jak popełniam błędy to tylko wielkie... Teraz wydaje mi się że powinnam być sama...


Dziękuję. Czasami takie słowa są bardzo potrzebne...
 
Do góry