Mogę się wypowiedzieć na temat 7 LO.
Klasy są przeważnie po dwie. Tzn. (przynajmniej teraz) są kolejno: dwa humany, dwa mat-fizy, mat-gegr-inf, dwa biol-chemy i historia-WOS-geografia. Dwa oddziały o tym samym profilu różnią się językiem. Czyli albo jest więcej godzin angielskiego albo niemieckiego. Klasy z angielskim są lepsze. Z prostego powodu. Większość się czuję lepiej z tego języka i wszyscy pchają się do tejże klasy, dla gorszych zostaję z poszerzonym niemieckim, gdzie są niższe progi i niższy poziom.
Gdyby w mat-gegr-inf trafili wam się ci sami nauczyciele, którzy urzędują teraz to: geografii uczyć się nie trzeba, majca jest na wysokim poziomie i z dobrą nauczycielką i UWAGA jest nacisk na informatykę. Jeżeli w gimnazjum rysowaliście w Paintcie i mieliście same 5, tutaj tak nie będzie. Podstawy programowania, tworzenia stron WWW - to spotkacie. Hah, i gwóźdź programu. Fizyka z panem dyrektorem. Kto fizyki nie umie, tej klasy nie polecam. Co jeszcze? Dużo facetów w klasie, ale bez przesady. 15 dziewczyn na 20 chłopaków.
Jeden mat-fiz jest uniwersytecki. Jest tam kilka dziewczyn, za to są zajęcia na uniwersytecie z fizyki i majcy.
Bol-chem. Podobno najlepsza klasa w roczniku. Zdecydowanie przewaga dziewczyn. 4 chłopców na 30 kilka dziewczyn.
W klasach nie ma "wyścigu szczurów" o oceny. Lekcje zaczynają się o 7.30, a kończą o 17.10. Dobry dojazd. Dalej nie przychodzi mi nic do głowy. Uczyć się trzeba. I to dużo. W tygodniu małe szanse na jakiś czas wolny, choć dużo osób ma zajęcia pozalekcyjne i sobie radzą.
Mogę odpowiedzieć na każde pytanie i ewentualnie popytać o progi.