Z dzieciństwa najmilej wspominam "Oto jest Kasia" (od tej pozycji zaczęła się moja miłość do książek- w 2 klasie podstawówki przeczytałam ją jednym tchem, zajęło mi to 2 dni, przy tym byłam z siebie niezwykle dumna a dodatkowo pod olbrzymim wrażeniem tego, jaki wywarła na mnie wpływ. Do tej pory pamiętam to uczucie); potem były "dzieci z Bullerbyn","Tajemniczy ogród", "Ania z Zielonego Wzgórza", nieco później "Kamienie na szaniec"- wspaniałe!! Kocham tę lekturę.
"Mały Książę" również, w liceum świetnie czytało mi się "Potop" i "Lalkę", a ostatnio "Przedwiośnie"- wśród lektur licealnych jak narazie przoduje.
Jeśli chodzi o pozycje spoza kanonu lektur:
"Matka ryżu" Rani Manicka [indyjskie tło, saga rodzinna, dość skomplikowane powiązania rodzinne- historia kilku pokoleń- zaczęłam od tego czasu kochać Indie-te wyidealizowane tak naprawdę]
"Życie Pi' Iana Martela [historia chłopca ocalałego z katastrofy statku, na niewielkiej łódce z lwem, zebrą i czymś tam jeszcze na pokładzie; niesamowita historia, a-uwaga!- oparta na faktach!]
To książki które po prostu kocham, a oprócz których istnieje jeszcze wiele takich, które czytałam z wielką przyjemnością.