Tak jest. Dlatego trzeba wyjaśnić kilka obiegowych opinii. Które słychać wszędzie, a są to daleko idące uproszczenia, które z prawdą mają nie wiele wspólnego.
Kościół nie jest za zakazem metody in vitro. Kościół nie popiera metody in vitro jako metody leczenia bezpłodności. Kościół w związku z tym nie chce aby państwo jakoś szczególnie promowało tą metodę, wobec tego jest przeciwko refundowaniu przez państwo tych zabiegów. Ponieważ najbardziej kontrowersyjna w metodzie in vitro jest kwesta niszczonych zygot, Kościół próbuje znaleźć kompromis, i opracować z lekarzami taką metodę, aby zminimalizować ten problem.
Co do samych zygot, (czy raczej już zarodków w stadium moruli) to nie chodzi o to czy to jest człowiek czy nie i czy się go zabija czy zamraża. Chodzi o pewne godne podejście. Ludzka ręka po amputacji, nie jest istotą, ani nie jest żywa, a jednak gdyby ktoś zechciał nią się bawić to pojawią się różne głosy. Dzikus powie super zabawa, humanista powie, to nie godne i oburzające, a posthumanista (teraz wysmażyłem ten termin, chodzi o np. neoliberała) powie, że każdy ma konstytucyjne prawo bawić się czym chce i ręka nie jest człowiekiem i właścicielowi nie jest do niczego potrzebna. Ja bardziej identyfikuje się z drugim zdaniem i po tej stronie stoi i Kościół natomiast zgodność poglądów liberała i troglodyty nie jest przypadkowa. Tak historia zakreśla koło. Morula która stanowi nie cześć martwego organizmu, a cały biologiczny potencjał przyszłego ciała człowieka, zasługuje chyba na godne potraktowanie. W tej chwili nikt nie kontroluje tego, ani zbytnio nie zastanawia się nad tym ile zarodków zostanie zniszczonych. Jeśli ktoś podnosi głos sprzeciwu wobec tej sytuacji to jest dla mnie powodem do pewnej otuchy, że jeszcze całkiem nie zdziczeliśmy.
Co prawda celem metody in vitro jest przyjście na świat nowego człowieka, co powoduje, że w tej kwestii warta jest dyskusja. Na pewno jednak nie da się dyskutować z neoliberałami twierdzącymi, że problemu nie ma, bo godność to abstrakcja.