klosiek
Nowicjusz
Witam.
Widzę że to forum ma bardzo szerokie gałęzie . Praktycznie każdy znajdzie jakiś temat ,o którym może coś powiedzieć. Trafiłem na niego chcąc dowiedzieć się czegoś na temat kulturystyki ,ale jest tu tyle ciekawych tematów ,więc czemu by nie zebrać o nich kilka słów.
Na wstępie powiem że jestem osobą młodą - mam 17 lat - ale bez względu na to co napiszę proszę was abyście nie definiowali tego na podstawie ile mam lat. Jest wiele osób młodych ,które krzyczą "JP" itp. ale jest też garstka (niestety tylko) osób ,które naprawdę mają trochę oleju w głowie. Mniejsza.
Poważnie na temat religii ,tego w co wierze, w co wierzą ludzie i prawdy,którą ludzie w dzisiejszych czasach tak manipulują ,zacząłem zastanawiać się może ok. rok temu. To nie długo ,ale przez ten czas potrafiłem zrobić ze swoim życiem wiele. Jak to wszystko się zaczęło?
Pierwszymi przesłankami były częste, samotne rozmyślania na temat religii ,w której wówczas żyłem czyli chrześcijaństwa (ściślej rzecz ujmując kościoła rzymskokatolickiego). Zadawałem sobie coraz to trudniejsze pytania i nie potrafiłem sobie odpowiedzieć, np. gdzie po śmierci ,jest teraz mój ojciec ? Porzuciłem tą religie. I to nie tylko na skutek tego że nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi na te pytania. Każda religia w elastyczny nieco sposób potrafi odpowiedź na chyba wszystkie pytania jakie człowiek zada. Ale zacząłem się też zastanawiać "po co wierzyć i robić to jednocześnie tak niechlujnie?" . Nie chodziłem wówczas regularnie do kościoła ,notorycznie łamałem dekalog ,np. mówiąc często słowo "Bożę" (tak ,tak to też jest grzech nie umniejszajcie go tylko dlatego bo jest popełniany masowo - grzech to grzech , Bóg nie powiedział że jeden jest mniejszy ,a drugi większy. Po to powstał dekalog żeby go przestrzegać - to ma być fundament waszej religii ,czyż nie?). Wiec postanowiłem popełnić ten największy grzech w religii chrześcijańskiej - odszedłem od kościoła. Jeszcze wtedy jednak myślałem że człowiek potrzebuje koniecznie wiary ,żeby żyć. Szukałem religii lub filozofii ,która by mi pasowała. Zainteresował mnie buddyzm. Zacząłem na jej temat czytać ,jednak filozofia ,która tyle mówi o cierpieniu nie sprostała moim wymaganiom. I tak zostałem na lodzie. Bez religii. I przez pewien ,krótki czas myślałem że muszę koniecznie uciec z tego punktu ,złapać się czegoś. Okazało się jednak że nie. W tym momencie jestem osobą ,która definiowana jest przez większość "osobą poszukującą" ,jednak w gruncie rzeczy nie czuje się taką. Mam swoje własne zdanie na pewne tematy. Przestałem szufladkować samego siebie ,przestałem się ograniczać. W końcu dlaczego nie mogę mieć własnego zdania na temat otaczającego mnie świata? Dlaczego ,ktoś żyjący powiedźmy ponad 2 tysiące lat temu ma wyznaczać moje życie moralne? Przecież jestem osobą myślącą. Dlaczego mam wierzyć w jakąś religię ,która wyznaje jakiś zbiór praw i je notorycznie łamać ? W dzisiejszych czasach praktycznie nie ma ludzi ,którzy nie robiliby tego na co dzień. Nie rozumiem tych ludzi. "Jestem chrześcijaninem ,ale wierze w horoskop" , "Jestem chrześcijaninem ,ale nie chodzę do kościoła" , "Jestem chrześcijaninem ,ale nie lubię księży" . Przepraszam że podaje ,akurat takie a nie inne przykłady ,akurat o takiej a nie innej religii ,ale po prostu mówią o przykładach które mnie otaczają ,a w tym momencie chyba 93% Polaków jest wyznania chrześcijańskiego. Po co wierzyć byle jak ? Po co się szufladkować ? Może wy potraficie odpowiedzieć mi na to pytanie. Może macie podobne zdanie co ja ,a może całkiem przeciwne . Z pełną otwartością posłucham każdego.
Widzę że to forum ma bardzo szerokie gałęzie . Praktycznie każdy znajdzie jakiś temat ,o którym może coś powiedzieć. Trafiłem na niego chcąc dowiedzieć się czegoś na temat kulturystyki ,ale jest tu tyle ciekawych tematów ,więc czemu by nie zebrać o nich kilka słów.
Na wstępie powiem że jestem osobą młodą - mam 17 lat - ale bez względu na to co napiszę proszę was abyście nie definiowali tego na podstawie ile mam lat. Jest wiele osób młodych ,które krzyczą "JP" itp. ale jest też garstka (niestety tylko) osób ,które naprawdę mają trochę oleju w głowie. Mniejsza.
Poważnie na temat religii ,tego w co wierze, w co wierzą ludzie i prawdy,którą ludzie w dzisiejszych czasach tak manipulują ,zacząłem zastanawiać się może ok. rok temu. To nie długo ,ale przez ten czas potrafiłem zrobić ze swoim życiem wiele. Jak to wszystko się zaczęło?
Pierwszymi przesłankami były częste, samotne rozmyślania na temat religii ,w której wówczas żyłem czyli chrześcijaństwa (ściślej rzecz ujmując kościoła rzymskokatolickiego). Zadawałem sobie coraz to trudniejsze pytania i nie potrafiłem sobie odpowiedzieć, np. gdzie po śmierci ,jest teraz mój ojciec ? Porzuciłem tą religie. I to nie tylko na skutek tego że nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi na te pytania. Każda religia w elastyczny nieco sposób potrafi odpowiedź na chyba wszystkie pytania jakie człowiek zada. Ale zacząłem się też zastanawiać "po co wierzyć i robić to jednocześnie tak niechlujnie?" . Nie chodziłem wówczas regularnie do kościoła ,notorycznie łamałem dekalog ,np. mówiąc często słowo "Bożę" (tak ,tak to też jest grzech nie umniejszajcie go tylko dlatego bo jest popełniany masowo - grzech to grzech , Bóg nie powiedział że jeden jest mniejszy ,a drugi większy. Po to powstał dekalog żeby go przestrzegać - to ma być fundament waszej religii ,czyż nie?). Wiec postanowiłem popełnić ten największy grzech w religii chrześcijańskiej - odszedłem od kościoła. Jeszcze wtedy jednak myślałem że człowiek potrzebuje koniecznie wiary ,żeby żyć. Szukałem religii lub filozofii ,która by mi pasowała. Zainteresował mnie buddyzm. Zacząłem na jej temat czytać ,jednak filozofia ,która tyle mówi o cierpieniu nie sprostała moim wymaganiom. I tak zostałem na lodzie. Bez religii. I przez pewien ,krótki czas myślałem że muszę koniecznie uciec z tego punktu ,złapać się czegoś. Okazało się jednak że nie. W tym momencie jestem osobą ,która definiowana jest przez większość "osobą poszukującą" ,jednak w gruncie rzeczy nie czuje się taką. Mam swoje własne zdanie na pewne tematy. Przestałem szufladkować samego siebie ,przestałem się ograniczać. W końcu dlaczego nie mogę mieć własnego zdania na temat otaczającego mnie świata? Dlaczego ,ktoś żyjący powiedźmy ponad 2 tysiące lat temu ma wyznaczać moje życie moralne? Przecież jestem osobą myślącą. Dlaczego mam wierzyć w jakąś religię ,która wyznaje jakiś zbiór praw i je notorycznie łamać ? W dzisiejszych czasach praktycznie nie ma ludzi ,którzy nie robiliby tego na co dzień. Nie rozumiem tych ludzi. "Jestem chrześcijaninem ,ale wierze w horoskop" , "Jestem chrześcijaninem ,ale nie chodzę do kościoła" , "Jestem chrześcijaninem ,ale nie lubię księży" . Przepraszam że podaje ,akurat takie a nie inne przykłady ,akurat o takiej a nie innej religii ,ale po prostu mówią o przykładach które mnie otaczają ,a w tym momencie chyba 93% Polaków jest wyznania chrześcijańskiego. Po co wierzyć byle jak ? Po co się szufladkować ? Może wy potraficie odpowiedzieć mi na to pytanie. Może macie podobne zdanie co ja ,a może całkiem przeciwne . Z pełną otwartością posłucham każdego.