JSK - wiersze

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Świątecznie

Bo może tylko trzeba serdecznie przytulić
Ogrzać ciepłem dwoistość co zapada w ziemię,
Żółty zebrać ze świtów blask słonecznej kuli
Euterpe posłuchać. Zresztą, sam już nie wiem.

Na rozległych przestrzeniach zapanował spokój,
Adagio brzmi nutami nastrojowej pieśni,
Refleksy gwiazd zginęły w niezwyczajnym mroku,
Obszar cały się ciszą nasycił i przelśnił.

Dziecię z marnej kołyski spogląda wokoło,
Zanurzone w przeznaczeń zapisane karty
Echo starej kolędy powraca ku stołom.
Nieznajomy wtulony w przestrzeń drzwi otwartych.

I tylko nostalgiczna myśl przemknie pod piecem
Ewokacja: dzieciństwo, opłatek i świece.

.

Wszystkim tu zaglądającym, zarówno tym którym moje wiersze się podobają, jak i tym, którzy takowych nie cierpią - z okazji Świąt Bożego Narodzenia, składam serdeczne życzenia zdrowia, wszelkiej pomyślności w życiu osobistym, rodzinnym i zawodowym, spełniania marzeń nawet najskrytszych, prawdziwych przyjaźni i uśmiechu na każdy nadchodzący dzień.

Pozdrawiam serdecznie.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Tłumacząc Jesienina

Lilianie


A widzisz, ile można znaleźć nowych znaczeń
W miękko-dźwięcznej przestrzeni rzuconego słowa
Które grając tak samo, zawsze brzmi inaczej
Lub w pięciolinii sensów chce się podle schować.

Czasem wers niepokorny nie chce takiej pieśni
Biegnącej w szelest mowy i zmienność akcentów,
Jakby bez przekonania, że można dopieścić
I odziać w temperament – bez temperamentu.

Bawisz głosem bezdźwięcznym rozbrykane strofy,
Wiodąc na wierzch starannie ukryte podteksty,
Znalezionych obrazów oglądasz mikrofilm,
Z którego się wyłania moc różnych perspektyw.

A gdy kształt myśl właściwą znajdzie i ubierze;
Wiersz popłynie gawędą, lub zabrzmi pacierzem.

.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Transcendencja

A gdzie mi tam do szczęścia i jak mam go szukać,
Zawieszony na strzępach kraciastej koszuli,
Przechodziła tuż obok całkiem niezła „sztuka”,
Lecz tylko się wzdrygnęła, gdy chciałem przytulić.

Zapisałem się w strofy, całkiem przez przypadek,
(Nieczytelnych powodów nie pomnę genezy),
I tak wlazłem prawdziwej poezji w paradę,
Zakopując myśl w wersach urojonych przeżyć.

Wśród zgrzebnej wyobraźni tlą się rozmarzenia,
Może chciałbym, czy mógłbym – nie znajduję siły,
Jakaś część się ukryła w barwnych światłocieniach,
A reszta tylko żerem dla psów zbyt leniwych.

I tylko smutno czasem, gdy wzruszeniem ramion
Skwitowany błysk w oczach. A one nie kłamią.

.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Nocne widowisko

Widziałem nocą takie mary senne
Tańczące rumbę po krawędziach zdarzeń,
Że płomień zastygł w pozycji półciemnej
A świec nie chciały przyjmować lichtarze.

Powiało chłodem z bezdennych czeluści,
W kącie się jakiś oczodół zaświecił
I szkielet błysnął, lecz całkiem goluśki;
Strwożony pająk we własne wpadł sieci.

Poprzez kotary przebiegało drżenie
I drzwi otwarte skrzypiały w zawiasach,
Po korytarzu snuł się cień za cieniem,
A jeden nawet jakby mnie zapraszał.

Umysł już zaczął poddawać się matniom,
Wtem, dzięki Bogu – naprawili światło.

.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Wiara czyni cuda

Jak dowodzą ostatnio sondaże,
Jestem całkiem szczęśliwym człowiekiem;
Wciąż z szansami na redukcję marzeń
I na kontakt z rozlanym już mlekiem.

To normalne, że strzyka coś w kościach:
Na wybory, pogodę, zamiany,
Niedołężny w różnych subtelnościach
Jestem z lekka - przeterminowany.

Ale jednak szczęśliwym być muszę;
Vox populi, vox Dei - jak mówią,
Mimo różnych konstrukcji naruszeń,
Dam się porwać rozmaitym preludiom.

Lecz się martwię o dalsze badania,
W których giną odmienne ciut racje,
Granic szczęścia już nic nie przesłania
I za późno jest na konsultacje.



.

Wychłodzenie

Niepotrzebne dziś nikomu są aleje,
Zbędny spacer po krawędziach wyobraźni,
Chłód się mości w poczynaniach coraz śmielej
Bez balastu zbędnych uczuć bywa raźniej.

Nie drży dotyk na ławeczce pod platanem,
Słów banalnych nie wysłucha krzew jaśminu,
SMS-sem coś z gotowca nabazgrane,
Tekstem pełnym nieudanych eponimów.

Niby razem, ale jakby obok siebie
Brak słów wielkich, słów zwyczajnych, czy malutkich,
Niepotrzebny świergot ptactwa wśród zadrzewień,
Każdy słucha swojej własnej empetrójki.

.
 

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
Wiersze : "Wiara czyni cuda" oraz "Wychłodzenie" - są naprawdę świetne, zwłaszcza treść.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
To be or not to be

Gdybym się nie urodził,
to żyłbym bezproblemowo.
Zresztą, komuż to szkodzi
że często to i owo
wciąż chodzi mi po głowie.
Co chodzi? Nie powiem.

Czasem się nie oszczędzam,
zakupy robię i sprzątam
lub patrzę jak wije się przędza
pajęcza – po kątach.
Zostawię. Nie jestem w stanie
rujnować czyjeś mieszkanie.

Od dawna mnie frapuje
trud, znój - nie mój, lecz innych.
Słuchając empetrójek
wcale nie czuję się winny.
I cenię ludzki wysiłek;
z ich strony to bardzo miłe.

Też mam swoje kłopoty;
chciałem z dziewczyną na wieczór,
a ona: - ty tylko o tym –
jakbym, cholera, coś przeczuł.
Dlatego jest w odwodzie
Lucynka – zresztą, jak co dzień.

Siedzę w ogródku, z godzinę,
pachnie bzem i fiołkami,
chwilami rozmarynem.
Ładnie – tak między nami.
Więc siedzę sobie przy piwie,
i pijąc ciągle się dziwię.

To zdziwienie właśnie dlatego,
bo napisał gdzieś, jakiś „łotrzyk”
że pewność jest cechą głupiego,
A dziwią się wciąż – ludzie mądrzy.

.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Śpiew ma się ku końcowi


A gdy się zamkną widnokręgi,
Spłynie zasłoną mrok pogodny;
Pustka przytuli się do ręki
I będzie tylko nieco chłodniej.

Może usłyszę pieśń łaskawą,
Zapach jaśminu wniknie we mnie,
Pożegna w biegu mały chrabąszcz
I będę mógł spokojnie ciemnieć.

Jeszcze coś brzoza wyszeleści,
Nutą rozgrzeszeń zabrzmią dzwony,
Biel skamieniała szlak nakreśli
I znajdę przystań - utrudzonych.

.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Kalekie poszukiwania


Kłóci się ze mną wszystko moje,
O każdy grymas, szczegół każdy,
O bałamutność tych dostojeństw.
Co zwykłe zero czynią ważnym.

Przybliżam całość do niczego,
W nielogicznościach szukam sensu
Pozwalam zdzierać się cholewom
W wędrówkach wartych kilku pensów.

Nieostro zbliża transfokator,
Brak mi szczegółów w pliku ujęć
Trop gubi każdą chropowatość,
Lecz błądząc - ciągle wypatruję.

I słyszę chichot na rozstajach;
Performance śladów w pętlach kpiny
Lekceważąco z kurzem baje,
Ustami piachu – bezkształtnymi.

.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Ty mnie z marzeń wyzwalaj

Przechadzasz się po mojej wiotkiej wyobraźni,
Lub siadając na ławce ukrywanych marzeń,
Dopieszczasz krajobrazy którymi ktoś wzgardził,
Na myślach rozwieszając kolejny obrazek.

Czyś świadoma, że mogę zagarnąć cię całą
W mroczność ze snów zbudzoną, której nikt nie strzeże,
Gdzie demony rozmyślną wykazując dbałość,
Wśród igraszek nie liczą na łaskę rozgrzeszeń?

Zawieszony pomiędzy żądzą i spełnieniem
Przeniknę wszystko twoje z poczuciem bezwstydu
I tylko różanecznik skromne rzuci cienie.
Trawa lekko się podda, chroniąc od niewygód.

A gdy już przepłyniemy nasz wspólny Rubikon,
Zostań ze mną na zawsze. Nie wracaj donikąd.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Ulica Uznamska

(Andrzejowi Umińskiemu)

Na Ulicy Uznamskiej (choćby pod dwudziestym),
Rosną brzozy płaczące, świerk i kilka sosen,
A co rano kot w futrze (zdaje się niebieskim),
Wizytuje swój teren, liżąc zimną rosę.

Sroki jazgot podnoszą wśród świerkowych igieł
O błysk wiszącej kropli, o refleks promienia,
Porannymi dźwiękami napełnia się tygiel;
Pająk sieci haftuje w kamiennych podcieniach.

Czasem może usłyszysz, jak na strunach liry,
Gra bogini skrzydlata i obłoczno-mgielna,
Wśród zapachów konwalii, maciejki i mirry,
Przez poświatę płynącą w księżycowych pełniach.

Można rzec, że świat w kruchą wciela się świetlistość,
Kreśląc barwne kontury na ostrych półplanach
I tylko na tarasie normalnieje wszystko;
Są napoje, zakąski. Jest piwo - jest piana.

.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Na urodziny pani M.


Rocznicowo to pewien dylemat,
Rozrachunek – co było lub będzie;
Liczba marzeń o nowych ekstremach,
Które można wciąż łapać na więcierz.

Przecież jeszcze jest jakby za mało
Tych nasyceń łąkowych i leśnych
Wciąż podnieca maleńka niestałość;
Zostawiony wieczorem w drzwiach prześwit.

Rozbawiają śródnocne karesy,
Rozrzucone na miękkiej pościeli,
Cieszy każdy niedosyt i przesyt,
Wśród zapachów powoju czy trzmielin.

I cóż z tego, że zmierzchów przybywa,
Że dostojniej jak gdyby czas kroczy,
Kiedy diabeł ukryty w pokrzywach,
O grzech każdy chce jeszcze się droczyć.

Jeszcze świty nie wszystkie rozbłysły,
Lśnią odbiciem wczorajsze kałuże,
Coś się snuje na poczet lat przyszłych.
Niech tak będzie. I trwa jak najdłużej.

.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Mizdrzenia


Ułożę się wygodnie i otulę lodem
najlepiej blisko stajni obok stogu siana,
a stamtąd niecierpliwie będę zimną ręką
chłodził to co gorące aż do granic dreszczy.

Jeszcze nie zwariowałem, choć niewykluczone,
że szronem zetnę oczy zerkające czule
na murawę, zarośla, na odległe szlaki
którymi chce cwałować kolor tego lata.

Chciałbym wiedzieć kim jestem, choć bardziej kim będę,
zamrożony w bezsłowiu, z soplami na rękach,
którymi nie uniosę żadnej przeciwności
i wszystko będę musiał zacząć od początku.

Wtedy przestrzeń otworzę sadząc nowe drzewa
zielenią zasłuchane w nocny jazgot świerszczy
i wyprowadzę konie na otwarte łąki,
gdzie w galopie ominą każdą błazenadę.

List do pani Z.

Zwracając się do pani z należną atencją,
Pragnę żal swój wyrazić (choć zdania zbyt suche),
Że uległem przeróżnym życiowym napięciom,
Rujnując fundamenty wzajemności kruchej.

W taki czas się schowałem, który zgubił sensy
Słów nabrzmiałych pieszczotą, subtelność dotyku,
Gdzie bezradnie pulsował aromat hortensji,
A ja nie rozumiałem kląskania słowików.

Stworzyłem taką jesień, którą czuję w sobie,
Więdnie wszystko, co mogło rozkwitem zachwycić,
I na własną obronę nawet nic nie powiem;
Trudno zszywać cokolwiek, gdy zbutwiały nici.

Mam jednak tę nadzieję, że wybaczysz błędy
I uwierzysz na nowo rozstawionym krosnom,
Na których nowe wzory prząść będę z bawełny,
By wspólnie nas oplotły z nadchodzącą wiosną.


.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Kariera

Na cóż ci taka miłość na skraju polany,
Gdzie kurierem jest tylko szeleszczący strumień,
I dom ma twarde ławy z bali ociosanych,
Coca-Coli zaś źródło - udawać nie umie.

Odeszłaś w świat wyśniony, czerwone dywany
Pod które zamieciono porażki, zwątpienia,
A całej jarmarczności otwierane kramy
Oświetlają plan pierwszy, lecz grzebią w półcieniach.

Bezsenności brak uczuć, ale trwa zabawa
W przylepianie uśmiechów, nieszczere całusy,
Wywiad fałszem się przemknie po bolesnych sprawach,
Że coś chcesz, a nie możesz, że nie chcesz, a musisz.

Wtedy pomyśl o cichej, śródleśnej polanie:
Czysty strumień, dom ciepły, a w nim – mnie zastaniesz.

.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Moja wola

Wszystkich, którzy na to liczą,
Powiadamiam w grzecznej formie,
Że ni grosza (mogę przysiąc),
Nie dostaną w spadku po mnie.

Nikt mnie centem nie obdarzył
Zobowiązań nie mam żadnych,
Więc plon wielu kalendarzy,
Zbierze sąsiad – kościół farny.

Tych, co z moją tu decyzją
Nie chcą się pogodzić wcale
Nie pocieszę - gdy się przyjrzą,
Dojrzą mój środkowy palec.

Pozostałych proszę tkliwie;
Gdy już gdzieś tam będę hasał,
Niechaj wspomną mnie przy piwie,
Do konduktu – nie zapraszam.

.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Na Boże Narodzenie

To nie jest niemożliwe, by dostrzec anioły
I gwiazdę która dla nas wyłącznie jaśnieje,
Trzeba tylko wyjść z kręgu rozbawień chocholich;
Łatwiej wtedy odnaleźć zgubione Betlejem.

Wszystko lepiej się słyszy w ciszy białej drogi,
Kolęda w choinkową przenika poświatę,
I nie warto rozważać znaczeń aksjologii:
Cisza święta, noc święta i śnieg – jak opłatek.

Można jeszcze w tę radość zagłębić się bardziej,
Znajdując przynależność świątecznego stołu,
Gdzie treść życzeń najszczerszych, zrozumiesz i znajdziesz;
A kolędy dźwięk płynie z pobliskich kościołów.

I dziecię błogosławi i czas jakby stanął:
Dzwoni ktoś nieznajomy. Ty wiesz, że to anioł.

.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
Noworoczna pragmatyka

Wszystkim, jakieś nadzieje, darmo umysł mącą,
Wymagając od losu korzystnych wyroków,
Logikę powierzają nieznanym manowcom,
Plącząc się w złudną miarę szczęścia – w Nowym Roku.

Płyną zatem życzenia, od Gdańska do Chiwy,
Co komu na myśl przyjdzie, co wymyślił właśnie,
I wszyscy grają role wielce przeszczęśliwych
I każdemu jest dobrze, a wokoło jaśniej:

Chromemu, by nie kulał, ślepemu, by widział.
Daltoniście, by lepiej dobierał kolory,
Bezdzietnemu, by dobrze chowała się dzidzia,
Niektórym, by poznali, co znaczy aprioryzm.

Więc już nowych nie będę rozpoczynał wątków,
Pozwolę sobie życzyć: Zdrowego rozsądku.

.
 

Jan Stanisław

Nowicjusz
Dołączył
13 Luty 2009
Posty
149
Punkty reakcji
6
Wiek
76
Miasto
Warszawa
List do pani L.

Spotkałem senność szarej mgły, fastrygowanej brzaskiem świtu
I pod stopami wilgoć traw. Zabrakło tylko kolorytów,
Którymi kiedyś brzmiał twój głos, tańczyło każde jedno słowo;
Gdy zagubione w liściach brzóz, spływało formą zaimkową.

To było dawno. Nie wiem jak zgubiłem daty i wspomnienia,
Pozamiatany każdy ślad, coś poplątało się w półcieniach.
I było głupio, dziś to wiem, bo nie spełniło się nic wcale;
Tak bardzo chciałem bliżej być, a zostawałem coraz dalej.

Za późno przyszło wiedzieć mi, o konieczności zwykłych gestów,
O obecności takich chwil, które nie rodzą się z protestu,
Więc nie umiałem, chęciom wbrew, przeniknąć w każdą twoją przestrzeń,
Wtedy, gdy trwały nasze dni, wtedy, gdy było to konieczne.

Dziś wiem, potrafię budzić sny, choć jest to teraz bez znaczenia,
Inne nam wstają ranne mgły, ty się zmieniłaś, ja się zmieniam.
Przyjmij życzenia. Ranny świt bandażem skrywa ślady zranień,
Popatrz. Przy miedzy chaber tkwi i lśni wilgotny jeszcze kamień.


.
 
Do góry