Poziom jednostkowy wedlug Ciebie to najmniejszy wspolny dzielnik. W takim razie jednostka ludzka nie jest procesem jednostkowym bo nie jest najmniejszym wspolnym dzielnikiem. W ogole dzielnikiem nie jest.
Zapomniałem, że ostatnio dokonano rozbicia atomu jakim jest pojedynczy człowiek. W naukach socjologicznych, literaturze i sztuce człowiek jako osoba przestał istnieć. Pisze się książki o strachu człowieka, pożądaniu czlowieka, a człowieku nie. Rzeczywiście to utrudnia sprawę, ale pozornie. Człowiek, zawsze będzie nierozerwalną całością. To tylko moda spowodowana, kryzysem (wewnętrznym) humanizmu. No chyba, że w wyniku tego kryzysu rozdwoi lub roztroi się faktycznie, co jest ostatnio częste, ale wtedy, póki co, ląduje w Tworkach.
Co to znaczy ze chemia wyjasnia cos z poziomu molekul? Wyjasnia cos o swiecie molekul... Jak mi wiadomo procesami fizycznymi zajmuje sie fizyka.... Zeby polaczyc te nauki trzeba wyjsc z klosza procesow jednostkowych.... Rozumiesz juz? Czesto w mitologii trzyma sie twarz mimo lamania wlasnych zasad.....
Jaka jest różnica między światem molekuł a światem makro. To co się dzieje, w świecie makro jest tylko odbiciem świata mikro. Oczywiście problem pojawił się wraz z przyjęciem materializmu. Jeśli duch jest tworem materii, to wszystkie nasze idee są tylko odbiciem gry neuroprzekaźników. Większość myślących ludzi będzie się buntować, i słusznie. Niestety nie rozwiążecie tego dylematu, tracąc umiejętność wiary w dusze. Ślepa uliczka racjonalizmu. Różnica pomiędzy poszczególnymi naukami przyrodniczymi jest tak płynna, że nie widzę tego problemu, który opisaleś na kńcu. Może to miała byc parabola, ale dla mnie nie zrozumiała, niestety.
W ogóle nauk przyrodniczych nie mieszalbym z spolecznymi... Fakt nalezy "rozumiec" jednostki ale trzeba je rozumiec po cos...Rozumienie jednostek czesto prowadzi do wykorzystania pewnej grupy jednostek przeciwko innej grupie jednostek bo ludzie to nie atomy i nie sa "podobni" do siebie. Wiec co Ci daje zrozumienie danej klasy czy warstwy ludzi skoro poruszasz sie w pustej przestrzeni. Trzeba ogladac kontekst spoleczny danej osoby i podobienstwa lub roznice do innych a takze wytwory spoleczne czyli cos niejednostkowego.
Znowu to samo. Oczywiście, że jedna jednostka modyfikuje, swoje działanie pod wpływem drugiej jednostki lub grupy jednostek.
Pierwszy z brzegu przykład. Teza: Nazizm jest spowodowany surowym wychowaniem w niemieckich domach. Czyli jest tutaj procesem jakiś nieistniejący twór o nazwie złe wychowanie. Czysty abstrakt. Nie da się tego rozstrzygać na Niemcach, nie zatracając miliona innych uwarunkowań. Natomiast jeśli przyjmiemy, że to nazizm to suma wektorów, którymi jest miliony Hansów, Helg i Heinrichów. To możemy rozpatrywać, że do tego układu wprowadzono (znowu poprzez jednostkowe procesy) jakieś czynniki, które spowodowały, że obcy w domu ojciec, był jakimś odległym (na przykład cały czas w pracy) autorytetem, jednocześnie wiedząc, że jest surowy, domyślając się, że robi niekoniecznie dobre rzeczy (na przykład na skompromitowanej wojnie), nie mając z nim kontaktu, więc nie potrafiąc dostrzec jego pozytywnych stron, stworzyli sobie taki ideał ojca jak i władcy (to prawie zawsze idzie w parze). Traktując ten proces jako sumę pojedynczych zjawisk, które nasiliły się w rożnych domach różnie, jesteśmy w stanie pogodzić je z milionami innych przyczyn nazizmu. Inaczej jesteśmy skazani na proste odpowiedzi. Natomiast Hitler był wypadkową wektorów całego społeczeństwa, które go wykreowało, a dodatkowo sam był jednostką. Tak więc patrzenie jednostkowe, nie tylko nie przeszkadza dostrzec całości, ale pomaga ją dostrzec i pogodzić z innymi procesami, chroni też przed upraszczaniem.