Panie k, lalka Barbie nie promuje anoreksji, tylko normalną, szczupłą sylwetkę w lalkowym wydaniu. Zrobiono lalki o różnych kształtach i proporcjach i jaka nadal najlepiej się sprzedaje?
Tak! Szczupła blondynka to niezmienny klasyk urody od starożytności w białej kulturze zachodniej.
Już Kleopatra stosowała dietę, by lepiej wyglądać. Później kobiety na przestrzeni wieków stosowały różne sztuczki by się wysmuklić- np. gorsety.
Dlatego trochę śmieszne, gdy uznano fetysz Rubensa za kanon ówczesnej epoki. Fetyszyści zawsze byli i będą, tak jak różne gusta i przejściowe mody, ale poza tym istnieje jakieś uniwersalne piękno, które uzna większość.
Zresztą, gdy się przyjrzeć obrazom Rubensa, można pokusić się o podejrzenie, że po prostu malował takie kobiety, jakie w danej chwili były mu dostępne. Wtedy kobiety chodziły w długich sukniach, nie ćwiczyły, a te z jego obrazów wyglądają dodatkowo na mocno dojrzałe. Wystarczy jednak spojrzeć na proporcję dłoni do tali, by uświadomić sobie, że w rzeczywistości nie miały mocnej nadwagi, tylko po prostu niezbyt jędrne ciała.
Jeszcze śmieszniejsze jest oczekiwanie od lalki, że będzie wyglądała- miała proporcję jak realny człowiek.
Na szczęście tu dzieci są mądrzejsze od dorosłych i nie dorabiają zbędnej ideologii. Wybierają taką zabawkę jaka im się najbardziej podoba. A ta lalka to główny przedmiot pożądania większości małych dziewczynek. Wiem coś o tym.
Ja co prawda miałam tylko podróbki, bo mój tata kojarzył nazwę laki Matel z Klausem Barbie i stwierdził, że nie będzie kupować dzieciom nazistowskich lalek.
Nie cierpiałam jednak mocno z tego powodu, bo te podróbki były naprawdę piękne i porządnie wykonane, a moja siostra w ogóle nie bawiła się lalkami- wolała samochodziki, puzzle i karabiny...
Laka zniknęła z czarnej listy mojego ojca dopiero, jak poduczył się trochę angielskiego i zdał sobie sprawę, że Barbie to po prostu zdrobnienie od Barbary. Obecnie kupuje różne jej wcielenia dla swojej wnuczki, a mojej siostrzenicy.
Stąd kasowy sukces filmu. Świetny pomysł, bo te pokolenia dziewczynek wyrosły przecież na dorosłe kobiety, u których Barbie budzi spory sentyment.
Wykonuje różne zawody, tak jak i współczesne kobiety i nie ma w tym żadnej fantastyki. Ta bardziej jest w paskudnym, kłamliwym stereotypie, że dobry wygląd wyklucza rozum. Który miał zagrać na kobiecej próżności, byśmy się nie wychylały, udając głupsze niż jesteśmy, ku wygodzie i łaskotaniu ego facetów.
A Ken ma uosabiać fajnego, współczesnego mężczyznę- prawdziwego partnera dla Barbie. Takiego, który poszedł trochę dalej niz prymitywny swiat zwierząt i np. w ,,obcych dzieciach'' nie widzi dla siebie zagrożenia, tylko szanse na fajną relację rodzinną. I to jest piękne, i warte największego szacunku.
Pozdrawiam
Wracając do tematu. Wybierałam się na Oppenheimera, ale trochę mnie długość póki co odstrasza. Chyba trochę staję się dzieckiem współczesnych ,,błyskawicznych'' czasów.