Po wydaniu ponad tysiąca na dentystę stwierdziłem, że nie warto oszczędzać i kupiłem najnowszą oralb triumph 5000 (model D34), dałem ponad 500zł za szczoteczkę, końcówki, lepszą pastę d zębów i jeszcze jakieś bajery co i tak wychodzi taniej niż wyleczenie jednego zęba.
W sumie nie żałuję, nauczenie się obsługi i techniki trochę zajeło, ale się przyzwyczaiłem i polubiłem taką szczoteczkę, co więcej, po około dwóch tygodniach użwania zaczął odpadać kamień nazębny i ogólnie po wyszczotkowaniu zębów po prostu czuć, że są czyste.
Jest to wersja z dodatkowym wyświetlaczem, który przydaje się tylko na początku lecz i wersja bez tego wyświetlacza była by ok, zatem model proffesional care 3000 (D20), niby to samo tylko bez bajerów, też wystarczająca, lub teraz nowość to model 4000, który jest bez dodatkowego wyświetlacza i dodatkowych trybów. Do modeli z niższych półek nie jestem przekonany, wolę kupić raz a porządnie. Użytkownicy, którzy używają szczoteczek starszych typów mnie przekonali, że lepiej kupić raz a dobrze,ponieważ mówią, że mają jedną szczoteczkę na całą rodzinę, która im już służy parę lat.
Do modeli typu sonicznego też jakoś nie jestem przekonany, wolę się nie dowiedzieć po jakimś czasie, że te fale są szkodliwe.
Zwolennicy manualnych szczoteczek twierdzą, że szczotkując prawidłową techniką można osiągnąć ten sam rezultat, do czego również nie jestem przekonany. Kamień od manualnej mi nigdy nie odpadł
Oczywiście nie zrezygnowałem całkowicie ze szczoteczek manualnych. Kupiłem na próbę szczoteczkę curaprox , która jest strasznie zachwalana, jak dla mnie jest zbyt delikatna, fajnie zbudowana, fajnie się używa lecz jednak czegoś brakuje.
Drugą szczoteczkę manualna jaką posiadam jest gratis do pasty whiteglow i ta szczoteczka jest jak dla mnie rewelacyjna, po prostu się czuje, że zemy są umyte. Oczywiście to tylko takie subtelne odczucie, każdy czuje inaczej.