MyszkaVita
Nowicjusz
- Dołączył
- 13 Październik 2018
- Posty
- 1
- Punkty reakcji
- 0
Hej. Post ten piszę, ponieważ wiele rzeczy pokomplikowało się w moim życiu. Może nie potrafię sam znaleźć rozwiązania. Zacznę od historii, która przelała czarę goryczy. Jeszcze do niedawna mieszkałem z pewną dziewczyną (była tylko moją współlokatorką). Kiedy tylko się wprowadziła, myślałem, że jest świetną dziewczyną, ale szybko okazało się jaka jest naprawdę. Wszystko zaczęło się od tego, że przespała się z moim (już byłym) kolegą, wiedząc, ze ma narzeczoną. Później zaczął rozpowiadać różne rzeczy na mieście i ostatecznie jego dziewczyna dowiedziała się o całej sprawie i wywaliła go z mieszkania. Ja do opieprzyłem dzień wcześniej przez telefon, więc uznał, że to na pewno ja go podkablowałem. Zaczął mi grozić, że mnie dopadnie, itp. Podobno nawet nosił nóż na wypadek, gdyby mnie spotkał. Ostatecznie sprawa rozeszła się po kościach, bo chyba dziewczyna uświadomiła go, że to nie ja go podkablowałem. Zresztą ona miała chyba jakiś fetysz, bo umawiała się z jeszcze co najmniej jednym żonatym. Już nawet nie zwracałem uwagi na to, że praktycznie codziennie miała randki u faceta lub sprowadzała go na stancję.
Przespała się z jeszcze jednym moim (byłym) kolegą, który wykorzystał mnie tak samo jak i ona. Nie chciałem mieć z nimi nic wspólnego. Później spotykali się jakiś czas, ale ten wpuściła go w kanał. A co do niego, to po całej akcji powiedziałem mu dosyć dosadnie co o nim myślę. To jednak dopiero początek. Przed moją wyprowadzką, odwiedziła ją jej matka i zapytała się „jak nam się mieszka”. Powiedziałem, że nie lubię mówić źle o ludziach, więc wolę w tym momencie zakończyć rozmowę. Później napisała do mnie na FB, o co tak naprawdę nam poszło. Napisałem prawdę, a ex-współlokatorka dostała szału. Poszła na policję, co nie było jeszcze dużym problemem, ale puściła plotkę, że mam postępowanie karne w sądzie. Przez tą całą akcję straciłem pracę. Ostatecznie znalazłem inną, lepszą, ale było to zagranie poniżej pasa. Nawet rozważałem, żeby pójść z nią do sądu, ale uznałem, że nasz konflikt może toczyć się w nieskończoność, więc odpuściłem. Nie mówiąc już o tym, że jakiś jej kochanek (1 z 30 ) kiedyś do mnie wystartował na ulicy jak byłem z dziewczyną.
Ona jest specyficzna, ale patrząc wstecz, to bardzo mało jest kobiet, które zasługują na szacunek. OK. Byłem z jedną ponad 3 lata i było mi z nią naprawdę dobrze, ale takich kobiet jest niewiele. Z inną spotykałem się też ponad rok, ale w końcu zaczęła mnie oszukiwać, kombinować i z nią zerwałem. Zobaczcie jednak jaka jest większość. Na imprezach? Dużo kobiet stroi się specjalnie po to, żeby spławiać jak największą liczbę facetów. Inne nawet gdyby chciały kogoś poznać, to i tak będą je odciągać koleżanki. To jest chamstwo. Ja nie bawię się tak dobrze, jakbym chciała, to ty też nie będziesz. Jakiś czas temu spotykałem się z dziewczyną, która „zrywała” ze mną co najmniej kilka razy. W końcu jak napisała, że nie chce się ze mną spotykać (ponieważ nie mogłem do niej przyjechać), to napisałem tylko „ok”. I od razu foch, że mi na niej nie zależy. Nie wiem. Po prostu czym więcej kobiet poznaję, tym mam gorsze o nich zdanie. Wydaje mi się, że to przez to, że kobiety po prostu mają większy wybór. Chce kogoś poznać? Wystarczy pójść na imprezę i nie jeden do niej podejdzie. Założy konto na Tinderze i będzie dostawać setki wiadomości. Po prostu nie wiem jak odzyskać wiarę w kobiety.
Przespała się z jeszcze jednym moim (byłym) kolegą, który wykorzystał mnie tak samo jak i ona. Nie chciałem mieć z nimi nic wspólnego. Później spotykali się jakiś czas, ale ten wpuściła go w kanał. A co do niego, to po całej akcji powiedziałem mu dosyć dosadnie co o nim myślę. To jednak dopiero początek. Przed moją wyprowadzką, odwiedziła ją jej matka i zapytała się „jak nam się mieszka”. Powiedziałem, że nie lubię mówić źle o ludziach, więc wolę w tym momencie zakończyć rozmowę. Później napisała do mnie na FB, o co tak naprawdę nam poszło. Napisałem prawdę, a ex-współlokatorka dostała szału. Poszła na policję, co nie było jeszcze dużym problemem, ale puściła plotkę, że mam postępowanie karne w sądzie. Przez tą całą akcję straciłem pracę. Ostatecznie znalazłem inną, lepszą, ale było to zagranie poniżej pasa. Nawet rozważałem, żeby pójść z nią do sądu, ale uznałem, że nasz konflikt może toczyć się w nieskończoność, więc odpuściłem. Nie mówiąc już o tym, że jakiś jej kochanek (1 z 30 ) kiedyś do mnie wystartował na ulicy jak byłem z dziewczyną.
Ona jest specyficzna, ale patrząc wstecz, to bardzo mało jest kobiet, które zasługują na szacunek. OK. Byłem z jedną ponad 3 lata i było mi z nią naprawdę dobrze, ale takich kobiet jest niewiele. Z inną spotykałem się też ponad rok, ale w końcu zaczęła mnie oszukiwać, kombinować i z nią zerwałem. Zobaczcie jednak jaka jest większość. Na imprezach? Dużo kobiet stroi się specjalnie po to, żeby spławiać jak największą liczbę facetów. Inne nawet gdyby chciały kogoś poznać, to i tak będą je odciągać koleżanki. To jest chamstwo. Ja nie bawię się tak dobrze, jakbym chciała, to ty też nie będziesz. Jakiś czas temu spotykałem się z dziewczyną, która „zrywała” ze mną co najmniej kilka razy. W końcu jak napisała, że nie chce się ze mną spotykać (ponieważ nie mogłem do niej przyjechać), to napisałem tylko „ok”. I od razu foch, że mi na niej nie zależy. Nie wiem. Po prostu czym więcej kobiet poznaję, tym mam gorsze o nich zdanie. Wydaje mi się, że to przez to, że kobiety po prostu mają większy wybór. Chce kogoś poznać? Wystarczy pójść na imprezę i nie jeden do niej podejdzie. Założy konto na Tinderze i będzie dostawać setki wiadomości. Po prostu nie wiem jak odzyskać wiarę w kobiety.