Witam serdecznie!
Mam ogromny problem ze swoją mamą: od pół roku próbuję ją namówić do wizyty u lekarza. W styczniu zaczęła mieć problemy z nogą i z chodzeniem, w ogóle nie mogła stąpnąć. Po długich poszukiwaniach ortopedy znalazła w prywatnej przychodni za grube pieniądze jakiegoś "profesora" (tak powiedziała kobieta z recepcji). Nie będę pisała, jakie było nasze zdziwienie, kiedy zobaczyłyśmy pana chyba świeżo po studiach. Jakby tego było mało, facet zaczął się do mnie przystawiać, zamiast zachować się jak profesjonalista (musiałam wejść do gabinetu, bo moja matka potrzebowała pomocy przy chodzeniu). Moja mama tak się wkurzyła, że mimo wszelkich namów, nie poszła do niego na kontrolę, ale do jakiegoś starego trzęsącego się alkoholika, który ją odesłał do lekarza rehabilitacji. Dodam tylko, że 8 lat temu ten sam lekarz przez 10 miesięcy nie umiał mi wyleczyć pękniętej torebki stawowej (po prostu cały czas miałam szynę). Rehabilitacja zlecona, przez tego ostatniego nie dała żadnego skutku, wręcz przeciwnie, trzeba było ją przerwać, bo noga całkiem odmówiła posłuszeństwa. Próbowałam już wszystkiego: mówiłam jej, że chcę, żeby zatańczyła na moim weselu (a to niedługo), że bez tej nogi sama nie utrzyma w domu czystości, że na grzyby nie będzie mogła chodzić (ku mojemu największemu zdziwieniu poszła utykając...), a jak ona będzie się z wnukami bawiła, w końcu, że przecież nie ma 80 lat, by kuleć. Jakieś pomysły,co jeszcze mogę zrobić, by jej pomóc? Ona sama chyba nie zechce iść do lekarza, tłumaczy, że wie, co jej jest i na to nie ma lekarstwa.
Mam ogromny problem ze swoją mamą: od pół roku próbuję ją namówić do wizyty u lekarza. W styczniu zaczęła mieć problemy z nogą i z chodzeniem, w ogóle nie mogła stąpnąć. Po długich poszukiwaniach ortopedy znalazła w prywatnej przychodni za grube pieniądze jakiegoś "profesora" (tak powiedziała kobieta z recepcji). Nie będę pisała, jakie było nasze zdziwienie, kiedy zobaczyłyśmy pana chyba świeżo po studiach. Jakby tego było mało, facet zaczął się do mnie przystawiać, zamiast zachować się jak profesjonalista (musiałam wejść do gabinetu, bo moja matka potrzebowała pomocy przy chodzeniu). Moja mama tak się wkurzyła, że mimo wszelkich namów, nie poszła do niego na kontrolę, ale do jakiegoś starego trzęsącego się alkoholika, który ją odesłał do lekarza rehabilitacji. Dodam tylko, że 8 lat temu ten sam lekarz przez 10 miesięcy nie umiał mi wyleczyć pękniętej torebki stawowej (po prostu cały czas miałam szynę). Rehabilitacja zlecona, przez tego ostatniego nie dała żadnego skutku, wręcz przeciwnie, trzeba było ją przerwać, bo noga całkiem odmówiła posłuszeństwa. Próbowałam już wszystkiego: mówiłam jej, że chcę, żeby zatańczyła na moim weselu (a to niedługo), że bez tej nogi sama nie utrzyma w domu czystości, że na grzyby nie będzie mogła chodzić (ku mojemu największemu zdziwieniu poszła utykając...), a jak ona będzie się z wnukami bawiła, w końcu, że przecież nie ma 80 lat, by kuleć. Jakieś pomysły,co jeszcze mogę zrobić, by jej pomóc? Ona sama chyba nie zechce iść do lekarza, tłumaczy, że wie, co jej jest i na to nie ma lekarstwa.
