Into the Darkness

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Jarvan oraz Semen stali za tym, aby odwiedzić Rytualistów. Master z oczywistych względów preferował drugą opcję. Nie był jednak lekkomyślny i pozostawił utarczki słowne za sobą. Poszedł na ugodę, wiedząc że czas jest ważniejszy, niż zbędne dysputy. Jednakże dodał jeszcze:
- Możliwe, jednak wydaje mi się, że właśnie opanowanie mogło zgubić rytualistów, to nie jest pomrok, to coś inne nieznanego.
Rzeczywiście. Z takim zagrożeniem Rubież nie miała do czynienia do dawien dawna. Cała okolica była dosłownie zdewastowana. Jedyne ślady życia, jakie drużyna spotykała po drodze, to byli dogorywający w konwulsjach osobnicy. Można było dobić paru nieszczęśników, lecz wkrótce było ich tak wielu, iż stało się to pozbawione sensu.

[YouTube]http://www.youtube.com/watch?v=G9kXx1J8C3I[/YouTube]​

shanty_town_by_jbrown67d5ffqia.jpg
Osada znajdowała się na podmokłych, bagnistych terenach. Drużyna dotarła tam pod wieczór, a kiedy przeszli przez mury, na niebie ukazał się już księżyc. Wtedy też od strony Armady znów wzniosły się dziwne dźwięki, przypominające bełkotliwą, acz niepokojącą mowę. Trudno było jednak dokładnie analizować ją z takiej odległości.
Budynki Rytualistów nosiły niegdyś liczne, wygrawerowane wzory - były to magiczne symbole chroniące klan. Teraz większość kompleksów opustoszała i niszczała w oczach. Nikt nie zaprzątał sobie głowy dbaniem o stan klanu. Więcej nawet, Rytualiści byli kompletnie zrezygnowani. Ich sylwetki, przypominające obleczone szatami zwłoki, kręciły się po ciemnych uliczkach. Oczy okultystów wyrażały wypalenie oraz brak nadzieji. Nikt nawet nie zwrócił uwagi na gości, nie pojawił się żaden zarządca, ani komitet. Grupa zdążyła już przejść się po okolicy i mniej więcej wybadać teren. Na pewno klan narzekał na braki w podstawowych towarach, jednakże warto było sprawdzić parę przybytków. Z charakterystycznych miejsc zwrócili już uwagę na świątynię na wodzie, sklep, tatuażystę, ziggurat metropolity oraz dziwny budynek oznaczony malowanymi farbą literami X.
 

air71

Nowicjusz
Dołączył
24 Styczeń 2013
Posty
49
Punkty reakcji
0
-Proponuje odwiedzić metropolitę, może od niego dowiemy się coś więcej na temat zajść w okolicy, dodatkowo może uda mi się załatwić jakiś nocleg dla nas. O ile on żyje i nie zawładnęło nim szaleństwo. Nie musicie iść ze mną. Jeśli się rozdzielimy to proponuję spotkać się za około 30 min koło tatuażysty. Powiedział po czym popatrzył na resztę kompani i ze spokojem wysłuchał zdania każdego z towarzyszy.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
-Pójdę z Tobą, chciałbym też porozmawiać o paru rzeczach z metropolitą - powiedział cicho Master -Chodźmy.
Szedł krok za Semenem, jak zwykle zresztą, nigdy nie lubił być na czele szyku, jego profesja wymuszała takiej zachowanie, a ono mu odpowiadało w pełni. Cicho weszli do budynku widać było zniszczenia i dziwny nieład. Master wzrokiem przyglądał się ścianą zastanawiając się czy tu także dotarła zaraz czy może coś innego zdziesiątkowało tą osadę.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Wiedźmiarz zdradził swoje zamiary i odwracł się w stronę zigguratu. Wtedy podszedł do niego Master.
-Pójdę z Tobą, chciałbym też porozmawiać o paru rzeczach z metropolitą. Chodźmy.
Obydwaj byli zbyt ciekawi wiadomości z okolicy, a kto jak to, ale metropolita powinien wiedzieć tu najwięcej. Ruszyli więc, poprzez ludzkie cienie, bo takich przypominali już Rytuliaści, w kierunku największego z budynków.
Ziggurat był obiektem o kształcie stożka, zbudowanym z czerwonej, palonej cegły. Przed wejściem znajdowały się proporce klanu oraz duże elementy drogich kamieni, zamkniętych w stalowe ramy. Rytualiści zawsze mieli słabość do kryształów i lubili traktować je jako mistyczne ozdoby.
W siedzibie metropolity były dosć chłodno i przewiewnie. Główny korytarz prowadził przez rząd okien, znad których zwisły długie, falowane kotary. W powietrzu czuć było mdły zapach kadzideł oraz ziół. Semen od razu poczuł się lepiej. Były to wonie, które nieustannie towarzyszyły mu w ojczystym klanie. Z tyłu kroczył czujnie Master. On z pewnością wolałby teraz przebywać w zimnych hangarach obozu Technoklanytów, ale co miał uczynić? Słowo już się rzekło.
W pokoju, a właściwie komnacie metropolity znajdowało się kilka osób. Podchodzili oni do kamiennego podestu, klękali przy nim, po czym wychodzili z budynku. Zdziwiło to gości, dopóki nie przeszli do drugiej części pomieszczenia, oddzielonego sporym przepierzeniem. Tamże stało paru strażników. Widok za nimi wszystko tłumaczył.

fas.jpg
- Przyszliście oddać cześć Ojcu Jonashowi? - wtrącił jeden z strażników, wysoki siepacz w czarnej masce i krótkich szatach - Po waszych minach, przybysze, widzę że jeszcze nie wiecie co się stało. Spóźniliście się. Ci ,,hanzyci inaczej" dopadli go parę dni temu. Prędzej czy później wszystkich nas to czeka - skwitował beznamiętnie gwardzista.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Master spojrzał na grób i tylko lekko westchnął. Uklęknął na jedno kolona i dotknął dłonią sarkofagu, po czym wstał i zaczekał na jakikolwiek ruch Semena. Gdy już obydwaj oddali w jakiejś części hołd poległemu, odezwał się:
-Ci "hanzyci inaczej" kiedy zaczęli się pojawiać? Czy pamięta któryś z was co wydarzyło się wcześniej przed tym nim pojawiły się "zombie". - Master szybko i sprawnie zadał pytania, chciał w jakikolwiek sposób obudzić tych strażników z marazmu w jaki popadli, miał nadzieję dowiedzieć się czegokolwiek. Gdy mówił do nich patrzył i w oczy szukał oznak zrozumienia. -Czy ktoś z was także oszalał? Czy tylko hanza szaleje? Inni są normalni? Wiecie może co z obozem technoklanów? - pytania rzucane były z szybkością karabinu. Każde jak tylko strażnik odpowiedział na poprzednie pytanie. Master nie czekał wiedział, że jeśli chcą przeżyć muszą działać zdecydowanie.
 

air71

Nowicjusz
Dołączył
24 Styczeń 2013
Posty
49
Punkty reakcji
0
Semen podszedł do sarkofagu, przyklęknął na jedno kolano, pochylił się nad zwłokami metropolity i odmówił modlitwę do egzarchów. Następnie podszedł do rytualisty z którym rozmawiał Master, przyjrzał się jego szatom w celu oszacowania jego roli w klanie. Przyglądając się mu Semen dał czas snajperowi aby zadał swoje pytania, po czym odezwał się do członka klanu:
-Bracie powiedz czy macie w klanie jakiś okultystów?
-Z którego kierunku przyszły pierwsze informacje do waszego klanu o przypadkach opętania?
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Rytualiści w żaden sposób nie zareagowali na gesty gości. Jednakże Semen, dobrze zaznajomiony z obyczajnością swej rodziny, wiedział że gwardziści pilnie ich obserwują zza masek. W głębi, jego pobratymcy cenili sobie podobne zachowania.
- Ci "hanzyci inaczej" kiedy zaczęli się pojawiać? Czy pamięta któryś z was co wydarzyło się wcześniej przed tym nim pojawiły się "zombie" - Masterprzeszedł do wypytywania mężczyzny obok.
Ten okazał się być całkiem rozmowy. Rytualiści na ogół nie byli wylewni, jednak w poczuciu kompletnego marazmu, facet musiał wyraźnie się nudzić, dlatego chętnie odpowiadał na pytania.
- Będzie już ponad miesiąc, kiedy zaczęło się to szaleństwo. Na nieszczęście mieszkamy blisko Armady, obieg informacji jest bardzo szybki. Do Armady przypłynął czarny galeon. Powiadają, że nie miał załogi, a jedynie dziwną skrzynię na dolnym pokładzie... Co w niej było, nie wiem. Ale od tego czasu, jedynie nocą, dochodzą z miasta dziwne dźwięki.
- Czy ktoś z was także oszalał? Czy tylko hanza szaleje? Inni są normalni? Wiecie może co z obozem technoklanów?
- Przemienił się każdy, kto poszedł w tamtym kierunku po zmroku. Kwestia przynależności nie znaczenia. Technoklanyci? Trzymają się, ale ledwo. I powiem ci bez owijania w bawełnę, to podobnie jak my. Jak na ironię posiadamy oręż i zbroję, ale nie możemy jej użyć, gdyż źródło naszych problemów nie wydaje się być materialne. Opętani są wszakże tylko efektem czegoś większego. W każdym razie, i my i Technoklanyci mamy problemy z najpotrzebniejszymi rzeczami. Dobrze, że dzisiaj rano trafił się przynajmniej ten pokręcony Hanzyta.
Do dyskusji dołączył Semen:
- Bracie powiedz czy macie w klanie jakiś okultystów?
- Tak. Jest kilku przy życiu. To właściwie nasza starszyzna. Ale oni się poddali. Zawsze wierzyli w autorytet Omamu, a teraz stolica się na nich wypięła. Można powiedzieć, że mamy teraz anarchię. No i jest ten nowy. Kto? No tak, wy nie wiecie. Wczoraj pojawił się tu jeden z naszych. Rytualista, ale spoza wybrzeża. Mówił wiele dziwnych rzeczy i zdawał się wiedzieć podejrzanie dużo o sprawie. Ludzie się go boją. Zajęty przez niego dom, oznaczono tak, aby wiedzieć jaki omijać.
Semen kiwnął głową na znak, że zrozumiał.
- Z którego kierunku przyszły pierwsze informacje do waszego klanu o przypadkach opętania?
- Mowa oczywiście o Armadzie. To wszystko zaczęło się właśnie tam. A teraz panowie, wybaczcie. Wciąż mam swoje obowiązki i nie mogę zaniedbywać ich, swawolnie debatując.
 

air71

Nowicjusz
Dołączył
24 Styczeń 2013
Posty
49
Punkty reakcji
0
-W takim razie nie zajmujemy dłużej twojego czasu i dzięki za informacje. Powiedział Semen i zwrócił się do swojej kompani:
-Cóż wychodzi na to że następnym naszym przystankiem jest dom tego nowego rytualisty. Jeśli chcemy rozwiązać problem Hanzy, to proponuje natychmiast spróbować porozmawiać z nowo przybyłym. W końcu czas nie działa na naszą korzyść.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
-Dobrze sprawdźmy to - powiedział Master jednak jego myśli zaprzątało coś innego. Nim wyszli z miejsca pochówki jeszcze raz się odwrócił i lekko głową skinął w stronę nagrobka. Wychodząc miał dziwnie zamyśloną twarz, jednak gdy poczuł na swoim obliczu dotyk wiatru, na twarz snajpera powróciła obojętność.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Master spojrzał na twarz metropolity ukrytą za szklaną gablotą. Stary mężczyzna z jasną brodą miał teraz niemalże białą skórę. Nawet wielcy upadają, trzeba było się z tym pogodzić. Snajper wytłumił emocje i zrównał się z Semenem, który uznał, że następnym celem będzie dom zagadkowego Rytualisty.
Budynek, o którym mowa, widzieli już wcześniej. Był to żaden inny, jak ów, pomalowany w duże litery X. Tak jak mówił strażnik, mieszkańcy klanu zdawali się omijać tą okolicę. Dwójka zebrała resztę drużyny i wszyscy udali się przed wejście. Załomotanie kołatką nie spotkało się z żadnym odzewem. Zniecierpliwieni, weszli po prostu do środka.
Mieszkanie podzielone było na trzy podobne pomieszczenia. W każdym z nich pod sufitem wisiały talizmany oraz zakonserwowane części zwierząt, którymi posługiwano się przy obrzędach. W zacienionych kątach pomieszczenia żarzyły się wonne liście, zaś małe, zaklęte kryształki dostarczały nikłą ilość światła. Na końcu ostatniego pokoju, w głębokim fotelu siedziała znajoma postać. To był nikt inny, jak Xaven. Śniący wyruszył jako część kompanii Ottona, a który swego zaginął w Pomroku. Od tego czasu zmienił się drastycznie. Jego szata była poplamiona, kompletnie poszarpana. Skóra postarzała się o dobre kilka lat, marszcząc wyraźnie na twarzy. W oczach okultysty dławiła sie nieokrzesana moc. Wyglądem wzbudzał zwyczajnie niepokój.

necromancer_by_erynn83d2ydvz7.jpg

- Gdyby nie moje wizje, już bym zwątpił w wasze pojawienie się - skwitował tamten.
Wszyscy stali jak wryci. Co jak co, ale nie spodziewali się ujrzeć tego człowieka żywego. Jeśli ktoś zaginął w Pomroku, istniało skrajnie małe prawdopodobieństwo przetrwania.
- Nie mamy wiele czasu, także postaram się wyłożyć sprawę prosto. Owszem, w tej nieszczęsnej sytuacji z upiorem, zostałem zamknięty po drugiej stronie. Ale bądź co bądź jestem śniącym, nie zamierzałem poddać się bez walki. Długo błądziłem po astralnym świecie, szukając wyrw do naszego uniwersum. Widziałem tam wiele rzeczy, które już się zdarzyły, lub dopiero mogą nadejść. Teraz, co do was. Wędrówka niemal dobiegła końca. Macie dwie opcje, jak ją zwieńczyć. Omam okazał się być ignorantem na sprawy wybrzeża. Zostawili tych ludzi samym sobie. Jak oni tu wymrą, Ciemność odpuści i zajmie się innym celem. Jesteście ścigani przez stolicę. Wiem o tym, gdyż jak mówiłem, moja percepcja jest jeszcze szersza niż wcześniej. Mogę zapewnić wam azyl i spokój od Unii oraz drogę ucieczki stąd. Podczas wędrówki z Ottonem doszło do różnych sytuacji, lecz suma sumarum wykazaliście się honorem i zasłużylście, aby żyć.
Nastąpiła chwila ciszy na przetrawienie tych słów.
- Alternatywa? Możemy spróbować zlikwidować niebezpieczeństwo w Armadzie. Wbrew pozorom to nie jest takie skomplikowane. Wystarczy zabić jedną osobę, choć wyjątkowo potężną. Ale, jak już mówiłem. Wybór należy do was.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Master popatrzył na okultystę i powiedział:
-Gratuluje niewielu się to udaje i przyznaje miło mi Cię widzieć całego. - gdy tamten wyłożył swoją propozycję, snajper poczekał,, aż każdy z drużyny odpowie jakie ma odczucie i rzucił -Kiedyś dawno temu ktoś powiedział mi, że jeśli umierać to tylko z łukiem w dłoni, więc i pomogę Ci zatrzymać to coś co tutaj się dzieje. - po tych słowach, stanął po prawej stronie okultysty niedbale opierając o filar budynku, wydawał się spokojny, w pełni zdecydowany co do decyzji jaką podjął.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Xaven skinął głową z satysfakcją.
- Od początku zdawałeś się być mało rozmowny, ale mający serce po właściwej stronie, snajperze. Siądźcie, musimy chwilę porozmawiać.
Wszyscy zajęli wolne zydle, tworząc półkole wokół śniącego.
- Wiem, że ściga was inkwizycja. Tak naprawdę, pozbycie się tutejszego problemu to jedyny sposób, aby oczyścić was z zarzutów. Dwie pieczenie na jednym ogniu.
- Dobrze, ale co z Armadą? - zapytał ktoś z grupy.
- To, co zagraża miastu przypłynęło z morza. Właściwie z jego dna. Każdej nocy w dokach pojawia się czarny galeon. Na jego dolnym pokładzie leży w skrzyni plugawy artefakt. To poskręcany róg, z którego wydobywa się plugawa, bardzo donośna mowa. Woda w porcie dobrze niesie dźwięk, także wersy słychać w całym mieście. Są one tak makabryczne i pochorowane, że każdy kto je słyszy, traci nad sobą kontrolę i staje się... tym czymś, co pozostało z Hanzytów. Do miasta można wejść tylko za dnia. Wtedy galeon ponownie zanurza się w toni, a jego jedyny kapitan zdaje relację o sytuacji swoim mistrzom. Czym oni są? Wolę nawet nie zgadywać.
- Kapitan? - zapytał Joshua - Mówiono nam, że statek jest bez załogi.
- Bo tak było. Kiedy wszystko się zaczęło, lokalny pater familias wysłał na statek swojego egzorcystę. Jako wybitny mistyk, on jako jedyny nie oszalał na dźwięk rogu. Gorzej. Usłyszał o czym ów przedmiot ,,mówi" i dobrowolnie przyjął łaski Ciemności. Tym samym zachował swój rozum, zdobywając liczne umiejętności, dzięki którym chroni statek. Dawno przestał być człowiekiem. Każdego ranka nurza się razem z galeonem pod powierzchnię wody, aby wieczorem wypłynąć na nią ponownie.
- Zatem nie mamy szans - skwitował Cornelis - Nocą działa róg i wpędzi nas w obłęd. Za dnia statku w porcie nie ma.
- Teoretycznie. Gdybyśmy ruszyli tam po południu, powinniśmy przybyć do dzielnicy doków przed zmrokiem. Róg uruchamia się dopiero kilka minut po wynurzeniu. Do tego czasu trzeba zabić przeklętego egzorcystę i zatopić galeon. Wiem, że brzmi to nieprawdopodobnie, ale jest szansa. Zrozumiem także gdybyście odmówili. Jeśli jednak nadal jesteście ze mną, cóż, proponuję przejść się po tej osadzie i popytać o różne fanty, jakie mogą się przydać. Gdy będziecie gotowi, ruszymy jutro na śmierć lub zbawienie...
 

air71

Nowicjusz
Dołączył
24 Styczeń 2013
Posty
49
Punkty reakcji
0
- Zabić plugawego hanzyte? Da się zrobić. To nie może być aż tak trudne jak mówisz. W takim razie poszukiwania przydatnych rzeczy proponuję zacząć od sklepu. Tylko powinniśmy postarać się sprawy w tutejszej osadzie dość szybko załatwić, ponieważ każdemu przyda się odpoczynek przed jutrzejszym dniem. Powiedział Semen i wysłuchał pomysłów reszty towarzyszy i udał się do sklepu.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Master kiwnął głową, że ruzumie po czym wstał i także udał się do sklepu. Chciał zobaczyć asortyment i najwyżej się doszkolić.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Okazało się, że Otton był w mieście i za niemałą sumę sprzedał tutejszym przedmioty pierwszej potrzeby. Przynajmniej on dopiął swego, choć w niezbyt chwalebny sposób, bo wykorzystując sytuację Rytualistów. Co do zbrojowni, wciąż można było kupić trochę sprzętu.

zdobionymiecz.jpg
Zdobiony miecz +1 obrażeń 30 den
lanca.jpg
Lanca (dwuręczna) +2 obrażeń 45 den
plonacymlot.jpg
Płonący młot (dwuręczny) +2 obrażeń, +1 obrażeń od ognia 110 den (1 sztuka)
butypodroznika.jpg
Buty podróżnika +0,7 ochrony 18 den
karwaszezrubinem.jpg
Wysadzane karwasze +0,8 ochrony 20 den
zakletyhelm.jpg
Zaklęty hełm 0,8 ochrony 20 den
dolnypancerzmagiczny.jpg
Dolny Pancerz Większej Ochrony +0,9 ochrony 25 den
tarczahonoru.jpg
Tarcza Honoru +0,9 ochrony 25 den
pancerztrojwarstwowy.jpg
Pancerz trójwarstwowy +1 ochrony 30 den

Nikt nie żegnał się z grupą, ani nie dokonywał odprawy. Nadzieja opuściła to miejsce. Cała grupa zebrała się już przy bramach osady. Stanowili ją teraz: Joshua, Master, Semen, Xaven, Jarvan oraz Fiodor. Czy te kilka osób miało wystarczyć? Wiedział to tylko czas.
Droga ku Armadzie trwała relatywnie krótko. W jej trakcie drużyna natrafiała na oszalałych hanzytów, jednak nie sprawiali oni dużych kłopotów. Gorzej mogło to wyglądać w samym mieście, gdzie musiały znajdować się istne hordy. Było dobrze po południu, jak ekipa przeszła zniszczonym łukiem między budynki z białej cegły. Ich panorama ciągnęła się daleko, całymi milami. Niegdyś tonące w splendorze miasto płonęło teraz, a na ulicach roiło się od przemienionych.
- Przedstawienie czas zacząć... - mruknął śniący, po czym postąpił do przodu jako pierwszy
 

air71

Nowicjusz
Dołączył
24 Styczeń 2013
Posty
49
Punkty reakcji
0
Gdy drużyna była w odległości około 300 metrów od Aramdy Semen powiedział do kompanów:
-Zatrzymajmy się tu na chwilę, może uda mi się zrealizować pewien pomysł który ułatwi nam wejście do miasta. Następnie założył swoją rytualną maskę.
Po tych słowach podniósł kij z ziemi i narysował w okół kompani krąg, na każdej godzinie zegara wyrysował runy. Następną czynnością jaką wykonał było poruszanie się po owym wyrysowanym kole. Krążąc tak w koło towarzyszy wyrzucał z siebie słowa nienawiści wobec Hanzy. Rytuał wiedzmiarza miał na celu utworzyć na każdym towarzyszu iluzje splugawionego hanzyty która się utrzyma do wieczora. Jednak po raz kolejny musiał się zmierzyć w mentalnym pojedynku z Nemezis która gości w jego umyśle odkąd tylko odkrył w sobie ten nie typowy talent.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Master wszedł do zbrojowni zauważył wymęczonego rytualistę siedzącego obok, wyglądał jak siedem nieszczęść dlatego też snajper powiedział co chciałby kupić bez zbędnej zwłoki: Buty podróżnika, Wysadzane karwasze, Zaklęty hełm, Dolny Pancerz Większej Ochrony. Po czym sprzedał własne rzeczy, które zajmowały miejsce nowo kupionym. Gdy już był gotowy do drogi podszedł do grupy. Wyruszyli.
Jak tylko znaleźli się niedaleko Armady Semen zaczął odprawiać swoje rytuały by dać im jakiekolwiek szanse w mieście pełnym szaleńców, mimo to Master czuł, że przebranie może być nieprzydatne w wypadku gdy oszalali hanzyci są połączeni ze sobą jakąś jednostką telepatyczną. Technoklanyta wchodząc do miasta ściągnął łuk, rozluźnił mięśnie i czekał powoli idąc krok za towarzyszami. Jeśli przebranie się nie powiodło w ciągu paru minut od wejścia coś lub ktoś powinno ich zaatakować. Więc wodził spokojnym wzrokiem po budynkach szukając jakiegokolwiek aktu agresji w ich stronę.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Kiedy grupa weszła do Armady, była już znacznie lepiej uposażona, niż kiedy wkraczali na wybrzeże. Rytualiści sprzedali im niezłe pancerze (w szczególności Masterowi), ale stanowiły one marną pociechę, gdy spojrzało się na setki obłąkanych twarzy.
Semen zareagował szybko na zastaną sytuację. Jego rytuał był wręcz natychmiastowy. Podjął się próby wytworzenia sprytnej iluzji, dzięki której Hanzyci widzieliby ich jako swoich. Nie atakowali oni bowiem siebie wzajemnie, także stanowiło to jakąś opcję [Test Dominowania Ducha]. Jego cicha mantra oraz nerwowe ruchy szybko zwróciły uwagę hordy. Kilku osobników w podartych serdakach zaczęło się zbliżać. Z ich ust kapały strużki żółtej śliny. Nemezis uderzyła w umyśle wiedźmiarza z pełną mocą. Niosła mu słowa upadku, zwiastujące rychłą śmierć. Zamroczyło go. Nie dał rady. Padł na ziemię, zawodząc głośno, podczas jak wewnętrzny demon wdzierał się w zakamarki jego umysłu (-3 Mocy). Najbliżsi opętani zaatakowali natychmiast. Master już wcześniej się przygotował - jedna z jego strzał spoczywała na cięciwie od jakiegoś czasu. Mógł tylko odpowiedzieć, celując w najbliższego z agresorów [Test Strzelectwa]. Pocisk trafił go bez problemu. Stwór chlusnął szerokim łukiem swoją posoką i zaryczał. To jednak wykupiło jedynie parę sekund. Wokół zbierało się coraz więcej przeciwników. Najbliższe uliczki odpowiedziały wzmocnionym echem okrzyków i powarkiwań.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Master błyskawicznie ocenił szanse. Jego wzrok pomknął po ścianach okolicznych domów. W mgnieniu oka miał nowy plan, chwycił Semena i pchnął go w stronę najbliższych drzwi domostwa, resztę też zawołał. Wchodząc do budynku wystrzelił jeszcze 3 strzały w stronę agresorów, za każdym razem celując idealnie w pierś przeciwnika. Gdy tylko przekroczył próg zatrzasnął drzwi i przewrócił na nie stającą niedaleko olbrzymią szafę. Wiedział, że nie wiele to da, dlatego wskazał swoim towarzyszą na sufit, mając nadzieję, ze zrozumieją. Po czym wziął leżący niedaleko krzemień i kilkoma wprawnymi ruchami podpalił małą stertę szpargałów, które wypadły z przewróconej szafy.
Jak ogień zaczął lizać ściany szafy Snajper ruszył biegiem do góry, po drodze rozbijając dzban z oliwą, i inne szafki. Gdy był u góry, zauważył, że ostatnia osoba znika w przejściu prowadzącym na dach. Więc biegnąc co sił w nogach wybił się i uczepił krawędzi wejścia, po czym mięśniami rąk podniósł swe ciało w górę i znalazł się pomiędzy swymi.
-Szybko po dachach do morza - rzucił jedynie patrząc na słońce zbliżające się do horyzontu, sam dając dobry przykład przeskoczył na następny dach domu obok.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Pomysł Mastera był nie mało karkołomny, ale mógł się udać. Walka z hordą na jej własnym (jakby nie patrzeć terenie) oznaczał śmierć. Snajper przytrzymał kompana, podczas gdy reszta odganiała się od krwiożerczych hanzytów. Jego wzrok spoczął na małym gmaszku nieopodal. Już za chwilę cała grupa wparowała do środka i wspólnymi siłami zabarykadowała drzwi.
- Co teraz? - wykrzyknął Jarvan.
Ale Master nie miał czasu niczego tłumaczyć; zaczął prószyć ogień. Pożar z pewnością skutecznie odstraszyłby przeciwników, o ile nie stanie się śmiertelny dla całej grupy. Drużyna wbiegła szybko po schodach z piętra wskoczyła na dach okalający parter. Przed sobą mieli teraz panoramę dachówek, po których Master zdecydował podążać. Wykonując kolejne susy, śmiałkowie posuwali się dalej, ku dokom, a istoty pod ich nogami ryczały i wyciągały ku nim swoje ręce.
Myśleli już, że przeprawa nie będzie miała końca, gdy zza najbliższych domostw wyłoniły się ogromne żaglowce i fregaty, stojące rzędami przy ogromnym, brukowanym placu. Z mniejszą lub większą gracją członkowie grupy zsunęli się z najbliższego dachu i sprintem rzucili ku statkowi z czarnymi żaglami, który właśnie... wypływał spod wody. Xaven mówił prawdę. Wkrótce miała nastać noc, a ze środka, jak zawsze, wydobędzie się przerażające wycie, odbierające ludziom zmysły. Nim jednak wszyscy wbiegli na wilgotny pokład, drogę całej ekipie zastąpił mężczyzna, jaki zdawał się pojawić znikąd.

koOsgZI.jpg
To był egzorcysta, a przynajmniej był nim kiedyś. Nosił bogatą szatę, zarezerwowaną dla mistyków. Jednakże dziwne, metalowe wsporniki świadczyły o plugawych ingerencjach w jego ciało. W ręce trzymał długi pergamin, zapisany drobnymi literami.
- Jednak się pojawiliście - zasyczał zmienionym głosem - To na nic. Nie pozwolę wam tam wejść. Czy nie rozumiecie, ile dobrodziejstw daje wam Ciemność? Poddajcie się jej... poddajcie!
 
Do góry