Into the Darkness

air71

Nowicjusz
Dołączył
24 Styczeń 2013
Posty
49
Punkty reakcji
0
-Jeśli chodzi o mnie to nie mam nic przeciwko aby twój syn Loganie ruszył z nami. Ale pod jednym warunkiem że Jarvan bierze za niego całą odpowiedzialność w razie czego. Powiedział wiedzmiarz po czym udał się do sklepu w celu zakupienia prowiantu,wody i kamienia mocy. Gdy wrócił z zakupionymi rzeczami powiedział do drużyny:
-Jeśli dogadaliście się już z Loganem to chyba pora ruszać dalej.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Master nic się nie odezwał na propozycje Logana, było mu to obojętne.
Po decyzji soldata, pożegnał swojego gospodarza skinieniem głowy i ruszył w stronę wyjścia z wioski. Jak zwykle trochę z tyłu za grupą.
 

bati999

Macierz Diagonalna
Dołączył
13 Październik 2008
Posty
2 211
Punkty reakcji
18
Wiek
26
Miasto
Tarnobrzeg
Jarvan rzucił chłodnym wzrokiem na chłopca. Przeszywał go od stóp do głów. Nie zauważał w nim lęku. Czy Logan wie co robi, czy wie, że chłopiec może nie doczekać kilku następnych dni po opuszczeniu miasta? Myśli panoszyły mu się w głowie. Widział jednak również błagalne spojrzenie Logana. Uśmiechnął się, podszedł i mocno go uścisnął, co było typowe dla przyjaciół w soldackich rodzinach.
- Niechaj będzie. Pamiętaj jednak, że nie będzie żadnym wojskowym, wysoko postawionym żołnierzem Unii. Wyszkolę go na żercę. Na dzikiego wyrzutka pozbawionego skrupułów. Będzie zabijał potwory, jak zabijam je ja. To samo będzie robił z ludźmi. Bez żadnych wyrzutów. Nie będzie tym, kim jest teraz. Mam nadzieje, że wiesz co robisz. Jesteś mi przyjacielem, Loganie, dlatego będę dbał o niego jak o swojego. Pamiętaj - nie gwarantuje mu bezpieczeństwa. - Szeptał mu do uszu, i czuł jak ten cicho łka. - Zachowam w nim naszą, soldacką krew. Nie stanie się taki jak Ven. Ale nie będzie również tobą. - Oddalił się, obdarzając Logana uśmiechem. - Nauczę go wszystkiego, co sam potrafię. Trudno powiedzieć, czy będzie dobrym żercą. - Przypomniał sobie słowa jego mentorki, która mówiła "Nie wyglądasz na dobry materiał na żercę. Ale nikt z nas na takiego nie wyglądał." - Jeżeli jednak mi go powierzasz, postaram się aby nim został. Do zobaczenia, Logan!
Dał mu jeszcze czas, aby ten pożegnał się z synem. Ten mógł nigdy nie wrócić.
- No, młody, zbieramy się. - Klepnął Fiodora w plecy. Pożegnalnym gestem, pomachał dłonią za siebie nie odwracając się. Czuł jednak, że Logan stoi i przygląda się. Stał tak, dopóki nie zniknęli mu z oczu, a nawet chwilę dłużej.
Misja nareszcie była kontynuowana.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Master zachował milczenie, a Semen w oszczędnych słowach przystał na propozycję, o ile odpowiedzialność miała spaść na Jarvana. Żerca również przytaknął pomysłowi, jednakże miał własne warunki. Chciał, aby Fiodor został przedstawicielem jego profesji.
- Będzie zabijał potwory, jak zabijam je ja. To samo będzie robił z ludźmi. Bez żadnych wyrzutów. Nie będzie tym, kim jest teraz. Mam nadzieje, że wiesz co robisz. Jesteś mi przyjacielem, Loganie, dlatego będę dbał o niego jak o swojego. Pamiętaj - nie gwarantuje mu bezpieczeństwa.
- Mam tego świadomość. Ufam, że dokonałem właściwego wyboru. Nie wszyscy uznają twoją profesję za godną, ale nikt nie zaprzeczy, że jesteście potrzebni. Jeśli mój syn ma zostać podobnym tobie, niech i tak będzie.
Logan mocno uściskał chłopaka. Ten wydawał się być wystraszony, ale zrozumiał powagę sytuacji. Z ciężkim sercem odwrócił się od ojca i pomaszerował z grupą do wyjścia z klanu.

Tym razem zamiast punktów, dostajecie manewry/ingrediencje. Każdy może wybrać po 2 dla siebie.

adept.jpg
Adept - dodatkowa kość (punkt) do testu walki.
b8xR1.jpg
Błyskawiczny blok - negacja 3 punktów obrażeń.
K3ETb.jpg
Druzgoczące uderzenie - udany atak niszczy pancerz przeciwnika.
konsekracja.jpg
Konsekracja ciała - utrata punktów Mocy zamiast Zdrowia.
sztukaki.jpg
Sztuka Ki - zamienia kończyny w wybraną broń.

fetyszzew.jpg
Krew wilkołaka -1 dla testu Nemezis.
batlb.jpg
Starożytna moneta - odnawia 2 punkty Mocy (tylko podczas walki z Nemezis).
talizmanpomoc.jpg
Talizman +1 do testów wiedźmiarstwa, jeśli celem jest pomoc.
talizmanzmiana.jpg
Talizman +1 do testów wiedźmiarstwa, jeśli cel jest neutralny.
talizmankrzwyda.jpg
Talizman +1 do testów wiedźmiarstwa, jeśli celem jest krzywda.

Młodziak niewiele się odzywał i ciężko było dawać temu zdziwienie. Poza tym wszyscy skupili się na bezpiecznej przeprawie przez ostatni odcinek podróży. Nie szło łatwo. Wciąż mokre od niedawnych deszczów skały były bardzo śliskie i zdradzieckie. Kilkakrotnie ktoś potykał się lub ześlizgiwał i tylko przytomność innego towarzysza ratowała od tragedii. Zamek objawił się w pełnej krasie, kiedy nadchodził późny wieczór. Ogromna, opuszczona warownia wyrastała na wysokich skałach. Prowadziła do niej kręta ścieżka, kończąca się szerokim dziedzińcem.

jjk.jpg
Budowla wyglądała złowieszczo i samą swoją aparycją biła nienamacalnym chłodem. To był ich cel. Wreszcie dotarli do miejsca, gdzie mieli poznać odpowiedzi na pytania związane z osobą Ottona. Drużyna przeszła zatem poprzez bramę w kształcie łuku, aby zatopić się w mroku wnętrza. Tam kupiec zapalił pochodnie, rozświetlając hall. Młody Fiodor aż westchnął z wrażenia. Miejsce było bardzo stare, a jego wystrój zniszczony, jednak wciąż potrafiło nacieszyć oko. Po obu stronach ścian stały rzędy zdobionych zbroji (niestety przeżartych rdzą tak, że nie było sensu ich zakładać). Nad głowami towarzyszy wisiały pięknie malowane obrazy przedstawiające jakąś zapomnianą rodzinę szlachecką, zaś zakurzone lampy pyszniły się dużą ilością wczepionych weń, drogich kamieni. Wszysc zamilkli i spojrzeli na Ottona. Hanzyta był dziwnie podekscytowany. Drapieżnie się uśmiechał.
- Wiecie gdzie jesteśmy? To miejsce było zwane kiedyś Czarnym Szańcem. Jest tak stare, że nawet ludzie, których zwiemy Starożytnymi, uznawali je za wiekowe.
Otton przeszedł się najbliższym korytarzem. Spoglądał z podziwem na powieszone halabardy oraz herby wymalowane po tarczach.
- Takie miejsca służyły za bezpieczne bastiony. Mieszkał tu król, jego świta, cały dwór... Byli tu absolutnie bezpieczni. A nawet jeśli oblężenie okazało się zbyt długie, pod zamkami budowano ewakuacyjne tunele.
Teraz handlarz wyjął zza pazuchy ręczne wiertło, które wziął ze sobą z wozu. Skierował wzrok na stare drzwi po swojej prawej. Ostrożnie otworzył je. Ze środka czuć było smród stęchlizny. Kiwnął głową, aby iść za nim.
Na niższej kondygnacji znajdował się kompleks piwnic, w dużej części zawalony. Otton znalazł miejsce, gdzie gruzu było mniej i kilka razy uderzył swoim narzędziem, zręcznie odgarniając kamienie. Dalej ukazał się tunel.
- Zapewne trzeba będzie się przebić kilka razy, ale myślę, że dam radę.
Joshua podszedł niepewnie do Ottona.
- Zatem potrzebowałeś tego zamku dla jakiegoś tunelu? Nie nadążam.
Otton odwrócił się. Jego twarz wykrzywiało teraz nienaturalne podniecenie.
- Przyjacielu. Dlatego właśnie nie jesteś kupcem, jak ja. Nie potrafisz zwietrzyć okazji. Pomyśl. Tunel prowadzi daleko poza góry, na południe. Znakiem tego wychodzi tuż przy Armadzie. Miasto jest przekreślone, ale istnieją wszakże inne klany, w jego okolicy. Zapewne jacyś ludzie tam przetrwali. Stonekeep może i miało trudne warunki, jednak nieporównywalnie gorzej muszą mieć tacy ludzie. Pomyślcie sami. Omam odciął przez swoje barykady całe wybrzeże, jednocześnie pilnując samych jego granic. Zostawili ludzi bez środków do życia, których ja na swoim wozie mam aż nadto. Ponadto dysponuję przejściem dzięki, któremu mogę podróżować ku wybrzeżu niepostrzeżenie. Jaki w tym zarobek? Tam unici muszą się zabijać o głupi kawałek chleba. To, co wiozę, jest w takich warunkach na wagę złota.
- Więc to wszystko interes? Ryzykowaliśmy tyle razy życie, abyś mógł zarobić?! - zdenerwował się Joshua.
- Cóż, część z was również się na tym wzbogaciła. Przecież obiecałem wam pieniądze za ochronę i słowa dotrzymam! (Master i Jarvan +300 denarów, Semen +200 denarów)
Rzecznik pokręcił głową. Nie dowierzał w poziom cynizmu Ottona.
- Jesteś krwiopijcą. Wykorzystujesz biedę ludzi, którzy są w skrajnej sytuacji.
- Hej! Przecież nie robię im krzywdy, a jedynie znajduję lukę na rynku.
- I ty myślisz, że w ogóle ci na to pozwolimy?
- Panie Jarvanie, co się dzieje? - zapytał teraz przestraszony chłopiec swojego nowego mentora.
Rzeczywiście, jak tylko Otton ujawnił karty, sytuacja zaogniała się z minuty na minutę.
 

air71

Nowicjusz
Dołączył
24 Styczeń 2013
Posty
49
Punkty reakcji
0
-No tak. Właśnie dla tego nie przepadam za Hanzą. Jak był by z tego interes to byście sprzedali własna rodzinę. Powiedział ze spokojem Semen, w jego głosie ani na jego twarzy nie było oznak żadnych emocji. Jednak w głębi duszy nie był zadowolony z takiego obrotu spraw ale kontynuował:
-Skoro to miejsce jest tak stare jak mówisz, to skąd pewność że nikt ani nic nie zamieszkuje tego zamku? I nie mów że właśnie po to nas zatrudniłeś aby w razie czego Cię bronić. Bo są na tym świecie zagrożenia z którymi nie będziemy sobie w stanie poradzić. Domyślam się że jesteś tu pierwszy raz i nie miałeś okazji zwiedzić wszystkich pomieszczeń w tej twierdzy? Mam nadzieje że zdajesz sobie sprawę że Unia prędzej czy później ten problem rozwiąże?
Po tych słowach wiedzmiarz zamyślił się przypominając sobie różne legendy,opowieści,plotki, księgi które przeczytał mając nadzieje że spotkał się już gdzieś z nazwą Czarny Szaniec.


Wybieram: Krew wilkołaka i Starożytna moneta
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
- Skoro to miejsce jest tak stare jak mówisz, to skąd pewność że nikt ani nic nie zamieszkuje tego zamku? I nie mów że właśnie po to nas zatrudniłeś aby w razie czego Cię bronić. Bo są na tym świecie zagrożenia z którymi nie będziemy sobie w stanie poradzić.
- Nie ukrywam teraz, że chciałem zatrudnić jeszcze egzorcystę i taki był pierwotny plan. Ale jako, że żaden nie był dostępny, padło na ciebie wiedźmiarzu. Podobno potraficie tymi swoimi sztukami wywołać dowolny efekt, czyż nie?
Wiedźmiarz spojrzał po wilgotnych murach piwniwcy zamku. Próbował uzmysłowić sobie jak ogromne jest to miejsce.
- Domyślam się że jesteś tu pierwszy raz i nie miałeś okazji zwiedzić wszystkich pomieszczeń w tej twierdzy? Mam nadzieje że zdajesz sobie sprawę że Unia prędzej czy później ten problem rozwiąże?
- Słyszeliście, co mówią w Stonekeep. Unia jedynie zablokowała wybrzeże. Czeka, aż problem sam się rozwiąże, to jest, kiedy ludzie wymrą. Do tego czasu zdążę zrobić jeszcze dwa kursy. Tyle mi wystarczy, szczególnie że za każdym razem mieszkańcy będą bardziej zdesperowani. Nie patrz tak na mnie. Czy to ja ich tak załatwiłem?
Wiedźmiarz nie kontynuował dyskusji. Zamyślił się. Co właściwie wiedział o tym miejscu? [Test Legendoznawstwa] Tak stare lokacje zawsze budziły kontrowersje i rzeczywiście, słyszał już kiedyś o Szańcu. Kiedy po ziemi nie stąpały jeszcze demony, kraina ta zwała się Chorwacją. Tutaj też resztkami sił broniono się przed wschodnim ludem na literę T, nie mógł sobie jednak przypomnieć właściwej nazwy. Gospodarze przechowywali w zamku oraz pod nim liczny oręż i zbroje, dzięki którym długo dawali odpór wrogowi. Część z tego została splądrowana na przestrzeni wieków. Jednakże nawet dziś słyszało się o szabrownikach, którzy wracali do domu ze zdobycznymi przedmiotami, poukrywanymi w zakamarkach zamku. Może warto było to sprawdzić? Oczywiście zakładając, że Otton nie musiałby o tym wiedzieć...
 

bati999

Macierz Diagonalna
Dołączył
13 Październik 2008
Posty
2 211
Punkty reakcji
18
Wiek
26
Miasto
Tarnobrzeg
- Nic się nie dzieje. - Odrzekł nie patrząc nawet na chłopca. - Daj spokój, Joshua. Naszym zadaniem było doprowadzenie tutaj Ottona. Zapłacił nam za to, więc nie mamy prawa mieć do niego pretensji co do jego celów. -
Niektórzy byli po prostu sprytniejsi. Przestał już liczyć ile razy wynajmowano go do załatwienia bestii, aby potem cwany kupiec mógł wypchać głowę potwora i sprzedać ją dużo drożej, niż całe zlecenie miało wartość. Tak jednak działał świat. Ktoś musi robić coś za grosze, aby reszta miała z tego zysk.
- To co? Możemy się tutaj zatrzymać? Byłoby niebezpiecznie wyruszać teraz, gdy jesteśmy tropieni przez Unię.
Po wszystkim zabrał Fiodora na dziedziniec. Chciał go przećwiczyć.
- Co młody, umiesz w ogóle trzymać oręż w dłoniach? Jasne, że umiesz. Myślę, że w przerwach na grę w kundla, ojciec kazał ci ćwiczyć. Masz jakiś miecz? -
Jeżeli ten nie posiadał, Jarvan wyjął zardzewiały miecz z dawnych eksponatów i rzucił go chłopakowi.
- A teraz go złap. Jedną ręką, musisz się przyzwyczaić do tego ciężaru. Spróbuj mnie zaatakować. Nie tak! Stań do mnie profilem, spoglądaj na mnie tylko głową. Będzie mi ciężej cie trafić. Teraz atakuj. Uhh, długa droga przed nami... Teraz podnoś ten miecz i zaczynamy od nowa. - Trenował chłopca tak ciężko jak sam to robił. Widział, że tego po dłuższej chwili zaczęło ogarniać zmęczenie. Nie był przyzwyczajony do wagi miecza, oraz do ciężkiego treningu, ciągłych upadków i nieudanych ciosów. - Dość. - Rzekł w pewnej chwili. - Koniec na dziś. Na glebę i rób pompki, dopóki nie zachce ci się rzygać. Będę w zamku.
Faktycznie, ciekawiły go tu pozostałości po przodkach. Szabrownikiem nie był, ale szukać umiał. Zaczął rozglądać się za dziwnie wyglądającymi przedmiotami, dźwigniami, które mogły uruchomić ukryte wejścia, lub po prostu zamkniętymi drzwiami. Coś tu musiało się znajdować.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Master popatrzył z uwagą na pradawną budowlę, czuło się w niej dawną moc i wiedzę pradawnych. Mimowolnie opuścił lekko wzrok jak przekraczali bramę zamku. W jego myślach pojawił się obraz danego towarzysza, który kiedyś opowiadał o podobnej budowli znajdującej się daleko na południu.
Towarzysz po powrocie z niej zmienił się nie do poznania, oprócz straconej kończyny, stracił cząstkę siebie. Do końca swych dni nie uśmiechnął się ani razu, a jego spojrzenie praktycznie zawsze pozostawało strachliwe i szukało tylko sposobu by uciec od wszystkich. Po trzech latach od powrotu wyszedł bezbronny z osady i słuch po nim zaginął. W jego mieszkaniu znaleziono dziwne rysunki potworów i jakieś dziwne słowa bez sensu. Stwierdzono, że osoba ta zwariowała, jednak teraz Snajper przypomniał sobie te opowieści i w jego oczach pojawiła się nuta zwątpienia w wiedzę starszych swego ludu, z każdym krokiem pod ziemie czuł, że towarzysz mógł mieć rację. Jednak oprócz dziwnego błysku w jego oczach, nic w jego postawie i ruchach nie wskazywało zaniepokojenia. Jedynie oczy bardzo bacznie przyglądały się ścianą tunelu, gdy przystanęli odezwał się jak zwykle ostatni:
-Wiedźmiarzu i rzeczniku hanzy nie zmienicie, ani praw rządzących tym światem - usta technoklanyty skrzywiły się lekko -Tak więc wykonaliśmy swe zadanie Hanzyto, oczekujesz jeszcze czegoś od nas, czy też mamy tu pozostać parę miesięcy, aż zewnętrzny świat zapomni o naszej grupie? - mimowolnie Master zaczął się zastanawiać czy nie wyruszyć razem z Ottonem głębiej, by sprawdzić co się stało tam głębiej za kordonem Unii. Jednak czekał najpierw na odpowiedź kupca, spostrzegawczo patrząc na niego.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Zamek budził niepokój. Masterowi przypomniał o dawnym towarzyszu, który odwiedził podobne miejsce. Stan mężczyzny pogarszał się z dnia na dzień, aż w końcu zapewne oszalał on, gdy bez słowa opuścił klan. Snajper nie należał do ludzi bojaźliwych, jednakże świadomość kazała mu się mieć tutaj na baczności. W starożytnych budowlach drzemały zapomniane wspomnienia, często bardzo niebezpieczne.
-Wiedźmiarzu i rzeczniku hanzy nie zmienicie, ani praw rządzących tym światem. Tak więc wykonaliśmy swe zadanie Hanzyto, oczekujesz jeszcze czegoś od nas, czy też mamy tu pozostać parę miesięcy, aż zewnętrzny świat zapomni o naszej grupie? - Master był wyraźnie zainteresowany dalszym losem drużyny.
- Zrobicie to, co uznacie za stosowne. Nie jesteście przecież moimi sługami - odrzekł Otton.
Jarvan wszedł mu między słowa:
- To co? Możemy się tutaj zatrzymać? Byłoby niebezpiecznie wyruszać teraz, gdy jesteśmy tropieni przez Unię.
- Wporządku, o ile nie zamierzacie mi przeszkadzać. Ostatecznie jedziemy na tym samym wózku.
Resztę wieczoru Jarvan spędził z Fiodorem. Znalazł mu prowizoryczną broń ze zbiorów zamku i rozpoczęli trening.
- Co młody, umiesz w ogóle trzymać oręż w dłoniach? Jasne, że umiesz. Myślę, że w przerwach na grę w kundla, ojciec kazał ci ćwiczyć.
Okazało się, że chłopak istotnie znał podstawy - wiedział jak zachować odpowiednią postawę i trzymać gardę. Ale niewiele poza tym. Logan miał zbyt wiele obowiązków, aby wyuczyć syna więcej ponad elementarną wiedzę.
- Spróbuj mnie zaatakować. Nie tak! Stań do mnie profilem, spoglądaj na mnie tylko głową. Będzie mi ciężej cie trafić. Teraz atakuj. Uhh, długa droga przed nami... Teraz podnoś ten miecz i zaczynamy od nowa.
Fiodor popełniał wiele błędów, a Jarvan wielokrotnie go strofował. Wreszcie zaczął robić pierwsze postępy.
- Koniec na dziś. Na glebę i rób pompki, dopóki nie zachce ci się rzygać. Będę w zamku.
Przed snem żerca prześledził parę korytarzy, w większości spętanych metrowymi pajęczynami. Komnaty pełne były przegniłych mebli i bezużytecznych eksponatów. Pomiędzy murami było bardzo zimno, gdyż stare kamienie koncentrowały niską temperaturę [Test Czujności]. Zaczął już tracić nadzieję, gdy wchodził na mur zamku i kierował się do kolejnej, opuszczonej baszty. Wtem jego uwagę przykuł stary kufer na dole schodów. Szybko zbiegł nimi do celu i po kilku sekundach walki z zardzewiałym zamkiem, sprawdził jego zawartość. W środku leżały uchowane w niezłym stanie rękawice.

rekawiceobrony.jpg
Rękawice Obrony +0,7 ochr. 17 den

Jakie by nie były plany drużyny, noc musieli spędzić w zamku. Każdy znalazł dla siebie wolny pokój. Na wygody nie szło liczyć. Wszystkie łóżka przedstawiały opłakany widok i wygodniej było już położyć się na siennikach. Jeśli mieli tu zostać, koniecznym było dokonać choć częściowego remontu tego miejsca.
Noc, nie tylko przez trudne warunki, trwała niemalże bezsenna. Przez uchylone okna dochodził odgłos z południa, wielokrotnie wzmocniony przez echo. Przypominało to osobliwe, mrożące krew w żyłach zawodzenie. Masterowi po raz kolejny stanął przed oczyma towarzysz, który stracił rozum w dziwnym bastionie. Czy on również słyszał takie głosy?
Nad ranem wszyscy prócz kupca ruszyli do jadalni. Znajdowała się w długiej komnacie, na środku której stał olbrzymi, dębowy stół. Po ścianach rozlewały się przeżarte zębem czasu proporce szlacheckiego rodu. (każdy -prowiant i woda) Jarvan, jako jedyny nie posiadał niczego do jedzenia, podobnie jego podopieczny. Jeśli nie zamierzali niczym się posilić w najbliższym czasie, mogło to ich wyraźnie osłabić.
- Mm... czy ktoś z was widział dzisiaj Ottona? - zapytał Joshua wstając od stołu po posiłku - No właśnie. Dzisiaj zerknąłem tu i ówdzie. Z jego wozu zniknęło sporo towarów, a on sam gdzieś przepadł.
Tak naprawdę każdy wiedział, co znaczy ,,gdzieś". Parę minut później wszyscy zeszli do piwnicy, którą odwiedzali już wczoraj. Teraz tunel był oczyszczony jeszcze dalej. Prowadził kilkanaście metrów wgłąb, aby zniknąć za pogrążonym w cieniu zakrętem.
- Do diaska! - zdenerwował się rzecznik - Nie powinniśmy spuszczać tego pasożyta z oczu. Coś mi mówi, że nie zobaczymy go już żywego. Niewielka strata, jeśli o mnie chodzi.
Wszyscy spojrzeli ku cieniom przed sobą, zastanawiając się: co dalej?
 

air71

Nowicjusz
Dołączył
24 Styczeń 2013
Posty
49
Punkty reakcji
0
-Cóż nie specjalnie interesuje mnie los tego człowieka. Ale sądzę że powinniśmy sprawdzić co kryje dalej tunel, bo jeśli coś go zaatakowało to może zagrażać i nam. Ewentualnie możemy zawalić tunel i zająć się przeszukaniem zamku i udawać że nić się nie stało. W końcu swoją część umowy dopełniliśmy. Istnieje też opcja trzecia, mianowicie udać się za kordon Unii i spróbować znaleźć przyczynę problemu z Hanzą. Powiedział wiedzmiarz po czym szybko dodał:
-Jeśli chodzi o mnie to jestem za tym żeby najpierw przeszukać zamek a potem zastanowić się nad problemem Hanzy, ignorując Ottona w końcu jeśli coś mu się stało to sam jest sobie winien.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Zgadzam się z Semenem. Przeszukajmy zamek a następnie ruszmy tym tunelem. Sprawdźmy co się dzieje za kordonem, inaczej za jakiś czas możemy się obudzić z ręką w nocniku i oszalałymi ludźmi pod oknami. - mówiąc to lekko zmrużył oczy i skrzywił usta. Poczekał na wypowiedź reszty członków zespołu i ruszył do zamku, rozpoczął od jednej ze stojących wież. Zaczynając od samego szczytu aż po wydrążone w skale korytarze. Sumiennie się rozglądał i przeszukiwał, miał nadzieje znaleźć jakiekolwiek książki lub zapiski albo mapy tuneli pod zamkiem.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Grupa uznała, że nie musi się spieszyć. Otton zaginął w trzewiach zamku, ale jeśli coś mu się stało, to z jego własnej winy. Dlatego też czwórka poświęciła dany im czas na zwiedzanie budowli. Fiodor pozostał przy treningu.

WamgGA3.jpg
Miejsce realne przejmowało trwogą. W opuszczonych korytarzach hulał wiatr, z daleko przypominający potępieńcze jęki. W otworach zmurszałych ścian widać było zdewastowane komnaty z przetrzebioną zawartością. Ogromne zbroje na korytarzach stały rzędami, niczym pradawni, milczący strażnicy tego miejsca. Co tu dokładnie się znajdowało? Jak żyli mieszkańcy tego miejsca? Odpowiedzi na te pytania już dawno pogrzebał czas. [Semen i Master - Test Czujności]
Semen miał niewiele szczęścia. Odnalazł jakieś stare pergaminy i bezużyteczne repliki broni. Master okazał się lepszym poszukiwaczem. Do jego rąk trafił fragment pancerza w dobrym stanie. Nie tylko zapewniał konkretną ochronę, ale i musiał być trochę cenniejszy od zwykłej zbroi tego typu.

TtAf1jg.jpg
Zbroja z twierdzy +1 ochrony 40 den

Drużyna spotkała się na balkonie ulokowanym nad frontowym wejściem do zamku. Mały Fiodor pochwalił się mistrzowi, że w wolnej chwili nauczył się paru pchnięć. Oczywiście, daleko było im do perfekcji, ale chłopak miał ikrę. Chwilę gawędzili o wynikach rekonesansu, gdy wtem Joshua odwrócił się w stronę panoramy gór.
- O cholera. Znaleźli nas - szepnął - Patrzcie.
Od strony głównej drogi, na czarnych wierzchowcach podążało pięciu mężczyzn okalanych w czerń. Ich płaszcze powiewały z łopotem na wietrze. Inkwizycja. Nie minęła chwila, a stali pod drzwiami zamku. Jeden z wysłanników wyjechał na przód. Miał pokiereszowaną twarz i bielmo na prawym oku. Mimo podeszłego wieku, energicznie skoczył z konia.
- W imieniu prawa nadanego mi przez Unię Omamu, rozkazuję wam oddać się w nasze ręce. Jarvan, Semen, Otton, Joshua oraz Master - jesteście oskarżeni o zdradę stanu.
- Niedobrze. To oddział z Hanzy. Co jak co, ale nie ma na świecie tylu pieniędzy, aby przekupić inkwizycję - wytłumaczył Coornelis - Skoro nie możemy już liczyć na Sedrika, nikt nam nie pomoże. Może tego nie widać, ale to maszyny do zabijania. Z drugiej strony, jeśli mamy trafić do kazamatów Omamu to wiedzcie - stamtąd się nie wychodzi. Najgorsze, że nie ma dokąd uciec. Chociaż, chwila...
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Master z uznaniem spojrzał na znalezisko. Wprawym okiem ocenił zbroję, Już po chwili przymierzył ją. Wziął łuk, naciągnął strzałę i wycelował. Nie czuł żadnych ucisków ani także tego by zbroja krępowała jego ruchy.
Gdy rzecznik wypatrzył Inkwizycję Master zaklął w myślach i powiedział:
-Chyba czas udać się za Ottonem, po drodze chyba będziemy musieli zawalić przejście tak by grupa pościgowa nas nie dopadła i choć jednego wroga mieć mniej tam na dole.
Snajper popatrzył na pozostałych wysłuchał ich pomysłów, po czym udał się razem z grupą, jak zadecydowała większość.
 

air71

Nowicjusz
Dołączył
24 Styczeń 2013
Posty
49
Punkty reakcji
0
Semen założył swoją rytualną maskę i zabrał głos:
-Podejrzewam że po drugiej stronie tunelu też czeka na nas inkwizycja, i to ona dopadła Ottona. On natomiast chcąc się ratować powiedział im wszystko o nas. Chociaż z drugiej strony lepiej spróbować skorzystać z tunelu, może ryzyko się opłacić. Poza tym popieram pomysł zawalenia tunelu.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Semen wyczuwał spisek. Nie chciał się widzieć z czarnymi płaszczami ani tutaj, ani na drugim końcu tunelu. Nie wyglądało jednakże na to, że pozostaje inna droga niż ucieczka.
- Chyba czas udać się za Ottonem, po drodze chyba będziemy musieli zawalić przejście tak by grupa pościgowa nas nie dopadła i choć jednego wroga mieć mniej tam na dole - zadeklarował Master, co z resztą było po myśli wiedźmiarza.
Nie mieli wiele czasu. Zgarnęli swoje rzeczy, po czym cała ekipa rzuciła się ku podziemiu, ledwo łapiąc kolejne hausty powietrza. Gdy zbiegali po kamiennych schodach, usłyszeli jeszcze jak inkwizycja przebija się przez główne drzwi. Odgłosy ich podkutych butów ścigały ich, w czasie jak podążali przez opuszczone lochy. Po obu stronach można było teraz zobaczyć przejścia do splątanych pajęczynami magazynów oraz cele z zasuszonymi przez lata więźniami. Labirynt korytarzy był bardzo poplątany, lecz większość odnóg pozostała zawalona. Szczęściem w nieszczęściu okazała się niedawna ekspedycja Ottona, który przeczyścił przynajmniej część z nich. Nie było problemu, aby w losowym miejscu zniszczyć strop. Tak naprawdę, przez większość czasu, każdy zanosił modły do Egzarchów, aby właśnie tak się właśnie nie stało - ich stan był opłakany. Wystarczyło nadruszyć parę wsporników, aby grupa zostawiła za sobą zwały gruzu. Nie mogli powstrzymać ścigających na dobre. Tamcie prędzej czy później mieli znaleźć alternatywną drogę, jednak pomysł był pożyteczny. Z pewnością miało to ich skutecznie zwolnić.
Nie wiedzili, ile trwała ucieczka. Nerwy oraz emocje wzięły górę, zatracili się w szaleńczym biegu. Może trwało to ledwie pół godziny, a może godzin kilka. W każdym bądź razie powietrze stało się świeże, a zza kolejnego wyłomu wszyscy dojrzeli nikły blask światła.
Jak tylko wybiegli na otwartą przestrzeń, wszystkich dosłownie zatkało. Znajdowali się z powrotem na południowym wybrzeżu, jednak tym razem już nie w obozie Unii, ale przy samym epicentrum zamieszania. Pozostałości po klanach i obozach płonęły żywym ogniem, wzbijając kur ognia wysoko w niebo. Na horyzoncie pojawiały się i znikały sylwetki uciekających szybcikiem Unitów oraz podążających za nimi opętanych. W odległości trzech mil od tego miejsca znajdowała się Armada. Było to monumentalne, największe z resztą pośród Hanzy, miasto portowe. Bardzo niewyraźnie wyglądały mury tej metropolii. Spowijał ją bowiem dziwny mrok, absorbujący każde światło wokół. Cokolwiek nie mieli teraz zrobić, czuli że koniec jest blisko. Niestety nic nie wskazywało, aby los zgotował dla nich godne zwieńczenie życia.
- Na bogów. Co się stało z tym miejscem? Hejże, patrzcie na to - zwrócił uwagę Joshua na przekrzywiony drogowskaz przy wykładanej kostką drodze.
Na zatartym znaku znajdowały się informacje kierujące do dwóch okolicznych klanów. Jeden, na wschodzie, należał do Rytualistów, drugi kierował na zachód ku obozowi Technoklanytów. Drogowskazy przeznaczone były większym skupiskom. Istniała zatem nadzieja, że są to jedne z nielicznych, trzymających się w ryzach osiedli.
 

bati999

Macierz Diagonalna
Dołączył
13 Październik 2008
Posty
2 211
Punkty reakcji
18
Wiek
26
Miasto
Tarnobrzeg
Jarvan przed całym zajściem miał z Fiodorem dużo czasu na trening. Cieszył się, ale walka nie była najważniejsza w fachu żercy.
- Dobrze, że wychodzą ci cięcia. Jednak rozwijasz się. Musisz jeść. Z resztą, ja też. Chodź, pokażę ci jak szukać jedzenia.
Przeszli się po dziedzińcu. Jarvanowi przypomniał się incydent z harpiami. Takie siedliska były ich ulubionymi, ale nie znajdowała się tutaj ani jedna. Za to gdzieniegdzie można było usłyszeć piski ptaków. Jajka.
Rozglądał się tu i tam, wspinał się każąc Fiodorowi iść za przykładem. Był już bardzo głodny.

- Rytualiści, huh? Może tam się udajmy? -
Żerca w większym stopniu tolerował zakon. Byli bardziej tradycyjni, na prawdę nie lubił widoku "rycerzy" w zaawansowanych pancerzach, dzięki którym potrafili się bić.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Jeszcze przed samym incydetnem z inkwizycją, Jarvan poświęcił parę chwil, aby pokazać Fiodorowi jak szukać pożywienia w trudnych warunkach. Sam z resztą musiał coś zjeść, od dawna burczało mu w burzu i nie przyszło dzisiejszego dnia zaliczyć śniadania. Na skałach wokół zamku znajdowało się wiele wysoko położonych gniazd. Wystarczyło się zatem wspiąć tu i ówdzie. [Test Przeprawy]
Przy sprawności ruchowej żercy, wyprawa zakończyła się sukcesem i bez wypadków. Fiodor miał parę wpadek i niemalże zsunął się ze skalnej ściany. Aczkolwiek nauczyciel był cały czas uważny i asekurował chłopaka. Zadowoleni z udanych łupów w postaci naręcza jaj, obydwaj zasiedli na jednym ze szczytów, pożywiając się ich zawartością.

6LRgDSm.jpg
Jaja 1 den

To była chwilowa adnotacja dla Batiego. Główna akcja ma wciąż miejsce na wybrzeżu.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Przymrużone oczy patrzyły na ten wyniszczony świat, snajper widział w okół samo okrucieństwo tej dziwnej wojny między normalnymi ludźmi, a przemienionymi. Gdy doszli do znaku rzucił jedynie:
-Ja bym wybrał moich rodaków, mogą być mniej podatni na działanie tego czegoś co unosi się tutaj w powietrzu ze względu na nasz praktyczne podejście do życia. Jednak pójdę tam gdzie zdecyduje większość.
Po tych słowach poprawił łuk i z błyskiem w oczach patrzył na to co się dzieje wokół.
 

air71

Nowicjusz
Dołączył
24 Styczeń 2013
Posty
49
Punkty reakcji
0
-Nie masz racji Master, tu nie liczy się praktyczne podejście do życia ale opanowanie, nie uległa dusza. Nie obraź się ale twoi pobratymcy nie posiadają tych cech. W tego typu sprawach wolę zaufać rytualistom.
Powiedział wiedzmiarz. Następnie ruszył w stronę klanu rytualistów. Mając nadzieję że reszta drużyny podąży za nim.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Master skrzywił tylko usta i rzucił:
-Możliwe, jednak wydaje mi się, że właśnie opanowanie mogło zgubić rytualistów, to nie jest pomrok, to coś inne nieznanego. Jednak pójdę tam gdzie zadecydowaliście - po tych słowach ruszył za resztą.
 
Do góry