...dosyć stary post, ale może warto wróćić...Około 20 lat temu pojawił się nowy gatunek muzyki, "muzyka chodnikowa", który wkrótce potem otrzymał ładniejszą nazwę, "disco polo". Popularność tej bardzo prostej, a często prostackiej muzyki pokazała, że ilość sprzedanych płyt nie ma związku z artyzmen wykonawcy. By sprzedać dużo płyt potrzebna jest odpowiednia reklama...trzeba odwiedzić stacje radiowe, skłonić ich szefów, by puszczali jakiś utwór...trzeba się "pokazywać"...może jakiś skandalik...Są artyści, którzy grają ambitną muzykę, i których płyty dobrze się sprzedają, tak jest chyba z jazzowym gitarzystą Patem Methenym czy Norah Jones, jednak na ogół Artyści-muzycy, chyba nie zarabiają zbyt wiele i nie sprzedają wielu płyt. Parę razy byłem na koncercie wirtuoza gitary basowej, Krzysztofa Ścierańskiego...bilety były bardzo tanie, na widowni mało ludzi. Chyba za wiele płyt on nie sprzedaje...
Do słuchania ambitnej muzyki, np jazzowej lub poważnej potrzebne jest zaangażowanie uczyć i umysłu...łatwiej słuchać disco polo czy pop...pewnie dlatego łatwiej sprzedać płyty z czymś przeciętnym.
Kilka tygodni temu kupiłem płytę Octavi Kawęskiej...zapłaciłem 5 PLN...świetna muzyka, mimo niskiej ceny i małego nakładu. Duża ilośc sprzedanych płyt nie świadczy więc o wartościach artystycznych.
Jeszcze wspomnę o nagranej w 1970 roku płycie Czerwonych Gitar "Na fujarce". Była to najlepsza płyta tego zaspołu, muzyka na niej to chyba rock progresywny (tak mi się wydaje). Płyta kiepsko się sprzedawała, Czerwone Gitary szybko wróciły do muzyki łatwo wpadającej w ucho.