"Ciekawe pytanie-szczerze na pewno nie wstręt,ale też nie podniecenie.Wychodzi więc trzecia opcja-ciekawość.Pytanie dokąd by mnie ona doprowadziła? "
A więc jednak jest coś na rzeczy. Na myśl przychodzi mi lekko niecenzuralne pytanie, lecz lepiej będzie bym zamilkł.
W jakimś stopniu tłumaczy to tolerancję kobiet w stosunku do homoseksualizmu, ale co z homofobią facetów?
Dla mnie seks gejów jest odrażający, i trudno mi wyobrazić sobie bym to ja był jednym z nich. Nie podoba mi się to, nie biorę w tym udziału, więc i co mnie obchodzą ci ludzi?
Wielu chciałoby, by ich poglądy wyznaczały normę i stanowiły prawo. "Jeśli coś mi się nie podoba, to znaczy że innym też nie powinno, bo przecież ja jestem ten najnormalniejszy, najprawdziwszy facet", "Jeśli jest mi coś zbędne, to znaczy, że inni również mogą się bez tego obejść" itd. itd.
A może?
"Dla heteroseksualnego mężczyzny istotną sprawą jest określenie własnej orientacji-największą obrazą jaka może być jest nazwanie go pedałem,nawet w żartach.Jak ognia boi się posądzenia o skłonności homoseksualne.Stąd też wynika strach przed gejami-lepiej się z takimi nie zadawać,aby czasem ktoś nie pomyślał ,że jest się gejem właśnie.Typowe dla homofoba jest głośne wyrażanie niechęci-to chore ,nienormalne itp."
Strach, iż homoseksualizm stanie się normą, wyznacznikiem, a faceci by byli uważani za tych "prawdziwych", będą musieli robić te odrażające rzeczy.
Niedorzeczne, lecz kto wie co kryje się w ich głowach.
Myślę, iż to wyznacznik własnej normalności, własnej prawdy i powoływanie się na rzekomą znajomość natury jest przyczyną niechęci do homoseksualistów. Dlaczego kobiety tak nie postępują? są bardziej rozgarnięte? dopuszczają, iż obecna norma nie musi być tą właściwą? A może te wszystkie schematy (uważane przez nie za słuszne) przyćmiewa ciekawość? coś nowego, niemoralnego, lecz podniecającego.