Granice wytrzymałości na co dzień

DAFi64

Nowicjusz
Dołączył
10 Grudzień 2019
Posty
1
Punkty reakcji
0
Hej.

Zabujałem się w koleżance z pracy.

Ale może w skrócie od początku. Od Lutego zacząłem nową pracę, większość pracuje tam kobiet, właściwie z ponad 10 zatrudnionych osób jest tylko 2 facetów. Wszystkie dziewczyny były już zajęte, zaręczone lub już mężatki, więc wszystko było dobrze, fajnie do czasu.

Na początku pracowałem w 5 osobowej ekipie, ale mniej więcej na początku lata się to zmieniło i zostało nas troje w biurze. Od samego początku atmosfera była bardzo dobra, a jeszcze bardzie się polepszyła jak zaczęliśmy pracować w troję, bo się z żyliśmy – razem pracowaliśmy, śmieliśmy się, opychali słodyczami itd... . Pod koniec lata do jednej z koleżanek zacząłem mieć jakiś uczucie, ale spojrzałem na pierścionek zaręczynowy, posłuchałem jak opowiada o swoim narzeczonym i jakoś mi te myśli przechodziły – był spokój. Jednak na przełomie października / listopada zzuwałem że przestała nosić pierścionek zaręczynowy, na początku jakoś mnie to specjalnie nie ruszyło, ale pod koniec listopada na jednym z spotkań ekipy przy browarze się wygadała, że nie wie czy chce brać z narzeczonym ślub, że ma ogromne wątpliwości, że typ ma "swoje za uszami" itp. A jest z nim (była) gdzieś około 7 lat. Pomijając już fakt że jest / była w związku (bo faktycznie nie wiem jak to jest u niej) to odniosłem wrażenie że też coś do mnie czuje, bo dobrze się dogadywaliśmy, cały czas śmieliśmy się, bawiły ją moje żarty, przedrzeźniała mnie często i zaczepiała słownie, znacznie częściej niż przed kilkoma miesiącami. Ale, że by nie było tak różowo to też jej mowa ciała mówiła coś innego, gdy mnie mijała w pracy w biurze nie utrzymywała kontaktu wzrokowego, czasami mnie ignorowała, parę razy się zdarzyło się że słownie wyprosiła mnie z rozmowy (ale to było dawno temu), utrzymywała dystans jak bliżej stanąłem , nie dawała sobie "usłużyć" – typu: przytrzymać drzwi, zrobić kawę czy herbatę itp sprawy - nie związane bezpośrednio z pracą.

Dobra, bo chciałem krótko, a się rozpisałem. Problem mam taki że, w ostatni piątek Listopada mieliśmy imprezę firmową i po tej imprezie firmowej ("trochę" wstawiony) dałem jej do zrozumienia że czuję do niej coś. No i się zjebało. W poniedziałek już się do mnie nie odzywała, rozmowy zawodowe prowadziła z niechęcią i unikała mnie jak tylko mogła. Więc po pracy przeprosiłem ją za piątek i rozjechaliśmy się do domów. Jednak wieczorem napisała mi wiadomość że nie chce żadnych zalotów z mojej strony i że by nie wracać do tego bo psuje to atmosferę w pracy. Odpisałem jej że spoko i nie będę się jej narzucać. Ale w wtorek było jeszcze gorzej cały dzień chodziła wkurwiona i odzywała się jeszcze mnie niż zwykle (ogółem), atmosfera była nie do zniesienia. Więc postanowiłem chociaż trochę spróbować oczyścić atmosferę. Napisałem wiadomość do niej. W której, przeprosiłem ją jeszcze raz ją za "piątek" wyjaśniłem że źle ją zrozumiałem, zapewniłem że chce się tylko kolegować i naprawić atmosferę itp... Odpisała: że ok i że nie potrzebnie robiłem dramat przy ludziach z pracy, że obawia się że jakieś plotki dotrą do szefa i może kiedyś znów będziemy się kumplować ale narzazie ma dystans. Odpisałem: jej że szef się na pewno nie dowie i że nie planowałem tego robić przy ludziach z pracy.
W środę z rana było już w miarę ok (nie tak jak kiedyś, ale akceptowalnie), nawet coś tam za żartowała do mnie. Jednak z każdą godziną było coraz gorzej, prawie jak w wtorek. Jednak nic z tym nie zrobiłem (odpuściłem – dałem jej czas). W czwartek za bardzo nie było czasu na luźne rozmowy bo było urwanie głowy w robocie, rozmowy zawodowe były trochę nie zręczne ale raczej na plus. Ale mimo tego ogólna atmosfera była ciężka więc postanowiłem się urwać z pracy wcześniej trochę. Coś tam za nim wyszedłem mi spaliła nerwa ale za nim dojechałem do domu to się wygadałem w samochodzie (sam do siebie) i mi troche przeszło. W piątek było podobnie ale kolo południa wpadłem na genialny pomysł że będę ją wkurwiał i tak podoiłem z dwie okazjonalne próby - bez większych efektów. Później sobie myślałem coś w stylu "skoro i tak chodzi wkurwiona na mnie to co mi szkodzi ją jeszcze bardziej wkurzyć i np: zaproponować spotkanie na weekendzie" aby ją sprowokować że by napisała: spierdalaj lub coś podobnego bo cały czas mam nadzieje że będziemy razem, a chciałbym już pozbyć się tej nie pewności tej nadziej tego zawieszenia, wóz albo przewóz. Ale też niechałem robić jej przykrości, to nie w moim stylu więc odpuściłem. Wieczorem nie mogłem znaleźć sobie miejsca w domu, więc wycieniowałem przyjaciela na browar. Opowiedziałem mu wszystko co się wydarzyło do tej pory. W skrócie poradził że by dać jej więcej czasu, a jak to nie pomoże to zlać.
Tylko jak mam "zlać" ją jak nadal czuje coś do niej. Winduję się z nią codziennie, pracujemy razem, spędzamy razem mnóstwo czasu, 8 h dziennie, 5 dni w tygodniu. Siedzi obok na wyciągnięcie ręki.
Najgorsze jest to że wciąż mam nadzieje, bo nie wiem co ona czuję czy wzbrania się przed czymś czy faktycznie uczuciem jest tylko z mojej strony. Prawię za każdym razem jak mnie mija to widzę że ukrytkiem ogląda się za siebie – i nie wiem dlaczego. Czy chce sprawdzić czy ją obserwuje czy sam chcę mnie obserwować. Ja też wtedy patrzę ukrytkiem, nie chce dać jej powodu do myśli że jednak coś chce od niej. Dlatego też siedzę cały dzień w robocie praktycznie bez słowa, nie licząc kilku zdań w tematach zawodowych lub zwrotów grzecznościowych. Strasznie mnie to męczy. Może teraz wyjdę na kawał c..j ale doprowadza mnie do szału sytuacja jak ona i druga koleżanka wrzucą "chillout" i zaczynają się śmiać i wygłupiać a ja mnie mogę brać w tym udziału, normalnie krew mnie zalewa, w środku się gotuję a jednocześnie łzy mi się cisną do oczu. Nie wiem jak długo to jeszcze wytrzymam, nie widzę rozwiązania. Często myślę że by zmienić pracę ale nie mogę sobie na to pozwolić. Nie wiem co mam robić jak ulżyć sobie w cierpieniu lub poprawić atmosferę.
Nie chce mi się cholernie jeździć do roboty a w domu po pracy nie mam na nic chęci, nic mnie nie cieszy, nic nie ciekawi. A jednocześnie nie mogę przestać myśleć o niej czego chce ? Co będzie jutro w firmie? Dzisiaj jak wracałem z roboty autem byłem tak zamyślony, że w pewnym momencie zjechałem na przeciwległy pasu ruchu połową samochodu – dobrze że nic niechało akurat z przeciwka. Zaczyna cholernie żałować że powiedziałem jej o swoich uczuciach. Nie dość że nic mi to nie dało to jeszcze zatruło atmosferę i relacje w pracy. Gdy bym jej nie powiedział to chociaż mógłbym namiastką jej napawać się w postaci dobrych koleżeńskich relacji.

Wmawiam sobie, krzyczę w myślach że to nie mam sensu, że mnie nie chce, ale wcale to nie pomaga. Nie pomaga mi choć trochę wrzucić na luz, zdystansować się i chociaż w pracy czuć się minimalnie lepiej. Nie wiem co mam robić... .

(Sorry, że za dużo tego tekstu wyszło i trochę chaotycznie).

1. Dać jej więcej czasu? (I sam się męczyć czekając na reakcje?)
2. Z konfrontować się z nią? (Zapytać się czy coś czuje do mnie, może prawda prosto w oczy mi pomoże zwalczyć i zapomnieć te uczucie)
3. Jakieś inne propozycję?
 

Roselyn

Nowicjusz
Dołączył
25 Wrzesień 2015
Posty
249
Punkty reakcji
3
Na początek daj jej trochę czasu, a jeśli nic się nie będzie działo. To wtedy z nią szczerze porozmawiaj.
 
Do góry