buderchin
Nowicjusz
- Dołączył
- 20 Lipiec 2011
- Posty
- 198
- Punkty reakcji
- 3
- Wiek
- 39
Mam problem z tym, że gdy zaczyna mi zależeć, to nic mi nie wychodzi. Chodzi oczywiście o stosunki damsko-męskie. Gdy dziewczyna jest mi zupełnie obojętna, to gadam z nią swobodnie. Gdy nie jest mi obojętna, to się spinam, co powoduje, że rozmowa nie wychodzi albo w ogóle jej nie zaczynam.
Jak sobie z tym poradzić? Jak mam sobie wmówić, że mi nie zależy, skoro tak nie jest?
Oto dwie historie:
DZIEWCZYNA Z PUBU
Byłem ze znajomymi w pubie na kameralnym koncercie. Dosłownie kilka osób stało pod sceną, większość siedziała przy stolikach. Na koncert przyszedłem z dwoma kumplami oraz z koleżanką, która jest dziewczyną jednego z nich (dla ułatwienia nazwijmy ją ABC). Po pewnym czasie przyszły dwie kobiety: jedna mniej/więcej w naszym wieku (nazwijmy ją XYZ), a druga koło czterdziestki. Z późniejszej rozmowy wywnioskowałem, że ABC pracuje z nimi, a ta starsza jest szefową ich obu. By zrobić miejsce dla przybyłych, jeden kolega opuścił nas – poszedł do swoich znajomych przy innym stoliku. Po pewnym czasie ulotnił się drugi kolega, który szedł do pracy na noc na godzinę 22. Zostałem więc sam z trzema kobietami, z których znałem tylko jedną. Póki trwał koncert i grała muzyka, nie było nawet możliwości porozmawiać. Gdy koncert się skończył, zaczęły rozmawiać o swojej pracy. Nie odzywałem się, bo nie znam się na tych wszystkich fakturach, umowach, ZUS-ach, dofinansowaniach UE i innych sprawach związanych z prowadzeniem firmy.
Kilka dni później dowiaduję się od innej koleżanki, która utrzymuje kontakt z ABC, że spodobałem się XYZ. Zacząłem się śmiać – „jak mogłem się jej spodobać, skoro przez całe spotkanie się nie odezwałem”. „Dobra, nie wnikaj; ważne, że wpadłeś jej w oko” – zganiła mnie. Potem jeszcze tylko zadała pytanie, czy XYZ mi się podoba. Powiedziałem, że z wyglądu OK i ogólne wrażenie pozytywne, więc generalnie mógłbym być zainteresowany bliższym poznaniem, ale zaznaczyłem, że to bardzo powierzchowna opinia, bo widzieliśmy się tylko raz i nawet ze sobą nie rozmawialiśmy.
Po dwóch czy trzech tygodniach dostaję SMS od tej koleżanki, że jest koncert, na którym również będzie XYZ, więc koniecznie muszę na nim być. Pojechaliśmy w kilka osób. Podobnie jak poprzedni, odbywał się on w pubie i też siedziało się przy stolikach. XYZ przyszła z tą czterdziestolatką, ale myśmy siedzieli gdzieś w kącie, więc nas nie zauważyły i usiadły przy stoliku w innej części sali. Dwie koleżanki, z którymi byłem, ponaglały mnie „no idź, przywitaj się”. Nie podobał mi się ten pomysł, ale już dla świętego spokoju podszedłem do ich stolika, powiedziałem „siema” i szybko wróciłem na swoje miejsce.
Po koncercie zgrupowaliśmy się przed wejściem do pubu. Czułem, że jest to moment, w którym powinienem zagadnąć do XYZ, ale nie miałem koncepcji, więc nie zagadnąłem. Potem przeszliśmy do innego ulubionego lokalu. Przejście to trwało kilkanaście minut, ale nie czułem się dobrze. Gdyby nie było tej całej sytuacji zaaranżowanej przez moje koleżanki, pewnie bym swobodnie z kimś rozmawiał. W tej sytuacji jednak z nikim nie rozmawiałem, bo XYZ mogłaby sobie pomyśleć np. „z Agnieszką rozmawia, ale do mnie się nie odezwie”. W pubie, do którego mieliśmy wejść, odbywał się jakiś festiwal, na który wstęp kosztował 35 zł i części osób szkoda było kasy. Stanęło na tym, że idziemy do mieszkania znajomych i tam kontynuujemy zabawę. Parę osób się wyłamało, w tym XYZ i czterdziestolatka. Gdy odeszły, ABC powiedziała mi, że na pożegnanie XYZ szepnęła jej „może następnym razem”.
Następnego razu jeszcze nie było. A nawet jakby był, to wyglądałby tak samo, bo ja mam jakąś blokadę. Jeśli ona nie odezwie się pierwsza, to nic z tego nie będzie.
Dla kontrastu dodam, że poprzez ABC poznałem wiele różnych kobiet (jej koleżanki ze studiów i byłej już pracy), z którymi spotykaliśmy się w pubach i na domówkach. Nikt mi nie mówił, że którejś się spodobałem, więc rozmawiałem z nimi zupełnie normalnie.
KUZYNKA Z SYLWESTRA
W tym roku kolega ze swoją dziewczyną zorganizowali wielką zabawę sylwestrową. Jego rodzice gdzieś wyszli, więc niemal cały dom był do dyspozycji. Byli znajomymi, DJ z dwoma deckami i oświetleniem, dużo alkoholu, itd.
Przed sylwestrem zapowiedziano mi, że została zaproszona kuzynka gospodarza, która powinna mi się spodobać. Zareklamowano mi ją tak: jest ładna, sympatyczna, studiuje, jest wierząca (na tle moich znajomych jestem bardzo religijny – chodzę regularnie do kościoła i nie brałem nigdy żadnych narkotyków nie licząc alkoholu – gdyby wiedzieli, ile pornoli oglądam, to by zmienili zdanie) i co najważniejsze – jest singielką.
Gdy przybyłem na imprezę, od razu zorientowałem się, o kim mówili. Faktycznie była ładna. Zastanawiałem się, czy jej też powiedzieli, że będzie taki koleś, który jest przystojny, sympatyczny, inteligentny, wierzący, itd.
Oczywiście nie zagadnąłem do niej. Zamiast tego rozmawiałem dużo z dwiema innymi dziewczynami.
Jedna z nich to moja stara znajoma, z którą się dawno nie widziałem, bo wyprowadziła się na drugi koniec Polski i spędziła też trochę czasu za granicą. Była to zwykła rozmowa z koleżanką.
Druga dziewczyna, z którą rozmawiałem, to już inny temat. To dziewczyna mojego znajomego, która mi się podoba. Mam do niej swego rodzaju sentyment, bo studiowaliśmy na tej samej uczelni. Potem miała staż/praktyki w firmie, w której pracuje moja mama. Odniosła sukces zawodowy, bo teraz jest na stanowisku kierowniczym. Obserwowałem ją od dłuższego czasu. Mieliśmy okazję poznać się na jakiejś imprezie kilkanaście miesięcy wcześniej, ale i tak byłem dla niej nikim. Nie kojarzyła mnie, gdy widzieliśmy się na ulicy czy w sklepie. Na sylwestrze byłem trochę wypity, więc zdecydowałem się do niej zagadać. Wiedziałem, że ma chłopaka i że na pewno nic z tego nie będzie, więc śmiało mogłem z nią rozmawiać w sposób, który – jak na moje standardy – można by nazwać flirtem.
Dlaczego traciłem swój czas z dziewczyną, z którą i tak do niczego by nie doszło, zamiast poświęcić go tej, z którą była szansa na zaistnienie czegoś?
Jak sobie z tym poradzić? Jak mam sobie wmówić, że mi nie zależy, skoro tak nie jest?
Oto dwie historie:
DZIEWCZYNA Z PUBU
Byłem ze znajomymi w pubie na kameralnym koncercie. Dosłownie kilka osób stało pod sceną, większość siedziała przy stolikach. Na koncert przyszedłem z dwoma kumplami oraz z koleżanką, która jest dziewczyną jednego z nich (dla ułatwienia nazwijmy ją ABC). Po pewnym czasie przyszły dwie kobiety: jedna mniej/więcej w naszym wieku (nazwijmy ją XYZ), a druga koło czterdziestki. Z późniejszej rozmowy wywnioskowałem, że ABC pracuje z nimi, a ta starsza jest szefową ich obu. By zrobić miejsce dla przybyłych, jeden kolega opuścił nas – poszedł do swoich znajomych przy innym stoliku. Po pewnym czasie ulotnił się drugi kolega, który szedł do pracy na noc na godzinę 22. Zostałem więc sam z trzema kobietami, z których znałem tylko jedną. Póki trwał koncert i grała muzyka, nie było nawet możliwości porozmawiać. Gdy koncert się skończył, zaczęły rozmawiać o swojej pracy. Nie odzywałem się, bo nie znam się na tych wszystkich fakturach, umowach, ZUS-ach, dofinansowaniach UE i innych sprawach związanych z prowadzeniem firmy.
Kilka dni później dowiaduję się od innej koleżanki, która utrzymuje kontakt z ABC, że spodobałem się XYZ. Zacząłem się śmiać – „jak mogłem się jej spodobać, skoro przez całe spotkanie się nie odezwałem”. „Dobra, nie wnikaj; ważne, że wpadłeś jej w oko” – zganiła mnie. Potem jeszcze tylko zadała pytanie, czy XYZ mi się podoba. Powiedziałem, że z wyglądu OK i ogólne wrażenie pozytywne, więc generalnie mógłbym być zainteresowany bliższym poznaniem, ale zaznaczyłem, że to bardzo powierzchowna opinia, bo widzieliśmy się tylko raz i nawet ze sobą nie rozmawialiśmy.
Po dwóch czy trzech tygodniach dostaję SMS od tej koleżanki, że jest koncert, na którym również będzie XYZ, więc koniecznie muszę na nim być. Pojechaliśmy w kilka osób. Podobnie jak poprzedni, odbywał się on w pubie i też siedziało się przy stolikach. XYZ przyszła z tą czterdziestolatką, ale myśmy siedzieli gdzieś w kącie, więc nas nie zauważyły i usiadły przy stoliku w innej części sali. Dwie koleżanki, z którymi byłem, ponaglały mnie „no idź, przywitaj się”. Nie podobał mi się ten pomysł, ale już dla świętego spokoju podszedłem do ich stolika, powiedziałem „siema” i szybko wróciłem na swoje miejsce.
Po koncercie zgrupowaliśmy się przed wejściem do pubu. Czułem, że jest to moment, w którym powinienem zagadnąć do XYZ, ale nie miałem koncepcji, więc nie zagadnąłem. Potem przeszliśmy do innego ulubionego lokalu. Przejście to trwało kilkanaście minut, ale nie czułem się dobrze. Gdyby nie było tej całej sytuacji zaaranżowanej przez moje koleżanki, pewnie bym swobodnie z kimś rozmawiał. W tej sytuacji jednak z nikim nie rozmawiałem, bo XYZ mogłaby sobie pomyśleć np. „z Agnieszką rozmawia, ale do mnie się nie odezwie”. W pubie, do którego mieliśmy wejść, odbywał się jakiś festiwal, na który wstęp kosztował 35 zł i części osób szkoda było kasy. Stanęło na tym, że idziemy do mieszkania znajomych i tam kontynuujemy zabawę. Parę osób się wyłamało, w tym XYZ i czterdziestolatka. Gdy odeszły, ABC powiedziała mi, że na pożegnanie XYZ szepnęła jej „może następnym razem”.
Następnego razu jeszcze nie było. A nawet jakby był, to wyglądałby tak samo, bo ja mam jakąś blokadę. Jeśli ona nie odezwie się pierwsza, to nic z tego nie będzie.
Dla kontrastu dodam, że poprzez ABC poznałem wiele różnych kobiet (jej koleżanki ze studiów i byłej już pracy), z którymi spotykaliśmy się w pubach i na domówkach. Nikt mi nie mówił, że którejś się spodobałem, więc rozmawiałem z nimi zupełnie normalnie.
KUZYNKA Z SYLWESTRA
W tym roku kolega ze swoją dziewczyną zorganizowali wielką zabawę sylwestrową. Jego rodzice gdzieś wyszli, więc niemal cały dom był do dyspozycji. Byli znajomymi, DJ z dwoma deckami i oświetleniem, dużo alkoholu, itd.
Przed sylwestrem zapowiedziano mi, że została zaproszona kuzynka gospodarza, która powinna mi się spodobać. Zareklamowano mi ją tak: jest ładna, sympatyczna, studiuje, jest wierząca (na tle moich znajomych jestem bardzo religijny – chodzę regularnie do kościoła i nie brałem nigdy żadnych narkotyków nie licząc alkoholu – gdyby wiedzieli, ile pornoli oglądam, to by zmienili zdanie) i co najważniejsze – jest singielką.
Gdy przybyłem na imprezę, od razu zorientowałem się, o kim mówili. Faktycznie była ładna. Zastanawiałem się, czy jej też powiedzieli, że będzie taki koleś, który jest przystojny, sympatyczny, inteligentny, wierzący, itd.
Oczywiście nie zagadnąłem do niej. Zamiast tego rozmawiałem dużo z dwiema innymi dziewczynami.
Jedna z nich to moja stara znajoma, z którą się dawno nie widziałem, bo wyprowadziła się na drugi koniec Polski i spędziła też trochę czasu za granicą. Była to zwykła rozmowa z koleżanką.
Druga dziewczyna, z którą rozmawiałem, to już inny temat. To dziewczyna mojego znajomego, która mi się podoba. Mam do niej swego rodzaju sentyment, bo studiowaliśmy na tej samej uczelni. Potem miała staż/praktyki w firmie, w której pracuje moja mama. Odniosła sukces zawodowy, bo teraz jest na stanowisku kierowniczym. Obserwowałem ją od dłuższego czasu. Mieliśmy okazję poznać się na jakiejś imprezie kilkanaście miesięcy wcześniej, ale i tak byłem dla niej nikim. Nie kojarzyła mnie, gdy widzieliśmy się na ulicy czy w sklepie. Na sylwestrze byłem trochę wypity, więc zdecydowałem się do niej zagadać. Wiedziałem, że ma chłopaka i że na pewno nic z tego nie będzie, więc śmiało mogłem z nią rozmawiać w sposób, który – jak na moje standardy – można by nazwać flirtem.
Dlaczego traciłem swój czas z dziewczyną, z którą i tak do niczego by nie doszło, zamiast poświęcić go tej, z którą była szansa na zaistnienie czegoś?