Druga Strona - Świat Mroku

Status
Zamknięty.

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Kiedy Rider spojrzał w oczy wilkołaka, zrozumiał że ten nie poddaje się i próbuje jeszcze raz. Tym lepiej. Wolał uniknąć rozlewu krwi, jeśli mógł. W końcu jego zadaniem było chronić ludzi, a nie ich krzywdzić. Czasem jednak nie miał innego wyboru, gdy brak było innych rozwiązań lub czasu na pertraktacje. W takich sytuacjach właśnie, zdarzało się, że komuś złamał szczękę. Czekał na reakcję policjanta. Najmniejszy dryg na twarzy, sceptyczny grymas, świadczący że ostatecznie nie dał się przekonać. Jeśli bowiem Mate zawiódł, Rider natychmiast doskoczył do najbliższego z funkcjonariuszy. Silnym, prawym sierpowym ogłuszył go i uchwycił w ramiona, zanim ten zdążył zareagować. Jak na zawołanie z wewnętrznej kieszeni płaszcza wyskoczył Kel-Tec.
- Wycofać się! - krzyknął, przykładając lufę do głowy mężczyzny.
Oczywiście blefował, nie zamierzał zabijać tych ludzi, ani ewentualnie pozwolić na to wilkołakowi. Byli tyle winni, co nie znali prawdziwej natury spraw, jakimi się teraz zajmowała drużyna.W każdym razie, Rider starał się wywrzeć realne wrażenie niepoczytalnego człowieka. Cedził słowa przez zęby, zdecydowanie wydawał polecenia. Z kabur mundurowego wyjął broń i krótkofalówkę, następnie kazał rzucić ku niemu i wilkołakowi te same przedmioty reszcie jego kompanów.
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
Nie zadawał sobie trudu by wstać. Poleżał minutę wypluwając krew i harcząc. Dawnej krwi jakiś czas już nie widział. Uniósł wzrok w górę; spowity w ciemnościach wylot, który prawie przywiódł go o śmierć wisiał gdzieś tam.
- Głupi, głupi, głupi - powtarzał cicho przetaczając się na bok i orientując się, że cudem uniknął nabicia na własny nóż - Ale fuksa ma.
Jeszcze kilka prób ruszenia kończynami, z których każda niosła falę bólu i mógł próbować wstać. Podparł się łokciami i odepchnął by stoczyć na dół - skoro przeżył upadek z kilku pięter a może i kilkunastu, nie zaszkodzi mu zjazd po dwumetrowej górce. Odgarniając śmierdzące resztki, uśmiechnął się gdy przypomniał sobie, że kiedyś takie akcje nie były dla niego dziwne. Wreszcie działał jak Nosferatu
- Jak p*****ny ninja - wytarł twarz wierzchem ręki, stając ostrożnie na nogi. Szybko wypił fiolkę krwi by choć na czas ucieczki nabrać jeszcze trochę mocy i nie stracić głowy. Pokarm napełnił go chwilowo przyjemnym ciepłem i choć nie usunął bólu, pozwolił iść dalej. Mrok wokół nie pomagał w orientacji ale przynajmniej upewniał go, że jest sam. Wystawił więc przed siebie lewą rękę, prawą uzbrajając w toporek i szedł przed siebie do momentu aż napotkał ścianę. Nie potrafił wyobrazić sobie pomieszczenia na śmieci inaczej niż wielkiego pokoju więc jedynym wyjściem było iść wzdłuż ściany aż znajdzie drzwi. Nie chciał jednak wybiegać przez nie na ślepo nie wiedząc co czeka na zewnątrz, policji mogło być wszędzie dosyć. Jeśli nie dało się sprawdzić co jest za drzwiami albo ich otworzyć, a tym bardziej, jeśli w okolicy było zagrożenie, Kyriese przeszedł do planu B. Wdrapał się do jednego z kontenerów i zanurkował w górę śmieci, wiedząc, że koło drugiej lub trzeciej rano po mieście krążą śmieciarki, w końcu więc któraś go zabierze.
W międzyczasie wyjął komórkę i wysłał krótką wiadomość do łowcy, który prawdopodobnie nie wybrał ekspresowej drogi na dół: "Pierwszy u panny czeka na resztę".
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
00:25 10 czerwca 2011

Matemaru wraz z Riderem nadal stali przed realnym zagrożeniem. Policjanci byli na służbie, wydawali się stanowczy a do tego nie było wiadomo czy czasami nie są sługusami von Orlack... w końcu nowoorleańska policja była przesiąknięta skorumpowanymi glinami. Szaman odegrał scenkę szukania dokumentów i gdy podawał je oficerowi przepuścił kolejny mentalny atak. Znowuż jego świadomość wywędrowała na zewnątrz zupełnie jakby unosiła się w powietrzu. Duch, moc, przekaz... jak zwał tak zwał... coś powędrowało wprost do podświadomości policjanta jednocześnie tłumiąc trzeźwe postrzeganie rzeczywistości. Wilk czuł jak powoli przenika umysł człowieka i jak powoli zatapia się w nim. Teraz mógłby sięgnąć do jego wspomnień, wywołać uległość albo strach. Gdy docierał już do głębokiej podświadomości poczuł nagłe odepchnięcie jego mocy (test na Umysł nieudany). Oficer na pewno nie był w stanie wygenerować takiego działania. Musiało być ono wynikiem odepchnięcia myśli subtelnie narzucanych przez Mate. Osoby na tyle stanowcze i rozsądne by móc zachować autonomię własnej sfery mentalnej czasami generowały taki efekt zupełnie nieświadomie. Gliniarz spoglądał już na dokument kiedy nagle na jednego z jego kolegów zamachnął się Rider.

Rider, Bijatyka vs. Policjant 2, Spostrzegawczość

Policjant traci 4 pkt życia.

Prawy sierpowy spadł na faceta niczym grom z jasnego nieba. Na policzku policjanta pozostał czerwony ślad - znamię po kastecie. Łowca szybko złapał ofiarę pod ramionami i wyciągnął broń.
- Wycofać się! - krzyknął, przykładając lufę do głowy mężczyzny.
-Spokojnie... - dwaj pozostali podnieśli ręce do góry - Nie wyjdziesz stąd żywy o ile nas nie zabijesz... a coś mi się wydaje łowco, że nie o to Ci chodzi... Mylę się? - zwracał się stanowczo i co najdziwniejsze znał profesję Rider'a - Zostaw naszego kolegę w spokoju, odłóż pistolet i co tam jeszcze chowasz to pogadamy...
Rider zwrócił swe spojrzenie na Mate, ten odwzajemnił je wzrokiem pełnym zdziwienia. Dwójka gliniarzy na razie trzymała ręce w górze, ale nie wyglądali na zbyt skorych do tego by pozbyć się broni.
-Uspokój się to porozmawiamy. Wiemy jak wam pomóc - oficer wypowiedział te słowa beznamiętnie

Mate stoi obok Rider'a trzymającego policjanta. Oboje stoicie plecami do ciemnego korytarza. Na prawo jest kolejny. Policjanci są na klatce schodowej. Dwójka mundurowych, która poszła wyżej jeszcze nie wróciła.

Jane starał wyłgać się z całej sytuacji. Sprawnie przedstawił policjantom swoją wersje wydarzeń, gestykulował i z uśmiechem na twarzy tłumaczył jak znalazł się w restauracji (blef + bonus vs. test natury = udany). Funkcjonariusze od razu zaczęli potakiwać głowami.
-No tak w takim zamieszaniu może się zdarzyć... - potwierdzali
Jednocześnie (za sugestią Jane) ich uwagę przykuł dość nerwowy jegomość po drugiej stronie sali. W sumie wszyscy ludzie zgromadzeni w restauracji byli poddenerwowani, ale za sprawą telepaty zachowania tego konkretnego mężczyzny zostały w oczach policjantów wyolbrzymione. Od raz zostawili Jane w spokoju i ruszyli w kierunku nowego celu.
Telepata uwolnił się spod uwagi mundurowych. Część osób, ci których już przesłuchano i wylegitymowano, powoli wychodziła z restauracji na główny hol. Tam inni policjanci pilnowali by nikt nie wchodził na schody i by nie używano wind. Ludzie mieli po prostu opuścić budynek.

Kyriese zregenerował trochę zdrowia dzięki fiolce krwi jaką miał przy sobie. Zszedł z góry śmieci i trzymając toporek w prawej dłoni sunął wolną ręką po ścianie. Po jakimś czasie udało mu się odnaleźć drzwi. Uchylił je lekko. Zobaczył dość duży magazyn. Wszędzie pełno kartonów i furgonetek. Wszystko wyglądało jakby porzucone w jednej chwili. To pewnie skutek ewakuacji. Pracownicy zostawili wszystko "jak stali". Gdzieś z oddali doszły go przytłumione głosy.
-Magazyn jest chyba czysty. Wy dwaj zostańcie tutaj. reszta za mną - Nosferatu słyszał kroki, które powoli milkły w oddali.
Nie był w stanie ocenić gdzie znajduje się dwójka policjantów pozostawionych na straży magazynu.

>>>>>Zadania<<<<<

Zadanie dla Glorii Lewis można uznać za wykonane. Teraz będzie skłonna zdradzić lokalizację swego ojca.

Zadanie dla Kyriese - Nosferatu chciał wrócić pod stację krwiodawstwa by przekazać pukiel włosów i zgarnąć $4000​

><><><><>KP<><><><><

Samochód:
1r80fp.jpg

Benzyna (15/30l)

e0pjs7.jpg
Jane P.
Życie: 7
Wiek: 32
Rasa: Człowiek
Profesja: Telepata
Lokalizacja: Sacramento, Kalifornia, USA.
Historia: Jane wychował się i przez całe życie mieszkał w Kalifornii. Dzieciństwo spędził w małej posiadłości pomiędzy jednym z małych miasteczek a Sacramento. Było to jednak dobre miejsce dla kogoś o zapewnionej przyszłości, Jane jako typowe dziecko chciał jednak spędzać czas z rówieśnikami, po lekcjach wybrać się do salonu gier czy urwać na pierwsze młodzieńcze piwka, tak więc wysłany został do szkoły z internatem. Szybko dostosował się do życia w wielkim mieście i aż do późnych lat miał go nie opuścić. Swoje nietypowe zdolności odkrył dopiero, jak poszedł do college&rsquo;u. Nie kontrolował tego na początku, jednak wrodzona zdolność do improwizacji uratowała jego wizerunek jako normalnego człowieka. Przypadkiem jego zdolności skierowały go w ciemną stronę miasta. Odkrył, co dzieje się po zmroku i jakie niebezpieczeństwa skrywają się pod maską zwykłych przestępstw. Widząc to zobaczył przed sobą nowe możliwości. Szybko wkręcił się w nocny biznes. Dzięki swojej powierzchowności i talentowi do kłamstw udało mu się przetrwać w niebezpiecznym otoczeniu dosyć długo. Z czasem w sprawach interesów zaczął odwiedzać inne Stany. Praktycznie gdzie się nie ruszył miał więc w jakimś stopniu przyjaciół jak i (w większym stopniu) wrogów.
Charakter: Jane charakteryzuje się dużym poczuciem humoru. Do każdego zlecenia podchodzi z dystansem. Jego metody działania opierają się nie tylko na specjalnych zdolnościach, ale też na blefie &ndash; prowokuje kłamstwami ludzi by zmusić ich do określonych sytuacji. Kłamie, by wiedzieć kiedy inni kłamią. Jednak niczemu nie ufa bardziej niż kuli wystrzelonej zawczasu.
Jego metodą walki jest wykorzystywanie swojej zdolności jasnowidzenia do przewidywania ruchów ludzi. Rzadko kiedy wykorzystuje to, by &lsquo;zaglądać w przyszłość&rsquo;. Skupił się na obserwowaniu najbliższych chwil, dzięki czemu zazwyczaj to on strzela pierwszy, lub strzela tam, gdzie dopiero za chwilę znajdzie się jego wróg. Nie zabija jednak bez powodu &ndash; tylko wtedy, gdy ktoś mu grozi. W innych przypadkach jest to ostateczność, woli bardziej subtelne metody.
Co do zleceń nie jest też bezmyślną maszyną na żetony. Każde zlecenie analizuje dokładnie i dopiero decyduje, czy podejmie się pracy. Nie ma nic przeciwko wyręczaniu policji, jednak zawsze dokładnie sprawdza swoje cele. Chętniej natomiast podejmuje się zadań powiązanych z wszelkiego typu ładunkami. Przechwycenie przesyłki, odnajdywanie zagubionych rzeczy &ndash; to jego hobby.
Statystyki:
Budowa Bijatyka (x) Kondycja (2) Walka bronią (x)
Zręczność Prowadzenie pojazdów (z) Strzelectwo (4) Złodziejstwo (x)
Charakter Blef (5) Perswazja (x) Zastraszanie (x)
Spryt Medycyna (x) Technika (1) Wiedza ogólna (3)
Percepcja Orientacja w terenie (x) Spostrzegawczość (3) Ukrywanie się (x)
Magia Umysł (4) Materia (1) Jasnowidzenie (3)

Ekwipunek:
&bull; SW 500 (10.5 in [267 mm (.500 S&W Magnum)], 5/5 3 obrażeń)
&bull; Marynarka z Kamizelką (1 obrony)
&bull; Lornetka
&bull; Telefon komórkowy
&bull; 45 267mm $10/nabój
&bull; &hellip;
&bull; &hellip;
Ubiór: Czarny płaszcz
Gotówka: $480

16ixftt.jpg
Matemaru Kowalsky &bdquo;Mate&rdquo;
Życie: 8
Wiek: 66 lat
Rasa/Klan: Wilkołak/Szare Wilki
Profesja: Szaman
Lokalizacja: Lasy w okolicy jeziora Michigan
Historia: Matemaru przybył z Polski, a raczej jego rodzina przybyła uciekając przed komunistami. Chicago wydawało im się rajem, ojciec inteligent matka nauczycielka z podrzędnej szkoły. Jednak rzeczywistość szybko zniszczyła ich raj. Alicja umarła przy porodzie swojego synka. Ojciec zaczął pić jednak pamiętał o wychowaniu syna, nadał mu imię Matemaru. Tylko on wiedział, że jest to połączenie dwóch słów z dwóch różnych języków, oznaczające Przyjaciel Snu, bo właśnie syn stał się jedyną rzeczą jaka kajała jego ból. Mate dorastał zatrważająco szybko mając 18lat miał ponad 6 stóp wzrostu i szeroką klatke pierwsiową. Dzięki temu, że ojciec wpajał mu polskie tradycje, chłopak rósł zaznajomiony z tradycją dwóch różnych cywilizacji. Sielanka się skończyła gdy pewnej nocy zostali zaatakowani przez nie wiadomo czy wilka czy człowieka. Obudził się on w szpitalu nie mogąc się ruszać. Dowiedziałsię w tedy, że uratował go odział wojska, który wracał przez miasto z ćwiczeń, a także tego, że ojciec nie żyje został rozerwany na strzępy, jedyną rzeczą która pozostała po ojcu to sygnet z białym orłem, który zawsze jest na palcu Matemaru. Czuł ból wewnetrzny i cielsny, jednak w nim zaczynało się coś zmieniać. Czuł jak coś go pali wewnetrznie. Rany szybciej zaczęły się na nim goić i szybciej odzyskiwał siły.
Gdy wyszedł ze szpitala ktoś czekał na niego. To właśnie starszy facet z dziwnym pasem w kształcie wilczej głowy, powiedział mu wszystko. Z poczatku nie uwierzył, jednak później dostosował się. To właśnie ten starszy pan wprowadził go w szeregi wilkołaków i to dzięki niemu dziś jest jednym z Szarych Wilków.
Charakter: To poważny młodzieniaszek(co to jest 66 lat przy 400?), troche za bardzo impulsywny i emocjonalny jak na Szarego Wilka

Statystyki:
Budowa Bijatyka (x) Kondycja (x+2) Walka bronią (3)
Zręczność Prowadzenie pojazdów (x) Strzelectwo (2) Złodziejstwo (x)
Charakter Blef (x) Perswazja (3) Zastraszanie (x)
Spryt Medycyna (2) Technika (1) Wiedza ogólna (1)
Percepcja Orientacja w terenie (x) Spostrzegawczość (4+1) Ukrywanie się (x)
Magia Umysł (6) Materia (3) Jasnowidzenie (x)

Ekwipunek:
Broń:
&bull; AK-47 (39 mm, 22/30, 3 obrażeń, noszone na ulicy grożą aresztowaniem) $350
Pancerz:
&bull; Skórzana kurtka (1 obrony)

Plecak:
&bull; Fałszywe dokumenty
&bull; Katana (2 obrażeń)
&bull; Księga Nod (szkatułka, księga)
&bull; &hellip;
&bull; Glock 17L z tłumikiem (9mm, 19/19; 1 obrażeń) $120
&bull; 76 naboi 9mm 1$/nabój
&bull; Telefon komórkowy $20
Ubiór: Czarny płaszcz, czarny kapelusz
Gotówka: $855
Karta "Pomoc telepatów" - Amanda i jej znajomi telepaci pomogą wzmocnić Twoją siłę Umysłu (+3) jeśli wezwiesz ich mentalnie (jednorazowego użytku)

20gk4fl.jpg
Kyriese Sanvenho
Życie: 6

Wiek: 140 lat
Rasa/rodzina/dom: Wampir / Nosferatu / dom von Draccona
Profesja: szpieg
Lokalizacja: Podziemia Memphis

Historia: Urodzony w Europie, w młodzieńczych latach wyemigrował z rodziną do USA w poszukiwaniu lepszego życia. Żył na granicy ubóstwa i po śmierci rodziców w zawale kopalni, poszedł do miasta do fabryki. Przyłączył się do jednej z niewielkich miejskich band, wykonując proste polecenia. Jego szef, podrzędna kreatura był jak się okazało wampirem i przeforsował wprowadzenie Kyriese do Domu. Wkrótce sam został zaibty przez wilki, zostawiając Kyriese bez osobistego patrona. Dom zlecał młodemu Sanvenho różne zadania i wysyłał go z miejsca w miejsce. Nie osiadł w Memphis ale ma tam jedno ze swoich legowisk, często odwiedza inne miasta, przenosząc wiadomości Domu i zbierając informacje dla swojego klanu a czasem także innych wampirów lub pośredniczy w rozmowach z ludzkim półświatkiem. Nie jest jeszcze nikim ważnym poza swoim lokalnym Domem ale osoby zainteresowane znają go i czasem przywołują gdy jest potrzebny do cichej roboty. Przez swój wygląd po przemianie poznał tajniki ukrywania się i znikania w złym momencie. W świecie porusza się w długim płaszczu i okazjonalnie, kapeluszu lub z parasolką. Szponiaste ręce ukrywa w wyciętych kieszeniach i nie podnosi głowy wśród tłumu.
Charakter: Inteligentny i wredny, obserwuje i znika a objawia agresję gdy ma pewność wygranej. Interesowny ale lojalny dla klanu i czasem, ogólnej sprawy wampirów.


Statystyki:

Budowa Bijatyka (x) Kondycja (1) Walka bronią (5)
Zręczność Prowadzenie pojazdów (x) Strzelectwo (x) Złodziejstwo (3)
Charakter Blef (1) Perswazja (6) Zastraszanie (x)
Spryt Medycyna (x) Technika (x) Wiedza ogólna (2)
Percepcja Orientacja w terenie (x) Spostrzegawczość (5) Ukrywanie się (3)
Magia Umysł (x) Materia (x) Jasnowidzenie (x)
Ekwipunek:
&bull; Kamizelka kewlarowa (1 obrony) $50
&bull; Fałszywe dokumenty
&bull; Zestaw wytrychów
&bull; Telefon komórkowy
&bull; Sztylet (1 obrażeń)
&bull; &hellip;
&bull; Toporek (1 obrażeń) $50

Gotówka: $1300
Płaszcz, kapelusz

68r8rl.jpg
Rider
Życie: 10
Wiek: 37 lat
Rasa/Klan: Człowiek
Profesja: Łowca
Lokalizacja: Des Moines w stanie Iowa
Historia: Rider zaczął dostrzegać symptomy działalności nieludzi, jeszcze gdy był nastolatkiem. Osoba, która opowiada podobne historie nie zdobywa dobrej renomy - dlatego też uchodził za dziwaka i wyrzutka. Ostatecznie, gdy skończył szkołę i nie można było zrzucić jego słów na karb chłopięcej wyobraźni, jego rodzice uznali, że zachowanie syna jest już nazbyt niepokojące. Został poddany szeregu badań psychiatrycznych, aby po latach trafić do zamkniętego ośrodka jako ciężki przypadek. Choć dotychczas był przekonany o tym, że wcale nie odszedł od zmysłów, to tam - faszerowany lekami, w otoczeniu śliniących się ludzi, zaczął brać uwagę opcje, gdzie istoty, których istnienie podejrzewał, były faktycznie wytworem schorowanej wyobraźni. Z błędu wyprowadził go jeden z lekarzy, Jacob Girhan. Okazało się, że Jacob należy do Zakonu Świętego Jerzego i pracuje w zakładzie incognito, w celu werbowania do organizacji ludzi omyłkowo uznanych za szalonych, takich jak on. Girhan stwierdził, że w rzeczywistości są to osoby patrzące na świat spoza ram biernego konsumenta i przez to dostrzegających więcej. Lekarz nie bez problemów załatwił dokumenty stwierdzające odzyskanie sprawności umysłowej, umożliwiając pacjentowi nie tylko powrót na łono społeczeństwa, ale i odkrycie drugiej maski świata już w pełni. To było coś kompletnie odmiennego od szarej rzeczywistości znanej milionom ludzi. Zamiast rutyny nudnej pracy i przyziemnych problemów, tutaj nie brakowało mrocznych intryg i prastarej magii, wreszcie spraw dawnych ras, których istnienie skrywała noc oraz miejsca, o których nie mówiło się głośno. Przez wiele miesięcy Jacob wdrażał swego ucznia w arkana osobliwego świata, jednocześnie pokazując mu jak walczyć z tą jego częścią, która jest zepsuta i krwiożercza. Rider nigdy jednak nie dołączył do zakonu. Przeszłość zbyt zdeterminowała jego charakter indywidualisty, aby potrafił trwale współpracować z innymi ludźmi, nawet w imię wyższych celów. Zaczął prowadzić bój z nieludźmi na własną rękę. O nieprawości wielu z tych istot przekonał się na własne oczy przez czas spędzony z zakonnikiem i tyle mu już wystarczyło do nabrania pewnego osądu. Gdy uznał, że jest gotów działać sam, kupił niewielkie mieszkanie w starej dzielnicy miasta. Aby nie zostać zidentyfikowanym zaczął używać pseudonimu pod jakim znany jest do dziś. Nikt, nawet wielokrotni zleceniodawcy, nie znają jego prawdziwego imienia i nazwiska, człowieka który co noc, pokrzepiony krótką modlitwą, rusza w mroczne odmęty miasta, aby wypleniać jego wypaczenia.
Charakter: Rider to surowy, zahartowany przez życie mężczyzna. Nie uznaje prawa jako takiego, choć też nie zamierza go z premedytacją łamać. Zna w zarysie zwyczaje oraz hierarchię nieludzi, ale nie przyglądał im się nigdy ze specjalnym zainteresowaniem. Posiada własny kodeks, którego twardo się trzyma. Dawno przestał postrzegać moralność jako czarno-biały obraz. Wiedząc, że zarówno wśród wampirów oraz innych istot występuje szerokie spektrum charakterów, nie zabija ich z własnego widzi mi się, a jedynie tych, bezpodstawnie szkodzących ludziom. Nie da się jednak zaprzeczyć, iż stroni od nich, bynajmniej nie przez swój introwertyzm. Wierzy w Boga, gdyż właśnie jego mocą tłumaczy sobie choćby istnienie telepatów, jednakże w swojej wierze nie jest tak zapalczywy jak zakon. Szanuje księży oraz święte miejsca, nieraz oddaje się modlitwie, ale daleko mu od rzucania bogobojnymi hasłami przy eksterminacji przeciwników.
Statystyki:
Budowa Bijatyka (4) Kondycja (2) Walka bronią (0)
Zręczność Prowadzenie pojazdów (0) Strzelectwo (7) Złodziejstwo (0)
Charakter Blef (0) Perswazja (0) Zastraszanie (3)
Spryt Medycyna (0) Technika (0) Wiedza ogólna (2)
Percepcja Orientacja w terenie (0) Spostrzegawczość (3) Ukrywanie się (3)
Magia Umysł (0) Materia (0) Jasnowidzenie (0)

Ekwipunek:

Broń:

&bull; Kel-Tec PMR-30 (10mm, 13/30; 2 obrażeń) $100
&bull; Kel-Tec PMR-30 (10mm, 18/30; 2 obrażeń) $100
&bull; Mała kusza (5/5; 1 obrażeń, jest mała i może być noszona pod ubraniem) $50
&bull; Kastet (1 obrażeń [bijatyka]) $20
Pancerz:
&bull; Lekka zbroja (2 obrony, wzbudzają sensację noszone pośród zwykłych ludzi) $100
Plecak:
&bull; Medykamenty (+1 życia dla Wilkołaków i ludzi) $30
&bull; Telefon komórkowy
&bull; GPS $50
&bull; Medykamenty (+1 życia dla Wilkołaków i ludzi) $30
&bull; 5 bełtów
&bull; Policyjna krótkofalówka (łapie policyjne częstotliwości) $100
&bull; Pistolet FN 140DA (9mm, 12/12, 1 obrażeń) $90
Ubiór: Czarny płaszcz
Gotówka: $733
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
I ja tu jestem wyrywny? Heh - pomyślał wilk gdy Rider nokautował przeciwnika. Gdy tylko to się stało podniósł się z klęczek. I tak tamci wiedzieli z kim mają do czynienia. Przynajmniej wywnioskował to z ich słów. Dlatego tez lufa kałacha od razu skierowała się w pozostałą dwójkę.
-I pomyśleć, że wampirki mają taką armię sługusów. - rzucił z przekąsem Mate - Ale dobra niby dlaczego nie miałbym was wystrzelać? Jako zwykłych ludzi bym was pewnie nie tknął ale teraz? - mówiąc to Kowalsky poprawił uchwyt na broni - Ale dobrze wysłuchamy was, chyba nie masz nic przeciwko Rider? Ale najpierw zmieńmy miejscówkę. W tym miejscu za dużo osób może na nas wpaść od tak. - to mówiąc Kowalsky ruchem broni wskazał odnogę korytarza niknącą z prawej strony w mroku. Miał nadzieję, że będą na tyle roztropni by wykonać tak prosty rozkaz. Gdy przeszli odpowiedni kawałek kazał wyważyć jednemu drzwi do, któregoś z pokojów. Dzięki temu zyskaliby choć trochę prywatności, bez nagłego wpadnięcia następnych niepowołanych osób. Cały czas także w subtelny sposób Matemaru próbował kontrolować policjantów, tak by wyczuć jeśli by coś nie grało z ich strony. Gdy już odsunęli się spod klatki schodowej Kowalsky zmienił się z półwilka i tak pewnie o tym, że jest wilkołakiem tamci wiedzieli, a wilcze zdolności się przydadzą w każdej chwili.

>>półwilk<<
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Rider nie wypuszczał cały czas policjanta. Był jego kartą przetargową, którą zdobył niemało ryzykując. Fakt, lekko zdziwił się reakcją policjantów, ale nadal pozostawał stanowczy. W sumie część policji mogła wiedzieć o drugiej stronie. Babrali się w brudach wielkiego miasta, gdzie nietrudno po jakimś czasie na nią natrafić.
Średnio mu leżał pomysł wycieczek po hotelu, ale nie było czasu na spory. Jeśli Mate ich przekonał, odeszli kawałek i już w korytarzu czy pokoju - było mu to już obojętne - potrząsnął schwytanym dla efektu i poprawił układ lufy przy jego głowie. O ile policjanci zostali na miejscu, on również się nie ruszał.
- Teraz my dyktujemy warunki. Odłożę to, jeśli spodoba mi się co usłyszę.
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
Pchnął drzwi tylko na tyle by powoli wystawić głowę. Wyjrzał i potoczył wzrokiem dokoła chcąc ocenić skąd dobiegają głosy i o czym mówią policjanci. Następnie sprawdził gdzie jest najbliższa mu osłona i czy zdąży do niej dotrzeć niezauważony. W takim wypadku pochylony przebiegł krótki dystans i przykucnął. Wyglądając co jakiś czas oceniał jak zmienia się położenie glin i kolejnymi krótkimi biegami zbliżał się do wyjścia. Miał tylko nadzieję, że nie będą cwani i nie zechcą stać po prostu w drzwiach. Na pewno nie chciał próbować szczęścia rzucając się na dwóch uzbrojonych ludzi. Czekał na moment gdy pójdą na standardowy patrol lub po prostu przejdą się z nudów, odsłaniając wyjście. Wtedy rzuci się ku niemu i jak to się mówi "nogi za pas". Samo czekanie mu nie przeszkadzało ale wiedział, że jeśli potrwa to zbyt długo, mogą zacząć szukać konkretniej, sprawdzać i zabezpieczać ślady, kręcić się. Będzie musiał wtedy wsiąść do jednej z furgonetek i spróbować ucieczki choćby i taranując ludzi.
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
Jane wmieszał się w tłum wychodzących ludzi. Razem z wylegitymowanymi opuszczał budynek starając się przyjąć pozę ludzi otaczających go, by nie odstawać od ludzi i nie skupiać na sobie uwagi. Pozostało mu opuścić budynek. Po wyjściu oddalił się od budynku parę kroków. Lornetką obserwował, czy nie zobaczy nic na wyższych piętrach podejrzanego. Następnie postanowił obejść hotel. Szukał wyjść ewakuacyjnych oraz Innych wejść do budynku. Interesowały go drzwi do kuchni hotelowej. Powinny być dwa wejścia. Personel kuchni powinien też ją opuścić w wyniku zamieszania. To dawało Jane'owi szansę. Hotele tego typu mają jeszcze jedną windę, pozwalającą dostarczyć zamówienia bezpośrednio do pokoju bez przechodzenia do holu głównego. Rzecz jasna próbując dostać się ponownie do hotelu Jane zachowywał się ostrożnie - nie chciał wpaść na personel lub policję. Jeśli jednak nie udało mu się wejść A znalazł bezpieczne zejścia ewakuacyjne zadzwonił do reszty ekipy powiadomić ich o sytuacji na dole, by nie wpakowali się na policję. Co zresztą też zrobił nawet, jeśli nic nie znalazł. Zawsze lepiej przeczekać gdzieś na górze. W tak wielkim budynku przeszukanie wszystkich pomieszczeń zajęłoby zbyt dużo czasu policji, a na ewentualne pozwy ze strony właściciela hotelu może nie pozwolą sobie.
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Rider i Mate ruszyli w głąb korytarza cały czas trzymając policjantów na muszkach. Pojmany facet wierzgał lekko, ale nie zanosiło się na spektakularne próby ucieczki. W końcu znaleźli pokój, ktoś w pośpiechu ewakuacji nie zamknął i tam przeszli do rozmów.
Szaman i łowca byli stanowczy, ale pokerowy spokój policjantów mógł budzić lekki niepokój. W takich sytuacjach większość osób zwykle jest bardziej nerwowa albo chociaż okazuje jakieś (jakiekolwiek) emocje. Ci dwaj zdawali się oazą równowagi. Albo mieli jaja ze stali albo jakiegoś asa w rękawie.
Wymiana spojrzeń nie trwała długo. Rider i Mate od razu przeszli do rzeczy. Oficer cmokną ustami i wydął policzki:
-Zabicie patrona i ambasadorów Domu von Orlack nie było zbyt mądre, ale skoro on nie żyje w mieście rozpoczną się krwawe potyczki między Ventrue walczącymi o władzę - przerwał - Przepraszam, że tak prosto z mostu, ale wstępy chyba nie są potrzebne. My dobrze żyliśmy z pomagania tym wampirom, ale skoro sytuacja się zmieniła... No cóż. Potrzebujemy kogoś nowego a Wy jako zabójcy ambasadorów i patrona będziecie silną kartą przetargową. W mieście są jeszcze resztki Brujah, które mogą chcieć skorzystać na nieuniknionym konflikcie między Ventrue. Do nich chcielibyśmy się zwrócić, ale najlepiej by było gdybyśmy nie przychodzili z pustymi rękoma. Gdybyście zechcieli nam pomóc to przekonamy Brujah żeby odpalili Wam jakąś działkę za sprzątnięcie głowy Ventrue w Nowym Orleanie. Co wy na to?
Facet mówił do rzeczy, spokojnie, bez wahania. To dodawało jego słowom szczerości. Najprawdopodobniej towarzysze znowu umoczyli się w lokalne porachunki, które jakimiś misternymi sposobami powiązane były z ich misją aczkolwiek bezpośrednio na nią nie wpływały... nie na razie. Widać też było, że Kuei - jin sprytnie nie dały się zdemaskować jako sprawcy zamachu a obecność łowcy i szamana ściągnęła na nich uwagę osamotnionych sługusów Ventrue szukających teraz nowego pana niczym bezdomne psy.

Kyriese powoli wysunął głowę. Omiótł wzrokiem rozległe pomieszczenie i nie widząc bezpośredniego zagrożenia czmychnął w stronę najbliższych kartonów. Potem dalej, jeszcze raz i jeszcze dalej (test na ukrywanie się udany). Teraz czuł się już bezpiecznie. Ukryty między stertami kartonów i zaparkowanymi furgonetkami był niewidoczny. Problemem było tylko to że sam nie wiele widział. Zasłona działała w dwie strony i tak jak on pozostawał obojętny na niechcianą uwagę tak i jego wzrok nie był wstanie zlokalizować policjantów.
-Idę się przejść po magazynie. Stój przy drzwiach gdyby chłopaki wrócili - znowu doszły go przytłumione głosy, które zaraz zamieniły się w narastający odgłos kroków

KP i zadania jak wyżej.
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
Siedząc w swojej osłonie z kartonów, Kyriese słuchał jak zbliżają się kroki policjanta idącego na obchód. Magazyn był dosyć duży, mógł też zechcieć zapuścić się do pomieszczenia na śmieci, powinno więc upłynąć chociaż dwie minuty. Problemem było tylko jak daleko pozwolić się oddalić tamtemu zanim będzie można wyjść. Opierając się głównie na słuchu, odczekał aż postać go minie i pójdzie dalej. Piętnaście sekund później wychylił się z ukrycia, starannie by niczego nie poruszyć i poszedł w kierunku wyjścia, najpierw upewniwszy się, że nie jest widziany. Sztylet wsunął za pas od płaszcza z tyłu, by móc sięgnąć po niego bez odgarniania połów.
Zbliżywszy się niepostrzeżenie chciał po prostu podejść od tyłu do policjanta i jednym zamachem wymierzonym tyłem toporka pozbawić go przytomności. Dalej nie musiał wiele się zastanawiać: pobiec w stronę, która wygląda w miarę bezpiecznie, choćby i do kanałów i wydostać się z gorącej strefy trochę dalej.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Rider pokiwał z dezaprobatą głową. Nie podobało mu się to, co słyszał, jak tylko policjant otworzył usta.
- Karty to wy możecie mieć na dole w kasynie. Jeśli ktoś z krwiopijców zasługuje na śmierć, ginie z mojej ręki. Akurat tamtych na górze kostucha spotkała w innym imieniu, ale to nieważne.
Trzymając cel na muszce, powoli podszedł do okna i uchylił kotarę. Na dole coraz uderzał puls świateł radiowozów. Na chwilę przeniósł wzrok na miasto jako takie.
- W każdej betonowej dżungli pełno jest ścierwa, któremu na dodatek wy pomagacie. A jak jedna z głów hydry została obcięta, podkulacie ogony.
Spojrzał po kolei na każdego z ludzi, choć w tym momencie wolał tak o nich nie myśleć. Przenikliwy wzrok łowcy oceniał: jesteście sprzedawczykami, bez honoru i boga w sercu. Miał dość kręcenia i wciągania się w postronne interesy. To nie był sposób w jaki działa. A już na pewno nie na spółkę z takimi osobnikami.
- Wiecie, kiedyś wylądowałem w szpitalu psychiatrycznym - wspominał okres młodości, gdy jego spostrzeżenia o Drugiej Stronie zostały uznane za szaleństwo - Spotkałem tam wielu ludzi. Choć społeczeństwo zwykle z takich szydzi, wolę myśleć, że walczę w imieniu tych zagubionych i pełnych wątpliwości, czasem aż do tego stopnia, że sprowadzają na nich obłęd. Widzę bowiem, że zdrowy rozsądek w dzisiejszym świecie to schowanie się pod najbliższe skrzydła, aby samemu nie ucierpieć. Nie będę w tym uczestniczyć.
Zbyt długo tu przebywali, musieli wynosić się natychmiast. Na dole będzie coraz goręcej, ale może mieli jeszcze jakąś szansę wmieszać się w tłum, tudzież wyjść chyłkiem. Rider tyłem zaczął wycofywać się z pokoju, cały czas mierząc z broni.
- Arrivederci. Jak zobaczę, że stąd wychodzicie, będę strzelać jak szalony, a tak nazwało mnie swego czasu sporo osób.
Kiedy na korytarzu stracił kontakt wzrokowy z policją, ruszył pędem z powrotem na schody. Gdyby tamci w jakimkolwiek momencie się stawiali - zaczął strzelać im po nogach, najlepiej aby przestrzelić kolana. W krytycznej sytuacji i o ile nie miał innego wyboru - ogień miał otulić ich do wiecznego snu.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Wilk przysłuchał się po kolei słowom policjanta i łowcy. Niezbyt go interesowały pieniądze. Jak skończy się ta zabawa to pewnie dołączy do jakiejś wilczej osady, a tam nie pieniądze grają główną role. Dlatego odezwał się gdy Rider skończył przemawiać:
-Kasa rzecz względna, a pomoc wampirom się umocnić niezbyt mnie interesuje. Ale cóż dam wam dobrą radę na przyszłość. Nie wybierajcie teraz stron, ponieważ ten kto zabił Venture może i was wybrać za następny cel, a teraz wchodzić do tamtej łazienki ale już. - to mówiąc rozkazał policjantom wejść do ciasnej łazienki. Następnie zamknął drzwi i zablokował je szafką. Tak by wytrzymały jakiś czas nim się nie ulotnią. Gdy to zrobił zabrał jedną z krótkofalówek. Zbiegł razem z Riderem na trzecie piętro zatrzymał go na chwile i rzucił do krótkofalówki: -Jazda na ostatnie piętro, jacyś durnie tam się zabarykadowali i nas ostrzelali. - to mówiąc wystrzelił jeden pocisk w sufit tak by usłyszeli to w krótkofalówce -Auuu... Ruszcie się ku**a.
Następnie schował się znowu do jednego z pokoi czekając, aż gliny ruszą do góry i zadzwonił do Jane z pytaniem gdzie są policjanci. Wybrał klatkę schodową, która była wcale lub prawie wcale nie obstawiona. Zmienił się na powrót w człowieka i ruszył. Cały czas lustrując otoczenie przy pomocy mentalnych umiejętności. Jeśli tylko zauważy zagrożenie umysłem próbuje je zneutralizować bez użycia siły fizycznej.


>>człowiek<<
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
00:30 10 czerwca 2011

Rider i Mate wysłuchali policjantów, ale byli obojętni na ich propozycje. Oficer spojrzał na zniechęconego mundurowego później znów na łowcę i wilkołaka. Ich stanowcze spojrzenia, zdecydowana postawa i krytyczne słowa nie pozostawiały wątpliwości co myślą o "przydupasach" Ventrue - ście*wo. Zagonieni lufą karabinu do łazienki zostali tam. Mate trzasnął drzwiami i na tym skończyły się próby negocjacji. Później mała zmyłka i droga na dół...

Kyriese czekał. Powoli odczuwał wzmagajacy stres, ale starał się trzymać nerwy na wodzy. W końcu był profesjonalistą, szpiegiem biegłym w swej profesji. Rozumiejąc jaki rozwój przybiera sytuacja powoli opuścił kryjówkę. Cicho, dosłownie na palcach, przeszedł kilka metrów. Bacznie obserwował i słuchał. Czuł, że policjant, który ruszył na patrol okrążył go znacznym łukiem. Widząc okazję przekradł się dalej. Teraz widział mundurowego przy drzwiach. Funkcjonariusz stał obrócony skosem do wyjścia i pisał sms'a. Proza życia... Nosferatu przywarł do ściany by niczym cień wtopić się w otoczenie (test na spostrzegawczość udany). Jakimś cudem przeszedł niezauważony. Za drzwiami znalazł zaplecze kuchenne, po którym szwendał się Jane.

Rider i Mate przekradli się przez tłum ludzi w głównym holu. W końcu przy samych drzwiach wyjściowych jakiś policjant pogonił ich aby szybciej opuścili budynek. Gdy znaleźli się na ulicy Rider otrzymał telefon. Gloria poinformowała, że przyjedzie po nich. Widocznie afera w hotelu trafiła już do lokalnych mediów a kobieta (nie głupia przecież) skojarzyła fakty. Nim Lewis podjechała swym zdezelowanym vanem zza rogu wyłonili się Jane i Kyriese.

1:17 10 czerwca 2011

Gdzieś na przedmieściach Nowego Orleanu...

Podróż minęła spokojnie. Nie wiele rozmawiali. Tylko na początku podróży łowczyni zdradziła, że usłyszała o zadymie w telewizji, więc postanowiła ewakuować kompanów i zawieźć ich od razu do swego ojca, sławnego łowcy Hoyta Axtona.

Na obrzeżach miasta, gdzieś na końcu leśnej drogi znaleźli dom nieopodal niewielkiej przystani. Van sunął po miękkiej, bagiennej trawie. Delikatny pisk hamulców oznajmił koniec podróży. Kiedy wszyscy wysiadali w jednym z okien zaświeciło się światło. Drzwi skrzypnęły.

5mbzp4.jpg

-Kogoś tu przyprowadziła?
-Też cię kocham tatusiu - kobieta podeszła bliżej do gospodarza i musnęła jego policzek ustami - Chcą coś od ciebie. Pomogli mi więc ich przywiozłam. Będę musiała zawinąć z miasta na jakiś czas...
-Jaki interes do mnie macie? - spytał bez ogródek

Wszyscy +1 do wybranego atrybutu


>>>>>Zadania<<<<<

Odnaleźć osadę szarych wilków w Luizjanie.​

Zadanie dla Kyriese - Nosferatu chciał wrócić pod stację krwiodawstwa by przekazać pukiel włosów i zgarnąć $4000​

><><><><>KP<><><><><

Samochód:
1r80fp.jpg

Benzyna (15/30l)

16ixftt.jpg
Matemaru Kowalsky &bdquo;Mate&rdquo;
Życie: 8
Wiek: 66 lat
Rasa/Klan: Wilkołak/Szare Wilki
Profesja: Szaman
Lokalizacja: Lasy w okolicy jeziora Michigan
Historia: Matemaru przybył z Polski, a raczej jego rodzina przybyła uciekając przed komunistami. Chicago wydawało im się rajem, ojciec inteligent matka nauczycielka z podrzędnej szkoły. Jednak rzeczywistość szybko zniszczyła ich raj. Alicja umarła przy porodzie swojego synka. Ojciec zaczął pić jednak pamiętał o wychowaniu syna, nadał mu imię Matemaru. Tylko on wiedział, że jest to połączenie dwóch słów z dwóch różnych języków, oznaczające Przyjaciel Snu, bo właśnie syn stał się jedyną rzeczą jaka kajała jego ból. Mate dorastał zatrważająco szybko mając 18lat miał ponad 6 stóp wzrostu i szeroką klatke pierwsiową. Dzięki temu, że ojciec wpajał mu polskie tradycje, chłopak rósł zaznajomiony z tradycją dwóch różnych cywilizacji. Sielanka się skończyła gdy pewnej nocy zostali zaatakowani przez nie wiadomo czy wilka czy człowieka. Obudził się on w szpitalu nie mogąc się ruszać. Dowiedziałsię w tedy, że uratował go odział wojska, który wracał przez miasto z ćwiczeń, a także tego, że ojciec nie żyje został rozerwany na strzępy, jedyną rzeczą która pozostała po ojcu to sygnet z białym orłem, który zawsze jest na palcu Matemaru. Czuł ból wewnetrzny i cielsny, jednak w nim zaczynało się coś zmieniać. Czuł jak coś go pali wewnetrznie. Rany szybciej zaczęły się na nim goić i szybciej odzyskiwał siły.
Gdy wyszedł ze szpitala ktoś czekał na niego. To właśnie starszy facet z dziwnym pasem w kształcie wilczej głowy, powiedział mu wszystko. Z poczatku nie uwierzył, jednak później dostosował się. To właśnie ten starszy pan wprowadził go w szeregi wilkołaków i to dzięki niemu dziś jest jednym z Szarych Wilków.
Charakter: To poważny młodzieniaszek(co to jest 66 lat przy 400?), troche za bardzo impulsywny i emocjonalny jak na Szarego Wilka

Statystyki:
Budowa Bijatyka (x) Kondycja (x+2) Walka bronią (3)
Zręczność Prowadzenie pojazdów (x) Strzelectwo (2) Złodziejstwo (x)
Charakter Blef (x) Perswazja (3) Zastraszanie (x)
Spryt Medycyna (2) Technika (1) Wiedza ogólna (1)
Percepcja Orientacja w terenie (x) Spostrzegawczość (4+1) Ukrywanie się (x)
Magia Umysł (6) Materia (3) Jasnowidzenie (x)

Ekwipunek:
Broń:
&bull; AK-47 (39 mm, 21/30, 3 obrażeń, noszone na ulicy grożą aresztowaniem) $350
Pancerz:
&bull; Skórzana kurtka (1 obrony)

Plecak:
&bull; Fałszywe dokumenty
&bull; Katana (2 obrażeń)
&bull; Księga Nod (szkatułka, księga)
&bull; Policyjna krótkofalówka (łapie policyjne częstotliwości) $100
&bull; Glock 17L z tłumikiem (9mm, 19/19; 1 obrażeń) $120
&bull; 76 naboi 9mm 1$/nabój
&bull; Telefon komórkowy $20
Ubiór: Czarny płaszcz, czarny kapelusz
Gotówka: $855
Karta "Pomoc telepatów" - Amanda i jej znajomi telepaci pomogą wzmocnić Twoją siłę Umysłu (+3) jeśli wezwiesz ich mentalnie (jednorazowego użytku)

20gk4fl.jpg
Kyriese Sanvenho
Życie: 6

Wiek: 140 lat
Rasa/rodzina/dom: Wampir / Nosferatu / dom von Draccona
Profesja: szpieg
Lokalizacja: Podziemia Memphis

Historia: Urodzony w Europie, w młodzieńczych latach wyemigrował z rodziną do USA w poszukiwaniu lepszego życia. Żył na granicy ubóstwa i po śmierci rodziców w zawale kopalni, poszedł do miasta do fabryki. Przyłączył się do jednej z niewielkich miejskich band, wykonując proste polecenia. Jego szef, podrzędna kreatura był jak się okazało wampirem i przeforsował wprowadzenie Kyriese do Domu. Wkrótce sam został zaibty przez wilki, zostawiając Kyriese bez osobistego patrona. Dom zlecał młodemu Sanvenho różne zadania i wysyłał go z miejsca w miejsce. Nie osiadł w Memphis ale ma tam jedno ze swoich legowisk, często odwiedza inne miasta, przenosząc wiadomości Domu i zbierając informacje dla swojego klanu a czasem także innych wampirów lub pośredniczy w rozmowach z ludzkim półświatkiem. Nie jest jeszcze nikim ważnym poza swoim lokalnym Domem ale osoby zainteresowane znają go i czasem przywołują gdy jest potrzebny do cichej roboty. Przez swój wygląd po przemianie poznał tajniki ukrywania się i znikania w złym momencie. W świecie porusza się w długim płaszczu i okazjonalnie, kapeluszu lub z parasolką. Szponiaste ręce ukrywa w wyciętych kieszeniach i nie podnosi głowy wśród tłumu.
Charakter: Inteligentny i wredny, obserwuje i znika a objawia agresję gdy ma pewność wygranej. Interesowny ale lojalny dla klanu i czasem, ogólnej sprawy wampirów.


Statystyki:

Budowa Bijatyka (x) Kondycja (1) Walka bronią (5)
Zręczność Prowadzenie pojazdów (x) Strzelectwo (x) Złodziejstwo (3)
Charakter Blef (1) Perswazja (6) Zastraszanie (x)
Spryt Medycyna (x) Technika (x) Wiedza ogólna (2)
Percepcja Orientacja w terenie (x) Spostrzegawczość (5) Ukrywanie się (3)
Magia Umysł (x) Materia (x) Jasnowidzenie (x)
Ekwipunek:
&bull; Kamizelka kewlarowa (1 obrony) $50
&bull; Fałszywe dokumenty
&bull; Zestaw wytrychów
&bull; Telefon komórkowy
&bull; Sztylet (1 obrażeń)
&bull; &hellip;
&bull; Toporek (1 obrażeń) $50

Gotówka: $1300
Płaszcz, kapelusz

e0pjs7.jpg
Jane P.
Życie: 7
Wiek: 32
Rasa: Człowiek
Profesja: Telepata
Lokalizacja: Sacramento, Kalifornia, USA.
Historia: Jane wychował się i przez całe życie mieszkał w Kalifornii. Dzieciństwo spędził w małej posiadłości pomiędzy jednym z małych miasteczek a Sacramento. Było to jednak dobre miejsce dla kogoś o zapewnionej przyszłości, Jane jako typowe dziecko chciał jednak spędzać czas z rówieśnikami, po lekcjach wybrać się do salonu gier czy urwać na pierwsze młodzieńcze piwka, tak więc wysłany został do szkoły z internatem. Szybko dostosował się do życia w wielkim mieście i aż do późnych lat miał go nie opuścić. Swoje nietypowe zdolności odkrył dopiero, jak poszedł do college&rsquo;u. Nie kontrolował tego na początku, jednak wrodzona zdolność do improwizacji uratowała jego wizerunek jako normalnego człowieka. Przypadkiem jego zdolności skierowały go w ciemną stronę miasta. Odkrył, co dzieje się po zmroku i jakie niebezpieczeństwa skrywają się pod maską zwykłych przestępstw. Widząc to zobaczył przed sobą nowe możliwości. Szybko wkręcił się w nocny biznes. Dzięki swojej powierzchowności i talentowi do kłamstw udało mu się przetrwać w niebezpiecznym otoczeniu dosyć długo. Z czasem w sprawach interesów zaczął odwiedzać inne Stany. Praktycznie gdzie się nie ruszył miał więc w jakimś stopniu przyjaciół jak i (w większym stopniu) wrogów.
Charakter: Jane charakteryzuje się dużym poczuciem humoru. Do każdego zlecenia podchodzi z dystansem. Jego metody działania opierają się nie tylko na specjalnych zdolnościach, ale też na blefie &ndash; prowokuje kłamstwami ludzi by zmusić ich do określonych sytuacji. Kłamie, by wiedzieć kiedy inni kłamią. Jednak niczemu nie ufa bardziej niż kuli wystrzelonej zawczasu.
Jego metodą walki jest wykorzystywanie swojej zdolności jasnowidzenia do przewidywania ruchów ludzi. Rzadko kiedy wykorzystuje to, by &lsquo;zaglądać w przyszłość&rsquo;. Skupił się na obserwowaniu najbliższych chwil, dzięki czemu zazwyczaj to on strzela pierwszy, lub strzela tam, gdzie dopiero za chwilę znajdzie się jego wróg. Nie zabija jednak bez powodu &ndash; tylko wtedy, gdy ktoś mu grozi. W innych przypadkach jest to ostateczność, woli bardziej subtelne metody.
Co do zleceń nie jest też bezmyślną maszyną na żetony. Każde zlecenie analizuje dokładnie i dopiero decyduje, czy podejmie się pracy. Nie ma nic przeciwko wyręczaniu policji, jednak zawsze dokładnie sprawdza swoje cele. Chętniej natomiast podejmuje się zadań powiązanych z wszelkiego typu ładunkami. Przechwycenie przesyłki, odnajdywanie zagubionych rzeczy &ndash; to jego hobby.
Statystyki:
Budowa Bijatyka (x) Kondycja (2) Walka bronią (x)
Zręczność Prowadzenie pojazdów (z) Strzelectwo (4) Złodziejstwo (x)
Charakter Blef (5) Perswazja (x) Zastraszanie (x)
Spryt Medycyna (x) Technika (1) Wiedza ogólna (3)
Percepcja Orientacja w terenie (x) Spostrzegawczość (3) Ukrywanie się (x)
Magia Umysł (4) Materia (1) Jasnowidzenie (3)

Ekwipunek:
&bull; SW 500 (10.5 in [267 mm (.500 S&W Magnum)], 5/5 3 obrażeń)
&bull; Marynarka z Kamizelką (1 obrony)
&bull; Lornetka
&bull; Telefon komórkowy
&bull; 45 267mm $10/nabój
&bull; &hellip;
&bull; &hellip;
Ubiór: Czarny płaszcz
Gotówka: $480

68r8rl.jpg
Rider
Życie: 10
Wiek: 37 lat
Rasa/Klan: Człowiek
Profesja: Łowca
Lokalizacja: Des Moines w stanie Iowa
Historia: Rider zaczął dostrzegać symptomy działalności nieludzi, jeszcze gdy był nastolatkiem. Osoba, która opowiada podobne historie nie zdobywa dobrej renomy - dlatego też uchodził za dziwaka i wyrzutka. Ostatecznie, gdy skończył szkołę i nie można było zrzucić jego słów na karb chłopięcej wyobraźni, jego rodzice uznali, że zachowanie syna jest już nazbyt niepokojące. Został poddany szeregu badań psychiatrycznych, aby po latach trafić do zamkniętego ośrodka jako ciężki przypadek. Choć dotychczas był przekonany o tym, że wcale nie odszedł od zmysłów, to tam - faszerowany lekami, w otoczeniu śliniących się ludzi, zaczął brać uwagę opcje, gdzie istoty, których istnienie podejrzewał, były faktycznie wytworem schorowanej wyobraźni. Z błędu wyprowadził go jeden z lekarzy, Jacob Girhan. Okazało się, że Jacob należy do Zakonu Świętego Jerzego i pracuje w zakładzie incognito, w celu werbowania do organizacji ludzi omyłkowo uznanych za szalonych, takich jak on. Girhan stwierdził, że w rzeczywistości są to osoby patrzące na świat spoza ram biernego konsumenta i przez to dostrzegających więcej. Lekarz nie bez problemów załatwił dokumenty stwierdzające odzyskanie sprawności umysłowej, umożliwiając pacjentowi nie tylko powrót na łono społeczeństwa, ale i odkrycie drugiej maski świata już w pełni. To było coś kompletnie odmiennego od szarej rzeczywistości znanej milionom ludzi. Zamiast rutyny nudnej pracy i przyziemnych problemów, tutaj nie brakowało mrocznych intryg i prastarej magii, wreszcie spraw dawnych ras, których istnienie skrywała noc oraz miejsca, o których nie mówiło się głośno. Przez wiele miesięcy Jacob wdrażał swego ucznia w arkana osobliwego świata, jednocześnie pokazując mu jak walczyć z tą jego częścią, która jest zepsuta i krwiożercza. Rider nigdy jednak nie dołączył do zakonu. Przeszłość zbyt zdeterminowała jego charakter indywidualisty, aby potrafił trwale współpracować z innymi ludźmi, nawet w imię wyższych celów. Zaczął prowadzić bój z nieludźmi na własną rękę. O nieprawości wielu z tych istot przekonał się na własne oczy przez czas spędzony z zakonnikiem i tyle mu już wystarczyło do nabrania pewnego osądu. Gdy uznał, że jest gotów działać sam, kupił niewielkie mieszkanie w starej dzielnicy miasta. Aby nie zostać zidentyfikowanym zaczął używać pseudonimu pod jakim znany jest do dziś. Nikt, nawet wielokrotni zleceniodawcy, nie znają jego prawdziwego imienia i nazwiska, człowieka który co noc, pokrzepiony krótką modlitwą, rusza w mroczne odmęty miasta, aby wypleniać jego wypaczenia.
Charakter: Rider to surowy, zahartowany przez życie mężczyzna. Nie uznaje prawa jako takiego, choć też nie zamierza go z premedytacją łamać. Zna w zarysie zwyczaje oraz hierarchię nieludzi, ale nie przyglądał im się nigdy ze specjalnym zainteresowaniem. Posiada własny kodeks, którego twardo się trzyma. Dawno przestał postrzegać moralność jako czarno-biały obraz. Wiedząc, że zarówno wśród wampirów oraz innych istot występuje szerokie spektrum charakterów, nie zabija ich z własnego widzi mi się, a jedynie tych, bezpodstawnie szkodzących ludziom. Nie da się jednak zaprzeczyć, iż stroni od nich, bynajmniej nie przez swój introwertyzm. Wierzy w Boga, gdyż właśnie jego mocą tłumaczy sobie choćby istnienie telepatów, jednakże w swojej wierze nie jest tak zapalczywy jak zakon. Szanuje księży oraz święte miejsca, nieraz oddaje się modlitwie, ale daleko mu od rzucania bogobojnymi hasłami przy eksterminacji przeciwników.
Statystyki:
Budowa Bijatyka (4) Kondycja (2) Walka bronią (0)
Zręczność Prowadzenie pojazdów (0) Strzelectwo (7) Złodziejstwo (0)
Charakter Blef (0) Perswazja (0) Zastraszanie (3)
Spryt Medycyna (0) Technika (0) Wiedza ogólna (2)
Percepcja Orientacja w terenie (0) Spostrzegawczość (3) Ukrywanie się (3)
Magia Umysł (0) Materia (0) Jasnowidzenie (0)

Ekwipunek:

Broń:

&bull; Kel-Tec PMR-30 (10mm, 13/30; 2 obrażeń) $100
&bull; Kel-Tec PMR-30 (10mm, 18/30; 2 obrażeń) $100
&bull; Mała kusza (5/5; 1 obrażeń, jest mała i może być noszona pod ubraniem) $50
&bull; Kastet (1 obrażeń [bijatyka]) $20
Pancerz:
&bull; Lekka zbroja (2 obrony, wzbudzają sensację noszone pośród zwykłych ludzi) $100
Plecak:
&bull; Medykamenty (+1 życia dla Wilkołaków i ludzi) $30
&bull; Telefon komórkowy
&bull; GPS $50
&bull; Medykamenty (+1 życia dla Wilkołaków i ludzi) $30
&bull; 5 bełtów
&bull; Policyjna krótkofalówka (łapie policyjne częstotliwości) $100
&bull; Pistolet FN 140DA (9mm, 12/12, 1 obrażeń) $90
Ubiór: Czarny płaszcz
Gotówka: $733
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
- To brzmi jak bardziej wasza rzecz - powiedział Kyriese wysiadając z samochodu, bynajmniej nie zadowolony z otoczenia ani towarzystwa. Wciąż raziło go, że musiał działać wraz z ludźmi przeciwko wampirom ale wiedział, że jeśli ktoś podniesie Nosferatu z kanałów to on. Sam odszedł od samochodu oraz od domostwa by wtopić się w cienie błąkające między liściastymi drzewami. Obserwował naturę, nasłuchiwał wąchał. Lubił to, obcowanie ze środowiskiem, wiedział, że Nosferatu są trochę bliżej swojej dzikiej natury niż inni - może dlatego. Kiedy znudziło mu się a rozmowa przeciągała, przeszedł w stronę przystani i przysiadł w ciemności patrząc na refleksy na wodzie. Chociaż ludzie (i wilkołak) zdawali się czasem działać skutecznie, nie pomyśleli nawet by zostawić kogoś na obserwacji na zewnątrz. Najwidoczniej mieli szczęście, że jemu taka rola odpowiadała. A był taki, zmęczony, rany wciąż bolały, powinno upłynąć jeszcze trochę krwi nim się zagoją zupełnie...

[walka bronią +1]
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
A zatem to był Axton. Osławiony łowca, który przelał tyle wampirzej krwi, że można by nią zapełnić większy basen. Przynajmniej tak mówiono. W każdym razie mało kto jak ten facet, zrobił tyle dla swej profesji. Rider uścisnął mu rękę, kłaniając się lekko.
- To dla mnie zaszczyt - przywitał się.
Jako przedstawiciel tego samego zawodu, co gospodarz, poczuł się zobowiązany jako pierwszy nakreślić mu sytuację.
- Uprzedę jeden fakt. Jesteśmy tutaj z wampirem i wilkołakiem - wskazał na Mate w ludzkiej postaci, choć wątpił, aby taki zawodowiec jak Axton nie dostrzegł prawdziwej natury towarzysza - Z przedstawicielami wilczego rodu swego czasu współpracowałeś, więc wiesz czego się spodziewać, zaś ten Nosferatu, cóż... jest strasznym marudą, ale służy naszej sprawie. I tak teraz gdzieś się szwenda, więc jeśli zechcesz, nie musimy mu mówić wszystkiego. Ja jestem Rider, łowca.
Rider zdjął ciemne okulary, przetarł oczy. Był zmęczony, ale nadal zdeterminowany do działania. Podjął znowu:
- Przejdę do rzeczy. Chcemy zniszczyć Księgę Nod, a ty wiesz gdzie szukać osady wilków, która posiada właściwą wiedzę na temat pozbycia się tego artefaktu. Mate, możesz mu pokazać tą lekturę? Chodzi nam o to, że jeśli Kuei zdobędą Nod staną się zbyt silni, z resztą na pewno masz tą świadomość. Ventrue to właściwie pionki i sr.ają po gaciach, chaotycznie wijąc się na wszystkie strony i tylko pogłębiają bajzel. Księga to plugastwo, została stworzona z myślą o kulturze wampirów i nadaniu mocy posiadaczowi. A jako łowca zgodzisz się, że naszym zadaniem jest ograniczać wpływy Drugiej Strony.

Strzelectwo +1
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Jak tylko znaleźli się w samochodzie Mate rozglądnął się. Natychmiast zlokalizował zapalniczkę i włączył ją. Następnie przeszukał schowek z przodu w poszukiwaniu jakiejś czystej szmatki i nożyka. Gdy już je znalazł użył najpierw nożyka do oczyszczenia rany przestrzałowej, następnie ją przypalił zapalniczką by przestała krwawić. Po tym wszystkim zabandażował ranę i miał nadzieje że coś to pomoże jego zdrowiu[medycyna].
Gdy dojechali do kryjówki łowcy. Ucieszył się, że jest już co raz bliżej końca tej całej zabawy. A jeszcze bardziej ucieszyło go odejście wampira od grupy. Gdy Rider się odezwał i wspomniał o Kowalsky ten skinął głową, a gdy człowiek skończył odezwał się:
-On za bardzo się zapędził w swoich słowach - mówiąc to wskazał na człowieka - nim podejmę decyzję o zniszczeniu tej księgi, mam zamiar porozmawiać z moimi współbratymcami, ponieważ nieumarli nie zawsze mówią prawdę i możliwe, że tak naprawdę zadziałamy na szkodę świata. O księdze dobrze wie, w końcu on sam ją ratował ostatnim razem. Za co dziękujemy, inaczej dawno byśmy glebę wszyscy gryźli. - to mówiąc wilkołak skłonił z szacunkiem głowę. - Więc wskaże nam pan drogę do moich braci?
Po tych słowach rozglądnął się w około, przyglądając się otoczeniu.

>>człowiek<<
[+1umysł]
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
1:25 10 czerwca 2011

Mate, Jane, Rider

-Wampiry, wilkołaki i jakiś wannabe... Kogoś mi tu przywlokła!? - Hoyt nie należał do najbardziej gościnnych gospodarzy
Gloria wykrzywiła brwi znacząc twarz grymasem złości. Westchnęła i złapała ojca za ramię.
-Oni są na prawdę ok. Daj im szansę.
-Właźcie - twardy południowiec zmiękł słysząc prośbę swej córki i gestem zaprosił wszystkich chętnych do środka.
Domek Axton'a był urządzony dość surowo. Prócz flagi konfederacji wiszącej nad kominkiem i starego winchestera wiszącego na ścianie nie było tu żadnych ozdób. Kilka mebli, telewizor, aneks kuchenny. Nic wyszukanego, lecz czego można się było spodziewać?
Wilk, telepata i łowca zasiedli na kanapie. Gloria wyciągnęła z szafki butelkę szkockiej. Po rozdaniu poczęstunku Mate i Rider wyjaśnili co ich sprowadza do legendarnego łowcy.
-Wiedziałem, że ten syf kiedyś wypłynie... A mówiłem psom żeby się tego cholerstwa pozbyły kiedy była okazja... - Hoyt przeklął siarczyście.
-Spokojnie pamiętaj o cholesterolu - kobieta strofowała go niczym dziecko on zaś skwitował to tylko pobłażliwym spojrzeniem
-Dobra. Słuchajcie mnie uważnie bo powtarzać się nie będę - przechylił szklankę i rozsiadł się wygodnie na fotelu - W 75. ja i Bullfrog byliśmy u szczytu kariery. Rozwalaliśmy Ventrue, które zrobiły sobie z Luizjany i innych południowych stanów teren łowów. Było o nas głośno. Nie jeden krwiopijca miał ochotę nas ubić, ale nic sobie z tego nie robiliśmy. Wsiadaliśmy na motory, ładowaliśmy broń i jazda. Bez trzymanki, bez planu. Mieliśmy jeden cel i to wystarczyło. Z czasem zyskaliśmy swego rodzaju sławę - prawie roześmiał się - o ile tak można to nazwać... I wtedy jakoś na początku czerwca 75 roku dotarły do nas Szare Wilki. Zaprosili na rozmowę i wyjaśnili o co im chodzi - odstawił szklankę i wstał powoli podchodząc o kominka
Gloria patrzyła na ojca z dużym zaciekawieniem, równym temu jakie mogło towarzyszyć Kowalsky'emu, Riderowi i Jane. Wydawało się, że ona również słyszy tę historię pierwszy raz.
-No i odzyskaliśmy tę księgę dla Szarych Wilków. Ventrue nas dorwały. Bullfrog zginął. Ja się prawie wykrwawiłem. Na szczęście w ostatniej chwili przybyła odsiecz z wilczej osady. W dużym skrócie tak się skończyła moja kariera. Kulka w kolanie, dożywotnie problemy z sercem. Cóż... - ciężki południowy akcent zamilkł na moment gdy jego posiadacz wtopił wzrok w płomienie - Coś wam powiem. Księga Nod to nie jest coś ważnego tylko dla wampirów. Każdy chciałby ją mieć bo jeśli krwiopijcy by się zbytnio rozkozaczyli to można ją wykorzystać przeciw nim. Unicestwić tę rasę. Szare Wilki, wcale nie głupio, uznały jednak, że ważniejsza jest... hm... równowaga w przyrodzie. Ten delikatny balans, bezpieczny status quo z wampirami jako takim niewidzialnym, kontrolowanym pasożytem. Cała sprawa była trzymana w tak wielkiej tajemnicy, że do dzisiaj niewiele Szarych Wilków wie co się tak na prawdę stało. Aaaa...
Hoyt złapał się za bolącą nogę. Córka już wstawała by mu pomóc, ale on tylko pokiwał przecząco głową. Wyprostował się. Duma nie pozwalała by dać się niańczyć. Podszedł do stoliczka, pewnie chwycił butelkę i polał następną kolejkę.
-Nie wiem czy to był dobry pomysł żeby ją zachować. Szare Wilki chciały badać księgę i trzymać ją na w razie czego... Teraz mówicie, że Rewizjoniści robią za rycerzy na białych koniach. Oj znam tych typów. Intencje może i mają dobre, ale wątpię żeby za tym wszystkim nie kryło się coś jeszcze. Jeśli chcielibyście się dowiedzieć co to może być to mam pewien kontakt tutaj w Luizjanie jakieś 80 mil od Nowego Orleanu. Natomiast jeśli chodzi o samą osadę Szarych Wilków to myk polega na tym, że jej tutaj nie ma. To zwykła bujda wymyślona przez same Szare Wilki. Jedyna wilcza osada w stanie to skupisko wilkołaków z Klanu Kła. To oni wiedzą jak zniszczyć księgę albo mają informacje o tym kto może to wiedzieć. Całkiem sprytnie wymyślone nie? Puścić plotkę i pozwolić każdemu zainteresowanemu szukać wiatru w polu - zaśmiał się - Nie wiem dlaczego Kieł pomagał Szarym Wilkom, ale w każdym razie ich osady możecie szukać w rezerwacie Attakapas.

Aktualizacja zadań

W czasie tej rozmowy Kyriese krążył po okolicznych bayou. Wtapiał się w otaczającą naturę eksplorując część własnej osobowości, która zawsze opierała się na pierwotnych instynktach. Nosferatu i Brujah były Rodzinami, które miały wiele wspólnego z tą stroną wampirzej natury. Ten zew dziczy przypominający trochę wilcze przywiązanie to instytucji takich jak wataha (osada), przyrody i jej dzikiej brutalności. Ogarnięte mrokiem bagna na dalekich obrzeżach Nowego Orleanu były idealnym miejscem do poszukiwania własnych korzeni. Sanvenho powoli przemieszczał się wzdłuż głównego rozlewiska rzeki, cały czas mają na uwadze by nie zgubić punktu orientacyjnego w postaci niewielkiej chatki obok przystani.
Woda odbijała nikłe światło księżyca. Wilgoć zawisła między drzewami jak niewidoczna pajęcza sieć. Jednym słowem błogość. Nagle doszedł go nienaturalny dźwięk. Jakiś silnik i szum wody. Nieopodal niego zatrzymała się motorówka z dwoma ludźmi na pokładzie. Wnet do wody poleciały krwiste kawałki mięsa - przynęta na aligatory. Jeden z mężczyzn odpalił papierosa opierając się o brzeg łodzi. Zerkał w stronę krzewów, w których znajdował się Kyriese.
-Bobby puść coś... - przytłumiony głos zawędrował między drzewa
Z motorówki doszedł go dźwięk pierwszych nut utworu. Mężczyźni ochoczo przyłączyli się do głosu wokalisty i razem zaintonowali "I'm a good ol' rebel..."

Kyriese znajduje się jakieś 12 metrów od łodzi. Mężczyźni nie mieli szans go zauważyć jednak jeśli by się ruszał możliwe, że zostanie dostrzeżony.


>>>>>Zadania<<<<<

Odnaleźć osadę Klanu Kła w Luizjanie (rezerwat na wyspie Attakapas - pkt. B na mapie).​

Hoyt Axton zaoferował swój kontakt abyście mogli dowiedzieć się czy Rewizjoniści mają ukryte cel. Kontakt ten to Sekta Ortodoksów mieszkająca na bagnach w Point Aux (pkt. A na mapie)​

9rrim9.jpg

Zadanie dla Kyriese - Nosferatu chciał wrócić pod stację krwiodawstwa by przekazać pukiel włosów i zgarnąć $4000​

><><><><>KP<><><><><


Samochód:
1r80fp.jpg

Benzyna (15/30l)

e0pjs7.jpg
Jane P.
Życie: 7
Wiek: 32
Rasa: Człowiek
Profesja: Telepata
Lokalizacja: Sacramento, Kalifornia, USA.
Historia: Jane wychował się i przez całe życie mieszkał w Kalifornii. Dzieciństwo spędził w małej posiadłości pomiędzy jednym z małych miasteczek a Sacramento. Było to jednak dobre miejsce dla kogoś o zapewnionej przyszłości, Jane jako typowe dziecko chciał jednak spędzać czas z rówieśnikami, po lekcjach wybrać się do salonu gier czy urwać na pierwsze młodzieńcze piwka, tak więc wysłany został do szkoły z internatem. Szybko dostosował się do życia w wielkim mieście i aż do późnych lat miał go nie opuścić. Swoje nietypowe zdolności odkrył dopiero, jak poszedł do college&rsquo;u. Nie kontrolował tego na początku, jednak wrodzona zdolność do improwizacji uratowała jego wizerunek jako normalnego człowieka. Przypadkiem jego zdolności skierowały go w ciemną stronę miasta. Odkrył, co dzieje się po zmroku i jakie niebezpieczeństwa skrywają się pod maską zwykłych przestępstw. Widząc to zobaczył przed sobą nowe możliwości. Szybko wkręcił się w nocny biznes. Dzięki swojej powierzchowności i talentowi do kłamstw udało mu się przetrwać w niebezpiecznym otoczeniu dosyć długo. Z czasem w sprawach interesów zaczął odwiedzać inne Stany. Praktycznie gdzie się nie ruszył miał więc w jakimś stopniu przyjaciół jak i (w większym stopniu) wrogów.
Charakter: Jane charakteryzuje się dużym poczuciem humoru. Do każdego zlecenia podchodzi z dystansem. Jego metody działania opierają się nie tylko na specjalnych zdolnościach, ale też na blefie &ndash; prowokuje kłamstwami ludzi by zmusić ich do określonych sytuacji. Kłamie, by wiedzieć kiedy inni kłamią. Jednak niczemu nie ufa bardziej niż kuli wystrzelonej zawczasu.
Jego metodą walki jest wykorzystywanie swojej zdolności jasnowidzenia do przewidywania ruchów ludzi. Rzadko kiedy wykorzystuje to, by &lsquo;zaglądać w przyszłość&rsquo;. Skupił się na obserwowaniu najbliższych chwil, dzięki czemu zazwyczaj to on strzela pierwszy, lub strzela tam, gdzie dopiero za chwilę znajdzie się jego wróg. Nie zabija jednak bez powodu &ndash; tylko wtedy, gdy ktoś mu grozi. W innych przypadkach jest to ostateczność, woli bardziej subtelne metody.
Co do zleceń nie jest też bezmyślną maszyną na żetony. Każde zlecenie analizuje dokładnie i dopiero decyduje, czy podejmie się pracy. Nie ma nic przeciwko wyręczaniu policji, jednak zawsze dokładnie sprawdza swoje cele. Chętniej natomiast podejmuje się zadań powiązanych z wszelkiego typu ładunkami. Przechwycenie przesyłki, odnajdywanie zagubionych rzeczy &ndash; to jego hobby.
Statystyki:
Budowa Bijatyka (x) Kondycja (2) Walka bronią (x)
Zręczność Prowadzenie pojazdów (z) Strzelectwo (4) Złodziejstwo (x)
Charakter Blef (5) Perswazja (x) Zastraszanie (x)
Spryt Medycyna (x) Technika (1) Wiedza ogólna (3)
Percepcja Orientacja w terenie (x) Spostrzegawczość (3) Ukrywanie się (x)
Magia Umysł (4) Materia (1) Jasnowidzenie (3)

Ekwipunek:
&bull; SW 500 (10.5 in [267 mm (.500 S&W Magnum)], 5/5 3 obrażeń)
&bull; Marynarka z Kamizelką (1 obrony)
&bull; Lornetka
&bull; Telefon komórkowy
&bull; 45 267mm $10/nabój
&bull; &hellip;
&bull; &hellip;
Ubiór: Czarny płaszcz
Gotówka: $480

20gk4fl.jpg
Kyriese Sanvenho
Życie: 6

Wiek: 140 lat
Rasa/rodzina/dom: Wampir / Nosferatu / dom von Draccona
Profesja: szpieg
Lokalizacja: Podziemia Memphis

Historia: Urodzony w Europie, w młodzieńczych latach wyemigrował z rodziną do USA w poszukiwaniu lepszego życia. Żył na granicy ubóstwa i po śmierci rodziców w zawale kopalni, poszedł do miasta do fabryki. Przyłączył się do jednej z niewielkich miejskich band, wykonując proste polecenia. Jego szef, podrzędna kreatura był jak się okazało wampirem i przeforsował wprowadzenie Kyriese do Domu. Wkrótce sam został zaibty przez wilki, zostawiając Kyriese bez osobistego patrona. Dom zlecał młodemu Sanvenho różne zadania i wysyłał go z miejsca w miejsce. Nie osiadł w Memphis ale ma tam jedno ze swoich legowisk, często odwiedza inne miasta, przenosząc wiadomości Domu i zbierając informacje dla swojego klanu a czasem także innych wampirów lub pośredniczy w rozmowach z ludzkim półświatkiem. Nie jest jeszcze nikim ważnym poza swoim lokalnym Domem ale osoby zainteresowane znają go i czasem przywołują gdy jest potrzebny do cichej roboty. Przez swój wygląd po przemianie poznał tajniki ukrywania się i znikania w złym momencie. W świecie porusza się w długim płaszczu i okazjonalnie, kapeluszu lub z parasolką. Szponiaste ręce ukrywa w wyciętych kieszeniach i nie podnosi głowy wśród tłumu.
Charakter: Inteligentny i wredny, obserwuje i znika a objawia agresję gdy ma pewność wygranej. Interesowny ale lojalny dla klanu i czasem, ogólnej sprawy wampirów.


Statystyki:

Budowa Bijatyka (x) Kondycja (1) Walka bronią (6)
Zręczność Prowadzenie pojazdów (x) Strzelectwo (x) Złodziejstwo (3)
Charakter Blef (1) Perswazja (6) Zastraszanie (x)
Spryt Medycyna (x) Technika (x) Wiedza ogólna (2)
Percepcja Orientacja w terenie (x) Spostrzegawczość (5) Ukrywanie się (3)
Magia Umysł (x) Materia (x) Jasnowidzenie (x)
Ekwipunek:
&bull; Kamizelka kewlarowa (1 obrony) $50
&bull; Fałszywe dokumenty
&bull; Zestaw wytrychów
&bull; Telefon komórkowy
&bull; Sztylet (1 obrażeń)
&bull; &hellip;
&bull; Toporek (1 obrażeń) $50

Gotówka: $1300
Płaszcz, kapelusz

16ixftt.jpg
Matemaru Kowalsky &bdquo;Mate&rdquo;
Życie: 8
Wiek: 66 lat
Rasa/Klan: Wilkołak/Szare Wilki
Profesja: Szaman
Lokalizacja: Lasy w okolicy jeziora Michigan
Historia: Matemaru przybył z Polski, a raczej jego rodzina przybyła uciekając przed komunistami. Chicago wydawało im się rajem, ojciec inteligent matka nauczycielka z podrzędnej szkoły. Jednak rzeczywistość szybko zniszczyła ich raj. Alicja umarła przy porodzie swojego synka. Ojciec zaczął pić jednak pamiętał o wychowaniu syna, nadał mu imię Matemaru. Tylko on wiedział, że jest to połączenie dwóch słów z dwóch różnych języków, oznaczające Przyjaciel Snu, bo właśnie syn stał się jedyną rzeczą jaka kajała jego ból. Mate dorastał zatrważająco szybko mając 18lat miał ponad 6 stóp wzrostu i szeroką klatke pierwsiową. Dzięki temu, że ojciec wpajał mu polskie tradycje, chłopak rósł zaznajomiony z tradycją dwóch różnych cywilizacji. Sielanka się skończyła gdy pewnej nocy zostali zaatakowani przez nie wiadomo czy wilka czy człowieka. Obudził się on w szpitalu nie mogąc się ruszać. Dowiedziałsię w tedy, że uratował go odział wojska, który wracał przez miasto z ćwiczeń, a także tego, że ojciec nie żyje został rozerwany na strzępy, jedyną rzeczą która pozostała po ojcu to sygnet z białym orłem, który zawsze jest na palcu Matemaru. Czuł ból wewnetrzny i cielsny, jednak w nim zaczynało się coś zmieniać. Czuł jak coś go pali wewnetrznie. Rany szybciej zaczęły się na nim goić i szybciej odzyskiwał siły.
Gdy wyszedł ze szpitala ktoś czekał na niego. To właśnie starszy facet z dziwnym pasem w kształcie wilczej głowy, powiedział mu wszystko. Z poczatku nie uwierzył, jednak później dostosował się. To właśnie ten starszy pan wprowadził go w szeregi wilkołaków i to dzięki niemu dziś jest jednym z Szarych Wilków.
Charakter: To poważny młodzieniaszek(co to jest 66 lat przy 400?), troche za bardzo impulsywny i emocjonalny jak na Szarego Wilka

Statystyki:
Budowa Bijatyka (x) Kondycja (x+2) Walka bronią (3)
Zręczność Prowadzenie pojazdów (x) Strzelectwo (2) Złodziejstwo (x)
Charakter Blef (x) Perswazja (3) Zastraszanie (x)
Spryt Medycyna (2) Technika (1) Wiedza ogólna (1)
Percepcja Orientacja w terenie (x) Spostrzegawczość (4+1) Ukrywanie się (x)
Magia Umysł (7) Materia (3) Jasnowidzenie (x)

Ekwipunek:
Broń:
&bull; AK-47 (39 mm, 21/30, 3 obrażeń, noszone na ulicy grożą aresztowaniem) $350
Pancerz:
&bull; Skórzana kurtka (1 obrony)

Plecak:
&bull; Fałszywe dokumenty
&bull; Katana (2 obrażeń)
&bull; Księga Nod (szkatułka, księga)
&bull; Policyjna krótkofalówka (łapie policyjne częstotliwości) $100
&bull; Glock 17L z tłumikiem (9mm, 19/19; 1 obrażeń) $120
&bull; 76 naboi 9mm 1$/nabój
&bull; Telefon komórkowy $20
Ubiór: Czarny płaszcz, czarny kapelusz
Gotówka: $855
Karta "Pomoc telepatów" - Amanda i jej znajomi telepaci pomogą wzmocnić Twoją siłę Umysłu (+3) jeśli wezwiesz ich mentalnie (jednorazowego użytku)

68r8rl.jpg
Rider
Życie: 10
Wiek: 37 lat
Rasa/Klan: Człowiek
Profesja: Łowca
Lokalizacja: Des Moines w stanie Iowa
Historia: Rider zaczął dostrzegać symptomy działalności nieludzi, jeszcze gdy był nastolatkiem. Osoba, która opowiada podobne historie nie zdobywa dobrej renomy - dlatego też uchodził za dziwaka i wyrzutka. Ostatecznie, gdy skończył szkołę i nie można było zrzucić jego słów na karb chłopięcej wyobraźni, jego rodzice uznali, że zachowanie syna jest już nazbyt niepokojące. Został poddany szeregu badań psychiatrycznych, aby po latach trafić do zamkniętego ośrodka jako ciężki przypadek. Choć dotychczas był przekonany o tym, że wcale nie odszedł od zmysłów, to tam - faszerowany lekami, w otoczeniu śliniących się ludzi, zaczął brać uwagę opcje, gdzie istoty, których istnienie podejrzewał, były faktycznie wytworem schorowanej wyobraźni. Z błędu wyprowadził go jeden z lekarzy, Jacob Girhan. Okazało się, że Jacob należy do Zakonu Świętego Jerzego i pracuje w zakładzie incognito, w celu werbowania do organizacji ludzi omyłkowo uznanych za szalonych, takich jak on. Girhan stwierdził, że w rzeczywistości są to osoby patrzące na świat spoza ram biernego konsumenta i przez to dostrzegających więcej. Lekarz nie bez problemów załatwił dokumenty stwierdzające odzyskanie sprawności umysłowej, umożliwiając pacjentowi nie tylko powrót na łono społeczeństwa, ale i odkrycie drugiej maski świata już w pełni. To było coś kompletnie odmiennego od szarej rzeczywistości znanej milionom ludzi. Zamiast rutyny nudnej pracy i przyziemnych problemów, tutaj nie brakowało mrocznych intryg i prastarej magii, wreszcie spraw dawnych ras, których istnienie skrywała noc oraz miejsca, o których nie mówiło się głośno. Przez wiele miesięcy Jacob wdrażał swego ucznia w arkana osobliwego świata, jednocześnie pokazując mu jak walczyć z tą jego częścią, która jest zepsuta i krwiożercza. Rider nigdy jednak nie dołączył do zakonu. Przeszłość zbyt zdeterminowała jego charakter indywidualisty, aby potrafił trwale współpracować z innymi ludźmi, nawet w imię wyższych celów. Zaczął prowadzić bój z nieludźmi na własną rękę. O nieprawości wielu z tych istot przekonał się na własne oczy przez czas spędzony z zakonnikiem i tyle mu już wystarczyło do nabrania pewnego osądu. Gdy uznał, że jest gotów działać sam, kupił niewielkie mieszkanie w starej dzielnicy miasta. Aby nie zostać zidentyfikowanym zaczął używać pseudonimu pod jakim znany jest do dziś. Nikt, nawet wielokrotni zleceniodawcy, nie znają jego prawdziwego imienia i nazwiska, człowieka który co noc, pokrzepiony krótką modlitwą, rusza w mroczne odmęty miasta, aby wypleniać jego wypaczenia.
Charakter: Rider to surowy, zahartowany przez życie mężczyzna. Nie uznaje prawa jako takiego, choć też nie zamierza go z premedytacją łamać. Zna w zarysie zwyczaje oraz hierarchię nieludzi, ale nie przyglądał im się nigdy ze specjalnym zainteresowaniem. Posiada własny kodeks, którego twardo się trzyma. Dawno przestał postrzegać moralność jako czarno-biały obraz. Wiedząc, że zarówno wśród wampirów oraz innych istot występuje szerokie spektrum charakterów, nie zabija ich z własnego widzi mi się, a jedynie tych, bezpodstawnie szkodzących ludziom. Nie da się jednak zaprzeczyć, iż stroni od nich, bynajmniej nie przez swój introwertyzm. Wierzy w Boga, gdyż właśnie jego mocą tłumaczy sobie choćby istnienie telepatów, jednakże w swojej wierze nie jest tak zapalczywy jak zakon. Szanuje księży oraz święte miejsca, nieraz oddaje się modlitwie, ale daleko mu od rzucania bogobojnymi hasłami przy eksterminacji przeciwników.
Statystyki:
Budowa Bijatyka (4) Kondycja (2) Walka bronią (0)
Zręczność Prowadzenie pojazdów (0) Strzelectwo (8) Złodziejstwo (0)
Charakter Blef (0) Perswazja (0) Zastraszanie (3)
Spryt Medycyna (0) Technika (0) Wiedza ogólna (2)
Percepcja Orientacja w terenie (0) Spostrzegawczość (3) Ukrywanie się (3)
Magia Umysł (0) Materia (0) Jasnowidzenie (0)

Ekwipunek:

Broń:

&bull; Kel-Tec PMR-30 (10mm, 13/30; 2 obrażeń) $100
&bull; Kel-Tec PMR-30 (10mm, 18/30; 2 obrażeń) $100
&bull; Mała kusza (5/5; 1 obrażeń, jest mała i może być noszona pod ubraniem) $50
&bull; Kastet (1 obrażeń [bijatyka]) $20
Pancerz:
&bull; Lekka zbroja (2 obrony, wzbudzają sensację noszone pośród zwykłych ludzi) $100
Plecak:
&bull; Medykamenty (+1 życia dla Wilkołaków i ludzi) $30
&bull; Telefon komórkowy
&bull; GPS $50
&bull; Medykamenty (+1 życia dla Wilkołaków i ludzi) $30
&bull; 5 bełtów
&bull; Policyjna krótkofalówka (łapie policyjne częstotliwości) $100
&bull; Pistolet FN 140DA (9mm, 12/12, 1 obrażeń) $90
Ubiór: Czarny płaszcz
Gotówka: $733
 

kdVer

Nowicjusz
Dołączył
5 Kwiecień 2008
Posty
1 609
Punkty reakcji
27
Wiek
35
Dłuższą chwilę zajęło Kyriese rozpoznanie i przypomnienie piosenki, którą gdzieś słyszał. Powtarzał w półgłosem słowa, starając się przewidzieć następne a gdy zdało mu się, że wpadł na trop, wyszedł z krzaków. Nie wychylił, nie skradał, zwyczajnie wyszedł. Z kapeluszem naciśniętym na głowę i płaszczem owijającym ciało ale prosto.
Zanim zwrócili na niego uwagę, żeby nie być zaskoczeniem, sam wtrącił się do przedostatniej zwrotki:
- I won't be reconstruted and I do not give a damn - z rękoma w kieszeniach zbliżał się powoli, nie zdając się zwracać uwagi na nieciekawy proceder południowców. Po części byli jak on, dzikimi częściami swojego gatunku. I byli z tego dumni, to się ceniło.
Zanim którykolwiek z rednecków miałby go zmierzyć z flinty, skinął głową na powitanie:
- Howdie, strangers. Nie wiedziałem, że są jeszcze ludzie, którzy odważają się tutaj odławiać i pieprzyć federalnych. Jestem Duff. Mac Duff
Nie zbliżał się do łodzi ani wody, których nigdy nie lubił. Stał parę metrów od brzegu jako przypadkowy ale przychylny obserwator, w razie czego pomny na swój kevlar.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Wilk wysłuchał starego łowcy z uwagą i gdy ten skończył odezwał się jako pierwszy widząc, że reszta towarzyszy niezbyt się kwapi by zabrać głos:
-Równowaga jest najważniejsze. A chyba każdy wie, że bardzo ciężko ją utrzymać, a teraz cóż tym bardziej trzeba ją wyregulować. Co do zombi cóż chyba każdy z tu zebranych nie wierzył we wszystkie ich słowa? Żyją zbyt długo by dołączać się nagle do jednej czy drugiej strony bez żadnego ukrytego motywu. - wilk popatrzył po zebranych, im dłużej podążał ścieżką przeszłości tym więcej dostrzegał i rozumiał - Ja bym najpierw wybrał się po kilka informacji o nieumarłych. Nie dość, że dowiemy się coś o naszych niepewnych sojusznikach, to sprawdzimy czy nie mamy jakiegoś ogona wlekącego się niepostrzeżenie. Nie chce w żaden sposób zdradzić członków mojej rasy. - po chwili milczenia Wilk podjął -No chyba, że któryś z was ma lepszy plan to przedyskutujemy to.

>>człowiek<<
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
- Niegłupi pomysł - zgodził się z wilkołakiem mężczyzna - Nie da się zaprzeczyć swojej naturze. Oświecieni to jedyna grupa nieumarłych, którą aż tak toleruję, ale fakt pozostanie faktem - kiedy jest się zombie, umysł pozostanie plugawy na zawsze. Głupio byłoby poświęcić całą sprawę na przesadną brawurę. Skorzystamy z twojego kontaktu, Hoyt.
Kusiło go, aby zniszczyć księgę jak najszybciej, tutaj zgadzał się z łowcą, że powinna zostać unicestwiona, kiedy był na to czas. Ale - myśliwy powinien być stanowczy, jednak nie okupywać tego krótkowzroczną butą, godną młodego podlotka. Czasem trzeba było przystanąć, spojrzeć na sprawę z innej strony przykładowo zaciągając języka właśnie. Gdy był już czas ruszać, Rider wstał i jeszcze raz uścisnął rękę drugiemu łowcy.
- Vivere militarie est - rzucił łacińskie powiedzenie, które w środowisku łowców oznaczało szacunek wokół drugiej osoby. Życie jest walką - łowcy tłumaczyli sobie, że tylko ci, którzy są właścicielami żywotnych ciał, zostali prawdziwe stworzeni do wielkich rzeczy.
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
1:30 10 czerwca 2011

Mate, Jane, Rider

Wszyscy zebrali się na ganku. Przyjemny, wieczorny wiatr omiatał ich twarze. Gloria z ręki do ręki przerzucała kluczyki od samochodu wcześniej oferując podwiezienie do ich własnego auta. Hoyt zapalił cygaretkę i zaciągnął się gęstym dymem.
-No na tych Ortodoksów też uważajcie. To dość świeże trupy. Wyglądają zupełnie jak ludzie, ale nie dajcie się zwieść. Ci z Point Aux to trochę takie dzikusy. Praktykują jakieś pogańskie bałwochwalstwo... tfu... Ale kto jak nie oni będą mogli rzucić światło na to co robią Rewizjoniści? Nie traćcie czujności.
Axton pożegnał się ze wszystkimi. Uściskał córkę, podał rękę wilkowi i Riderowi. Temu ostatniemu udzielił jeszcze (jedynego jak do tej pory) uśmiechu, zupełnie jakby przekonał się, że rzeczywiście byli " w porządku".
Glora wsiadła do auta i odpaliła silnik. Stary chevy zamruczał miło.
-Dwie sprawy. Ortodoksów znajdziecie raczej bez problemu. Po prostu kiedy zagłębicie się w bagna ktoś od nich na pewno was znajdzie. Filozofii w tym nie ma. Druga ważniejsza sprawa - gdzie jest wasz kumpel wampir? Bez niego chyba nie jedziemy?
Teraz dopiero Jane, Rider i Mate przypomnieli sobie, że ich kompan powędrował w głąb krzaków i zniknął...

Kyriese nie od razu przypomniał sobie słowa starej piosenki weteranów konfederacji - wyraz buntu i sprzeciwu przekuty w balladę przygnębiającą i pełną nadziei zarazem.
-American by birth. Southern by the grace of God! - z łodzi doszło go powitanie - Witam konfederata. Jestem Bobby Lee a to mój kolega Jessup. Mac Duff mówisz? Nie jesteś czasem kuzynem starego Ottisa Daff'a z Parish County? Tego kłusownika?
Obaj mężczyźni zbliżyli się do brzegu łodzi z zainteresowaniem przypatrując niecodziennej postaci. Płaszcz i kapelusz nie należały raczej do zwykłego stroju ludzi mieszkających na bagnach, więc silą rzeczy Sanvenho trochę "odstawał" od standardu.
Na raz naszło go też dziwne uczucie. Słysząc słowa kłusownika od razu poczuł w powietrzu jakąś wibrację. Jego wyobraźnia momentalnie przeskoczyła ku krtani faceta. Kyriese dosłownie czuł w jego słowach zapach krwi. To głód płatał figle. Osłabiony Wampir, który na dodatek nie jadł od jakiegoś czasu, zaczyna wykorzystywać najbardziej pierwotne z instynktów a to potrafi dawać dziwaczne efekty...
-No co taki cichy jesteś?

KP i Zadania jak wyżej
 
Status
Zamknięty.
Do góry