kdVer
Nowicjusz
- Dołączył
- 5 Kwiecień 2008
- Posty
- 1 609
- Punkty reakcji
- 27
- Wiek
- 35
Korzystając z wymiany ogniowej z ostatnimi pozostałymi wrogami, Kyriese po powaleniu jednego, który podszedł do nich zbyt nieuważnie, oddalił się od grupy. Szybko pobiegł w lewo w korytarz biegnący okrężną drogą do głównych drzwi. Tam gdzie inni taranowali sobie właśnie drogę on spróbował dostać się szybciej. Przebiegając korytarzem zwrócił uwagę na postronnych, którzy nie zdążyli uciec przed walką i teraz chowali się we framugach lub za stojącymi na małych stoliczkach kwiatami. Ich strata.
Podbiegł do pierwszego człowieka z brzegu i złapał za rękę, nie mówiąc ani słowa, niezależnie czy była to kobieta, mężczyzna czy starzec. Zręcznym ruchem okręcił postać i wyłonił się znów na główny korytarz w pobliżu drzwi, których przedtem pilnowali nieumarli chroniony teraz przez żywą tarczę. Spojrzał ku drzwiom będących ich celem ale nie wszedł, podążył szybko w stronę stojącego teraz tyłem Legionisty, mając tylko nadzieję, że tamten, jak to nieumarli, nie był zbyt uważny i dał się tak prostacko zajść. Nie puszczając trzymanej przez siebie osłony, zamachnął się silnie toporkiem na głowę nieumarłego.
Obłudni ludzie, z którymi podróżował będą musieli zaakceptować takie metody, ostatecznie przykładał rękę do tępienia swojego gatunku. Na ile Ventrue byli jednak jego gatunkiem, świadczyła różnica w ich wyglądzie i ambicjach.
Podbiegł do pierwszego człowieka z brzegu i złapał za rękę, nie mówiąc ani słowa, niezależnie czy była to kobieta, mężczyzna czy starzec. Zręcznym ruchem okręcił postać i wyłonił się znów na główny korytarz w pobliżu drzwi, których przedtem pilnowali nieumarli chroniony teraz przez żywą tarczę. Spojrzał ku drzwiom będących ich celem ale nie wszedł, podążył szybko w stronę stojącego teraz tyłem Legionisty, mając tylko nadzieję, że tamten, jak to nieumarli, nie był zbyt uważny i dał się tak prostacko zajść. Nie puszczając trzymanej przez siebie osłony, zamachnął się silnie toporkiem na głowę nieumarłego.
Obłudni ludzie, z którymi podróżował będą musieli zaakceptować takie metody, ostatecznie przykładał rękę do tępienia swojego gatunku. Na ile Ventrue byli jednak jego gatunkiem, świadczyła różnica w ich wyglądzie i ambicjach.