Bianka napisał:
To kwestia zasad i samodyscypliny. Wszystko jest dla ludzi. Kto dobrze zna siebie i nie ma ciągot do oszukiwania się, czyt. potrafi spoglądać w lustro bez odwracania głowy, nie powinien mieć problemów z dostosowaniem się do przestrzegania reguł do jakich się zobowiązał. To kwestia pryncypiów i tego jak silną pozycję zajmują w hierarchii wartości, którą wyznajemy. To umiejętność przekierowania tudzież zagospodarowania lub nawet skanalizowania sił i energii z jednych potrzeb i zajęć w inne, które są dla danej osoby zwyczajnie ważniejsze (z różnych powodów) - i wytrwania w tym. Jeśli jest to autentyczne - problemów nie powinno być, natomiast jeśli jest to oszukane - człowiek nie zmieści się w roli jaką sobie narzucił. A więc wszystko to kwestia świadomego wyboru i dojrzałego potraktowania życiowych zadań.
Ludzie, którzy stają się alumnami mają niewielkie doświadczenie ze swoją własną anatomią by móc stwierdzić, czy będą w stanie przez całe swoje życie dotrzymywać zobowiązania. A jest to raczej zobowiązanie, z punktu widzenia osoby wierzącej, poważne i nieprzerywalne. Można oczywiście zrezygnować z pełnienia funkcji księdza lub zakonnika, niemniej jednak z punktu widzenia kościelnych przepisów święcenia kapłańskie i śluby zakonne są nieodwołalne. Człowiek decydujący się na takie życie jest zbyt młody by mieć świadomość tego, co to życie za sobą niesie. W wielu przypadkach są to też igraszki z polityką i biznesem, nie zwyczajne tam "poświęcenie Bogu". Podejrzewam, że tylko zakony mnisze są od tego nieco chronione, a przynajmniej jego członkowie, bo na inny żywot się decydują niż ci z zakonów mendykanckich. To już jednak tylko moje podejrzenie.
Bianka napisał:
Jeśli z kolei chodzi o powiązania z Biblią. Paweł 1 List do Koryntian 7: 7 Pragnąłbym, aby wszyscy byli jak i ja, lecz każdy otrzymuje własny dar od Boga: jeden taki, a drugi taki. 8 Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja. 9 Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie! Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć.
Paweł z Tarsu w momencie ukrzyżowania Jezusa miał być faryzeuszem. Apostołem został nieco później. Co więcej, Jezusa z Nazaretu o ile się dobrze orientuję w ogóle osobiście nie znał (no chyba że wizja czy sen się liczy). Stąd też jego zdanie jest warte tyle samo, co zdanie przeciętnego księdza (lub niech będzie, że nawet biskupa) nawijające z ambony typowo swoje zdanie na temat tego, co autor miał na myśli. Lub raczej mógł mieć.
Na ten jednak cytat mogę odpowiedzieć innym cytatem, tego samego autora - Pawła.
"Nauka ta zasługuje na wiarę. Jeśli ktoś dąży do biskupstwa, pożąda dobrego zadania. Biskup powinien być nienaganny,
mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nie przebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy za grosz, dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością.
Jeśli ktoś nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? Nie [może być] świeżo ochrzczony, ażeby wbiwszy się w pychę nie wpadł w diabelskie potępienie. Powinien też mieć dobre świadectwo ze strony tych, którzy są z zewnątrz, żeby się nie naraził na wzgardę i sidła diabelskie.
Diakonami tak samo winni być ludzie godni, w mowie nieobłudni, nie nadużywający wina, niechciwi brudnego zysku, [lecz] utrzymujący tajemnicę wiary w czystym sumieniu. I oni niech będą najpierw poddawani próbie, i dopiero wtedy niech spełniają posługę, jeśli są bez zarzutu. Kobiety również - czyste, nieskłonne do oczerniania, trzeźwe, wierne we wszystkim.
Diakoni niech będą mężami jednej żony, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami. Ci bowiem, skoro dobrze spełnili czynności diakońskie, zdobywają sobie zaszczytny stopień i ufną śmiałość w wierze, która jest w Chrystusie Jezusie".
(1 Tm 3)
Tutaj Paweł nie wspomina o celibacie, a o monogamii. Dla biskupa i diakona.
Bianka napisał:
Oraz Jezus Ew. Mat. 19: 8 Odpowiedział im: "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było. 9 A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo". Dobrowolna bezżenność 10 Rzekli Mu uczniowie: "Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić". 11 Lecz On im odpowiedział: "Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. 12 Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!
Czy Jezus powiedział tutaj, że celibat ma obowiązywać? Tutaj Jezus (przynajmniej według Ewangelisty) wzmiankuje o bezżeństwie raczej jako o radzie, a nie nakazie. Mówi, że są tacy, którzy coś poświęcają dla Boga i jako przykład - lub po prostu akurat ktoś taki temat podczas dyskusji podsunął - ludzi, którzy wybierają celibat.
Bycie księdzem i bycie zakonnikiem to dwie różne sprawy. Celibat ma sens w przypadku zakonów opartych o kontemplację, a nie o głoszenie nauk wśród ludzi.
Swoją drogą to myślę, że Kościół Prawosławny w sposób trafny rozwiązał ten problem, gdzie celibat obowiązuje tylko konkretne osoby.
Bianka napisał:
A zatem jeśli ktoś dla królestwa niebieskiego lub jakiejkolwiek innej idei deklaruje np. bezżenność lub poświęca inną wartość, to wyznacza sobie coś, do czego się zobowiązuje. Nikt mu księdzem nie każe zostać. Jest mnóstwo innych dróg, na których może się spełniać w podobny sposób.
"Lub poświęca inną wartość" jest tu kluczowe. Można poświęcić albo to, albo tamto. Niektórzy na przykład nie jedli (choć to akurat mało rozsądne), inni żyli jako eremici. Ale Kościół Katolicki nagle stwierdził, że celibat ma obowiązywać jako prawo kanoniczne, choć nikt tego nie nakazał. Nawet Paweł, który widocznie ma odmienne poglądy wobec Koryntian, i inne wobec Tymoteusza.
Bianka napisał:
Może zostać tzw. diakonem stałym (mogą mieć żony). W ekstremalnych przypadkach jeśli chce pogodzić posługę duchowną i założenie rodziny - może zmienić wyznanie, na takie, w którym owe zasady są nieco bardziej liberalne.
Zmiana wyznania to zmiana poglądów. Dziś się tego nie dostrzega, kiedyś, w czasach pierwszych soborów wystarczyło powiedzieć coś niezgodnego z wizją kościelnej większości i już człowieka ogłaszano heretykiem. Taki Jan Hus w czasach późniejszych skończył tragicznie, jak i wielu innych heretyków. Obecnie większość ludzi to właśnie heretycy, myślący po swojemu - Kościół zdaje się nie mieć z tym większego problemu, wszak musiałby potępić znaczną część wyznawców i odciąć się od potencjalnych pieniążków za chrzest.
Bianka napisał:
eśli chodzi o moją osobę, to nigdy nie oceniam wyboru dróg życiowych innych ludzi. Zawsze staram się zrozumieć. Człowiek lepiej żeby spełniał się w życiu i robił to co lubi niż miał się męczyć w nietrafionym powołaniu życiowym, ponieważ nikogo tym nie uszczęśliwi, ani siebie ani swoich bliskich. Dlatego mam ogromny szacunek do ludzi, którzy żyją swoją pasją, spełniają się w życiu które im pasuje i są zwyczajnie szczęśliwi. Natomiast pisanie, że księża to geje a zakonnice lesbijki lub nieudacznicy życiowi itd. jest zwyczajnie niesprawiedliwe i krzywdzące Nie podpisuję się pod takimi stwierdzeniami. Jest jak wszędzie, są mocniejsze, są słabsze jednostki, są ludzie porządni i zdarzają się patologie. Wszak są przecież duchowni w tym również kobiety, którzy niosą misję cywilizacyjną w takich miejscach na świecie, gdzie większość z nas wymiękłaby już na dzień dobry. A tam trzeba zakasać rękawy i zasuwać, nierzadko będąc narażonym na autentyczne zagrożenie życia.
Słuszne podejście.
Niestety z racji tortur powolnego od lipca Internetu, nie mogę obejrzeć żadnego filmu
Bianka napisał:
Sam Jezus oparł swój ziemski wymiar Kościoła na... Piotrze. Mentalnie najsłabszy z apostołów. Ewangelie opisują kilka zdrad Piotra, ogromnych słabości w wierze, wewnętrznych przeżyć, walki itd. w końcu Jezus mówi wprost do niego: "zejdź mi z oczu szatanie!". Jezus zbudował swój Kościół na najsłabszym ogniwie. Dlaczego?
Którego apostoła Jezus miał widzieć jako ostatniego? Widzieć, znaczy rozmawiać. Pytam, bo nie wiem. Jeśli Piotra to powód może być bardzo prozaiczny.
Bianka napisał:
a Kościół Katolicki największym wyznaniem ze stale rosnącą liczbą wiernych.
Oficjalnie to i ja jestem katolikiem. Tak jak każdy ochrzczony brzdąc, którego się nie pyta o zgodę, a potem ciężko to odkręcić. Może i rośnie ta liczba, tyle że na papierku.