To może ja się wypowiem, ale jako kobieta która chciała wstąpić do klasztoru.
Nigdy nie ukrywałam tego, że Bóg jest dla mnie najważniejszy. Od najmłodszych lat byłam blisko Kościoła, więc gdy miałam skończyć 18 lat postanowiłam wstąpić do zakonu. To nie była ucieczka przed relacjami damsko-męskimi czy ucieczka przed "normalnym" życiem. Chciałam po prostu służyć Bogu i wiedziałam, że jako zakonnica poświęcę się temu w pełni, wkładając całe swoje serce w służbę Bogu.
Los jednak sprawił, że obrałam inną drogę, głównie z powodów osobistych (nie, nie sercowych). Czy żałuję? Nie, choć bardzo często o tym myślę. Bogu służę w cywilu, życie zakonne też mi nie jest obce. Jednakże z wiekiem uświadomiłam sobie, że moje serce również pragnie miłości, takiej zwyczajnej, międzyludzkiej. I będąc w cywilu mogę ułożyć sobie życie, czego nie mogłabym zrobić jako zakonnica.
Ale klasztor zawsze będzie zajmował szczególne miejsce w moim sercu, a Siostry będą dla mnie drugą Rodziną.