Kurcze, tak jak wszyscy tutaj słusznie zauważają - dieta cud nie istnieje, w tydzień nie zrzucisz tłuszczyku... Trochę ciężko się z tym pogodzić, ale w takim czasie można sobie jedynie zrobić krzywdę. Moim zdaniem jedynym słusznym wyjściem aby nie zrobić sobie krzywdy, jest stopniowe zmienianie nawyków żywieniowych oraz trybu życia. Polub jakiś sport. Zaakceptuj siebie taką jaką jesteś, ale postaw Sobie cel - zmianę.
Jedyne co tutaj się liczy to wtrywałość. Jedz tak jak jadłaś, ale zacznij się ruszać. Powoli zobaczysz jak organizm reaguje na takie bodźce.
Tutaj jest jedna najważniejsza rzecz - stałość! Wiadomo, że wszystko chciało by się na już i teraz, ale niestety życie tak nie pieści.
Wiec jeszcze raz - powolna zmiana nawyków żywieniowych, trochę sportu - i przede wszystkim ciągłe dążenie do tych celów!
Jedyne co tutaj się liczy to wtrywałość. Jedz tak jak jadłaś, ale zacznij się ruszać. Powoli zobaczysz jak organizm reaguje na takie bodźce.
Tutaj jest jedna najważniejsza rzecz - stałość! Wiadomo, że wszystko chciało by się na już i teraz, ale niestety życie tak nie pieści.
Wiec jeszcze raz - powolna zmiana nawyków żywieniowych, trochę sportu - i przede wszystkim ciągłe dążenie do tych celów!