Czym jest śmierć kliniczna?
Śmierć kliniczna to doświadczenie, w którym dusza lub świadomość opuszcza ciało w chwili fizycznego zgonu. Wiele osób doświadcza tego w trakcie reanimacji, wymieniając przy tym liczne wspólne elementy. Zwykle wspomina się przemieszczanie się przez tunel w kierunku światła, spotykanie zmarłych krewnych i innych znajomych, wyczuwanie miłości i radości Boga i powiadomienie, że to jeszcze nie jest odpowiedni czas na zakończenie ziemskiej egzystencji.
Niepoprawny termin
Termin "śmierć kliniczna" można rozważyć jako nieporozumienie, ponieważ ludzie, którzy doświadczyli czegoś takiego, w rzeczywistości po prostu doświadczyli śmierci. Tak naprawdę niektóre z najbardziej zdumiewających relacji od ludzie przywróconych do życia mówią o rozmowach i wydarzeniach, które odbywały się wokół danej osoby w czasie, gdy na wykresie pracy serca widniała linia prosta. Pacjent leżał na stole szpitalnym bez pulsu, bez mierzalnego ciśnienia krwi, bez aktywności mózgu... a mimo to zachował osobową świadomość i po przywróceniu do życia mógł opowiedzieć o tym, co się zdarzyło.
Dusza waży?
Pod koniec lat 90-tych świat obiegła sensacyjna wiadomość. Amerykańscy naukowcy w labolatorium zważyli duszę. Odkryli, że krótko po śmierci nasze ciało staje się lżejsze od 2,5 do 6,5 gramów. To jednak nie była pierwsze takie doświadczenie. W 1915 roku przeprowadzono podobne. Wówczas stwierdzono, że dusza waży 22,4 gramy.
Nie mniej ciekawy był rok 2001. Brytyjscy naukowcy Sam Parnia i Peter Fenwick stwierdzili, że po śmierci mózgu nadal istnieje życie. W badanie zaangażowano 63 pacjentów, którzy przeżyli śmierć kliniczną. 56 badanych nie pamięta niczego z czasu, gdy teoretycznie nie żyli. Co ciekawe, 7 pacjentów dokładnie wie, co się z nimi działo. Pamiętają, że byli otoczeni "przez radość, miłość i pokój", zaś czas biegną zdecydowanie szybciej. W pewnym momencie widzieli jasne światło, a po chwili dziwne kreatury wyglądające jak anioły czy też święci. Twierdzą, że znajdowali się w innym świecie.
Warto wspomnieć, że ŻADEN z badanych nie był wierzący. Trudno więc tłumaczyć ich opowieści przez fanatyzm religijny.
9 stałych elementów śmierci klinicznej
W 1991 roku sondaż Instytutu Gallupa wykazał, że 12 000 000 Amerykanów doświadczyło śmierci klinicznej. Oto dziewięć najczęściej opisywanych elementów takiego doświadczenia: przebywanie w jakimś innym świecie lub wymiarze. Ludzie czują, że w jakiś sposób przeszli do innego wymiaru czy na inny poziom istnienia; wszechogarniające uczucie spokoju. uczucie spokoju, błogości i zadowolenia jest tak przemożne u osób doświadczających śmierć kliniczną, że wiele z nich nawet gani lekarzy za wyciągnięcie ich z tego stanu i przywrócenie do życia; przegląd wszystkich wydarzeń z życia. Jest to archetypowe doświadczenie, w którym całe życie wyświetla się nagle przed oczami. Opisywali coś takiego również ludzie, którzy sądzili, że umierają, ale przez cały czas nie tracili świadomości. Wspominali o tym także ludzie, którzy wyskoczyli przez okno lub się topili; doświadczenie bycia poza ciałem. Często doświadczenie śmierci klinicznej rozpoczyna się od wrażenia opuszczania własnego ciała fizycznego i unoszenia się nad nim. Wiele osób czuło też, że mogłoby latać, gdyby tylko chciało; bardzo precyzyjne postrzeganie pozazmysłowe. Osoby, które przeszły śmierć kliniczną, często potrafią ze szczegółami opowiedzieć o rzeczach, których nie mogły widzieć w tym stanie- opisują sceny, wydarzenia, relacjonują rozmowy odbywające się poza salami operacyjnymi czy reanimacyjnymi lub poza miejscami ich "zgonu". Jest to jeden z najbardziej niezwykłych składników takich doświadczeń, który przekonuje wiele osób, że tak naprawdę są to doświadczenia paranormalne
Spotykanie innych ludzi. Wiele osób, które przechodzą śmierć kliniczną, twierdzi, że spotkały i rozmawiały ze zmarłymi krewnymi i przyjaciółmi "po drugiej stronie". Niektóre rozmawiały z samym Jezusem; Światło. Niezwykłe i, zdaniem niektórych, święte światło często zachęca lub otacza ludzi w stanie śmierci klinicznej; Tunel. jest często podawany jako powszechny element doświadczenia śmierci klinicznej, ale tak naprawdę zaledwie 9% ludzi, z którym rozmawiał Raymond Moody, donosiło o przechodzeniu lub przepływaniu przez tunel; przewidywanie przyszłości. Prekognicja, czyli zdolność przepowiadania przyszłości, to jeden z najrzadziej wymienianych elementów doświadczenia śmierci klinicznej.Bardzo często takie przypadki zdarzają się bo wypadkach i te osoby nie powinny przeżyć a jednak przeżyły. Z tego wynika że istnieje i może dać tym ludziom szanse. te osoby nie wierzyły w Boga i prowadziły swobodny tryb życia. Dzięki Bogu który dał im szanse zmieniły swoje życie.
Dwie opowieści
Mary Robins ze Szkocji miała zawał serca w trzydziestym roku życia. Upadła w sypialni obok lustra, przed którym wcześniej spokojnie czesała włosy. "Natychmiast po utracie przytomności wydało mi się, że gdzieś wpadam przez jakiś ciemny tunel, podobny do głębokiej studni. Na końcu widać było światłość, która mnie całkowicie przyciągała. Znalazłam się przed postacią złożoną z czystej światłości; natychmiast pomyślałam, że to Jezus. Za nim rozciągało się przepiękne wielkie miasto, które migotało, błyszczało, jakby było zbudowane z samych kryształów. Poszłam w kierunku miasta, ale Jezus (istota ze światłości) zatrzymał mnie delikatnie mówiąc, że muszę wrócić, gdyż moje jeszcze małe dzieci bardzo by tęskniły i wiele straciły! Oprzytomniałam, jakby po przeżyciu wielkiego szoku, który wstrząsnął całym moim ciałem. Nad sobą ujrzałam wtedy dwóch lekarzy z pogotowia, którzy zdołali przywrócić mi życie elektrowstrząsami!"
Leo Martin z Rhode Island długo chorował. Błyskawicznie chudł, jednocześnie tracąc apetyt. Był bardzo osłabiony i od czasu do czasu popadał w pewnego rodzaju śpiączkę. Zwykle w takich wypadkach obejmowała go ciemność (nicość), ale pewnego dnia znalazł się w dziwnym miejscu. "Jakbym spadł z nieba, znalazłem się na wspaniałym dywanie z zielonej trawy z mnóstwem polnych kwiatów o niespotykanych kolorach i kształtach. Nigdy w życiu nie widziałem takiego widoku, ani w filmie, ani na zdjęciach. Wpatrywałem się w błękit nieba, bo wydawało mi się, że z niego spadłem. Wówczas zauważyłem, że na tym niebie nie ma słońca! A mimo to wszystko lśniło, migocąc światłością i żywymi kolorami. Stałem na polnej ścieżce, obok której płynął kręto kryształowo czysty potok. W moją stronę szła jakaś kobieca postać. Kiedy podeszła bliżej, rozpoznałem własną żonę, niedawno zmarłą. Gdy umierała miała ponad 60 lat, tutaj wydało mi się, że jest młoda i piękna, taka, jaka była za młodu. Nigdy przedtem nie widziałem piękniejszej osoby. Delikatnie ujęła mnie za rękę i poprowadziła ścieżką w dół. Gdy doszliśmy do małego mostu nad potokiem, zatrzymaliśmy się i moja żona wyjaśniła mi, że śmierć nie istnieje i żebym się o nią nie martwił. Wyjaśniła, że teraz musi wrócić, ale ja nie mogę z nią iść, gdyż jeszcze nie nadszedł mój czas. Było mi naprawdę smutno, gdy ta piękna istota zostawiła mnie i poszła przez most. Po drugiej stronie raz jeszcze odwróciła się i przesłała mi ręką pocałunek. Jednocześnie straciłem świadomość. Ponownie oprzytomniałem na sali operacyjnej. Zauważyłem, że nikt z personelu nie wierzył, że przeżyję. Ale ja czułem się świetnie, byłem bardzo silny, ponownie zakochany, chciałem żyć". Leo Martin żył jeszcze osiem lat i umarł w czasie snu, mając siedemdziesiąt trzy lata