rws
Nowicjusz
- Dołączył
- 28 Październik 2010
- Posty
- 278
- Punkty reakcji
- 27
Czy bogaty jest kraj, w którym garstka ludzi ma duże pieniądze, jakieś 30% żyje dostatnio ale na kredyt a reszta jest absolutnie niepewna jutra żyjąc z dnia na dzień, padając ofiarą wszelkich patologii z niewolnictwem włącznie i mogąca być całkowicie wykluczona społecznie? Czy może bogatszy jest kraj w którym miliarderów to nie ma prawie w ogóle, 20% żyje dostatnio ale nie na kredyt a reszta skromnie ale stabilnie mogąc sobie pozwolić na wakacje co roku i drobne przyjemności, a przede wszystkim poczucie wspólnoty i bezpieczenstwa? Te procenty troche z kosmosu ale chyba zrozumiecie o co chodzi.
Liberalni kapitaliści wmawiają nam że każdy z nas może być bogaty - moim zdaniem jest to jednym ze zbrodniczych kłamstw kapitalizmu. Do wielkich pieniędzy cięzko jest dojść i jest to ograniczone - przecież nigdy nie będzie sytuacji ze wszyscy w kraju będą bogaci. Trzeba być przede wszystkim zdolnym w tej kwestii mieć szczęście i długo być zdrowym. Czy ktoś kto nie ma głowy do interesów bądź padł ofiarą choroby psychicznej np. uzależnienia od hazardu bądź innej uniemożliwiającej normalną prace lub kalectwa - powinien być skazany na wykluczenie społeczne? Spotkałem się wiele razy z osobami którym się finansowo nie powiodło a są naprawdę wporządku reprezentują wiele wartościowych cech. Niestety czeka je marny koniec i ich talenty ulegną zniszczeniu przez kapitalistyczną machinę. Według kapitalistów tacy ludzie to nieroby i na miskę przysłowiowego ryżu nie zasługują.
Dodatkowo, w kraju kapitalistycznym "pełną gębą" bogactwo wcale nie gwarantuje spokoju życia bo łatwo można je stracić a wtedy w ciągu jednego dnia można stać się własnie tym wykluczonym biedakiem i co wtedy?
Hitler mówił o Amerykanach że żyją w "okafelkowanym chlewie" porównując USA i III Rzeszę. Wspominał np. to, że co z tego że USA ma większy dochód skoro tak wielu ludzi żyje w slumsach wokół bogatych miast a poziom kulturalny jest nieporównywalny z niemieckimi miastami pełnymi teatrów, oper itp. Zgadzam się z takim poglądem. Myślę, że bogactwo nie polega tylko dochodzie netto państwa ale także na bogactwie architektonicznym, kulturalnym, czystym środowisku. Tych rzeczy zupełnie nie rozumieją i nie doceniają kapitaliści.
Czy bogatym krajem jest kraj taki jak USA (nawet zakładając sytuację ze nie byłoby takiego dużego długu publicznego) w którym ludzie sprzedają dom żeby sfinalizować swoją operację?
I po co państwo ma zwiększać swoje pkb czy w ogóle majątek w nieskończoność? Czy w ogóle galopować z tym rozwojem? Nie rozumiem tego, przeciez rozwój też ma swoje negatywne konsekwencje. Jeżeli jakiś kraj rozwija się w tempie 1% to w dzisiejszych mediach jest to uznawane jako klęske. Ale dlaczego? Przecież to jest taka sama sytuacja jak z osobą fizyczną, nie moze być sytuacji gdzie wszystkie kraje byłyby bogate, poza tym tak jak wspomniałem, niekontrolowany rozwój ma też swoje przykre konsekwencje.
Wiem ze ta sytuacja dzisiaj jest zwiazana z powszechnym zadłużeniem wielu uprzemysłowionych państw ale znów należy zapytać - jak mogliśmy (czy jak społeczeństwa państw zachodnich mogły) dopuścić do powstania takiego długu publicznego (fakt, że część to emerytury). Czy naprawdę nie da się pogodzić socjalu z brakiem długu? Moim zdaniem się da - przykładem takiego modelu była Islandia przed kryzysem. Państwo o bardzo małym długu publicznym a jednocześnie społeczeństwo bardzo zamożne z bogatymi świadczeniami socjalnymi. Oczywiście wszystko zmieniło się po prywatyzacji kilku głównych islandzkich banków, które wypompowały ten kraj do zera. Świadomie i z premedytacją. Cóż Islandia jest przykładem tego że to nie prosocjalny model gospodarki jest przyczyną wszelkiego zła na świecie ani nie jest synonimem zadłużenia. Przykład islandcki jest też całkowitą kompromitacją idei liberalnego kapitalizmu. Potwierdza także to, że rakiem współczesnej gospodarki jest międzynarowa lichwa (bo już bankami to tego nie można nazwać).
Idziemy dalej. Współczesne niewolnictwo. Gdy wielkie korporacje wchodziły do Polski to wielu klaskało uszami gdy dostawali się do nich do pracy. I owszem przez kilka lat wielu dorobiło się majątku dzięki własnej pracy, pensje były jak na polskie warunki świetne a życie tanie. Tylko, że dziś raczej nikt już nie łudzi się, że w "corpo" zarobi majątek. Ludzie pracują 2x wiecej za tyle samo. I tak jest wszędzie w demokratycznych, kapitalistycznych państwach. Poczynając od Reagana do dziś czas pracy wydłużył się podczas gdy pensje zostały zamrożone. Przecież to jest wytwór najczystszego kapitalizmu, firmy szukają do pracy niewolników a jak nie znajdą w Europie to jadą do Chin. Pisał o tym Greeg w jakimś temacie i świetnie uargumentował.
Liberalni kapitaliści wmawiają nam że każdy z nas może być bogaty - moim zdaniem jest to jednym ze zbrodniczych kłamstw kapitalizmu. Do wielkich pieniędzy cięzko jest dojść i jest to ograniczone - przecież nigdy nie będzie sytuacji ze wszyscy w kraju będą bogaci. Trzeba być przede wszystkim zdolnym w tej kwestii mieć szczęście i długo być zdrowym. Czy ktoś kto nie ma głowy do interesów bądź padł ofiarą choroby psychicznej np. uzależnienia od hazardu bądź innej uniemożliwiającej normalną prace lub kalectwa - powinien być skazany na wykluczenie społeczne? Spotkałem się wiele razy z osobami którym się finansowo nie powiodło a są naprawdę wporządku reprezentują wiele wartościowych cech. Niestety czeka je marny koniec i ich talenty ulegną zniszczeniu przez kapitalistyczną machinę. Według kapitalistów tacy ludzie to nieroby i na miskę przysłowiowego ryżu nie zasługują.
Dodatkowo, w kraju kapitalistycznym "pełną gębą" bogactwo wcale nie gwarantuje spokoju życia bo łatwo można je stracić a wtedy w ciągu jednego dnia można stać się własnie tym wykluczonym biedakiem i co wtedy?
Hitler mówił o Amerykanach że żyją w "okafelkowanym chlewie" porównując USA i III Rzeszę. Wspominał np. to, że co z tego że USA ma większy dochód skoro tak wielu ludzi żyje w slumsach wokół bogatych miast a poziom kulturalny jest nieporównywalny z niemieckimi miastami pełnymi teatrów, oper itp. Zgadzam się z takim poglądem. Myślę, że bogactwo nie polega tylko dochodzie netto państwa ale także na bogactwie architektonicznym, kulturalnym, czystym środowisku. Tych rzeczy zupełnie nie rozumieją i nie doceniają kapitaliści.
Czy bogatym krajem jest kraj taki jak USA (nawet zakładając sytuację ze nie byłoby takiego dużego długu publicznego) w którym ludzie sprzedają dom żeby sfinalizować swoją operację?
I po co państwo ma zwiększać swoje pkb czy w ogóle majątek w nieskończoność? Czy w ogóle galopować z tym rozwojem? Nie rozumiem tego, przeciez rozwój też ma swoje negatywne konsekwencje. Jeżeli jakiś kraj rozwija się w tempie 1% to w dzisiejszych mediach jest to uznawane jako klęske. Ale dlaczego? Przecież to jest taka sama sytuacja jak z osobą fizyczną, nie moze być sytuacji gdzie wszystkie kraje byłyby bogate, poza tym tak jak wspomniałem, niekontrolowany rozwój ma też swoje przykre konsekwencje.
Wiem ze ta sytuacja dzisiaj jest zwiazana z powszechnym zadłużeniem wielu uprzemysłowionych państw ale znów należy zapytać - jak mogliśmy (czy jak społeczeństwa państw zachodnich mogły) dopuścić do powstania takiego długu publicznego (fakt, że część to emerytury). Czy naprawdę nie da się pogodzić socjalu z brakiem długu? Moim zdaniem się da - przykładem takiego modelu była Islandia przed kryzysem. Państwo o bardzo małym długu publicznym a jednocześnie społeczeństwo bardzo zamożne z bogatymi świadczeniami socjalnymi. Oczywiście wszystko zmieniło się po prywatyzacji kilku głównych islandzkich banków, które wypompowały ten kraj do zera. Świadomie i z premedytacją. Cóż Islandia jest przykładem tego że to nie prosocjalny model gospodarki jest przyczyną wszelkiego zła na świecie ani nie jest synonimem zadłużenia. Przykład islandcki jest też całkowitą kompromitacją idei liberalnego kapitalizmu. Potwierdza także to, że rakiem współczesnej gospodarki jest międzynarowa lichwa (bo już bankami to tego nie można nazwać).
Idziemy dalej. Współczesne niewolnictwo. Gdy wielkie korporacje wchodziły do Polski to wielu klaskało uszami gdy dostawali się do nich do pracy. I owszem przez kilka lat wielu dorobiło się majątku dzięki własnej pracy, pensje były jak na polskie warunki świetne a życie tanie. Tylko, że dziś raczej nikt już nie łudzi się, że w "corpo" zarobi majątek. Ludzie pracują 2x wiecej za tyle samo. I tak jest wszędzie w demokratycznych, kapitalistycznych państwach. Poczynając od Reagana do dziś czas pracy wydłużył się podczas gdy pensje zostały zamrożone. Przecież to jest wytwór najczystszego kapitalizmu, firmy szukają do pracy niewolników a jak nie znajdą w Europie to jadą do Chin. Pisał o tym Greeg w jakimś temacie i świetnie uargumentował.