Artykuł 5. Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim i dlatego zgadzają się, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, to każda z nich, w ramach wykonywania prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, uznanego na mocy artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie, jak i w porozumieniu z innymi Stronami, działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego[4].
To, co zacytowałem powyżej, o sławetny artykuł 5, który wedle wykładni rządowej, oficjalnej narracji, ma nas, czyli Polskę, Polaków, zabezpieczyć na wypadek działań zbrojnych, w skrócie agresji jakiegoś państwa, na Polskę.
Jak myślicie, to zadziała, i mocarne NATO, z miejsca stanie w obronie swego sojusznika? A nawet członka tego sojuszu/porozumienia?