Czy studia niszczą psychikę młodych Polaków?

M

MacaN

Guest
Witam.

Do napisania tematu zainspirował mnie ten artykuł, choć już wcześniej trochę rozmyślałem na ten temat.

Studia. Czas, który wielu ludzi utożsamia z wieczną zabawą, piciem, seksem, poznawaniem nowych ludzi oraz ostatnio z minimalnym wykształceniem, jakie powinien osiągnąć młody człowiek, który chce być w życiu KIMŚ.

Niestety rzeczywistość jest często zgoła odmienna. Otóż studia to czas, w którym młody człowiek jest nieustannie narażony na stres. Każde, nawet najmniejsze potknięcie może się skończyć zakończeniem kariery, a raczej zakończeniem ścieżki biegnącej w jej kierunku.


Patrząc z perspektywy studenta, który dopiero zaczyna kolejny semestr, pisze to jeszcze na luzie, a zatem tylko z pamięci, ale własnie pamiętam jak to było jeszcze niedawno. Każdy dzień był na wagę złota, każdy dzień powodował stres, który kazał sie uczyć godzinami i nie pozwalał zasnąć, każda porażka wydawała się tą ostatnią, a każdy sukces po prostu odwlekał godzinę ścięcia.

Rzeczywiście jestem w stanie uwierzyć w to, że 40% studentów ma zaniżona samoocenę i ma problemy psychiczne spowodowane własnie studiowaniem. Oczywiście pisze z perspektywy człowieka będącego na kierunku inżynierskim, nie wiem jak to wygląda na studiach humanistycznych, jak prawo, polonistyka, zarządzanie i przedsiębiorczość, czy ekonomia ( ekonomia jest kierunkiem humanistycznym ).

Za to wiecie co jest najlepsze? To, że sukces po studiach to naturalnie mit. Sukces osiąga się w zupełnie inny sposób, sukcesu nie stworzy przestarzały i nieefektywny system szkolenia, sukcesu nie da ukończenie jakiegoś kierunku. Studia to jedynie zaspokojenie swoich psychologicznych potrzeb, które prawdopodobnie bez powodu zalęgły się w naszych głowach. Ukończenie studiów ma dać nam tylko i wyłącznie wewnętrzne spełnienie, bo raczej nie przyniesie wielu pieniędzy.




A Wy, co o tym sądzicie?
 
Y

Yellow Jester

Guest
W dużej mierze zgadzam się zarówno z tym artykułem, jak i z twoimi przemyśleniami. Niekiedy miewam podobne. Ja studiuję, żeby zaspokoić swoje psychologiczne potrzeby. Nie łudzę się, że samo ukończenie studiów wystarczy, aby zrobić ze mnie dobrego specjalistę. Oczywiście piszę z perspektywy człowieka będącego na kierunku inżynierskim.
 

Kaznodzieya

Kaznodzieya
Dołączył
16 Luty 2006
Posty
10 124
Punkty reakcji
98
MacaN napisał:
Za to wiecie co jest najlepsze? To, że sukces po studiach to naturalnie mit. Sukces osiąga się w zupełnie inny sposób, sukcesu nie stworzy przestarzały i nieefektywny system szkolenia, sukcesu nie da ukończenie jakiegoś kierunku.
Czym jest owy sukces bez nabywania wiedzy. Zdefiniujmy go zanim zanegujemy sposób.

CO ZNACZY ODNIEŚĆ SUKCES ?

Zdawać by się mogło że nie jest problemem tyle uczenie się i system nabywania wiedzy,
ile samo podejście do do tego zagadnienia przez współczesnych młodych ludzi - pewien znak czasów.
 

Isen1822

Ten najgorszy.
Dołączył
3 Maj 2012
Posty
1 115
Punkty reakcji
106
Wiek
30
Miasto
Polska ;)
A wiecie co ja myślę? Wydaje mi się, że prawdziwe zniszczenie psychiki młodego Polaka może nastąpić wówczas, gdy okaże się, że po zakończeniu kierunku nie ma dla niego, pracy, lub jest taka, w której będzie zarabiał tyle samo co ktoś po zawodówce... Mnie osobiście to by najbardziej zniszczyło... Tyle czasu, energii, często pieniędzy..... I cóż z tego? Myślę, że to też istotny element tej dyskusji.
 

Hailie

Bywalec
Dołączył
17 Wrzesień 2010
Posty
475
Punkty reakcji
118
Coś w tym jest. W trakcie studiów miałam jeden poważny kryzys, gdzie studia chciałam rzucić a rozmowy z najbliższymi kończyły się krzykiem, płaczem i trzaskaniem drzwiami. Nie widziałam sensu w tym kierunku, bo go nie lubiłam i miałam dużo poprawek. Praktycznie rozpoczęłam go ze względu na ambicje rodziców. Byłam zestresowana, nie chciało mi się żyć. Z czasem jednak zaczęłam go lubić, udało mi się poprawić niezdane przedmioty i o dziwo spodobało mi się, skutkiem czego zaczęłam się przykładać i polubiłam swój zawód. Koniec końców wyszłam obronną ręką i wzmocniło mnie to psychicznie bardzo tylko po to by po studiach znowu psychicznie rozwalić. <_< Pół roku bezrobocia. I po co było 5 lat studiów? Po to by znaleźć pracę w innym zawodzie i zarabiać więcej, bo za pensję fizjoterapeuty pracującego w szpitalu czy gabinecie nie byłabym się w stanie nawet utrzymać, yesss.
Dziś trzeba kombinować i cały czas się dokształcać, bo inaczej sam papierek nie wystarczy, by znaleźć pracę. Bardzo propagowane jest parcie na samorozwój i couching co mnie już nieco irytuje, bo narzuca pewien schemat.
 
M

MacaN

Guest
Kaznodzieya napisał:
Zdawać by się mogło że nie jest problemem tyle uczenie się i system nabywania wiedzy, ile samo podejście do do tego zagadnienia przez współczesnych młodych ludzi - pewien znak czasów.
Możesz rozwinąć myśl?

Poprzez sukces rozumiem spełnienie. Oczywiście dla każdego jest to cos innego, ale umówmy się - wysokie zarobki, własny dom i dobry samochód.
 

Kaznodzieya

Kaznodzieya
Dołączył
16 Luty 2006
Posty
10 124
Punkty reakcji
98
Fajny post Wolfy. Dzięki.

(czytaj. mam córkę na studiach).



MacaN napisał:
Możesz rozwinąć myśl?
Najkrócej to moim zdaniem zmienia się stosunek nabywanej wiedzy do zysku, i to wprost proporcjonalnie do wartości jakie reprezentują sobą i jakim hołdują kolejne pokolenia młodych ludzi.

Kwestia tzw. sukcesu to już całkiem odrębny temat.



MacaN napisał:
Poprzez sukces rozumiem spełnienie.
Super, ale ...



MacaN napisał:
Oczywiście dla każdego jest to cos innego, ale umówmy się - wysokie zarobki, własny dom i dobry samochód.
No i tu jest moim zdaniem "pies pogrzebany". Uważam że to co pozornie jest postrzegane jako sukces wcale nim być nie musi. Z czasem zmieniają się wartości i definicje tego co jest ważne aby odnieść sukces.
Czytałem i rozmawiałem z ludźmi którzy powinni czuć spełnieni a nie są. Jednak w opinii innych odnieśli sukces.

Efektem końcowym czasem jest rozczarowanie, gniew i pustka, pomimo spełnienia i dotarcia do wyznaczonego sobie celu.
 
M

MacaN

Guest
Kaznodzieya napisał:
No i tu jest moim zdaniem "pies pogrzebany". Uważam że to co pozornie jest postrzegane jako sukces wcale nim być nie musi. Z czasem zmieniają się wartości i definicje tego co jest ważne aby odnieść sukces. Czytałem i rozmawiałem z ludźmi którzy powinni czuć spełnieni a nie są. Jednak w opinii innych odnieśli sukces. Efektem końcowym czasem jest rozczarowanie, gniew i pustka, pomimo spełnienia i dotarcia do wyznaczonego sobie celu.
I właśnie o tym piszę... Widzisz, te pieniądze to jest absolutne minimum, ale tak jak napisałeś - sukces, czyli te wewnętrzne spełnienie to coś więcej. Co?

No własnie, moim zdaniem spokój, zmiana tempa życia. Studia to czas 3,5- 5 lat ( zależy ) życia w ciągłym stresie i w gonitwie za terminami, obowiązkami... Nie ma tutaj za dużo czasu na spokój.

Później przychodzi praca. Bardzo często jest to praca wymagająca od nas ciągłego zaangażowania w domu, a to rozmycie miedzy życiem prywatnym, a zawodowym nie jest niczym dobrym. Pieniądze stają się wtedy, owszem, słuszna nagrodą, ale jednocześnie wiesz, że musisz ich pilnować, bo inaczej szybko znikną.

Szczerze - jeśli po studiach okaże się, że będę musiał przychodzić do domu po robocie i np. myśleć nad projektem, to rzucę pracę maksymalnie po roku, myśląc w międzyczasie nad jakimś spokojnym źródłem zarobków.



Isen1822 napisał:
A wiecie co ja myślę? Wydaje mi się, że prawdziwe zniszczenie psychiki młodego Polaka może nastąpić wówczas, gdy okaże się, że po zakończeniu kierunku nie ma dla niego, pracy, lub jest taka, w której będzie zarabiał tyle samo co ktoś po zawodówce...
Ale przecież to naturalne. Napisz mi - po jakim kierunku zarobisz na tyle dużo, by przebić np. gościa z papierem technika, który zacznie pracować te 3,5 - 5 lat przed tobą?

Ten pierwszy przez 5 lat będzie miesiąc w miesiąc zarabiał po minimum 3 tyś. na rękę, a Ty w tym czasie miesiąc w miesiąc będziesz tracił kasę na studia. Po 5 latach on będzie juz miał własny samochód, większe zarobki, niż na początku, być może mieszkanie, albo odłożone kilkanaście, kilkadziesiąt tyś. na czarną godzinę, a Ty bez doświadczenia zaczniesz prace za mniejsze pieniądze, bo na jakiej zasadzie miałbyś zarabiać więcej, jeśli mniej umiesz w praktyce?

No głupi przykład - weź technika elektronika i magistra elektroniki. Ten pierwszy, technik zaczyna pracę 5 lat wczesniej w dziale utrzymania ruchu, po 5 latach zna na wylot wszystkie maszyny, ich naprawa to dla niego pestka. Ten drugi, magister po 5 latach przychodzi do pracy na ten sam dział i nie umie naprawic nic.

Wiesz, czym się różni magister od technika w tym momencie? Tym, ze magister potrafi wyprowadzić za pomocą rachunku całkowego i różniczkowego wzory, których technik po prostu się nauczył, ale obaj potrafią je zastosować :)
 

Kaznodzieya

Kaznodzieya
Dołączył
16 Luty 2006
Posty
10 124
Punkty reakcji
98
MacaN napisał:
czyli te wewnętrzne spełnienie to coś więcej. Co?
Ja uważam że to radość + wewnętrzny pokój w Nas . (potocznie i nietrafnie nazywany zadowoleniem i spełnieniem, bo to nie to samo)
Reszta to sztuczny "system" wartości jaki kształtuje ludzi i zazwyczaj na ich własną zgubę a przynajmniej rozczarowanie. Do którego wielu nawet nie chce się przyznać stosując różnorakie usprawiedliwienia lub narzędzia wyparcia.



MacaN napisał:
Szczerze - jeśli po studiach okaże się, że będę musiał przychodzić do domu po robocie i np. myśleć nad projektem, to rzucę pracę maksymalnie po roku, myśląc w międzyczasie nad jakimś spokojnym źródłem zarobków.
Szacun - podziwiam. Obyś miał na to siłę i mądrość jak piszesz gdy przyjdzie owa "godzina próby" i określenie się w tym kim jestem do końca.

Gdy się rozglądam dookoła siebie po znajomych, klientach, rozmówcach, i innych poznanych jednostkach, to widzę mnóstwo ludzi którzy kiedyś byli młodzi, mieli podobne dylematy. Mnóstwo przykładów, które gdzieś poległy po swoich ideałach, nie wyszły im, błędów życiowych. Zwalili to potem na tzw. zderzenie z rzeczywistością heh ... a przecież to oni mieli kształtować swoją rzeczywistość a nie ona ich ! Problem też chyba nie w braku materiału na podstawie można by się uczyć aby korzystać z cudzych doświadczeń. Problem raczej w tym że wielu nie potrafi, nie może lub nie chce tego robić.

temat rzeka ... :(
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
Myślę, że studia mogą zniszczyć ludzi, którzy idą na kierunki wybrane przez rodziców, w których się w ogóle nie odnajdują. Z drugiej jednak strony mało ludzi po liceum wie, co chce dokładnie w życiu robić. :) A jeszcze częściej jest tak, że w trakcie studiów odnajdujemy jakiś konkretny temat w którym chcemy się kształcić i rozwijać i nie koniecznie jest to związane z kierunkiem.

Według mnie sukcesu na pewno nie odniosą Ci co przez całe studia nie podjęli żadnej pracy (chociażby wakacyjnej) . Niektórzy żyją w swoim świecie i myślą, że po studiach to ktoś będzie się o nich bił. A rzeczywistość wygląda wiadomo jak, biedronka za najniższą krajową - w większości przypadków.

Jeżeli chcemy znaleźć konkretną pracę musimy coś sobą reprezentować w praktyce, dlatego należy się chwytać praktyk, staży, projektów unijnych, zbierać papierki, żeby czymś w tym CV się wyróżnić, by się wybić.

Ja licencjat wspominam bardzo dobrze, owszem były stresujące sytuacje, ale stres też jest w życiu potrzebny. ;) Podobnie magisterka, pierwszy semestr za mną i nie narzekam.
Dodam, że studiuję przedmioty humanistyczne, więc może mam łatwiej, nie wiem. Pracuję, studiuję i daję radę, ale robię to co lubię i może to jest klucz :)

A jeśli chodzi o spokój i zwolnienie tempa... mam na to czas, jeszcze tyle rzeczy nieodkrytych, tyle przygód itd. młoda jestem trzeba korzystać. :D W grobie odpocznę :p
 

Kaznodzieya

Kaznodzieya
Dołączył
16 Luty 2006
Posty
10 124
Punkty reakcji
98
Skoro z drugiej strony mało kto wie co chce robić w życiu, to co się dziwić że rodzice wybierają młodym studia.
Robią co mogą i starają się najlepiej. Potem im się obrywa za to jak dzieci nie spełnione.


Jest jeszcze inna naga i bolesna prawda. Jak ktoś jest od urodzenia przysłowiową d...pą lub śmierdzącym leniem
to i studia nic nie pomogą, co najwyżej w stwierdzeniu że to było nie porozumienie.
 
M

MacaN

Guest
Kaznodzieya napisał:
Skoro z drugiej strony mało kto wie co chce robić w życiu, to co się dziwić że rodzice wybierają młodym studia.
Proszę Cię Kaznodzieyo... Wybieranie studiów dzieciakom to jakiś żart i głupie ambicje rodziców. Mi powiedziano jasno - albo się będziesz uczył, albo idziesz do pracy. Przy czym naturalnie praca = abonament za mieszkanie w domu, co rozumiem, bo nikomu nie jest potrzebny szkodnik, a i ja sam nie chciałbym nim być. :)



Kaznodzieya napisał:
Potem im się obrywa za to jak dzieci nie spełnione.
Dziecko ma własny mózg i w wieku 18 lat, a nawet wcześniej ( u mnie to był początek technikum ) powinno usłyszeć - to Twoje życie, żyj jak chcesz, przy czym w moim domu przestrzegasz moich zasad. Natomiast jeśli nie chcesz się uczyć, to się nie ucz, ale nie będziesz siedział na tyłku i się lenił.

To dziecko ma dokonywać wyborów i powinno zostać tak wychowane, aby pod koniec szkoły średniej było w stanie wybrać świadomie. Jesli nie jest, to znaczy, że rodzicom wyszła d*pa wołowa, a nie dzieciak :)



RainQueen napisał:
Jeżeli chcemy znaleźć konkretną pracę musimy coś sobą reprezentować w praktyce, dlatego należy się chwytać praktyk, staży, projektów unijnych, zbierać papierki, żeby czymś w tym CV się wyróżnić, by się wybić.
A ja własnie sie nie zgodzę, bo to o czym piszesz to wyścig szczurów, w którym nie mam zamiaru brać udziału. Chyba, że będzie mi to sprawiało przyjemność. Sorry, to ja będę dysponował pewną wiedzą i umiejętnościami i to o mnie maja zabiegać pracodawcy, a nie ja o nich.


RainQueen napisał:
Według mnie sukcesu na pewno nie odniosą Ci co przez całe studia nie podjęli żadnej pracy (chociażby wakacyjnej)
Ja jestem za praca wakacyjną, ale tylko po to, by zarobić na utrzymanie przez kolejne miesiące studiów. Jestem przeciwnikiem pracy podczas studiowania dziennego. Od tego by zdobywać doswiadczenie sa studia zaoczne, ale maja sens tylko wtedy, gdy to firma Cie na nie wyśle ( swoja droga miałem taka okazję... Zarobki ok. 2,5 -3 tyś. na łapkę + opłacane studia. W sumie nie wiem, czy nie popełniłem błędu wybierając inaczej... No, ale jak człowieka ciągną ambicje i jakiś mega fajny kierunek, to ma za swoje...)



RainQueen napisał:
A rzeczywistość wygląda wiadomo jak, biedronka za najniższą krajową - w większości przypadków.
W przypadku studiów humanistycznych z cała pewnością, choć słyszałem i o inżynierach, którym proponowano 1800 na start :lol: O ile pracy za 2,5-3 nie można nazwać sukcesem, bo jest to nieproporcjonalna płaca w stosunku do włożonej pracy i uzyskanej wiedzy, to propozycja 1800 zł to jak dać komuś w pysk. Pracę za 1800 zł to można dostać nie mając żadnego doświadczenia i umiejętności.



RainQueen napisał:
ale robię to co lubię i może to jest klucz
To z cała pewnością jest klucz.
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
MacaN napisał:
Sorry, to ja będę dysponował pewną wiedzą i umiejętnościami i to o mnie maja zabiegać pracodawcy, a nie ja o nich.
Rozbawiłeś mnie Macan :)
Posiadając papierek inżyniera jesteś jak tysiące innych inżynierów z papierkiem. Jak wiadomo studenci są różni, jedni się obijają, inni ryją po nocach, a ostatecznie zdają i jedni i drudzy.
Pracodawcy nie patrzą na papierek, bo to coś co każdy może zrobić, kupić itd. Liczy się praktyka. Myślisz, że pracodawca który wywala na projekt 50 tys powierzy go jakiemuś świeżakowi? :)
Bądźmy poważni.
Czy sam zatrudniłbyś studenta świeżo po studiach bez żadnego doświadczenia?

Moja przyjaciółka studiuje inżynierie środowiska, odbywała staż w firmie, gdzie nikt nie miał dla niej czasu, jedyne czego się dowiedziała, to tego, że projekty jakie robili na zajęciach w niczym nie przypominają tych zaakceptowanych i zrealizowanych, i jest to całkiem inny system.
Każda firma funkcjonuje inaczej, jeżeli myślisz, że przyjdziesz i będziesz rozdawał karty to się grubo mylisz. By dobrze wykonywać swoją pracę, trzeba się najpierw wdrożyć. A to zajmuje trochę czasu, zwłaszcza gdy ktoś myśli, że teoria mu wystarczy. Wiadomo, że praktyka a teoria, to dwie różne rzeczy.



MacaN napisał:
W przypadku studiów humanistycznych z cała pewnością, choć słyszałem i o inżynierach, którym proponowano 1800 na start
Według mnie to akceptowalna cena, jeśli chodzi o okres próbny, natomiast jeżeli dalsza współpraca ma się odbywać na takich warunkach, to lepiej sobie odpuścić.



MacaN napisał:
Pracę za 1800 zł to można dostać nie mając żadnego doświadczenia i umiejętności.
To czemu mamy tylu bezrobotnych? :p



MacaN napisał:
( swoja droga miałem taka okazję... Zarobki ok. 2,5 -3 tyś. na łapkę + opłacane studia. W sumie nie wiem, czy nie popełniłem błędu wybierając inaczej... No, ale jak człowieka ciągną ambicje i jakiś mega fajny kierunek, to ma za swoje...)
Oby było warto :p



Kaznodzieya napisał:
Skoro z drugiej strony mało kto wie co chce robić w życiu, to co się dziwić że rodzice wybierają młodym studia. Robią co mogą i starają się najlepiej. Potem im się obrywa za to jak dzieci nie spełnione.

Wydaje mi się, że warto porozmawiać z dzieckiem na ten temat, w końcu człowiek wybierający się na studia ma 18 lat, więc mniej więcej wie co go interesuje bardziej, a co mniej. :)



Kaznodzieya napisał:
Jest jeszcze inna naga i bolesna prawda. Jak ktoś jest od urodzenia przysłowiową d...pą lub śmierdzącym leniem to i studia nic nie pomogą, co najwyżej w stwierdzeniu że to było nie porozumienie.
Dokładnie. :D
 
M

MacaN

Guest
RainQueen napisał:
To czemu mamy tylu bezrobotnych? :p
Bo ludziom się nie chce pracować. W Wałbrzychu i okolicach jest jedno największych bezroboci w Polsce, a pracę za okolice 2 tyś. miesięcznie znajdę bez najmniejszego problemu. Jeśli tylko chcę, a nie mam żadnego doświadczenia. No to co z tym bezrobociem?




RainQueen napisał:
Według mnie to akceptowalna cena, jeśli chodzi o okres próbny
Ja bym wyśmiał takiego pracodawce i wyszedł gabinetu, ale kto co lubi :D



RainQueen napisał:
Posiadając papierek inżyniera jesteś jak tysiące innych inżynierów z papierkiem. Jak wiadomo studenci są różni, jedni się obijają, inni ryją po nocach, a ostatecznie zdają i jedni i drudzy. Pracodawcy nie patrzą na papierek, bo to coś co każdy może zrobić, kupić itd. Liczy się praktyka. Myślisz, że pracodawca który wywala na projekt 50 tys powierzy go jakiemuś świeżakowi?
Projekt... Tylko Ty zakładasz, że po studiach inżynier ma dymać z projektami, które będzie zabierał do domu i siedział nad nimi dziesiątkami godzin, a ja nie ;) Ja zakładam 8 godzin w pracy, czapeczka i do domu.

Piszemy o różnych kierunkach. Ja studiuję lotnictwo i praktyka w jakiejkolwiek firmie na nic mi się zda. Tak jak napisałem, gdybym miał studiować pospolity kierunek, zrobiłbym to z ramienia firmy i nadal byłbym na poziomie 8h i czapeczka.




A projekty, wyścig szczurów... Niech o to zabiegają Ci, którzy chcą brać udział w tym wyścigu i Ci, którzy chcą być wykorzystywani. Wiesz, jak oni skończą? Po 10-15 latach pracy dla korporacji dostaną kiedyś po tyłku, bo każdy kto uczestniczy w takim wyścigu kiedyś po tyłku dostanie. Gdy to już nastąpi, ten człowiek zatęskni za spokojnym życiem za trochę mniejsze ( a może i wcale nie mniejsze ? ) pieniądze.
 
S

Spamerski

Guest
Studia to rozwijanie zainteresowania określoną dziedziną nauki. Błędne jest więc oczekiwanie, że ukończenie studiów będzie automatycznie wiązało się z poprawą sytuacji materialnej, jest chyba wręcz przeciwnie. Zdaje się bowiem, że jeśli ktoś idzie na studia wyłącznie z pobudek materialnych, to rzeczywiście może mu to zniszczyć psychikę. Dodam jednak, że psychikę zniszczy postawa takiej osoby, a nie w żadnym razie studia, które z definicji mogą tylko rozwijać.

Kiedyś też miałem dylemat ze studiami i nawet na forum pisałem wówczas, że:

Właśnie, więc moim zdaniem lepiej zrobić licencjat i podjąć pracę. Piąć się powoli do góry i w miarę potrzeb 'dokształcać' się zaocznie.

http://www.forumowisko.pl/topic/86429-licencjat-a-magister/?p=1671684

I dzisiaj z perspektywy czasu podtrzymuję tamto stanowisko, z tym że ja zawsze pracowałem w zasadzie na swój rachunek, więc nie było konieczne wspinanie się po szczeblach.
 

Kaznodzieya

Kaznodzieya
Dołączył
16 Luty 2006
Posty
10 124
Punkty reakcji
98
MacaN napisał:
Proszę Cię Kaznodzieyo... Wybieranie studiów dzieciakom to jakiś żart i głupie ambicje rodziców. Mi powiedziano jasno - albo się będziesz uczył, albo idziesz do pracy.
Żaden żart. Życie.

Czasem może i ambicje jak piszesz ale czy to coś złego mieć ambicje ? Ty ich nie masz ?
Czasem doświadczenie życia a czasem konieczność bo "dzieciak" pomimo wieku nadal głupiutki i niezdecydowany i nie wie co chce w życiu robić.

Twoja "motywacja" do studiów jaką Ci zapodano (albo studia albo do roboty) też może uchodzić za żart :D



MacaN napisał:
Dziecko ma własny mózg i w wieku 18 lat, a nawet wcześniej
Posiadanie mózgu nie jest równoznaczne z mądrością jaka się nabywa latami a czasem i głupim się jeszcze umiera.
Rodzice często próbuję ograniczyć owe głupie decyzje do minimum. Znowu życie a nie żart.



MacaN napisał:
To dziecko ma dokonywać wyborów i powinno zostać tak wychowane, aby pod koniec szkoły średniej było w stanie wybrać świadomie. Jesli nie jest, to znaczy, że rodzicom wyszła d*pa wołowa, a nie dzieciak :)
Owszem ale to często teoria. D-pa wołowa postanie d-pą wołową nawet jak będziesz jej aplikował dzieła Einsteina. Prawda jest taka moim zdaniem że jak ktoś ma w sobie to ziarno (gen, talent, charakter, cel, etc.) i je pielęgnuje to coś z, tego wyrośnie. Jak nie ma to podlewanie rodziców na nie nic się nie przyda. I tak po studiach skończy na przysłowiowej kasie w Lidlu czy Biedronce.



RainQueen napisał:
ażda firma funkcjonuje inaczej, jeżeli myślisz, że przyjdziesz i będziesz rozdawał karty to się grubo mylisz. By dobrze wykonywać swoją pracę, trzeba się najpierw wdrożyć. A to zajmuje trochę czasu, zwłaszcza gdy ktoś myśli, że teoria mu wystarczy. Wiadomo, że praktyka a teoria, to dwie różne rzeczy.
W samej rzeczy. Świat jest pełen bezrobotnych wykształconych mających teoretyczną wiedzę i postawę roszczeniową o jakiej pisze Macan.
 

monika88

Nowicjusz
Dołączył
14 Marzec 2016
Posty
5
Punkty reakcji
0
Wiek
35
Miasto
Warszawa
Studia związane z medycyną i prawem w największym stopniu zmieniają "psychikę". Schematy i myślenie w zbiorowości, najgorsze co może być :/
 

Marta_34

Nowicjusz
Dołączył
22 Marzec 2016
Posty
23
Punkty reakcji
0
Istotnie, za mało dziś specjalistów z wszelakich dziedzin, a całe rzesze teoretyków po studiach, odrealnionych ludzi. Jeśli ktoś po skończeniu szkoły średniej przez kolejne 5 lat "uczy się" siedząc np. na garnuszku u rodziców, to w istocie może mieć potem ogromny problem, żeby się odnaleźć w rzeczywistości, która wymaga od niego jakiegoś zaangażowania. Nie neguję nauki, sama jestem po studiach, jednocześnie zdając sobie sprawę, że dopiero gdy wróciłam by zdać egzamin zawodowy (wróciłam do szkoły technicznej), to wtedy miałam jakieś szanse na znalezienie pracy w zawodzie. Młodym ludziom się wydaje, że skończą studia i im się "należy", nie zdając sobie sprawy, że w dzisiejszych czasach zdecydowana większość ludzi jest po studiach i wielu z nas musiało zaczynać od przysłowiowego "zera" a nie od 2500 na rękę.
Trochę to wszystko smutne, ale niestety prawdziwe. W dzisiejszych czasach trzeba mieć fach w ręku i nieustannie się doszkalać, inaczej po 2 latach w zawodzie staniesz się już niepotrzebny, bo nie jesteś na bieżąco.
 
Do góry