Trzeba jasno sobie powiedzieć, że dziś rynkiem rządzi klient a nie producent/pracodawca a tym bardziej pracownik.
Jeśli ja widzę w Biedronce pączki na tłusty czwartek za 32 grosze/sztukę to oczywiste jest jak wygląda ten biznes. Tam dostawca zarabia po 2 grosze na pączku co go bardzo cieszy.
Dostarczy milion pączków i zarobi 40 000 na kontrakcie in-outowym a kontrakt ma tylko dlatego, że setki ludzi pracuje po 12zł/h i jak nie ma Polaków to bierze Ukraińców.
Inaczej te pączki będą produkowane przez kogoś kto ma full automat i tych setki ludzi pójdzie na bruk bo kontrakt wygra konkurencja, która zamiast ludzi ma automatyczne roboty.
Więc w 4 litery (i to bardzo głęboko) możecie sobie wsadzić filozofie. Myślicie, że bułkę w Lidlu za 19gr robi ręcznie kucharz specjalista za 5000 miesięcznie? Wolne żarty.
To są linie, które tłuką tysiące bułek na godzine. Obsługuje je jeden operator tylko w takiej konfiguracji możemy mówić o tej cenie.
Gdyby były ręcznie lepione to kosztowałyby 5 razy tyle.
I teraz jak ma mała piekarnia konkurować z takimi gigantami, skoro Wy (specjaliści od Ekonomii) chcecie podnosić pensje sztucznie dla tych małych przedsiębiorców?
Duży ma w dupie...podniesie pensje bo stać go na podniesienie pensji kilkunastu ludziom, którzy obsługują ultraszybkie maszyny.
Jeszcze tylko będzie zacierać ręce, że mała konkurencja teraz będzie jeszcze droższa.
Był tu taki komunista Shogu, który uważał, że należy zamknąć granice, zlikwidować automatyzacje bo robotyzacja to zło (odbiera ludziom prace).
Powiedziałem mu, że może od razu wróćmy do 18 wieku i orajmy pole wołami, po co komu ciągniki?
A do zbioru ziemniaków trzeba będzie wołać całą wieś - oczywiście za nadgodziny.
Tylko wtedy nie dziwmy się że nasze ziemniaki będą 10 razy droższe niż za granicą i zero szansy na eksport czegokolwiek z kraju.
"Hand Made" ....od siedmiu boleści....problem polega na tym, że mówimy o ziemniakach a nie Royce-Rollsie.
Potem twierdził, że aby pobudzić popyt, należy wszystko niszczyć.
Wtedy ludzie będą budować...a jak będą budować to będzie praca!
Super idea. Zniszczmy wszystko, doszczętnie, każdy będzie miał robote!
Jak niczego nie będzie, będziemy spać w jaskiniach i norach to potem będziemy 200 lat odbudowywać chałupy...a świat w tym samym czasie będzie latał na Marsa.
Normalnie strategia 100-lecia. Pogratulować tak ogromnej wiedzy ekonomicznej.
Jeśli ja widzę w Biedronce pączki na tłusty czwartek za 32 grosze/sztukę to oczywiste jest jak wygląda ten biznes. Tam dostawca zarabia po 2 grosze na pączku co go bardzo cieszy.
Dostarczy milion pączków i zarobi 40 000 na kontrakcie in-outowym a kontrakt ma tylko dlatego, że setki ludzi pracuje po 12zł/h i jak nie ma Polaków to bierze Ukraińców.
Inaczej te pączki będą produkowane przez kogoś kto ma full automat i tych setki ludzi pójdzie na bruk bo kontrakt wygra konkurencja, która zamiast ludzi ma automatyczne roboty.
Więc w 4 litery (i to bardzo głęboko) możecie sobie wsadzić filozofie. Myślicie, że bułkę w Lidlu za 19gr robi ręcznie kucharz specjalista za 5000 miesięcznie? Wolne żarty.
To są linie, które tłuką tysiące bułek na godzine. Obsługuje je jeden operator tylko w takiej konfiguracji możemy mówić o tej cenie.
Gdyby były ręcznie lepione to kosztowałyby 5 razy tyle.
I teraz jak ma mała piekarnia konkurować z takimi gigantami, skoro Wy (specjaliści od Ekonomii) chcecie podnosić pensje sztucznie dla tych małych przedsiębiorców?
Duży ma w dupie...podniesie pensje bo stać go na podniesienie pensji kilkunastu ludziom, którzy obsługują ultraszybkie maszyny.
Jeszcze tylko będzie zacierać ręce, że mała konkurencja teraz będzie jeszcze droższa.
Był tu taki komunista Shogu, który uważał, że należy zamknąć granice, zlikwidować automatyzacje bo robotyzacja to zło (odbiera ludziom prace).
Powiedziałem mu, że może od razu wróćmy do 18 wieku i orajmy pole wołami, po co komu ciągniki?
A do zbioru ziemniaków trzeba będzie wołać całą wieś - oczywiście za nadgodziny.
Tylko wtedy nie dziwmy się że nasze ziemniaki będą 10 razy droższe niż za granicą i zero szansy na eksport czegokolwiek z kraju.
"Hand Made" ....od siedmiu boleści....problem polega na tym, że mówimy o ziemniakach a nie Royce-Rollsie.
Potem twierdził, że aby pobudzić popyt, należy wszystko niszczyć.
Wtedy ludzie będą budować...a jak będą budować to będzie praca!
Super idea. Zniszczmy wszystko, doszczętnie, każdy będzie miał robote!
Jak niczego nie będzie, będziemy spać w jaskiniach i norach to potem będziemy 200 lat odbudowywać chałupy...a świat w tym samym czasie będzie latał na Marsa.
Normalnie strategia 100-lecia. Pogratulować tak ogromnej wiedzy ekonomicznej.