Czy jesteś satanistą?

Baskerville

Nowicjusz
Dołączył
7 Maj 2016
Posty
78
Punkty reakcji
13
Wiek
45
MacaN napisał:
To NADAL nie zmienia faktu, że postrzeganie dobra i zła jest rzeczą subiektywną.

Proste - idź i zapytaj na ulicy grupę 1000 osób, czy 10 letnia głodna dziewczynka kradnąca bułki zrobiła zły, czy dobry uczynek?

Po prostu. Założę się, że odpowiedzi nie będą jednoznaczne, a to już obala tezę o sztywno położonej granicy między dobrem a złem.

Inny przykład? Klaps. Idź i popytaj na ulicy, czy uderzenie dziecka w tyłek w młodym wieku w celu wpojenia mu pewnych zachowań ( klaps ) jest dobry, czy zły. Ha! tutaj dopiero będą podzielone zdania.

Nie ja kręcę, po prostu każdy człowiek ma gdzie indziej postawiona granice między " dobrem " i " złem ". Niezależnie od tego, czy ci się to podoba, czy też nie, a wyjątki w tym przypadku tylko potwierdzają tę tezę.
To, co opisałeś jest moralnym relatywizmem, a faktem jest, że większość ludzi to moralni relatywiści. Mimo wszystko nadal będę bronił swojej linii, iż istnieje obiektywne pojęcie dobra oraz zła. Zło to inicjowanie sytuacji, której rezultatem jest przemoc lub krzywda drugiej osoby.

Odnośnie zaś klapsa - skoro dziecko zainicjowało sytuację, której rezultatem była przemoc lub wyrządzenie komuś krzywdy, musi ponieść tego konsekwencje.
 

Bianka

Bywalec
Dołączył
28 Kwiecień 2016
Posty
440
Punkty reakcji
132
Miasto
Łódź
MacaN napisał:
To NADAL nie zmienia faktu, że postrzeganie dobra i zła jest rzeczą subiektywną.

Zmienia :)


MacaN napisał:
Proste - idź i zapytaj na ulicy grupę 1000 osób, czy 10 letnia głodna dziewczynka kradnąca bułki zrobiła zły, czy dobry uczynek?

1 § 2 Kodeksu karnego stanowi, że nie jest przestępstwem czyn, którego społeczna szkodliwość jest znikoma :)

Czyn jest i tak zły, bo to kradzież. Warto zadać tutaj kolejne pytanie, czy skoro ukradła, to czy kradzież jest dobra czy zła. Na tym przykładzie, zwłaszcza rodziców. Założę się, że większość potępi czyn ale niekoniecznie intencje. Czyn potępi dlatego, bo jak wspomniałam drobne kradzieże prowadzą do złych nawyków. Dziś bułka, jutro zabawki, następnie cenny sprzęt a za 10 lat samochody i odsiadka, życie do bani, na skutek złego wychowania.


MacaN napisał:
Inny przykład? Klaps. Idź i popytaj na ulicy, czy uderzenie dziecka w tyłek w młodym wieku w celu wpojenia mu pewnych zachowań ( klaps ) jest dobry, czy zły. Ha! tutaj dopiero będą podzielone zdania.

Dobry ze względu na to, że czegoś uczy, a zły, że narusza nietykalność osobistą dziecka. Należy po prostu postawić na to co jest ważniejsze, zło czy dobro które z tego klapsa wynika.
Takie przykłady są śmieszne i nie obalają twardej granicy między dobrem a złem.


MacaN napisał:
Nie ja kręcę, po prostu każdy człowiek ma gdzie indziej postawiona granice między " dobrem " i " złem ". Niezależnie od tego, czy ci się to podoba, czy też nie

Jest dokładnie na odwrót. Obiektywna granica jest stała i możesz to akceptować lub nie, natomiast subiektywne odczucia nie grają roli bo są po prostu subiektywne i nie stanowią reguły ani punktu odniesienia dla ogółu.
 
M

MacaN

Guest
Bianka napisał:
Dobry ze względu na to, że czegoś uczy, a zły, że narusza nietykalność osobistą dziecka. Należy po prostu postawić na to co jest ważniejsze, zło czy dobro które z tego klapsa wynika. Takie przykłady są śmieszne i nie obalają twardej granicy między dobrem a złem.
Nie są śmieszne. Własnie w tym leży problem, że postrzeganie dobra i zła rozbija się o takie właśnie przykłady. Nie chcę sięgać po drastyczniejsze. Choć w sumie podałem je w pierwszych postach.



Bianka napisał:
1 § 2 Kodeksu karnego stanowi, że nie jest przestępstwem czyn, którego społeczna szkodliwość jest znikoma
Tak, widziałem, przeczytałem poprzedni post, ale prawo nie ma tu nic do rzeczy. Ono tez nie zawsze jest " dobre ".



Jeśli jesteśmy przy temacie dobra i zła, to jedno wiem na pewno - jeszcze nikt nie wyszedł dobrze na sprzeczce z kobietą, także ja umywam już rączki, bo brniemy w ślepa uliczkę.

Odniosę się tylko do pytania
DLACZEGO

Otóż odpowiedź jest prosta - to, że moralność, jaką się kieruję czasami odbiega od ogólnie przyjętych norm, wcale nie oznacza, że zasad moralnych nie posiadam. To chyba oczywiste.
 

Bianka

Bywalec
Dołączył
28 Kwiecień 2016
Posty
440
Punkty reakcji
132
Miasto
Łódź
Macan, mogę na dobranoc zadać Ci jedno pytanie? :) Dlaczego koncertujesz się na tych wygodnych dla Ciebie częściach wypowiedzi, a pomijasz te najbardziej istotne, które stanowią rzeczywiste sedno problemu? Przecież ono nie zniknie nawet jeśli zamkniesz oczy :tongue:


PS: zgon na pogrzebie był dobry, Simon był najlepszy :D
Dzięki
 

greggxx

Stały bywalec
Dołączył
1 Marzec 2011
Posty
580
Punkty reakcji
153
Baskerville napisał:
Nie. Piszę całkiem poważnie. Przecież MacaN odpowiedział na cztery pytania twierdząco, a ponadto biorąc pod uwagę jego pozostałe wypowiedzi, to wszystko się zgadza. Człowiek z takim sposobem myślenia, to "idealny" kandydat na satanistę. A gdyby nim w końcu został, to być może, po dłuższej indoktrynacji, zaakceptował by nawet punkt związany z eugeniką.

To, że odpowiedział twierdząco, o niczym nie świadczy, przede wszystkim w świetle późniejszej argumentacji, w której to koncertowo popisał się nieznajomością materii, tematu w którym się wypowiada. Pogwałcił przy tym kilka zasad zdrowego rozsądku, a w momencie gdy zaczął opuszczać orbitę okołoziemską i wyleciał w kosmos, dałem sobie spokój. Nonsens. Zwyczajny. Więc szkoda było tracić na to czas. Chciał pokazać jaki jest kontrowersyjny, a zwyczajnie się ośmieszył. Jestem przyzwyczajony do merytorycznej dyskusji, wiem, że Macana na nią stać, jednakże takie przepychanki słowne bez merytorycznych odniesień, jakie starał się zainicjować pokazały, że pewne inne ambicje wzięły górę. Cóż, zdarza się.

Oto przykład wspomnianej fikcji i potwierdzenie moich słów, iż merytoryczna dyskusja nie mogła mieć po prostu miejsca:

Uważam, że psychopata to człowiek idealny, nie posiada uczuć, kieruje się w życiu tylko logicznym myśleniem. Super sprawa - nie zżerają go wyrzuty sumienia, nie tęskni za drugą osobą. Po prostu żyje wg ustalonego przez siebie porządku.
Klasyczny odlot. To akurat totalne przeciwieństwo człowieka idealnego. Dlaczego? A no dlatego, iż taki osobnik nie wykorzystuje, nie wyczerpuje w pełni swojego potencjału, jaki daje mu możliwość bycia człowiekiem, jego człowieczeństwo. Może co prawda żyć jako odizolowany pustelnik np. w afrykańskim buszu, ale nie w cywilizowanym świecie. To osobnik asocjalny, aspołeczny. Eliminowany i marginalizowany w życiu społecznym, gdyż nie wykazuje cech, które są niezbędne dla życia w grupie. Człowiek to zwierzę stadne, czyli dopasowuje swą moralność do grupy i to ona ustala, albo inaczej - wypracowuje obiektywne zasady moralne, które są niejako narzucane na poszczególne jednostki. Relatywista moralny choć może deklarować absolutną wolność etyczno-moralną, to nie bierze pod uwagę tego, że społeczeństwo zwyczajnie wymusza na nim konkretne postawy moralne (lub sam nieświadomie z nich czerpie budując swój system wartości, jeśli odbiegnie od ogólnie przyjętych wartości, odczuje to na własnej skórze), więc tutaj nie mają znaczenia jego subiektywne odczucia, przynajmniej nie na taką skalę wyrażoną w relacjach międzyludzkich, innymi słowy - kradzieże czy oszustwa spotykają się z konkretną reakcją ogółu, a co za tym idzie nawet jeśli ktoś chce być oszustem i nie widzi w tym nic złego, to i tak dopadną go konsekwencje z bycia właśnie owym oszustem. Grupa go po prostu przefiltruje, napiętnuje i zmarginalizuje, czyli zwyczajnie utrudni mu życie. Człowiek podlega cały czas ocenie moralnej, jak nie przez pojedyncze osoby, to przez społeczeństwo, które wyznaje jakieś standardowe/uniwersalne wartości.

Więc człowiek który wyznaje, albo inaczej - jest świadomy obiektywizmu moralnego posiada znacznie silniejsze fundamenty etyczne niż relatywista. Pewniejsze. Pisałem już o tym wcześniej, dzieję się tak, gdyż bazuje na doświadczeniu grupy, która wypracowywała ów zasady na przestrzeni iluś tam tysięcy lat. Zakładając, iż grupa nie dążyła do autodestrukcji i za wzór obierała sobie konkretne postawy moralne, można na bazie analiz przyjąć, iż są dobre. Ich jakość z kolei zależy od poziomu rozwoju, świadomości jak i ilości konkretnych doświadczeń danej grupy, danej cywilizacji. Stąd w szczegółach mogą być drobne różnice. W historii ten dorobek cywilizacyjny zazwyczaj był konkretyzowany w kodeksach moralnych, religiach etc. Wzniosłe, pożyteczne wartości, ideały przypieczętowywano autorytetem Boga lub zasłużonych postaci. Mała, osobista uwaga z mej strony - podzielam te ideały, wartości zdając sobie jednocześnie sprawę z ich uniwersalnego charakteru, mimo iż jestem ścisłowcem oraz osobą nieuznającą autorytety istot nadprzyrodzonych, metafizycznych.

Rzeczą absolutnie oczywistą jest również to, iż moralność, wrażliwość ludzi np. 5000 lat temu była nieco inna niż ludzi współczesnych.
Tak samo jak to, iż człowiek opierający się na zdrowym rozsądku również jest w stanie określić co jest sensowne a co nie, co jest dobre a co złe, odrzucając przy tym wszystko, co prowadzi do patologii. Tertium non datur - innej możliwości nie ma, albo coś jest pozytywne, albo negatywne. Tylko wnikliwa analiza potrafi rozstrzygnąć i znaleźć ową obiektywną granicę między jednym a drugiem. Ewentualnie możemy również bazować na zwykłym odczuciu, instynkcie (sumieniu?), który ukształtował się w nas w procesie ewolucji.


Baskerville napisał:
Zło to inicjowanie sytuacji, której rezultatem jest przemoc lub krzywda drugiej osoby.
To jest standardowa i podstawowa zasada ogólna, która definiuje zło. Z tym to chyba każdy zdrowo myślący, rozsądny człowiek się zgodzi.

O odpowiednich krokach w tym kierunku, jakie powinno uczynić społeczeństwo pisał J.S. Mill:

"Zasada ta brzmi, że jedynym celem usprawiedliwiającym ograniczenie przez ludzkość, indywidualnie lub zbiorowo, swobody działania jakiegokolwiek człowieka jest samoobrona, że jedynym celem, dla osiągnięcia którego ma się prawo sprawować władzę nad członkiem cywilizowanej społeczności wbrew jego woli, jest zapobieżenie krzywdzie innych."

oraz dalej, krzywdzić drugą osobę można również poprzez zmuszanie jej do konkretnych postaw, nawet jeśli sądzimy, iż działa na własną szkodę:

"Jego własne dobro, fizyczne lub moralne, nie jest wystarczającym usprawiedliwieniem. Nie można go zmusić do uczynienia lub zaniechania czegoś, ponieważ tak będzie dla niego lepiej, ponieważ to go uszczęśliwi, ponieważ zdaniem innych osób będzie to mądrym lub nawet słusznym postępkiem. Są to poważne powody, by go napominać, przemawiać mu do rozumu, przekonywać go lub prosić, lecz nie, by go zmuszać lub karać w razie, gdyby nas nie słuchał. Aby to ostatnie było usprawiedliwione, postępowanie, od którego chcemy go odwieść, musi zmierzać do wyrządzenia krzywdy komuś innemu. Każdy jest odpowiedzialny przed społeczeństwem jedynie za tę część swego postępowania, która dotyczy innych. W tej części, która dotyczy wyłącznie jego samego, jest absolutnie niezależny; ma suwerenną władzę nad sobą, nad swoim ciałem i umysłem."

Zgodziłbym się z poglądami Mill'a również, co do drugiego cytatu, który odnosi się m.in. do prywatności człowieka, jego życia osobistego, w szerszym pojęciu jego własnej szkodzie (np. nadużywanie alkoholu, narkotyki, papierosy itd.). Niemniej podział dobra i zła w ów drugim cytacie nadal jest obiektywny, gdyż w ramach własnej autonomii możemy robić coś nierozsądnego, a co za tym idzie - w bliższej lub dalszej perspektywie doświadczyć negatywnych konsekwencji takiego postępowania, co siłą rzeczy prowadzi do tego, iż poprzez konkretne doświadczenie zło zdefiniuje się po prostu samo. Bez względu na to jaki status moralny nadaliśmy owej czynności na początku naszego działania. Jedyne co nas mogło zmylić w prawidłowej ocenie danego czynu jest zwykła nieświadomość, brak odpowiedniej wiedzy, ewentualnie zbyt małe możliwości poznawcze by dostrzec wszystkie konsekwencje danej czynności na różnych płaszczyznach. Mamy tutaj do czynienia ze zwykłym odwołaniem się do wolności człowieka, zależnej od jego poziomu dojrzałości wraz ze wszystkimi jej konsekwencjami. Zatem podział na dobro i zło choć jedno i drugie jest zależne od człowieka, to nie on ustala granice a jedynie odczytuje konsekwencje takich czy innych postaw poprzez ocenę ich właściwości, które musi spełnić dany czyn by go zakwalifikować do pozytywnych lub negatywnych na różnych płaszczyznach, w różnych kontekstach.
 

Baskerville

Nowicjusz
Dołączył
7 Maj 2016
Posty
78
Punkty reakcji
13
Wiek
45
@greggxx

Oczywiście plus z mojej strony ;) W pełni zgadzam się też z zamieszczonymi tutaj cytatami J.S. Mill'a. Czy mógłbym poprosić o tytuł publikacji z której pochodzą? Chętnie zaponam się z całością.
 
S

Spamerski

Guest
Na potrzeby dyskusji przyjmijmy, że zło to inicjowanie sytuacji, której rezultatem jest przemoc lub krzywda drugiej osoby. Czy w świetle takiej definicji przedkładanie własnego interesu nad dobro innych jest złem? Zanim odpowiem na to pytanie, przeanalizuję antonim egoizmu, czyli altruizm, który polega na przedkładaniu dobra innych nad własne. Skoro zatem altruizm stawia przed nami obowiązek poświęcenia własnego dobra, a więc w tym również wyrządzenia sobie krzywdy, to czy nie zawiera się on w definicji zła? Zgodnie z przytoczoną powyżej definicją warunkiem sine qua non zła jest krzywda drugiej osoby, a zatem wyrządzenie krzywdy samemu sobie nie stanowi zła. Jednakże w żadnym razie nie możemy zgodzić się z tym, że jeśli ktoś wyrządza sobie krzywdę, to czyni dobro. Skoro ktoś wyrządzając sobie krzywdę nie czyni dobra, a jak zostało wskazane powyżej tertium non datur, to a contrario czyni zło. Dlatego @[member='Baskerville'], Twoja definicja jest błędna. Błędne jest również założenie, że egoizm sam w sobie jest zły, ponieważ jeśli ktoś przedkłada własny interes nad dobro innych, to nie oznacza automatycznie, że czyni zło. Nie widzę też podstaw do uznania, że egoizm automatycznie implikuje moralny relatywizm.
 

Baskerville

Nowicjusz
Dołączył
7 Maj 2016
Posty
78
Punkty reakcji
13
Wiek
45
Spamerski napisał:
Na potrzeby dyskusji przyjmijmy, że zło to inicjowanie sytuacji, której rezultatem jest przemoc lub krzywda drugiej osoby. Czy w świetle takiej definicji przedkładanie własnego interesu nad dobro innych jest złem?
Tak, jeżeli dzieje się to kosztem tych ludzi. Nie wdając się w szczegóły jest to sytuacja, która jest świadomie przez Ciebie zainicjowana i masz pełną świadomość, iż przyniesie tylko Tobie korzyść, a drugiej osobie lub osobom krzywdę.

Spamerski napisał:
Zanim odpowiem na to pytanie, przeanalizuję antonim egoizmu, czyli altruizm, który polega na przedkładaniu dobra innych nad własne. Skoro zatem altruizm stawia przed nami obowiązek poświęcenia własnego dobra, a więc w tym również wyrządzenia sobie krzywdy, to czy nie zawiera się on w definicji zła?
Moim zdaniem altruizm oraz egoizm są to tzw. "przeciwpodobieństwa". Są to skrajności, które prowadzą do sytuacji wygrany - przegrany. Uważam, że nie można poświęcać siebie dla dobra innych. Weźmy pod uwagę bardzo trywialny przykład: wyobraź sobie, że jesteś na pustyni. Oprócz Ciebie jest jeszcze kobieta z dzieckiem. Posiadacie jedynie 1,5 l wody. I co zrobić w takim przypadku? Jeżeli przyjmie się postawę egoistyczną i zachowa butelkę wody dla siebie, z pragnienia umrze kobieta i dziecko. W przypadku postawy altruistycznej zginiemy my. Tak więc w obu przypadkach mamy wynik 1:0. Jeżeli zaś podzielić wodę na trzy osoby, unikamy obu scenariuszy i w rezultacie mamy wynik 1:1. Także wyrządzanie sobie krzywdy uważam za głupotę, a nie za zło.

Spamerski napisał:
Zgodnie z przytoczoną powyżej definicją warunkiem sine qua non zła jest krzywda drugiej osoby, a zatem wyrządzenie krzywdy samemu sobie nie stanowi zła. Jednakże w żadnym razie nie możemy zgodzić się z tym, że jeśli ktoś wyrządza sobie krzywdę, to czyni dobro.
Tak, jak wyżej. Dopóki ktoś sobie wyrządza krzywdę, to jego sprawa i jest to raczej przejaw jego głupoty. I ma do tego prawo.

Spamerski napisał:
Skoro ktoś wyrządzając sobie krzywdę nie czyni dobra, a jak zostało wskazane powyżej tertium non datur, to a contrario czyni zło.
Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, tak jak napisałem już wcześniej. Kwestią sporną jest pojęcie "wyrządzania sobie krzywdy". Czy np. przez palenie tytoniu i picie alkoholu wyrządzam sobie krzywdę? Tak. Czy z tego powodu cierpią osoby trzecie? Jeżeli nie, to nie można tego nazwać złem. I kolejny przykład: czy ucinając sobie rękę cierpię? Tak. I tak dalej. Twój argument jest dla mnie słaby i nie przekonywujący.

Spamerski napisał:
Dlatego @[member=Baskerville], Twoja definicja jest błędna.
Skoro moja definicja jest błędna, to chętnie zapoznam się z Twoją.

Spamerski napisał:
Błędne jest również założenie, że egoizm sam w sobie jest zły, ponieważ jeśli ktoś przedkłada własny interes nad dobro innych, to nie oznacza automatycznie, że czyni zło. Nie widzę też podstaw do uznania, że egoizm automatycznie implikuje moralny relatywizm.
Jeżeli jest to "zdrowy" egoizm, gdzie jednocześnie nie krzywdzimy innych, ale dbamy też o własny interes, to tak. Ja miałem na uwadze jego "toksyczną" wersję, gdzie liczy się tylko "ja" danego człowieka i nie liczy się on z interesem innych osób. Sytuacja, gdzie jego ma być zawsze na wierzchu, a on ma zawsze wygrywać. Zresztą zostało do dokładnie opisane we wstępniaku.

Spamerski napisał:
Nie widzę też podstaw do uznania, że egoizm automatycznie implikuje moralny relatywizm.
A dlaczego tak uważasz? Czy mógłbyś rozwinąć tę myśl?
 
S

Spamerski

Guest
Na jakiej podstawie twierdzisz, że podział wody na trzy osoby będzie najkorzystniejszą opcją? Przecież nie wiemy, na jaki czas te 1,5 l wody ma wystarczyć. Podam przykład katastrofy lotu Fuerza Aérea Uruguaya 571, aby pokazać, że bardzo uprościłeś sprawę. Tak czy owak, podany przez Ciebie przykład w żadnym razie nie jest uzasadnieniem tezy, że wyrządzenie samemu sobie krzywdy nie jest złem, lecz wyłącznie głupotą. Ponadto to Ty twierdzisz, że Twoja definicja jest prawidłowa, zatem na tym się skoncentrujmy. Natomiast jeśli chodzi o ostatnie pytanie, to nie ma bezpośredniego związku między egoizmem a moralnym relatywizmem. Egoista może nie kierować się moralnym relatywizmem, a altruista tak. Z tego względu egoizm automatycznie nie implikuje moralny relatywizm.
 

Baskerville

Nowicjusz
Dołączył
7 Maj 2016
Posty
78
Punkty reakcji
13
Wiek
45
Spamerski napisał:
Na jakiej podstawie twierdzisz, że podział wody na trzy osoby będzie najkorzystniejszą opcją? Przecież nie wiemy, na jaki czas te 1,5 l wody ma wystarczyć. Podam przykład katastrofy lotu Fuerza Aérea Uruguaya 571, aby pokazać, że bardzo uprościłeś sprawę.
Tak, bardzo uprościłem sprawę, ponieważ chciałem przekazać pewną ideę. To jest jedynie prosty przykład, którego nie można brać dosłownie. Czy np. bajkę Ezopa o "Żółwiu i zającu" też analizujesz? Idąc Twoim torem myślowym i rozkładając wszystko na czynniki pierwsze moglibyśmy o tym przykładzie dyskutować w nieskończoność.

Spamerski napisał:
Tak czy owak, podany przez Ciebie przykład w żadnym razie nie jest uzasadnieniem tezy, że wyrządzenie samemu sobie krzywdy nie jest złem, lecz wyłącznie głupotą. Ponadto to Ty twierdzisz, że Twoja definicja jest prawidłowa, zatem na tym się skoncentrujmy.
Dlaczego tak uważasz? Zamiast mnie krytykować przedstaw swoją definicję lub przykład. Chętnie dalej podyskutuję.

Spamerski napisał:
Egoista może nie kierować się moralnym relatywizmem, a altruista tak. Z tego względu egoizm automatycznie nie implikuje moralny relatywizm.
Na jakiej podstawie tak twierdzisz? Ja jestem zupełnie odmiennego zdania. Czy możesz przytoczyć jakieś przykłady na poparcie swojej tezy?
 
S

Spamerski

Guest
Bajka "Żółw i zając" posiada morał, że wytrwałość prowadzi do zwycięstwa. Natomiast Ty powołujesz swój przykład na uzasadnienie tezy, że wyrządzenie samemu sobie krzywdy nie jest złem, jednocześnie nie odnosząc się merytorycznie do:


Spamerski napisał:
Skoro ktoś wyrządzając sobie krzywdę nie czyni dobra, a jak zostało wskazane powyżej tertium non datur, to a contrario czyni zło.
Zresztą skoro piszemy w dziale Filozofia, to założyłem, że będziemy tutaj toczyć merytoryczną dyskusję. Od bajek jest inny dział na forum.

Ponadto nie zauważasz, że krytykuję wyłącznie przedstawioną przez Ciebie definicję zła, a nie Ciebie. To zasadnicza różnica.

Jako przykład mogę podać siebie. Jestem egoistą, ale nie kieruję się moralnym relatywizmem, co przejawia się chociażby tym, że nie sięgam po chwyty erystyczne w naszej dyskusji.
 

Baskerville

Nowicjusz
Dołączył
7 Maj 2016
Posty
78
Punkty reakcji
13
Wiek
45
Spamerski napisał:
Bajka "Żółw i zając" posiada morał, że wytrwałość prowadzi do zwycięstwa. Natomiast Ty powołujesz swój przykład na uzasadnienie tezy, że wyrządzenie samemu sobie krzywdy nie jest złem, jednocześnie nie odnosząc się merytorycznie do:


Skoro ktoś wyrządzając sobie krzywdę nie czyni dobra, a jak zostało wskazane powyżej tertium non datur, to a contrario czyni zło.
Dobrze. Proszę w takim razie podać konkretny przykład, kiedy to robienie sobie krzywdy jest czynieniem zła. Może mnie przekonasz, a wtedy przyznam się do swojego błędu i uznam Twoją rację. I mała uwaga z mojej strony: nie każdy zna łacinę, a poza tym jest to forum polskojęzyczne. Zaoszczędź więc innym ludziom czasu na szukaniu znaczeń łacińskich wyrazów i pisz po polsku.

Spamerski napisał:
Zresztą skoro piszemy w dziale Filozofia, to założyłem, że będziemy tutaj toczyć merytoryczną dyskusję. Od bajek jest inny dział na forum.
Doskonale wiem w jakim piszę dziale i nie widzę w tym nic złego, że posłużyłem się bajką jako przykładem.

Spamerski napisał:
Ponadto nie zauważasz, że krytykuję wyłącznie przedstawioną przez Ciebie definicję zła, a nie Ciebie. To zasadnicza różnica.
Miałem na myśli krytykę moich wywodów, a nie osoby.

Spamerski napisał:
Jako przykład mogę podać siebie. Jestem egoistą, ale nie kieruję się moralnym relatywizmem, co przejawia się chociażby tym, że nie sięgam po chwyty erystyczne w naszej dyskusji.
Wiesz co, ale odnoszę wrażenie, że chyba brakuje Tobie solidnych argumentów. Skoro jesteś egoistą, to wyznajesz zasadę, że zawsze i wszędzie wszystko ma być zgodne tylko z Twoją wolą i interesem. A odwołanie się do erystyki, jako dowodu na bycie moralnym relatywistą, uważam za bardzo słaby i śmieszny argument.

Bardzo chętnie natomiast usłyszę Twoją definicję dobra i zła (której jeszcze nie poznałem), ale za nim to nastąpi bardzo będę rad, kiedy udzielisz odpowiedzi na cztery pytania, które zostały zamieszczone we wstępniaku.
 
S

Spamerski

Guest
Jeśli ktoś uzależnia się od narkotyków, to czyni zło. Jeśli ktoś popełnia samobójstwo, to czyni zło. Nawet wówczas, kiedy założymy, że swymi działaniami nie wpływa na innych, co w praktyce jest rzadko spotykane. Są to bowiem czyny sprzeczne z etyką. Dlatego nie zgadzam się z twierdzeniem, że:


Baskerville napisał:
Także wyrządzanie sobie krzywdy uważam za głupotę, a nie za zło.
Takie twierdzenie nie tylko jest błędne, ale wskazuje również na deprecjonowanie w określonych warunkach dobra, jakim jest godność człowieka. Zdaje się, że zarzuciłeś komuś posiadanie satanistycznego mindsetu...



Baskerville napisał:
Wiesz co, ale odnoszę wrażenie, że chyba brakuje Tobie solidnych argumentów. Skoro jesteś egoistą, to wyznajesz zasadę, że zawsze i wszędzie wszystko ma być zgodne tylko z Twoją wolą i interesem. A odwołanie się do erystyki, jako dowodu na bycie moralnym relatywistą, uważam za bardzo słaby i śmieszny argument.
Skoro przestrzegam reguł uczciwej dyskusji, mimo że nie mogę oczekiwać tego samego od drugiej strony, to jest to bardzo solidny argument. Nie mam zamiaru przekonywać Cię do mojego zdania. Oczekiwałem jedynie merytorycznej dyskusji, której zdaje się nadal nie podejmujesz, dlatego jako egoista kopać z koniem się nie będę. Jeśli na podstawie 4 pytań stawiasz diagnozę, że ktoś posiada satanistyczny mindset, czyli najogólniej rzecz ujmując, zaliczasz go kategorii złych ludzi, to sam wystawiasz sobie świadectwo. Amen.
 

greggxx

Stały bywalec
Dołączył
1 Marzec 2011
Posty
580
Punkty reakcji
153
Powyższe przykłady z alkoholem i ucięciem sobie ręki - są dobre, ba nawet wnioski są dobre, bo faktycznie, taka osoba wyrządza sobie krzywdę. Dlatego też z moralnego punktu widzenia, obiektywnego - można śmiało powiedzieć, iż również w owych dwóch przypadkach zło jest obecne. Zgodnie ze słowami John'a Mill'a, ze złem mamy do czynienia zarówno wtedy gdy dotyka ono innych, jak i wtedy gdy dotyka tylko nas samych. Różnica polega tylko na reakcji społeczeństwa. Niemniej, człowiek który ucina sobie rękę ogranicza zło tylko do swojej osoby. Ale wciąż czyni zło i zakładając, iż jest to osoba zdrowa psychicznie mamy moralny obowiązek skomentowania takiego czynu (jak wyżej w cytacie) - "są to poważne powody, by go napominać, przemawiać mu do rozumu, przekonywać go lub prosić, lecz nie, by go zmuszać lub karać w razie, gdyby nas nie słuchał." Zło w takim przypadku definiuje się samo, wystarczy je jedynie nazwać, bez względu na to czy wynika z głupoty czy z czegoś innego. Baskerville, zaliczyłeś ów dwa przykłady do negatywnych postaw, a więc oceniłeś te czyny moralnie. Zatem, sklasyfikowałeś zło.

Kwestia egoizmu. Warto tutaj zaczerpnąć nieco z kodeksu moralnego, który jest w naszym kręgu kulturowym wszechobecny, czyli chrześcijańskiego. Dwie krótkie, aczkolwiek treściwe zasady: diliges proximum tuum sicut te ipsum (miłować bliźniego swego jak siebie samego - zdroworozsądkowe, jak dla mnie) oraz ordo caritatis (prządek miłosierdzia/miłowania, również jak dla mnie do przyjęcia). Cóż z owych zasad wynika? A no to, iż człowiek, który nie dba o siebie, nie szanuje siebie, może mieć poważne problemy z szanowaniem drugiego człowieka. W tym momencie warto odnieść się do wspomnianego przykładu z ucinaniem sobie ręki. Czy jest to akt miłowania siebie samego? Nie. Z kolei jeśli ów wyczyn zostanie przez taką osobę zakwalifikowany do czynów moralnie dobrych, to jaką mamy gwarancję, iż nie przejawi podobnego podejścia do osób w swoim otoczeniu? Tak czy inaczej, człowiek musi realnie ocenić granicę między dobrem a złem, również jeśli chodzi o jego indywidualny interes. Dalej, co do porządku - z pewnością nie ma niczego złego w tym, iż człowiek w pierwszej kolejności chce zabezpieczyć samego siebie i swoich bliskich, jak i swoje otoczenie. Jest to naturalne. Czyn bohaterski jest wtedy takim czynem, gdy nie jest wymuszony, tudzież - wymagany pod groźbą potępienia. Oczywiście wykluczając przy tym wszystkie patologie z tym związane.
Takim przykładem zdrowego egoizmu były plemiona indiańskie w Ameryce Północnej, które co prawda rywalizowały o zasoby (każde dla siebie), ale nie eksterminowały się wzajemnie. Ów naturalny mechanizm koegzystencji zaburzył dopiero element z zewnątrz, czyli przybysze z Europy.

ps: Baskerville, publikacje Mill'a, o które prosiłeś wyślę Ci na pw.

ps2: może jeszcze krótkie uzupełnienie mojej poprzedniej wypowiedzi. Grupa nie zawsze ma rację. Ona również podlega obiektywnej ocenie moralnej. Zwłaszcza wtedy, gdy nie ma moralnej racji w stosunku do jednostki, która przestrzega standardowych zasad, ale swą postawą wzbudza niezdrowe emocje w otoczeniu. Przykład: bogaty mieszkaniec niewielkiego miasteczka, który ciężką pracą zabezpieczył byt swojej rodzinie oraz angażuje się w działalność na rzecz społeczności lokalnej, np. sponsoruje różne akcje charytatywne czy wspomaga finansowo inwestycje miasta, co spotyka się z krytyką, wynikającą z czystej zazdrości, mieszkańców, którzy starają się utrudnić mu życie tak jak się tylko da. Są to przypadki, które się zdarzają, na mniejszą lub większą skalę, ale jednak. Wówczas to grupa rodzi patologie, które krzywdzą pojedyncze osoby. Niemniej by to ocenić, trzeba opierać się na obiektywnych zasadach moralnych.
 

Baskerville

Nowicjusz
Dołączył
7 Maj 2016
Posty
78
Punkty reakcji
13
Wiek
45
Spamerski napisał:
Jeśli ktoś uzależnia się od narkotyków, to czyni zło. Jeśli ktoś popełnia samobójstwo, to czyni zło. Nawet wówczas, kiedy założymy, że swymi działaniami nie wpływa na innych, co w praktyce jest rzadko spotykane. Są to bowiem czyny sprzeczne z etyką.
I tutaj doszliśmy do sedna. Czyli rozumiem, że praktykowanie przez kogoś BDSM też uznasz za zło, bo są to czyny sprzeczne z etyką? Ale jaką etyką? Chrześcijańską, muzułmańska czy judaistyczną? Podążając takim torem, są to doskonałe przykłady moralnego relatywizmu: dla jednych jedzenie wieprzowiny jest złem, z kolei dla drugich jedzenie mięsa w piątek też jest złem. A wynika to tylko z ich preferencji osobistych lub dogmatów religijnych.


Spamerski napisał:
Dlatego nie zgadzam się z twierdzeniem, że:


Także wyrządzanie sobie krzywdy uważam za głupotę, a nie za zło.
Takie twierdzenie nie tylko jest błędne, ale wskazuje również na deprecjonowanie w określonych warunkach dobra, jakim jest godność człowieka. Zdaje się, że zarzuciłeś komuś posiadanie satanistycznego mindsetu...
Pytanie zasadnicze: czyją własnością jest Twoje ciało oraz życie? Jeżeli jest to moja własność, to uważam, że mogę z nią robić na co mam ochotę, ale pod warunkiem, że nie krzywdzę przy tym osób trzecich. Czy robiąc sobie tatuaże depczę godność drugiego człowieka? Nie.

Spamerski napisał:
Wiesz co, ale odnoszę wrażenie, że chyba brakuje Tobie solidnych argumentów. Skoro jesteś egoistą, to wyznajesz zasadę, że zawsze i wszędzie wszystko ma być zgodne tylko z Twoją wolą i interesem. A odwołanie się do erystyki, jako dowodu na bycie moralnym relatywistą, uważam za bardzo słaby i śmieszny argument.
Skoro przestrzegam reguł uczciwej dyskusji, mimo że nie mogę oczekiwać tego samego od drugiej strony, to jest to bardzo solidny argument. Nie mam zamiaru przekonywać Cię do mojego zdania. Oczekiwałem jedynie merytorycznej dyskusji, której zdaje się nadal nie podejmujesz, dlatego jako egoista kopać z koniem się nie będę. Jeśli na podstawie 4 pytań stawiasz diagnozę, że ktoś posiada satanistyczny mindset, czyli najogólniej rzecz ujmując, zaliczasz go kategorii złych ludzi, to sam wystawiasz sobie świadectwo. Amen.
Oczywiście. Twoja wypowiedź jest tylko potwierdzeniem tego, co napisałem wcześniej. I naprawdę nie rozumiem, co jest złego w zadaniu 4 pytań? A gdyby było ich 400, to rozumiem, że podszedłbyś do tego tematu zupełnie inaczej? Prawda jest taka, że:
1. Nie odpowiedziałeś na te 4 pytania,
2. Brakuje Tobie solidnych argumentów, więc zarzucasz mi bezpodstawnie brak uczciwości w dyskusji,
3. Nie przedstawiłeś swojej definicji pojęcia dobra oraz zła,

Jeżeli tak mamy "dyskutować" w tej materii, to proponuje sobie dać spokój. Może w innym dziale oraz tematyce będziemy bardziej zgodni w naszych poglądach.

greggxx napisał:
Dalej, co do porządku - z pewnością nie ma niczego złego w tym, iż człowiek w pierwszej kolejności chce zabezpieczyć samego siebie i swoich bliskich, jak i swoje otoczenie. Jest to naturalne. Czyn bohaterski jest wtedy takim czynem, gdy nie jest wymuszony, tudzież - wymagany pod groźbą potępienia. Oczywiście wykluczając przy tym wszystkie patologie z tym związane.
Takim przykładem zdrowego egoizmu były plemiona indiańskie w Ameryce Północnej, które co prawda rywalizowały o zasoby (każde dla siebie), ale nie eksterminowały się wzajemnie. Ów naturalny mechanizm koegzystencji zaburzył dopiero element z zewnątrz, czyli przybysze z Europy.
Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Zadbać w pierwszej kolejności o własny interes, byleby nie krzywdzić przy tym osób trzecich.
 
S

Spamerski

Guest
Jeżeli skutkiem BDSM jest uszkodzenie ciała to tak. Wyrażenie przez kogoś zgody na uszkodzenie jego ciała nie powoduje, że czynimy dobro. Ponadto jeżeli do podniecenia seksualnego niezbędny jest sadyzm lub masochizm, to mamy do czynienia z zaburzeniem seksualności, a więc po prostu chorobą, czyli krzywdą człowieka. Natomiast BDSM jako "dodatek" nie powoduje przecież żadnej krzywdy, ponieważ ogranicza się wyłącznie do odgrywania roli dominacja - uległość bez uszkodzenia ciała.

Jeśli chodzi o etykę, to miałem na myśli ogół norm moralnych przyjętych w naszym społeczeństwie. Na ogół bowiem uznajemy, że jeśli dzieje się komuś krzywda, to mamy do czynienia ze złem.

Ciało ludzkie nie jest rzeczą, dlatego nie możesz być jego właścicielem i z tego względu nie możesz nim dowolnie dysponować, np. sprzedać organów. Przyjęcie, że każdy może robić wszystko ze swoim ciałem jest nie tylko deprecjonowaniem godności człowieka, ale świadczy o nieodróżnianiu wolności od samowoli. Przykładowo nikt nie będzie karał prostytutki za nierząd, ale z drugiej strony nie oznacza to, że jej zachowanie nie będzie oceniane jako złe.

Jeśli chodzi o to, że nie odpowiedziałem na 4 pytania, to sprawa jest wyjątkowo prosta. Nie ma to żadnego związku z wadliwością Twojej definicji zła. Skoro Ty twierdzisz, że jest ona poprawna, to na Tobie spoczywa ciężar tego udowodnienia poprzez odparcie zarzutów. Natomiast kiedy napisałem merytoryczny argument:


Spamerski napisał:
Skoro ktoś wyrządzając sobie krzywdę nie czyni dobra, a jak zostało wskazane powyżej tertium non datur, to a contrario czyni zło.
To zastosowałeś nieuczciwy chwyt erystyczny w postaci:


Baskerville napisał:
Skoro moja definicja jest błędna, to chętnie zapoznam się z Twoją.
, czyli "a u Was Murzynów biją" - tu quoque (łac. ty też).

Dalej, kiedy stale zwracałem uwagę na merytoryczne argumenty, to zacząłeś insynuować, jakobym rzekomo stosował argumenty ad personam (czyli zamiast merytorycznie, to rzekomo odnosił się do Twojej osoby):


Baskerville napisał:
Dlaczego tak uważasz? Zamiast mnie krytykować przedstaw swoją definicję lub przykład. Chętnie dalej podyskutuję.
Następnie uzależniasz dyskusję od tego, abym przedstawił swoją definicję zła, choć istotą dyskusji jest Twoja definicja zła, którą uznajesz za bezbłędną.

Przede wszystkim jednak zarzucasz mi używanie łacińskich wyrażeń, choć tertium non datu użył greggxx, któremu za ten post dałeś plus, zatem założyłem, że znałeś znaczenie tego wyrażenia. Natomiast wyrażenie a contrario jest tak powszechne w dyskusjach filozoficznych, że czynienie mi z tego powodu zarzutu, choć sam użyłeś wyrażenie szatański mindest bez jego wyjaśnienia, prowadzi do wniosku, że nie masz chęci do merytorycznej dyskusji.

Podsumowując odpowiem na Twoje 4 pytania.
1. Egoizm. Stawiasz swój interes ponad innych, co przejawia się w tym, że zamiast podjąć merytoryczną dyskusję stosujesz nieuczciwe chwyty erystyczne.
2. Moralny relatywizm. Uznajesz, że jeśli ktoś czyni sobie krzywdę z powodu głupoty, to jego zachowanie nie jest złe. Uznajesz tak tylko dlatego, że posługujesz się nieuzasadnioną definicją zła.
3. Społeczny darwinizm. Stosujesz bezwzględnie chwyty erystyczne, aby mnie zdyskredytować w dyskusji.
4. Eugenika. Z chęcią byś się mnie pozbył z tematu tylko dlatego, że wykazałem wadliwość definicji zła, którą się posługujesz.

Wnioski? Masz satanistyczny mindset. Nie spodziewałeś się, że jednak odpiszę? No cóż, jako egoista kieruję się machiawelizmem. Skoro Ty nie stosujesz argumenty merytoryczne, to i ja pozwoliłem sobie odnieść się do Twojej osoby, a nie merytorycznie. Ja jestem egoistą, ale nie mam satanistycznego mindsetu w przeciwieństwie do Ciebie, a więc jest to dowód na to, że egoizm nie implikuje bezpośrednio moralnego relatywizmu. Natomiast Ty stosujesz projekcję swojej postawy na innych, w tym na mnie.
 

Baskerville

Nowicjusz
Dołączył
7 Maj 2016
Posty
78
Punkty reakcji
13
Wiek
45
Spamerski napisał:
Podsumowując odpowiem na Twoje 4 pytania.
1. Egoizm. Stawiasz swój interes ponad innych, co przejawia się w tym, że zamiast podjąć merytoryczną dyskusję stosujesz nieuczciwe chwyty erystyczne.
2. Moralny relatywizm. Uznajesz, że jeśli ktoś czyni sobie krzywdę z powodu głupoty, to jego zachowanie nie jest złe. Uznajesz tak tylko dlatego, że posługujesz się nieuzasadnioną definicją zła.
3. Społeczny darwinizm. Stosujesz bezwzględnie chwyty erystyczne, aby mnie zdyskredytować w dyskusji.
4. Eugenika. Z chęcią byś się mnie pozbył z tematu tylko dlatego, że wykazałem wadliwość definicji zła, którą się posługujesz.
Po pierwsze, to Ty miałeś się ustosunkować do tych pytań dając odpowiedź TAK/NIE. Nie zrobiłeś tego, tylko z braku argumentów zacząłeś mi przypisywać cechy, których nie posiadam. Po drugie to, co napisałeś, ma się nijak do definicji, które zostały przedstawione i są to Twoje urojenia. Skąd wiesz, że z chęcią bym Ciebie usunął z tematu? Siedzisz w mojej głowie?

Spamerski napisał:
Wnioski? Masz satanistyczny mindset. Nie spodziewałeś się, że jednak odpiszę? No cóż, jako egoista kieruję się machiawelizmem. Skoro Ty nie stosujesz argumenty merytoryczne, to i ja pozwoliłem sobie odnieść się do Twojej osoby, a nie merytorycznie. Ja jestem egoistą, ale nie mam satanistycznego mindsetu w przeciwieństwie do Ciebie, a więc jest to dowód na to, że egoizm nie implikuje bezpośrednio moralnego relatywizmu.
Wniosek jest taki, że mam do czynienia z krętaczem, który z braku argumentów ucieka się od chwytów makiawelistycznych.

Spamerski napisał:
Natomiast Ty stosujesz projekcję swojej postawy na innych, w tym na mnie.
Daruj sobie tych zagrywek psychologicznych. Równie dobrze mógłbym to samo napisać o Tobie.

Tak to już jest: zabrakło Tobie argumentów, więc zrobiłeś ze mnie oprawcę, oskarżyłeś mnie o nieuczciwe chwyty erystyczne, nie wspominając już o urojeniach na temat mojej osoby.

Odnośnie tych rzekomych chwytów erystycznych: jeżeli przedstawiam przed zespołem projektowym jakąś idee i ktoś ją skrytykuje, a ja następstwie tego poproszę go o przedstawienie alternatywy, której o nota bene nie będzie on posiadał, to co? Też jest to Twoim zdaniem nieuczciwe? Najgorsi są właśnie wszystko negujący i krytykujący malkontenci oraz "moraliści", którzy nie mają nic do zaproponowania w zamian.
 
S

Spamerski

Guest
Hitler i Stalin też mieli ideę, którą ci najgorsi wszystko negujący i krytykujący malkontenci oraz "moraliści" nie podzielali. Ponadto przecież proponuję uznać, że wyrządzenie samemu sobie krzywdy za zło.
 

Baskerville

Nowicjusz
Dołączył
7 Maj 2016
Posty
78
Punkty reakcji
13
Wiek
45
Spamerski napisał:
Hitler i Stalin też mieli ideę, którą ci najgorsi wszystko negujący i krytykujący malkontenci oraz "moraliści" nie podzielali.
To nie jest akurat dobry przykład w kontekście naszej dyskusji.

Spamerski napisał:
Ponadto przecież proponuję uznać, że wyrządzenie samemu sobie krzywdy za zło.
Dobrze, ale wytłumacz mi proszę dlaczego to jest zło? Od razu mówię, że nie przyjmę argumentów w stylu: bo to jest nieetyczne i godzi w godność człowieka.
 
S

Spamerski

Guest
Sięgnijmy po potoczne rozumienie pojęcia "zło", czyli "czyn, wydarzenie wyrządzające komuś krzywdę" (sjp.pwn.pl). Oznacza to, że potocznie nie ma znaczenia podmiot, który doznaje krzywdy, ale przedmiot, czyli skutek w postaci krzywdy. Jeśli zatem krzywdę wyrządza ktoś sam sobie, to czyni zło. Jeśli twierdzisz inaczej, to Twoim zadaniem jest to udowodnić, zwłaszcza z uwzględnieniem:


Spamerski napisał:
Skoro ktoś wyrządzając sobie krzywdę nie czyni dobra, a jak zostało wskazane powyżej tertium non datur, to a contrario czyni zło.
 
Do góry