Czy istniejemy?

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Co byś zrobił/a, gdyby ktoś zapytałby się: jak sądzisz, czy istniejesz naprawdę? Odpowiedź zdaje się oczywista. Mój znajomy, zapytany skąd wie, że właśnie nie śni, szedł ze mną w zaparte, że mu własne przeświadczenie. Przecież jak tu siedzę, to wiem, co to rzeczywistość, a co sen. Potrafię to odróżnić.

Ale czy na pewno? Czy powyższe słowa są argumentem czy chceniem?

Trochę zaniedbałem czysto filozoficzne dysputy w tym dziale, także dziś postanowiłem to nadrobić. W tym temacie chcę zahaczyć o tematy mocno abstrakcyjne, także nie będzie tu głupich pytań lub odpowiedzi, chyba że dotyczących zeszłego piątku wieczorem. Ale do rzeczy. Naturalnym podejściem zdaje się, jest pewność istnienia. Odczuwamy, widzimy, wchodzimy w kontakt z otoczeniem i wreszcie sam fakt, że zadajemy sobie pytanie o byt powinien tylko utwierdzać tezę. Zatem dlaczego tak wielu filozofów trzyma się tegoż zagadnienia od setek lat? Czy dlatego, że tak naprawdę nie mają nic lepszego do roboty? Może. Tylko, że przyjrzyjmy się naszej świadomości bycia. Czy podczas snu jesteśmy zawsze w stanie powiedzieć, że tkwimy we własnych marzeniach? Czasem tak, czasem nie. Bywa jak jesteśmy święcie przekonani, że tam właśnie, w naszej głowie jest właściwa rzeczywistość, choć zupełnie irracjonalna z punktu widzenia na jawie. Skąd zatem możemy wiedzieć czy to, czego doświadczamy w tym momencie nie jest wynikiem jakiejś wyższej odmiany snu, a może nawet nie wyższej, co niezrozumiałej dla naszego umysłu. Umysł schizofrenika również jest zdolny do projekcji złożonych obrazów, które on sam uznaje za prawdziwe. A sen czy majaki chorego psychicznie człowieka jako tako rzeczywistością nie są. Owszem, istnieją jako przekaz pewnych informacji w mózgu, ale nie można ich stricte dotknąć czy w samym już śnie doznać przeżyć, chyba że mówimy o chwilowym bodźcu po przebudzeniu (o matko, znowu Vietnam!).
Czy też inaczej: nicość, pustkę wyobrażamy sobie jako milczącą ciemność. Tylko że to definicja subiektywna, nasuwana nam przez wyobraźnię, w sumie bardziej obrazowo niż merytorycznie, bo kojarzymy pustkę z brakiem światła lub namacalnych obiektów. To tylko ludzka interpretacja nieistnienia, sami z siebie nie znamy takich pojęć bo trudno, aby posiadać wspomnienia z niebytu. Ale równie dobrze to my możemy nie istnieć lub też być cieniem właściwego świata, niedostępnego dla nas jak i vice versa.
I co robić z takimi pytaniami? Czy w ogóle jest sens je zadawać? Sens tak - to jakby trening dla zdyscyplinowanego umysłu. Natomiast nie należy oczekiwać jasnej odpowiedzi. Swoją drogą Leszek Kołakowski głowił się podobnie i uznał, że jaka nie byłaby prawda o bycie, jeśli rzeczywiście istniejemy albo nie - to żadne z rozwiązań niczego nie zmienia. Nadal będę żył jak żyłem i poznawał świat w ten sam sposób co wcześniej (nawet jeśli ma to oznaczać, że tylko wydaje mi się, że go poznaję). Tak samo będzie smakowała pizza, tak samo wyglądała randka z fajną dziewczyną, a podatki nadal pozostaną wysokie. Cholerny rząd! Przepraszam. Chodzi o to, iż dla naszego, mocno relatywnego postrzegania świata zmiana kwestii w istnieniu lub nie istnieniu świata nic nie zmieni od strony pragmatycznej. Być może ten tekst w ogóle nie istnieje, więc zirytowany tym, że tyle mogłem napisać na marne, kończę już i czekam na opinie :>.
 

1699850

Chadzam sam, bez stada. Tak lubie, to mi odpowiada
Dołączył
8 Listopad 2006
Posty
6 585
Punkty reakcji
107
Wiek
37
Miasto
54.5°, 17.7°
Jedynym łącznikiem naszego umysłu ze swiatem zewnętrznym są nasze zmysły. Przy czym - nie możemy mieć żadnej pewnosci, że te zmysły działają prawidłowo. Mocnym argumentem może być - takie same postrzeganie wielu elementów swiata jak inni ludzie. Jednak - dalej nie możemy w żaden sposób się dowiedzieć, czy aby tych innych zmysły nie zwodzą w ten sam sposób.

Jak dysponując jedynie dwoma wagami, które dają wyraźnie różne wyniki zweryfikować która działa poprawnie i czy w ogóle jakas działa? Nie da się. Trzeba odnosić się do innych pomiarów. A co jak zakwestionować je wszystkie? Nie możemy zrobić nic.

Jak sobie radzić z problemem ataku takich wątpliwosci? Zapal zapałkę i trzymaj ją w palcach, aż się wypali... Myslę, że są bardzo duże szanse, że ból sprawi, że błyskawicznie takie głupie mysli z głowy nam wyjdą.

Kiedys w jakiejs książce na fajną mysl trafiłem, którą sobie zanotowałem. Parafraza zakładu Pascala. W kontekscie wątpliwosci bohatera co do rzeczywistosci rzeczywistości:
"Nie wiesz, czy to życie, czy gra, toteż zawsze postępuj podług rachunku minimalizacji kosztów pomyłki, jak gdybyś wszystko robił naprawdę."


BTW
Najlepszy pomysł na weryfikacje rzeczywistości rzeczywistości spotkałem chyba w Solaris:

"Nie pamiętałem, jaki jest wywoławczy sygnał automatycznej stacji okołosolarycznego Sateloidu, ale znalazłem go na tabliczce wiszącej nad głównym pulpitem. Wysłałem wezwanie alfabetem Morse’a i po ośmiu sekundach przyszła odpowiedź. Sateloid, a raczej jego elektronowy mózg, zgłosił się powtarzanym rytmicznie sygnałem.

Zażądałem wówczas, aby mi podał, które południki gwiazdowej czaszy Galaktyki przecina w dwudziestosekundowych odstępach krążąc wokół Solaris, i to z dokładnością do piątego miejsca dziesiętnego.

Potem usiadłem i czekałem na odpowiedź. Przyszła po dziesięciu minutach. Urwałem papierową taśmę z wydrukowanym wynikiem i schowawszy ją do szuflady (a pilnowałem się, żeby nawet okiem na nią nie rzucić), przyniosłem z biblioteki wielkie mapy nieba, tablice logarytmiczne, almanach ruchu dziennego satelity i kilka pomocniczych książek, po czym wziąłem się do wyszukiwania odpowiedzi na to samo pytanie. Bez mała godzina zeszła mi na układaniu równań; nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak się naliczyłem, chyba jeszcze podczas studiów, na egzaminie z astronomii praktycznej.

Rachunki przeprowadziłem na wielkim kalkulatorze Stacji. Rozumowanie moje biegło następująco: z map nieba powinienem otrzymać cyfry niezupełnie pokrywające się z danymi dostarczonymi przez Sateloid. Niezupełnie, ponieważ Sateloid podlega bardzo skomplikowanym perturbacjom pod wpływem działania sił grawitacyjnych Solaris, jej obu krążących wokół siebie słońc, jak również lokalnych zmian ciążenia, wywoływanych przez ocean. Kiedy będę miał już dwa szeregi cyfr, podanych przez Sateloid i obliczonych teoretycznie w oparciu o mapy nieba, wprowadzę do moich obliczeń poprawki; wtedy obie grupy wyników powinny pokryć się do czwartego miejsca dziesiętnego; odchylenia pozostaną tylko na miejscach piątych, jako spowodowane przez nieobliczalną działalność oceanu.

Jeżeli nawet cyfry dostarczone przez Sateloid nie są rzeczywistością, tylko płodem mego obłąkanego umysłu, to i tak nie będą się mogły pokryć z drugim szeregiem danych liczbowych. Mózg mój może być bowiem chory, ale nie byłby — w żadnych okolicznościach — w stanie przeprowadzić rachunku wykonanego przez wielki kalkulator Stacji, gdyż wymagałoby to wielu miesięcy czasu. A zatem — jeśli cyfry będą się zgadzały — to wielki kalkulator Stacji istnieje naprawdę i posługiwałem się nim w rzeczywistości, a nie w majaczeniu.

Ręce drżały mi, kiedy wyjmowałem z szuflady papierową taśmę telegraficzną i rozpościerałem ją obok drugiej, szerszej, pochodzącej z kalkulatora. Oba szeregi cyfr zgadzały się tak, jak przewidziałem, do czwartego miejsca. Odchylenia pojawiały się dopiero na piątym.

Schowałem wszystkie papiery do szuflady. A więc kalkulator istniał niezależnie ode mnie; pociągało to za sobą realność istnienia Stacji i wszystkiego, co na niej było.

Miałem już zamknąć szufladę, gdy zauważyłem, że wypełnia ją cały plik arkuszy pokrytych niecierpliwymi obliczeniami. Wyciągnąłem go; jeden rzut oka wskazał, że ktoś przeprowadził już eksperyment podobny do mego, z tą różnicą, że zamiast danych względem czaszy gwiazdowej zażądał od Sateloidu pomiarów albedo Solaris w czterdziestosekundowych odstępach.

Nie byłem obłąkany. Ostatni promyk nadziei zgasł. Wyłączyłem nadajnik, wypiłem resztkę bulionu z termosu i poszedłem spać."
 

uosobienie

Nowicjusz
Dołączył
19 Listopad 2008
Posty
489
Punkty reakcji
7
ciekawe byłoby, gdyby życie, prawdziwość, istniała właśnie w snach, albo w odbiciu na tafli wody, a umysł, logika, to że znamy fizykę wody itd. to wszystko jakimś sposobem byłoby mylne, zbijające tak ketegorycznie z tropu, że w rezultacie śmieszy nas banalność takiego pomysłu - jak rezultat mógłby być przczyną? przyczyna sterowana przez rezultat. że w mniej, było by więcej. ta nielogicznosc, ktora wlasnie ma byc nielogiczna, bo wtedy jest logiczna. ''mądrość'', myśl, to co uważamy za świadomość - kierowane suchym, surowym, martwym zjawiskiem, którego nie rozumiemy, a to że go nie rozumiemy (i to wydaje sie ciekawe) byloby czyms takim jak woda dla ryb, czymś niezbędnym, istotnym i pozytywnym - a gdyby wyschła, nie byłoby życia, tak proporcjonalnie by to działało, że właściwie byłoby nie do uchwycenia...

ale oczywiście za nic w świecie bym w to nie uwierzył, ale może nakręciłbym o tym wieczorynkę! :D
to o czym pisze addam jest bardziej do rzeczy, zmysły niepewne, ale też sam umysł. no i nie mamy dna, dlaczego miały by być nie pewne, co to znaczy dobrze działający zmysł? taki który odbiera rzeczywistość bez zakłoceń, niezabarwia sobą? tylko czy ten pomysł sam w sobie nie jest zabarwieniem, może nie na tym polega dobre działanie zmysłów, może mają zabarwiać na swój sposób; współtworzyć rzeczywistość? - nie wiadomo do czego biegniemy w tych rozważaniach. może chcemy uchwycić powietrze śrubokrętem i młotkiem, poslugujac sie planem budowy domu, ktory jest jedynym planem jaki w zyciu poznalismy.
rozważania na ten temat są moim zdaniem bardzo ciekawe, tak jak kosmos z perspektywy tej zwyklej, ogólnie rozumianej rzeczywistości. ale przywodzą mi na myśl człowieka, ktory bada socjologię siędząc od zawsze w zamknięciu...


brakuje nam odpowiedniej linijki i trzeba to przyznac :p
 

koles git

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2010
Posty
312
Punkty reakcji
9
Miasto
Świat
Jak napisał Addam... łącznikiem ze światem są nasze zmysły. I to dzięki nim, jak myślę, w ogóle się pochylamy nad takimi tematami. Jeśli istniejemy na prawdę, to sposób w jaki "widzimy" siebie jest realny, mający pokrycie w rzeczywistości. Hmm... tylko, że rzeczywistość jest względna.

Wzrok. Chyba nikogo nie zaskoczę, gdy powiem, że nasz wzrok nie zawsze pokazuję nam to, co prawdziwe. To co prawdziwe dla człowieka. Bo przecież nie wszystkie zwierzęta widzą kolory, inne nie widzą... nic, a mimo to istnieją w tym samym świecie, co my.

Węch. Człowiek nie ma najdoskonalszego węchu. To, że czegoś nie czujemy nie znaczy, że nie wydziela zapachu.

Słuch. Znowu nie tylko istnieją zwierzęta o większej skali czułości ucha, a są takie, które w ogóle nie potrafią usłyszeć tego, co my. Żyją jedna na tej samej planecie, co my.

Smak. No chyba najmniej ważny zmysł przy poznawaniu świata. Łatwo go oszukać, co wie każdy, kto jadł kiedyś rybę z cytryną.
 

Adam Kias

Nowicjusz
Dołączył
10 Sierpień 2011
Posty
110
Punkty reakcji
4
Wiek
34
Nie głupie te Wasze teorie jednak idąc tym tokiem rozumowania napotykam problem.
Co z samobójcami? Teoretycznie budzą się w rzeczywistości ( chyba że mówimy o wielowymiarowym śnie na różnych płaszczyznach).
Powinni coś nam przekazać co nie? Jak uważacie?
 

alcor

Nowicjusz
Dołączył
18 Marzec 2011
Posty
325
Punkty reakcji
17
Wiek
13
Miasto
Forumowisko.pl
Co byś zrobił/a, gdyby ktoś zapytałby się: jak sądzisz, czy istniejesz naprawdę?

Odpowiedział bym-tak,chociaż przyczyną mojego istnienia mógł być żart.

Przecież jak tu siedzę, to wiem, co to rzeczywistość, a co sen. Potrafię to odróżnić.

Rzeczywistość od snu na szczęście jeszcze odróżnić potrafie.

Ale czy na pewno? Czy powyższe słowa są argumentem czy chceniem

Jednak chyba na pewno...

Zatem dlaczego tak wielu filozofów trzyma się tegoż zagadnienia od setek lat?

Czasem wydaje mi sie,że filozofowie szukają najbardziej skomplikowanych odpowiedzi na najprostrze pytania...

Czy podczas snu jesteśmy zawsze w stanie powiedzieć, że tkwimy we własnych marzeniach?

Sen,to tylko podświadoma interpretacja rzeczywistości i również marzeń

Co z samobójcami? Teoretycznie budzą się w rzeczywistości ( chyba że mówimy o wielowymiarowym śnie na różnych płaszczyznach).
Powinni coś nam przekazać co nie? Jak uważacie?

Samobójcy nigdy nie planują konkretnie tego czynu,chociaż w ich skaleczonej psychice bywa on natrętnym gościem.Jest on wynikiem długotrwałego stresu i przeważnie doprowadza do niego jakaś,,ostatnia kropla wody w beczce,,drobiazg,który w innych warunkach nie miał by żadnego znaczenia.To jest chwilowy impuls i nie ma sie co dziwić,że rzadko decydują sie coś przekazać.
 

chaos_n

Deep in the darkest jungle of the Amazon
Dołączył
2 Listopad 2008
Posty
1 599
Punkty reakcji
44
Wiek
37
Ja jako ja nie istnieję. Istnieje tylko świadomość doświadczająca podmiotowo samej siebie. Wszystko inne to wkrętki ego.


Rzeczywistość od snu na szczęście jeszcze odróżnić potrafie.


Obudź się.
 

Karol Marley

Nowicjusz
Dołączył
27 Lipiec 2010
Posty
315
Punkty reakcji
6
Wiek
34
Potrafisz odróżnić rzeczywistość od snu? Bo ja nie zawsze. W zasadzie jedynie podczas świadomego snu...
Miał ktoś kiedyś coś zwanego z=daje się ,,wielokrotnym przebudzeniem"? Ja owszem, zasada była taka, że śni mi się, że wstaję, robię coś, stop-klatka, znowu się budzę znowu coś robię i tak... ze 4 razy pod rząd. Nie wiedziałem, że dalej po prostu śnię. Pod koniec już się zresztą schizowałem, ale mniejsza. Kolega, gdy mu to opowiedziałem na zajęciach zaśmiał się i poczęstował mnie tekstem ,,to może dalej śpisz"? Możliwe przecież bym, o tym i tak nie wiedział.
 
Dołączył
11 Lipiec 2007
Posty
2 041
Punkty reakcji
78
Miasto
tam gdzie wszyscy inni są zbędni
W snach chyba nie opowiadasz kumplom o swoich snach?

Rozkimy są dobre, i dodatek adama też. Daje do myślenia.
Sek w tym że jestem już nieco dalej, na zasadzie działania czarnej dziury i tego skąd wziął się czas, ale to wystarczy prawa fizyki i prawa natury podstawić i też jest proste jak barszcz.
 

chaos_n

Deep in the darkest jungle of the Amazon
Dołączył
2 Listopad 2008
Posty
1 599
Punkty reakcji
44
Wiek
37
Sek w tym że jestem już nieco dalej, na zasadzie działania czarnej dziury i tego skąd wziął się czas, ale to wystarczy prawa fizyki i prawa natury podstawić i też jest proste jak barszcz.

Hmm? Bełkot. Rozwiń, rozjaśnij.

Prawa natury i prawa fizyki są wciąż efektem konceptualizacji danych pochodzących ze zmysłów. Nie wyszedłeś nigdzie dalej, wciąz się kisisz w punkcie wyjścia.

Nie ma żadnych praw samych w sobie, to my w ten sposób postrzegamy świat. My tworzymy prawa.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
W snach chyba nie opowiadasz kumplom o swoich snach?

Rozkimy są dobre, i dodatek adama też. Daje do myślenia.
Sek w tym że jestem już nieco dalej, na zasadzie działania czarnej dziury i tego skąd wziął się czas, ale to wystarczy prawa fizyki i prawa natury podstawić i też jest proste jak barszcz.
A gdyby w swoich snach byłbyś przekonany, że prawa fizyki są inne niż w rzeczywistości i takie też zdobyłbyś na nie potwierdzenie? Jednym z popularniejszych motywów w tychże jest doznanie lotu i chyba każdy tego doświadczył, nie myśląc jednocześnie - ejże, skoro latam, to muszę śnić. Z resztą sam miewałem w snach niezachiwanie przeczucie, że to tutaj jest właściwy świat i że myślę logicznie.
Zauważ, że nawet gdy świadomie śnimy, trudno wyobrazić sobie rzeczywisty świat i nie będziemy potrafili stwierdzić jak będzie wyglądać pobudka, co zjemy na obiad lub czym się zajmiemy podczas dnia. Równie dobrze Twoja obecna perspektywa może być jakimś wycinkiem większej, o której można tylko mgliście spekulować.
 

Trololo

Nowicjusz
Dołączył
10 Wrzesień 2011
Posty
37
Punkty reakcji
1
Bardzo dobry temat, ja wpadnę ze swoją opinią..

Bo zawsze sen nie może zostać dociągnięty do końca, lub nasz sen zaczyna się od jakiegoś scenariusza w środku
akcji, bardzo ciekawy byłem właśnie tego.. Bo moim zdaniem nasz mózg tak mocno się napracuje w śnie, że nawet
nie zdajemy sobie z tego sprawy. Co prawda to prawda, że nie czujemy tego co tam robimy, ale zauważcie, że w śnie
możemy manipulować prawie całym snem, i lekko odczuwamy w bodźcach, że coś potrafimy zrobić, może nie czuć tego doskonale
albo w ogóle nie czuć, ale jakieś odczucia mamy, tak samo jak w szkole chciałbym myśleć jak w śnie, wyobrażam sobie wszelakie
rzeczy..

Zauważcie, że powiedziałem raz sobie.. i wmawiałem, że chcę wstać o 3 w nocy, jak mój tata będzie wychodził
do pracy, i co? Budzę się. A następnego dnia w ogóle o tym nie myślałem i proszę, całą noc przespałem a tata
poszedł do pracy.. Czyli nasz mózg koduje chyba wszystko o czym myślimy w danej chwili, sam chyba będę musiał
założyć taki temat z problemem żeby wyjaśnić tą hipotezę.
 
Dołączył
11 Lipiec 2007
Posty
2 041
Punkty reakcji
78
Miasto
tam gdzie wszyscy inni są zbędni
Prawa natury i prawa fizyki są wciąż efektem konceptualizacji danych pochodzących ze zmysłów. Nie wyszedłeś nigdzie dalej, wciąz się kisisz w punkcie wyjścia.

Nie ma żadnych praw samych w sobie, to my w ten sposób postrzegamy świat. My tworzymy prawa.
Tez masz rację w tym co mówisz, tylko chodzi mi że tą koncepcję o istnieniu i i o snach pochodzących nie tylko od zmysłów ale też od zjawisk natury, wydarzeń nieodwracalnych natury świata. Gdyby wszystko opisywał na podstawie własnych odczuć to nie wiedział byś czy w kablu płynie prąd dopóki sam byś nie dotknął i by cie nie poraziło. Człowiek częściowo stworzył prawa, ale raczej one istniały tylko człowiek odkrył na jakiej zasadzie one działają. Gdyby człowiek nie odkrył by na czym polega parowanie to nadal nie wiedział by skąd bierze się wiatr.
A gdyby w swoich snach byłbyś przekonany, że prawa fizyki są inne niż w rzeczywistości i takie też zdobyłbyś na nie potwierdzenie? Jednym z popularniejszych motywów w tychże jest doznanie lotu i chyba każdy tego doświadczył, nie myśląc jednocześnie - ejże, skoro latam, to muszę śnić. Z resztą sam miewałem w snach niezachiwanie przeczucie, że to tutaj jest właściwy świat i że myślę logicznie.
Zauważ, że nawet gdy świadomie śnimy, trudno wyobrazić sobie rzeczywisty świat i nie będziemy potrafili stwierdzić jak będzie wyglądać pobudka, co zjemy na obiad lub czym się zajmiemy podczas dnia. Równie dobrze Twoja obecna perspektywa może być jakimś wycinkiem większej, o której można tylko mgliście spekulować.
Jeśli miałbym takie sny i miałbym czym te inne prawa fizyki potwierdzić to zaistniała by teoria i koncepcja mojego autorstwa. Jest jedno duże ale. Żadna koncepcja, żadna teoria i żadne prawo nie miało tyle potwierdzających zaistniałych faktów co właśnie prawa natury i prawa fizyki. Choćby Kopernik, Ohm, Einstein wychodzili z założenia że nic nie dzieje się bez przyczyny, toteż musieli wysnuć jasną koncepcję czy teorię na podstawie własnych doświadczeń prowadzonych od lat aby mieć jakiekolwiek potwierdzenie że to o czym mówią jest zgodne z prawdą.
Liczby nie kłamią, teorie też, ale sny mogą jak najbardziej.
 

koles git

Nowicjusz
Dołączył
17 Lipiec 2010
Posty
312
Punkty reakcji
9
Miasto
Świat
Tez masz rację w tym co mówisz, tylko chodzi mi że tą koncepcję o istnieniu i i o snach pochodzących nie tylko od zmysłów ale też od zjawisk natury, wydarzeń nieodwracalnych natury świata. Gdyby wszystko opisywał na podstawie własnych odczuć to nie wiedział byś czy w kablu płynie prąd dopóki sam byś nie dotknął i by cie nie poraziło. Człowiek częściowo stworzył prawa, ale raczej one istniały tylko człowiek odkrył na jakiej zasadzie one działają. Gdyby człowiek nie odkrył by na czym polega parowanie to nadal nie wiedział by skąd bierze się wiatr.Jeśli miałbym takie sny i miałbym czym te inne prawa fizyki potwierdzić to zaistniała by teoria i koncepcja mojego autorstwa. Jest jedno duże ale. Żadna koncepcja, żadna teoria i żadne prawo nie miało tyle potwierdzających zaistniałych faktów co właśnie prawa natury i prawa fizyki. Choćby Kopernik, Ohm, Einstein wychodzili z założenia że nic nie dzieje się bez przyczyny, toteż musieli wysnuć jasną koncepcję czy teorię na podstawie własnych doświadczeń prowadzonych od lat aby mieć jakiekolwiek potwierdzenie że to o czym mówią jest zgodne z prawdą.
Liczby nie kłamią, teorie też, ale sny mogą jak najbardziej.
Tylko, widzisz niejednokrotnie nie mamy żadnych namacalnych dowodów na prawdziwość różnego rodzaju tez. Naturalnie, że jeśli wpaja się nam jakieś zasady od urodzenia, to coś w nich pewnie jest, ale czy kiedykolwiek widziałeś Słońce z bliska, ZAOBSERWOWAŁEŚ, że światło porusza się z taką, a nie inną prędkością, czy masz absolutną pewność, że istnieje coś takiego jak ewolucja? Naturalnie, nie, bo nic z tego nie zostało uchwycone przez TWOJE zmysły(które, choć nieprzeciętnie zawodne i tak są najwiarygodniejsze).

Napisałeś taki przykład o prądzie w kablu. A skąd wziął się w ogóle pomysł na przesyłanie energii w kablu. Z obserwacji za pomocą ZMYSŁÓW otaczającego nas świata. Wszystkie doświadczenia i eksperymenty jakie złożyły się na ten wynalazek doszły do skutku dzięki namacalnemu poznaniu.

Człowiek nie stworzył ŻADNEGO z praw, które obowiązują w naturze.

No i teraz czym są sny? Jeśli ktoś jest głęboko wierzący w ludzką "duszę" to nie mamy o czym gadać. Wg mnie to taka sama rzeczywistość jak ta, która następuje po przebudzeniu. Z tym, że ciekawsza bo kreowana z podświadomości. Z masy podprogowych informacji. Sny prawdopodobnie mówią sporo o nas jak i o naszym spojrzeniu na świat. Załóżmy, że to moja teoria naukowa. I co, obalisz?
 

Tyler_D

Nowicjusz
Dołączył
17 Wrzesień 2011
Posty
2
Punkty reakcji
0
Moim zdaniem temat źle nazwany. Istniejemy, bo jakimkolwiek bytem byśmy nie byli, myślimy, czujemy, etc., więc jesteśmy. Tylko czy istniejemy w taki sposób, w jaki to sobie wyobrażamy?
 

out

Nowicjusz
Dołączył
11 Czerwiec 2011
Posty
30
Punkty reakcji
1
Myślę że łatwo w tym temacie o absurdy bo przecież nikt nie wie do końca czym jest istnienie i tak naprawdę możemy jedynie żąglować słowami które sobie wymyśliliśmy lub wymyślać sobie nowe a wszystko to dla poruszania się w sferze ludzkich prawd i półprawd słurzącycych wyjaśnieniu tego czy my istniejemy czy też śnimy. Nie jestem w tym odosobnionym. Mam taką teorię której się trzymam krucho bo przecież każdy dzień daje mi nowe podpowiedzi które jakże często negują to czego jeszcze niedawno byłem pewny.
Trza rzecz ująć prosto-
Jak biorę liścia do ręki, jak czuję jego obecność na mojej dłoni, czuję że to moja dłoń, to czuję że istnieję. Istnienie to świadomość totalnego sprzężenia z tym co nas otacza, wpływu (ograniczonego) jaki możemy wywierać na wszystko co istnieje oraz wpływu tego co istnieje na nasze istnienie. Składamy się ze związków chemicznych które to się tak dziwnie poukładały że doszliśmy do wniosku że jesteśmy niesamowici i to jest właśnie sen bo jak kolega zauważył - całkiem możliwe że kiedyś dowiemy się o tym że krowy nie są takie głupie. Wszystko co składa się ze słów to sny dlatego nigdy nie odczujemy istnienia za pomocą słów. chcemy za pomocą słów wytłumaczyć istnienie a tego nie da się zrobić. Gdyby zniknęły słowa zniknąłby sen a zaczęłoby się istnienie. Albo inaczej- tam gdzie kończą się słowa tam zaczyna się istnienie. Trudno się z tym zgodzić ponieważ naklepaliśmy sobie bardzo dużo snów za pomocą słów i teraz trudno się z tego wywinąć. Tak samo jak trudno było się wywinąć z tego że nad nami lata bóg a teraz zaczynają pojawiać się wątpliwości. Ostrożne ale są.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Mogę powiedzieć, że 2+2=5, ale to że uczyłem się matematyki, nadal nie oznacza, iż moje stwierdzenie jest słuszne.
 
Do góry