Polecam przyjrzeć się azjatyckim produkcjom i to nie z głównego nurtu, bo te są wałkowaną kopią Ringu. Szczególnie Japończycy mają zamiłowanie do wgłębiania się w ludzką psychikę - od siebie mogę polecić Noroi z 2005. Właśnie do ludzkiej podświadomości trzeba sięgnąć, jeśli chce się przestraszyć widza. Brutalność może szokować, jednak jest to zagranie dość płytkie, stąd sięgają po nią głównie masowe produkcje. Horror nie tyle co szokuje, a budzi niepokój. Dziwne odgłosy, kroki czy postacie na granicy widzialności to tylko narzędzia, znowuż wręcz oklepane. Grunt to wytworzenie atmosfery niesamowitości i tego, że najgorszego właśnie nie da się zobaczyć. Dobrze wiedział o tym chociażby Lovecraft, u którego rzadko pojawiało się namacalne zło, a jeśli już to autor podkreślał, że ludzki umysł nie mógł go objąć rozumem. Ogólnie lepszym poradnikiem od internetu jest maraton z horrorami + książki, szczególnie Kinga, który nawet przy kiczowatości niektórych pozycji, zna się na rzemiośle jak mało kto (miał też użyteczny podręcznik Jak pisać: pamiętnik rzemieślnika).