Hauser miłość to akt woli . Uczucia się zmieniają więc nie można ich przysiegać drugiej osobie. Nie przysięgałam swojemu mężowi, że się niegdy nie rozzłoszczę, czy nie zdziwię. Obiecałam Mu, że z Nim będę do końca życia bez względu na sytuacje i problemy jakie nas spotkają. To był i jest mój akt woli. Ja tego chcę. Nic nie muszę. I ręczę za siebie. Wszystko zależy od naszej woli. Jesli chcemy, to nie ma takiego problemu, którego byśmy nie rozwiązali. Ale jeśli ktoś woli ciagle uciekać w świat zmysłów, by emocje i uczucia dodawały mu animuszu i adrenaliny to rzeczywiście nie zbuduje nic trwałego ani ciekawego. Fundamentem trwania małżeństwa jest dobra wola, nie uczucia z natury swej zmienne. Ludzie, gdy chcą sobie służyć ( w dobrym tego słowa znaczeniu: swoją siłą, talentami, czasem, miłością, intymnością) i umieją to robić mają duże szanse na stworzenie dobrej i trwałej relacji. Ale jeśli się wchodzi w związek z mieczem walki, rywalizacji, i udowadniania swoich racji to już jest po wszystkim.
Związek małżeński to gra na tym samym polu, nie na przeciwnym. Szukamy dobra i korzyści WSPÓLNYCH , nie wydzieramy siłą wszystkiego dla siebie indywidualnie. Pozostajemy odrębnymi jednostkami ludzkimi ze swoim potencjałem, osobowością i talentami ale gramy do jednej bramki ( służąc nimi sobie nawzajem).
Świadomość tego nie owocuje frustracją, poczuciem przegranej czy zniewoleniem. Jest wspólnym zwycięstwem małżonków.
PS. Możesz sobie pisać o sobie takie rzeczy jakie masz przy awatarze. Ja w nie nie wierzę.