Co robić? :(

katrinape

Nowicjusz
Dołączył
25 Październik 2009
Posty
1
Punkty reakcji
0
jeszcze kilka dni temu wydawało mi się że jestem szczęśliwa... dziś wiem że sama siebie okłamywałam... :(
jestem z moim P. od ponad roku... spotkaliśmy się kiedy obojgu z nas nie mieściło się w głowie że jest jeszcze na tym świecie ktoś kto może być nami zainteresowany... i stało sie...zostaliśmy para...on na początku był ostrożny ale i czuły...wydawało się że świata poza mną nie widzi... spotykaliśmy się rzadko bo często wyjeżdżał w delegacje...ale kiedy już wracał to od razu przybiegał do mnie i było cudnie.
zakochałam sie... dla niego mogłabym zrobić wszystko ale on gdy tylko poczuł że nie odejdę od niego nawet wtedy gdy nawalał stał się bardzo pewny siebie...inny niż dawniej:arogancki, mało czuły...jakby nagle czar prysł... i mimo tego iż jakaś część mnie chciała uciec od niego to pozostawałam przy nim i płakałam po kątach. ;(
teraz syt sie bardziej skomplikowała bo jestem w ciąży i postanowiliśmy się pobrać (bo rodzice uznali że tak być powinno) nie ukrywam że ja też tego chciałam ale teraz...TERAZ JUŻ NIE JESTEM O TYM PRZEKONANA bo widzę że on robi to tylko na odwal sie.zabrał mi marzenia o białej sukni bo o ślubie kościelnym nawet nie chciał słyszeć. (powodem było to że już kiedyś-2 razy o mało nie wylądował przed ołtarzem ale nic wtedy z tego nie wyszło i powiedział że nie chce przehodzić tego raz jeszcze) ZUPEŁNIE JAKBY MNIE TEŻ POSĄDZAŁ O TO ŻE UCIEKNE Z PRZED OŁTARZA JAK TAMTE... :( do ślubu zostało 4 tyg a ja nie wiem co robić? czy odejść i być wolną...ale co wtedy z naszym dzieckiem??... czy zostać i płakać po kątach do końca życia... proszę pomózcie... ;(
 
W

wroneczki4

Guest
Chyba jednak ucieknij sprzed ołtarza i wychowuj córkę... bo skoro życie z tym kolesiem wydaje Ci się takie beznadziejne.
 

Severusa

Krwiożercza macica
Dołączył
19 Październik 2005
Posty
3 054
Punkty reakcji
2
Miasto
Skądinąd
Żyj dla siebie. Jeżeli facet tak się zachowuje to lepiej już nie będzie. Poza tym, minie kilkanaście lat, dziecko wyleci z domu, zacznie swoje życie, a Ty zostaniesz z nim nieszczęśliwa.
 
N

Nieprzenikniona

Guest
jeszcze kilka dni temu wydawało mi się że jestem szczęśliwa... dziś wiem że sama siebie okłamywałam... :(
jestem z moim P. od ponad roku... spotkaliśmy się kiedy obojgu z nas nie mieściło się w głowie że jest jeszcze na tym świecie ktoś kto może być nami zainteresowany... i stało sie...zostaliśmy para...on na początku był ostrożny ale i czuły...wydawało się że świata poza mną nie widzi... spotykaliśmy się rzadko bo często wyjeżdżał w delegacje...ale kiedy już wracał to od razu przybiegał do mnie i było cudnie.
zakochałam sie... dla niego mogłabym zrobić wszystko ale on gdy tylko poczuł że nie odejdę od niego nawet wtedy gdy nawalał stał się bardzo pewny siebie...inny niż dawniej:arogancki, mało czuły...jakby nagle czar prysł... i mimo tego iż jakaś część mnie chciała uciec od niego to pozostawałam przy nim i płakałam po kątach. ;(
teraz syt sie bardziej skomplikowała bo jestem w ciąży i postanowiliśmy się pobrać (bo rodzice uznali że tak być powinno) nie ukrywam że ja też tego chciałam ale teraz...TERAZ JUŻ NIE JESTEM O TYM PRZEKONANA bo widzę że on robi to tylko na odwal sie.zabrał mi marzenia o białej sukni bo o ślubie kościelnym nawet nie chciał słyszeć. (powodem było to że już kiedyś-2 razy o mało nie wylądował przed ołtarzem ale nic wtedy z tego nie wyszło i powiedział że nie chce przehodzić tego raz jeszcze) ZUPEŁNIE JAKBY MNIE TEŻ POSĄDZAŁ O TO ŻE UCIEKNE Z PRZED OŁTARZA JAK TAMTE... :( do ślubu zostało 4 tyg a ja nie wiem co robić? czy odejść i być wolną...ale co wtedy z naszym dzieckiem??... czy zostać i płakać po kątach do końca życia... proszę pomózcie... ;(

Powinnaś zrobić wszystko, by być szczęśliwa ze względu na dziecko. Wolisz wyjść za niego, wiedząc, że on nie da Ci szczęścia ? Co potem? Dziecko się urodzi i znowu będzie wymówka, że skoro macie je, to musicie być razem. Niech dziecko w żadnym razie nie powstrzymuje Cię od podjęcia decyzji. Myślisz, że będzie dla niej/niego dobrym ojcem? Musisz podjąć decyzję, która będzie najlepszym wyjściem dla Was obojga. Na początek, radzę Ci porozmawiać z rodzicami o Twoich wątpliwościach bądź z zaufaną osobą z Twojego otoczenia. Wyda ona obiektywny osąd, bo jest osobą postronną. To Ci powinno pomóc.
Przykre jest to, że rodzice Cię niejako przymusili do wyjścia za niego. Przecież dziecko nie musi oznaczać ślubu. W dodatku, nie będzie do Twój wymarzony ślub, nie będzie on kościelny, tak jak Ty chciałaś. Co to ma być? Dlaczego nie umiesz się mu postawić? To ma być Twój najlepszy dzień w życiu. Twój partner powinien brać również Twoje zdanie pod uwagę, sam ślubu nie bierze. Dlaczego on nie liczy się z Twoim zdaniem w tak ważnej kwestii? Niepojęte to jest dla mnie. Wiesz, jeśli masz cierpieć przez niego, to lepiej, żebyś była sama z dzieckiem. W radzie co to rodzice Ci zawsze pomogą, możesz z nimi mieszkać. Niech będą dla Ciebie opoką, bo na Twego faceta nie możesz liczyć.
Denerwują mnie faceci, którzy nie traktują dobrze swych kobiet. Oraz panny, które nie potrafią odejść nawet, gdy są źle traktowane i cierpią. Postaw swoje i dziecka szczęście na najwyższym miejscu. Dziecko nie będzie szczęśliwe, jeśli Ty nie będziesz szczęśliwa. W przyszłości będzie patrzeć na Twoje łzy z powodu własnego ojca. Dojdzie do tego, że go znienawidzi, nie będzie chciało mieć z nim nic wspólnego, bo będzie widziało, że on jest odpowiedzialny za całe zło. Chcesz tego? Czasem lepiej być samym. Przemyśl to sobie wszystko dokładnie i podejmij decyzję.
 

Avior

Bywalec
Dołączył
16 Kwiecień 2009
Posty
1 009
Punkty reakcji
96
Wyrzuć rodziców, siądź z facetem i zadaj mu jedno proste pytanie - czy ty mnie kochasz? Możliwe są dwie odpowiedzi : a) tak, b) kazda inna ( w tym oczywiste nie i wszelkie tzw wykrętne)
W przypadku a) weź ślub w przypadku b) nie bierz.
Ślub to nie tylko kościół i biała suknia , tylko jeszcze długo, długo po. Kawał życia. A jeśłi to zycie stanie się nieznośne - proces rozwodowy, ciąganie się po sądach, badanie dziecka przez biegłych sądowych... Tak mnie zastanawia do podwójne "o mało co". Moze facet ma we krwi, ze stara się o kobietę, a potem odpuszcza i wychodzi jego wredna natura. Porozmawiajacie poważnie. Zapisz wszystkie wątpliwości, które cie nurtują i po prostu mu odczytaj, żeby czegoś nie pominąć. I zapytaj go - czy naprawde cię kocha, czy ten ślub nie jest dla świętego spokoju - i podejmij dorosłą decyzję, pamietaj, ze podejmujesz ją też w imieniu swojego dziecka. Nie ma szczęśliwych dzieci mających nieszczęśliwych rodziców.
 

niesia87

Anioł ;)
Dołączył
26 Sierpień 2009
Posty
942
Punkty reakcji
21
Wiek
37
Miasto
Łódź
Jest wiele matek samotnie wychowujących dzieci, i wiele z nich może powiedzieć, że są szczęśliwe. Nie odbieraj sobie tej szansy. Na początku był czuły, miły, troskliwy, bo Cię zdobywał, a jak już dostał to co chciał pokazał swoje prawdziwe oblicze. Skoro sama widzisz, że jest kiepsko teraz to pomyśl co będzie po ślubie (prędzej czy później rozwód) a po co jeszcze tłuc się po sądach.

Jeżeli jednak Ci na nim zależy to nie bierzcie jeszcze ślubu (jesteście dorośli i rodzice nie mogą narzucić Wam swojej woli, to Wy o tym zdecydujcie, bo to Wasze życie) niech dziecko się urodzi i wtedy zobaczysz jak on się będzie zachowywał w stosunku do Ciebie i do dziecka. Jeżeli się okaże nie wart czasu to z czystym sumieniem będziesz mogła odejść, bo dałaś mu szanse.

Życzę wytrwałości i wszystkiego dobrego dla maleństwa :*
 

rabkowa51

Nowicjusz
Dołączył
3 Listopad 2009
Posty
9
Punkty reakcji
0
jeszcze kilka dni temu wydawało mi się że jestem szczęśliwa... dziś wiem że sama siebie okłamywałam... :(
jestem z moim P. od ponad roku... spotkaliśmy się kiedy obojgu z nas nie mieściło się w głowie że jest jeszcze na tym świecie ktoś kto może być nami zainteresowany... i stało sie...zostaliśmy para...on na początku był ostrożny ale i czuły...wydawało się że świata poza mną nie widzi... spotykaliśmy się rzadko bo często wyjeżdżał w delegacje...ale kiedy już wracał to od razu przybiegał do mnie i było cudnie.
zakochałam sie... dla niego mogłabym zrobić wszystko ale on gdy tylko poczuł że nie odejdę od niego nawet wtedy gdy nawalał stał się bardzo pewny siebie...inny niż dawniej:arogancki, mało czuły...jakby nagle czar prysł... i mimo tego iż jakaś część mnie chciała uciec od niego to pozostawałam przy nim i płakałam po kątach. ;(
teraz syt sie bardziej skomplikowała bo jestem w ciąży i postanowiliśmy się pobrać (bo rodzice uznali że tak być powinno) nie ukrywam że ja też tego chciałam ale teraz...TERAZ JUŻ NIE JESTEM O TYM PRZEKONANA bo widzę że on robi to tylko na odwal sie.zabrał mi marzenia o białej sukni bo o ślubie kościelnym nawet nie chciał słyszeć. (powodem było to że już kiedyś-2 razy o mało nie wylądował przed ołtarzem ale nic wtedy z tego nie wyszło i powiedział że nie chce przehodzić tego raz jeszcze) ZUPEŁNIE JAKBY MNIE TEŻ POSĄDZAŁ O TO ŻE UCIEKNE Z PRZED OŁTARZA JAK TAMTE... :( do ślubu zostało 4 tyg a ja nie wiem co robić? czy odejść i być wolną...ale co wtedy z naszym dzieckiem??... czy zostać i płakać po kątach do końca życia... proszę pomózcie... ;(
Nie żyj nigdy dla faceta. Masz rodziców pomogą ci wychować dziecko, a on nie zasługuje na ciebie. Pomyśl, weźmicie ślub i co dalej? Zostaw go, bo po ślubie wszystko sie zmienia, i może byc tylko gorzej. Wiem bo też przez to przechodzę. Zostaw go.
 

porcelanowa.

Nowicjusz
Dołączył
3 Maj 2009
Posty
34
Punkty reakcji
0
małżeństwo skreśli całe Twoje życie.
będziesz jego własnością, on stanie się jeszcze bardziej pewny siebie.
weź to pod uwagę.
 

sowka_zesowka

Nowicjusz
Dołączył
7 Październik 2008
Posty
3
Punkty reakcji
0
jak dla mnie to związek oparty na kompleksach

spotkaliśmy się kiedy obojgu z nas nie mieściło się w głowie że jest jeszcze na tym świecie ktoś kto może być nami zainteresowany...

on wyleczył swoje więc może już pójść dalej w swoim życiu ale na drodze stoi mu zobowiązanie wobec Ciebie
pora na Twój ruch: wylecz swoje kompleksy (jego kosztem) i bądź niezależna


-------------
Okna Olkusz
okna Kemar
 

shye

Nowicjusz
Dołączył
7 Listopad 2009
Posty
6
Punkty reakcji
0
Miasto
Pzn
nie oglądaj się na niego- powiedz co naprawdę myślisz. jest wiele samotnych matek, które dają sobie rade. dlaczego Ty nie masz sobie poradzić? na ślub Kościelny tym bardziej nie powinnaś naciskać- mało kto dostaje rozwód kościelny, a chyba nie chcesz zmarnować jedynego razu na dodatek z mężczyzną, który nie odwzajemnia Twoich uczuć. zrób to dla siebie i dla dziecka. oboje zasługujecie na kogoś lepszego
 
Do góry